Ja się pewnej niedzieli odbiłam od zamkniętych drzwi w Marhabie, a godzina była wczesna, 17 z kawałkiem. o_O Następnym razem było już o tyle lepiej, że knajpa okazała się być otwarta i jedzenie nadal dobre, ale nowi kelnerzy/sprzedawcy, to totalna porażka. I poziomu obsługi to tam już nie ma praktycznie żadnego. :/ Niestety, wygląda na to, że trzeba będzie się rozejrzeć za jakimś lokalem zastępczym. Właściciel Marhaby wspominał, że otworzył nowy lokal z fajką wodną, gdzieś w okolicach Alei Niepodległości 19, ja bym go chętnie przetestowała, ale do piątku to nie żyję, bo mam potworne urwanie głowy w pracy...