-To tu, to tam... szukamy nowych partnerów handlowych.. niezmąconych wizją Ferengii czy tam innych klingonów. Ingerencja w politykę wewnętrzną, jak na razie wydaje się nieopłacalna tym na górze. Ale kto tam ich wie.
- Dobrze twoja śmierć będzie bezbolesna, zabrać go - chwilę później zostałeś brutalnie wrzucony do celi po drodze tracąc dwa zęby.Po drodze słyszałeś krzyki i błagania jednego z kadetów.
-Fierdlflone idiokci. Wystarfczyło by uruchomićf mózgofnice. -Psia krew! Mam już wyrok śmierci, a nawet nie wiem gdzie jestem. Rozejrzałem się po celi. Po czym spojrzałem na komunikator. Ciekawe czy działa?
-Eh... Dobra, żyj długo i szczęśliwie.Po prostu pięknie. Przeze mnie jednak też przepuścili trochę wolt. Spojrzałem na celę. Pusto, no cóż, widok dosyć przygnębiający. Zacząłem coś sobie pod nosem gwizdać, skoro stryczek, to z godnością.