Forum › Fantastyka › Star Trek › Star Trek: Discovery
Od strony wizualnej nie mogę wiele złego powiedziec. Martwiłem się bo trailery wyglądały kiepsko, ale wszystko wygląda ladnie. To już kwestia indywidualna jednemu się podoba drugiemu nie. Ale nie powiedziałbym, że efekty specjalne stoją na niskim poziomie.
To prawda, efekty specjalne nie stoją na niskim poziomie. One leżą 😉 Fanowskie produkcje były w stanie lepiej pokazać walczące okręty. Mdłe, zimne kolory, maleńkie modele, niedorobione wiązki fazerów, argh... Toż to wyglądało jeszcze gorzej niż pierwszy teaser ujawniający wygląd U.S.S. Discovery.
I o co chodziło z tym federacyjnym trybunałem? Skąd ten mrok? To jakiś sąd kapturowy? Głupota goni głupotę...
1. Scenarzyci każą nam wierzyć, że Georgiou i Burnham służą ze sobą od siedmiu lat a jednak zupełnie tego nie widać!
Jak nie widać, po to są te sceny z przeszłości. Widać, że to związek uczeń - nauczyciel. Nie widzę tam jakieś wielkiej przyjaźni ale jest wspólna historia.
2. Burnham jako pierwszy oficer? Kompletne nieporozumienie. Bunt po siedmiu latach wspólnej służby opartej jakoby na wzajemnym zaufaniu i szacunku, bezczelne zachowanie wobec Saru na oczach kapitan i całej obsady mostka, zastrzelenie T'Kuvmy niedługo po tym jak sama zaproponowała jego porwanie. Burnham to arogancka idiotka.
7. Dlaczego Burnham opuściła sickbay? W przyszłości nie używają interkomów???
Czyli ciekawa postać z traumą która wpływa na jej zachowanie. Widać, że to co zdarzyło się z jej rodziną potrafi ją doprowadzić do skrajnych zachowań, co widzimy już w pierwszych retrospekcjach z Sarekiem.
3. Klingoni w roli tępych terrorystów? Kompletnie niewiarygodna bzura. Klingoni mogą być bezwzględnymi, okrutnymi wojownikami, mogą atakować okręty floty, mogą zabijać jej personel, ale cywilów? Takie zachowanie jest kompletnie niehonorowe!
9. Telepatyczna komunikacja na odłegłość lat świetlnych? Jeszcze raz... Chciałbym poznać geniusza, który zatwierdził ten pomysł.
8. Hologram Sareka siadający na skraju biurka? Oh my God… Chciałbym poznać geniusza, który zatwierdził ten pomysł.
Polecam wrócić do TOSa, czy filmów i nawet TNG/DS9. Czeka cię niespodzianka.
4. T'Kuvma truje o walce w obronie czystości klingońskiej rasy/kultury a jednak swoją krucjatę zamierza prowadzić rękami tych, których pozostali Klingoni jawnie nazywają robactwem. Do szczętu niewiarygodne...
Chce zjednoczyć Imperium, zachować ich własna drogę, boi się, że Federacja nie pokona ich w walce tylko wchłonie, przychodząc w pokoju. Nie ma tu żadnej mowy o czystości rasowej no chyba, że porusza to właśnie jeden z przedstawicieli innego rodu który się z nim nie zgadza. Widać, że dla niego nie ma znaczenie kto jest kim i skąd pochodzi. Tylko czy podejmie walkę o zachowanie Imperium.
5. Torchbearer przypadkowo zadźgany własnym bat'lethem? Śmiechu warte
Serio to takie trudne do zrozumienia... gościu nazwa go niosącym płomień i to już chyba sugeruje, że właśnie miał tak zginąć by rozpalić płomień wojny, przecież nie czekał tam dla obserwowania gwiazd.
