Forum › Rozmowy (nie)kontrolowane › Polityka › Pracować czy nie pracować - dyskusja o niedzielach
Posty przeniesione z Pogaduszek.
Ja wogole jestem zdania, ze sklepy w niedziele i swieta powinny byc zamkniete. W Niemczech czy nawet na Slowacji w sobote popoludniu juz sie nic nie kupi i jakos ludzie funkcjonuja. Kazdy musi odpoczac. Dlatego ja staram sie nie robic zakupow w niedziele. Nie chce sie narazic glodnemu fluorowi czy Evivie. Ja tez dzis kontemplowalam swiatlo w lodowce, gdybym wczoraj zrobila wieksze zapasy... 😉 Ale wczoraj, przyznacie, ze malo kto myslal o jedzeniu, a dzis ciezko bylo cos dostac, oprocz batonikow na stacji benzynowej. Na szczescie do jutra juz niedaleko. Znow otworza moj spozywczak 😉
kotek: ja jestem za swobodą - kto chce zamyka sklep, kto nie chce - nie zamyka. Nie ma sensu czegoś takiego narzucać, zwłaszcza że... ludzie którzy mają wolne soboty i niedziele korzystają z tego spotykając się z rodziną i - idą do sklepu 😉
Sens, zdaniem zwolenników tego rozwiazania, polega na tym, że w ten sposób cała rodzina ma wolne tego samego dnia i może intergować. W Niemczech to działa - kraj rozwija się per saldo szybciej niż jakikolwiek inny.
Nie możesz narzucić nikomu, żeby integrował się w niedzielę, a w poniedziałek nie. To jest wolna decyzja ludzi kiedy się chcą integrować i czy w ogóle. Godzę się na pracę w niedzielę, choćby dlatego, że wolę mieć dzień wolny w tygodniu. Kto nie chce, niech nie robi zakupów w niedzielę, nie widzę problemu.
Wg mnie to powinno być inaczej zorganizowane. Jak chcieli pozamykać markety to ok, ale np w dzień pogrzebu a nie z dnia na dzień. I potem się dziwisz, że ludzie zamiast rozmyślać nad tragedią myślą gdzie by można zjeść.
Wg mnie to powinno być inaczej zorganizowane. Jak chcieli pozamykać markety to ok, ale np w dzień pogrzebu a nie z dnia na dzień. I potem się dziwisz, że ludzie zamiast rozmyślać nad tragedią myślą gdzie by można zjeść.
Dokladnie. Zwlaszcza, ze decyzje podjeto poznym popoludniem i nie bylo juz za bardzo czasu myslec o zapasach, a wiele sklepow bylo juz zamknietych.
Lo'Rel a jak mozesz sie integrowac w poniedzialek, jak tego dnia wiekszosc osob pracuje? I co, przychodzisz do cioci na imieniny, a ciocia w pracy? 😉 Owszem bardzo fajnie miec wolny dzien w tygodniu, jak reszta rodziny gna do pracy. Troche mniej fajniej zrywac sie skoro swit w weekend jak reszta odpoczywa. Ja uwazam, ze czas spedzony RAZEM jest bezcenny i naprawde, kasjer w sklepie to nie jest dyspozytor pogotowia, moze jeden dzien w tygodniu nie pracowac i moze to byc zawsze ten sam dzien. On pewnie tez ma ciocie, do ktorej chcialby pojsc na imieniny ;), a moze ma tez dzieci, z ktorymi chcialby isc na spacer w niedzielne popoludnie.
@ Lo'Rel - Co to znaczy "nie możesz"? Ja nie mogę, ale państwo może. Może narzucić fakt, że w pewnych miejscach nie można przekraczać w samochodzie 80 k/g, że nie można tworzyć spółek akcyjnych jak ma się mniej niż 100.000 zł, że każdy pracownik ma mieć w roku minimum dwa tygodnie bezpłatnego urlopu itd. To się nazywa "ustawodawstwo", i ktoś w twoim wieku powinnien ten mechanizm mniej-wioęcej znać.I nie, jeżeli kasjer ma dużur wyznaczony w niedzielę a jego żona na wtedy i tylko wtedy wolne (lub raczej on ma ten dyżur w weekend, a ona wtedy nie pracuje), to fakt, że się nie integrują nie jest kwestią ich decyzji.
