Forum › Fantastyka › Star Trek › Wojna z Borg
Wtedy wojna już wygasała, bo Gowron zadeklarował zawieszenie broni po tym, jak okazało się, że to Zmienny udający Martoka za nią stał, ale jeszcze nie było pokoju.
Zawieszenie broni to technicznie dalej wojna. W każdym razie wspomnienia nie są w asymilacji z FC.
Coen ale Piccard wyciaga jednemu ze swoich zasymilowanych cżłonków ząłogi modół pamięci zależy jeszcze jaka to pamięć bo z tego co czytałem to borg potrafi wymazywąc pamięć dronom jezeli cos pójdzie nie tak i wgrywac ogólna koletywu więc zalezy co jest zawarte w tych wspomnieniach...
Tak zrobili z oryginalnym podzbiorem Siedem. Tyle, że nie do końca wiem do czego zmierzasz?
A wogóle takie pytanie Borg zawsze atakowali tylko 1 tactical Cube ??? czy zdażały się przypadki inwazji na szeroko zakrojoną skalę ???
Federacja nigdy nie została zaatakowana sześcianem taktycznym. Zawsze zwykłym, prymitywnym 🙂 Natomiast inwazje na większą skalę były w Delcie - choćby ten odcinek co Siedem wraca do kolektywu
Tego odcinka nie pamiętam w sumie daaawno temu oglądałem Voya 🙂 Przed chwila skończyłem czytać opowieść początek końca o stworzeniu Borg normalnie miodzio podoba mi się 🙂
Jeśli podobało ci się to opowiadanie to przeczytaj trylogię Star Trek Destiny.Jak chcesz mogę ci podesłać ebooka tylko ze jest po angielsku, nie mam pojęcia czy jest też polska wersja.
Tak tę Kronosa 🙂 Pit chętnie posłucham poszlifuję od razu angielski 🙂 Możesz mi przesłać na volante11@o2.pl
No, Kronos miał dobre pióro, podobnie jak reszta mojej aktywnej wtedy załogi. Szkoda, że już nie piszą...
Zobaczę jak mi pójdzie 😛 w Wordzie robię prezentację Gry Earth:Downfall muszę jeszcze dopracować fabułę posiedzieć nad Concept artami masakra w cholerę roboty bo sam tekst nie wystarczy a okładka prezentacji zrobiona tak że przypomina już okładkę gry 😀
(pod W359 jeden cube zniszczył sporą część federacyjnej floty). Voyager i First Contact popsuły to wrażenie.
Ja przyznam, że czasem odniosłem podobne wrażenie, że momentami Voyowi szło zbyt łatwo z Borgiem. Nie zapomnijmy jednak, że później Voyager zyskał poważnego sojusznika w postaci 7 z 9, która jako były człon, była oblatana w kwestiach Borg jak on działa i walczy. Z resztą po drodze Voyager również "zasymilował" parę technologii, które pomogły mu w walce z Borgiem. Poza tym na Voyagerze "urodził się" jeśli tak można ująć 😆 człon z 29 wieku zdaje się, który powstał w wyniku usterki transportera i zmieszania się wzorców 7 z 9 oraz przenośnego emitera Doktora 😉 Myślę, że taki Borg z 29 wieku wiele wniósł do taktyki i uzbrojenia Voya. Jeszcze później 7 została zmuszona przez kolektyw do zrobienia wypadu do kolektywu pod groźbą asymilacji Voyagera. Tam też uzyskała sporo istotnych danych o Kolektywie. Zgodzę się natomiast, ze pojawienie się Królowej w Kolektywie również i mi burzy obraz jednolitego społeczeństwa, gdzie wszyscy mówią za jednego a jeden za wszystkich. Z tego jednak jak zrozumiałem Borg zawsze potrzebował jakiegoś przywódcy, który koordynowałby jego działanie ze światem zewnętrznym jako myślący dowódca a nie tylko jako bezmyślna maszyna. Ja zrozumiałem to w taki sposób, że on przekazywał myślami swoje intencje do Kolektywu a kolektyw pozwalał mu niejako na dalsze działania? No nie wiem. Jakkolwiek by to wytłumaczyć i jakby nie było to naciągane no to bardziej logicznie tego chyba wyjaśnić się nie da. Może chciano dodać więcej dramaturgii w pojedynku (zła choć nie do końca jak się okazało kiedy na prośbę 7 z 9 zlitowała się nad garstką uciekinierów podczas ataku i asymilacji ) Królowa vs Janeway feat. 7 of 9 😉 Czy też w pojedynku Królowa Borg vs Picard i Data, którego Królowa próbowała przekabacić na stronę Borga pokazując jemu czym są emocje oraz...seks. 😀 Z tej perspektywy przywódca Borga w postaci Królowej mógł również uciekać się do podstępu, perswazji, itp a nie tylko pod kątem czystej rozwałki 😀 . No tak ja to widzę. 😉
Logicznie rzecz biorąc w czasach VOY pewnie Flota już lepiej znała Borg i to też działało na korzyść "Kaśki i jej załogi na warpie"...Poza tym trudno się oprzeć refleksji, że Picardowi poszłoby równie dobrze, gdyby nie usiłował odgrywać gwiezdnego Ghandiego, a od razu normalnie wziął się do roboty, i to wszystkimi dostępnymi metodami.