6. CBS twierdzi, że każdy odcinek serialu kosztował grube miliony dolarów, a jednak zupełnie tego nie widać. Efekt mechanizmu maskującego był brzydki, fazerowe salwy paskudne, bitwa ukazana tak okropnie, że jej oglądanie nieomal bolało. Na co oni wydali te pieniądze???
10. Dialogi tak szorstkie i suche, że aktorzy sprawiali wrażenie kompletnych amatorów.
Pominę to milczeniem.
11. Porywamy T'Kuvmę? Fantastycznie, ale dlaczego bez wsparcia silnie uzbrojonego oddziału?
Pewnie dlatego, że statek jest ciężko uszkodzony i trzeba było od razu reagować ale zachowując ducha treka, zawsze to robią główne postacie. 😉
12. Saru, który boi się własnego cienia? Po jaką cholerę wstępował do floty???
Pewnie dlatego, że Federacja daje szansę każdemu i pozwala na wzajemną integracje wielu gatunków... A Saru to nie boi się swojego cienia tylko nie podejmuje ryzyka, sam powiedział, że jego gatunek nie był dominujący i służył jako pokarm. Kurdę kolejny ciekawy koncept, ciekawie jak się rozwinie.
Jak nie widać, po to są te sceny z przeszłości. Widać, że to związek uczeń - nauczyciel. Nie widzę tam jakieś wielkiej przyjaźni ale jest wspólna historia.
Scena, o której mówisz doskonale ilustrowała arogancki i bezczelny charakter tej postaci. Przez siedem lat niczego się nie nauczyła. Zatem Georgiou w roli nauczyciela kompletnie się nie sprawdziła.
Czyli ciekawa postać z traumą która wpływa na jej zachowanie. Widać, że to co zdarzyło się z jej rodziną potrafi ją doprowadzić do skrajnych zachowań, co widzimy już w pierwszych retrospekcjach z Sarekiem.
Jeżeli osobista trauma nie pozwala jej kontrolować własnych zachowań to pod żadnym pozorem nie powinna zostać wpuszczona na pokład okrętu, a tym bardziej pełnić roli pierwszego oficera. Oficer, który zatwierdził tę decyzję powinien trafić do pudła razem z nią.
Polecam wrócić do TOSa, czy filmów i nawet TNG/DS9. Czeka cię niespodzianka.
Jedyny ewentualny przykład jaki przychodzi mi do głowy to Errand of Mercy i Special Occupation Order 4. We wspomnianym rozkazie Kor stwierdzał, że będzie zabijał 200 organianskich cywilów co 2 godziny, dopóki ci nie wydadzą Kirka i Spocka. Organianie otrzymali ultimatum, bo z punktu widzenia Klingonów aktywnie wmieszali się w ich konflikt z Federacją. Stracili zatem status cywilów. Ostatecznie nikt jednak nie zginął. Czy było to zachowanie niehonorowe? Moim zdaniem było, ale jest to jedyny znany mi taki przypadek. STD od początku natomiast przedstawia Klingonów jak jednowymiarowych terrorystycznych drani a to już kompletna bzdura.
Chce zjednoczyć Imperium, zachować ich własna drogę, boi się, że Federacja nie pokona ich w walce tylko wchłonie, przychodząc w pokoju. Nie ma tu żadnej mowy o czystości rasowej no chyba, że porusza to właśnie jeden z przedstawicieli innego rodu który się z nim nie zgadza. Widać, że dla niego nie ma znaczenie kto jest kim i skąd pochodzi. Tylko czy podejmie walkę o zachowanie Imperium.
Ja nie pisałem o czystości biologicznej, lecz kulturowej. T'Kuvma mówi "My House is bonded by a single doctrine: Remain Klingon. We have become complacent in the time since we last battled the Federation at Donatu V. Our purity is a threat to them.". Na koniec w niewybrednych słowach dodaje, że ewentualna, pokojowa koegzystencja Klingonów z Ziemianami, Andorianami, Wolkanami czy Tellarytami napawa go obrzydzeniem. Na dodatek swoje szczytne idee zamierza realizować rękami podobnych mu wyrzutków. Samo w sobie to nawet zrozumiałe. Bo gdzie indziej miałby znaleźć sprzymierzeńców w tej sytuacji? Sęk w tym, że to kompletnie nielogiczne z punktu widzenia Wielkich Rodów.