To jest kwestia konstrukcji polskiego prawa. Tak naprawdę wolna jest co czwarta niedziela (czyli w praktyce: jedna niedziela w miesiącu). Bo jeśli za pracę w niedzielę pracodawca oddaje wolny poniedziałek to nie jest to samo. Nie trzeba zamykać sklepów, wystarczy zmienić prawo pracy - wtedy tylko te sklepy, gdzie będzie to opłacalne, będą zatrudniać pracowników w niedziele (a pracownicy będą odpowiednio lepiej wynagradzani).
A teraz tak nie jest? Teraz tak nie jest, że "w niedziele otwarte są tylko te sklepy, w wypadku których jest to dla własciciela opłacalne" - czyli wszystkie? Tyle, że oprócz opłacalności dla pracodwacy jest jeszcze coś takiego jak opłacalność dla państwa - zakaz pracy w niedzielę.I owszem, znowuż, nie wiem dlaczego muszę to pisać, dla zakaz pracy w niektórych miejscach w niedziele, to owszem, byłaby "zmiana w prawie pracy".Możnaby wydzielić wątek od wczorajszego postu kotek i przenieść do subforum Polityka?
Opowiedz o tej opłacalności dla państwa, bo widzę, że mówimy o dwóch różnych rzeczach. Ja zwracam tylko uwagę, że obecnie co czwarta niedziela (a więc maks. 1 w miesiącu) jest prawdziwym dniem wolnym (płatnym) - pozostałe można oddać pracownikowi w środę czy inny dogodny termin.
"Opowiedz o tej opłacalności dla państwa" ===> Jest rzeczą dobrą, by oboje rodzice i ich dzieci mieli możliwie często wolne tego samego dnia, by mogli porozmawiać, pobawić się razem, poczytać, iść do parku, na kajaki, do kina, czy nawet pooglądać telewizor. Nie osiągniemy tego w odpowiedniej skali inaczej, niż zakazując pracy w wielu miejscach, w praktyce będą to głównie sklepy wielkopowierzchniowe.Do tego dochodzą jeszcze oczywiście względy religijne, jeżeli znakomita większość obywateli państwa deklaruje wyznawanie danej wiary, to państwo ma moralny obowiazek możliwie "iść im na rękę".
Wprowadzenie pełnopłatnych niedziel zaś sprawi, że będą pracować niektóre sklepy i większość pracowników spędzi czas z rodzinami (a ci którzy tego nie zrobią będą za to lepiej wynagrodzeni, więc praca w niedzielę nie będzie dla nich karą).O względach religijnych może nie będę się wypowiadać inaczej niż: skoro znakomita większość obywateli państwa deklaruje, to co robi w sklepach w dzień święty? Oni sami są w stanie doprowadzić do nieopłacalności tego procederu, bez interwencji na poziomie ustaw.
Serio uważasz, że dla właścicieli hipermarketów to będzie zauważalna zmiana?Chyba religia większości nie zabrania robienia zakupów w niedziele?Trochę dziwne, że w pierwszym akapicie zakładasz potrzebę interwencji na poziomie ustawy, a w drugim przeciwnie.
Chyba religia większości nie zabrania robienia zakupów w niedziele?
Było coś w stylu "dzień święty święcić", z tego co pamiętam. ;> A że zakupy możesz robić tylko wtedy, gdy ktoś pracuje...
No, "dzień święty świecić". To jest właśnie problem tych, którzy w niedzielę muszą być w pracy i nie mogą tej "przepisowej" godziny "wygrzebać". Gdyby było tak, że np. 15% społeczeństwa deklaruje, że ma ją w poniedziałek, 23% że we wtorek, 17%, że w środę itd., to bym rozumiał, że państwo wszystkim iść na rękę nie może. Ale tak nie jest.Owszem, mogę robić zakupy tylko jak ktoś pracuje, i może powinnienem powstrzymywać się. Ale po pierwsze mój sprzeciw, czy mój i znajomych nic tu nie zmieni (idę o zkaład w tym względzie). Ponadto "powinność" owszem, ma się przekładać na system prawny, dla mnie to oczywiste. Nie powinnienem zabijać, kraść, wybijać szyb sasiadowi itd., ale przecież nikt nie powie, że z tego powodu wszystkie te rzeczy nie powinny być nielegalnymi. zakazanymi przez prawo. I takimiż przecież są. Natura ludzka jest niedoskonała, właśnie dlatego wymyśleliśmy coś takiego jak przepisy.