Serio to takie trudne do zrozumienia... gościu nazwa go niosącym płomień i to już chyba sugeruje, że właśnie miał tak zginąć by rozpalić płomień wojny, przecież nie czekał tam dla obserwowania gwiazd.
Ośmieszony męczennik przestaje być wiarygodny.
Pewnie dlatego, że statek jest ciężko uszkodzony i trzeba było od razu reagować ale zachowując ducha treka, zawsze to robią główne postacie. 😉
Pominę to milczeniem...
Pewnie dlatego, że Federacja daje szansę każdemu i pozwala na wzajemną integracje wielu gatunków... A Saru to nie boi się swojego cienia tylko nie podejmuje ryzyka, sam powiedział, że jego gatunek nie był dominujący i służył jako pokarm. Kurdę kolejny ciekawy koncept, ciekawie jak się rozwinie.
Nie chodzi o to komu szansę daje Federacja. Chodzi o to, że wstąpienie do Floty nierozerwalnie wiąże się z dużym ryzykiem. Nawet zwykła, pokojowa eksploracja bywa diablo ryzykowna. Ktoś "kto nie podejmuje ryzyka" nie wstępuje do organizacji, której motto brzmi "Go boldly, where no man has gone before". Cała ta koncepcja Kelpian jest jedną z najdurniejszych w historii sci-fi.
Ośmieszony męczennik przestaje być wiarygodny.
Bo na pewno transmitowali to na żywo na terenie całej galaktyki i kilku sąsiednich.
Nie jest ważne jak zginął, tylko jak reszcie podzielonego Imperium przedstawi to T'Kuvma z towarzystwem.
gościu nazwa go niosącym płomień i to już chyba sugeruje, że właśnie miał tak zginąć by rozpalić płomień wojny, przecież nie czekał tam dla obserwowania gwiazd.
Zauważ że szybko zaczęli szukać następcy. Raczej miał pilnować i uruchomić artefakt na którym zginął, który niczym pochodnia zapłonął ogniem Kheleesa zwołując resztę rodów.
Bo na pewno transmitowali to na żywo na terenie całej galaktyki i kilku sąsiednich.
Nie jest ważne jak zginął, tylko jak reszcie podzielonego Imperium przedstawi to T'Kuvma z towarzystwem.
A znasz powiedzenie wedle, którego "kłamstwo ma krótkie nogi"? Każdy na okręcie T'Kuvmy doskonale musiał zdawać sobie sprawę ze sposobu w jaki zginął ten znamienity "wojownik". Takich rzeczy nie da się utrzymać w tajemnicy. Poza tym skafander Burnham zarejestrował zapewne całe zdarzenie. Wystarczyłoby przekazać nagranie Kolowi, który miłością do T'Kuvmy nie pała... Oczywiście ewentualne nagranie mogło zostać zniszczone podczas późniejszej bitwy i tak dalej, i tym podobnie... Sęk w tym, że Kolowi (biorąc pod uwagę jego stosunek do T'Kuvmy) wystarczyłaby zwykła ustna relacja ze zdarzenia puszczona w eter... No i gdzieś tam w przestrzeni wciąż zapewne dryfuje sobie beztrosko ciało naszego, pożal się Boże, "wojownika/męczennika". Wystarczyłoby je odzyskać i przeprowadzić rzetelną sekcję zwłok...
1. Scenarzyci każą nam wierzyć, że Georgiou i Burnham służą ze sobą od siedmiu lat a jednak zupełnie tego nie widać!
Moim zdaniem scenarzyści dostali niewykonalne zadanie. W odcinku zmieścić przedstawienie bohaterów, zaprezentowanie świata takim jakim w tym serialu powinien być, a następnie rozwalenie go "nowymi" Klingonami. Po co ten pośpiech? Ja rozumiem, że czas to pieniądz, a najwyraźniej CBS stawia na to drugie bardzo mocno, jednak czy nie byłoby z większym pożytkiem dla fabuły i fanów, żeby najpierw poznać okręt i jego załogę przez kilka odcinków? Zwolnić nieco tempo akcji dla jej podkreślenia, a i lepszego odbioru całego sezonu. Owszem są udane seriale z katastrofą nuklearną w pierwszych minutach od rozpoczęcia odcinka, ale Discovery zdecydowanie w tą nutę nie uderza.
3. Klingoni w roli tępych terrorystów? Kompletnie niewiarygodna bzura. Klingoni mogą być bezwzględnymi, okrutnymi wojownikami, mogą atakować okręty floty, mogą zabijać jej personel, ale cywilów? Takie zachowanie jest kompletnie niehonorowe!
Mnie się ten radykalny odłam Klingonów bardzo spodobał. Czyżby scenarzyści wzorowali się na aktualnej sytuacji geopolitycznej?
6. CBS twierdzi, że każdy odcinek serialu kosztował grube miliony dolarów, a jednak zupełnie tego nie widać. Efekt mechanizmu maskującego był brzydki, fazerowe salwy paskudne, bitwa ukazana tak okropnie, że jej oglądanie nieomal bolało. Na co oni wydali te pieniądze???
Na pewno nie na scenarzystów! Słusznie wypunktowałeś niedociągnięcia, m.in. ten przysiadający na biurku hologram Sareka, brak interkomu, ale chwilę wcześniej stosowanie telepatii.... Przeraża mnie, że do każdej misji musi być oddelegowany kapitan i pierwszy oficer. Serio? Naprawdę obie muszą iść przez pustynię i czekać na burzę piaskową, wyłaniające się potwory? Ten brak autentyzmu powoduje zgrzyty scenariusza i dużo gorszy odbiór.
Jest jeszcze jedna kwestia wydaje mi się, że wcześniej nieporuszana mianowicie - brak mężczyzn. No dobrze, jacyś tam są (Saru) ale ich rola została zmarginalizowana, a postać napisana tak, żeby już żaden scenarzysta nie pomyślał o ponownym wprowadzeniu tego gatunku na mostek. Może to jest prawdziwa przyczyna wymyślania coraz to nowych stworzeń służących w szeregach floty?
Chętniej oglądnęłabym nowe wcielenie Kirka. Byłoby przynajmniej na co popatrzeć.
Jestem trochę rozbity. Bo nie znam takiego Star Treka. Nie mam póki co zdania po trzecim odcinku. Wieczorem obejrzę kolejny raz, pewnie coś się wyklaruje.
Chociaż, postacie i interakcje miedzy załoga ciekawie. Lorca jest jakiś. Wspominałem chyba, że procedury bezpieczeństwa Floty są do chrzanu? Załoga promu transportującego więźniów to tylko pilot? Serio???
Wow, ten trzeci odcinek miażdży. Drwiłam, że Orville jest lepszym trekiem niż Discovery. Już wypluwam te słowa. Mroczny Trek.
I wreszcie dobrze napisana i dobrze obsadzona rola męska 😎 Ciekawe co jeszcze nam Lorca pokaże? Bo o dziwo ani jego ani FO nie zaprosili na akcję 😉
Obejrzalem 3 odcinki. Pilot i 3 to dwa rozne treki.
Mam wrazenie, ze w pilocie GF to banda nieukow. Po prostu. Przeciez w ENT juz poznali Klingonow i ze raczej sie z nimi trudno dogadac (Sleeping Dogs). Ale zeby pozwalac paletac sie grupie szubrawcow (GF przeciez wie, ze Imperium jest rozbite na prawie samodzielne ksiestewka) po wlasnym terytorium? Nic dziwnego, ze kazdy sasiad Federacji uwaza ich za slabeuszy...
Ale zostawmy juz pilota i pojdzmy dalej. Odcinek po prostu mnie wgniotl w fotel. Szczegolnie jak zwiedzali drugi okret. Skonczyly sie zarty, dostajemy po dupie i trzeba wygrac wojne. Za kazda cene. Od razu zaczalem sie zastanawiac kto jest w Sekcji 31. Hmmm... Kazdy? Poza ruda kadetka? No chyba, ze jest wlasnie po to by nasza bohaterka za szybko sie nie polapala w tym wszystkim...
Mi osobiscie podoba sie nowy wystroj wnetrz. Ciemny mostek. Wiecie, jak sie siedzi 8 godzin w pelnym swietle to oczy sie mecza. A tak to konsola blyska i jest git. I holograficzny ekran, widac ze nawet w VOY jeszcze nie wiedzieli jak szybko technologia pojdzie do przodu.
Jedynie co mi brakuje to fazery. Dlugie strzaly lizace wrogie okrety. Te wystrzaliki to jakas zenada. I nie wiem czy ktos zauwazyl, ale w bitwie Binary Stars nie bylo dowodcy do przybycia admirala. Zero koordynacji ruchow i kazdy lal kazdego. To ma byc armia? Poniewaz wsparcie GF przybylo jednoczesnie to od razu powinien zameldowac sie komodor i wydac polecenia. A tu lipa.
Noo. Obejrzałem drugi raz. Jest mrok i jest Star Trek. Jest scenariusz i są bohaterowie. Faktycznie zupelnie inny niż pilot. Scena na Glennie nawiązuje do Obcego. Goni ich jakieś cholerstwo spowite w mroku. Wykręcone zwłoki robią wrażenie. Trochę razi mnie używanie zwrotów typu mamy na pokładzie różne śmieci czy przyrownywanie ludzi do karaluchów. No jednak to Ziemia przyszłości.
Serial idzie w dobrym kierunku. Są ciekawi bohaterowie. Scenariusz wygląda na przemyślany. Chcę wiecej.
Ale jestem niezadowolony z cgi Discovery. W kilku ujęciach wyglądał nieźle, ale ogólnie to chyba robota kiepskiego grafika...
Sam dizajn, wnętrza podobają się. Widać technologiczną wizję przyszłości.
Nie do końca przekonuje mnie jednak obwinianie Burnham za wybuch wojny. Owszem, dokonała buntu. Ale ta wojna miała wybuchnąć bez względu na to. Klingona mogła zabić w obronie własnej, ale przedstawiono nam to jako wypadek. Tym bardziej Michael nie powinna być obwiniana za nic więcej niż bunt na pokładzie. I chyba tylko za to została skazana. Mimo to powszwchnie wini sie ja za powstały konflikt. Śmierć kapitan to też raczej nie jej wina. Na pokładzie nie było wyszkolonych w walce oficerów?
Nie do końca przekonuje mnie jednak obwinianie Burnham za wybuch wojny. Owszem, dokonała buntu. Ale ta wojna miała wybuchnąć bez względu na to. Klingona mogła zabić w obronie własnej, ale przedstawiono nam to jako wypadek. Tym bardziej Michael nie powinna być obwiniana za nic więcej niż bunt na pokładzie. I chyba tylko za to została skazana. Mimo to powszwchnie wini sie ja za powstały konflikt. Śmierć kapitan to też raczej nie jej wina. Na pokładzie nie było wyszkolonych w walce oficerów?
Bo Michael jest kozłem ofiarnym, masz ją żałować, a Lorca będzie tym złym 😉
Lorca pewnie nie jeden sekret posiada. Ale chyba nie będzie tym złym. Pewnie jest odpowiednio zdeterminowany, by wygrać wojnę.