Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Sesja RPG › Star Wars - Forum Role Playing Game › RPG - Aedin
Kyle wskoczył do dziury pierwszy. Skoczył na "główkę" jak to się mówi, w locie wyciągnął miecz i korkociągiem zaczął przebijać się przez niższe warstwy. W końcu wbiliście się w szyb windy. Teraz swobodnie spadaliście w dół.-Kiedy zlecimy... najprawdopodobniej spotkamy mrocznego wyznawcę. Więc przygotuj się na walkę.
Aedin skinął tylko głową wyciągając miecz. Zamknął oczy aby poddać się Mocy i zespolić z nią. Gdy byli na odpowiedniej wysokości zamortyzował upadek Moca, gotowy do walki.(Witam, mam nadzieje ze mozemy wznowic gre. Przepraszam za moja nieobecnosc ale spowodu szkoly nie moglem odpisywac tak jakbym tego chcial. Teraz juz mam czas i sily wiec jesli nie amsz nic pzreciw mozemy garc dalej.)
Nagle szyb windy się urwał się w licznej kanonadzie eksplozji. Kyle zareagował bardzo szybko: wbił swój miecz w ścianę, wyhamowując. W tym samym czasie coś przemknęło obok was. Wyraźnie poczułeś moc.-PROBLEM ŚWIĄTYNI MAMY Z GŁOWY!! CZAS WIAĆ! -Przekrzykiwał huki Kyle. Złapał cię i pociągnął w górę, gdzie praktycznie od razu podleciał do ciebie twój okręt.-CO WYŚCIE NAROBILI?! -Krzyknął Katarn pakując się na pokład.-NA BOGÓW TO NIE MY!! -Odkrzyknął jeden z komandosów.-NA YAVIN!! SZYBKO!Po chwili wyszliście z atmosfery, mijając ogromną flotę ratunkową - jak poinformował jeden z pilotów - i weszliście niezauważeni w nadświetlną.(Raczej tak, planów za bardzo mi nie pokrzyżowałeś, a fabuła się ciągnie.
Wszystko wydarzyło się tak szybko... Aedin po chwili otrząsnął się z tego i ruszył na mostek. wygonił pilotów którzy okupowali stery jego maszyny. Dokładnie się rozejrzał czy wszystko jest w idealnym porządku. Sam dokonał analizy koordynatów i wszystkich systemów. Gdy skończył i przekonał się, że jego maszyna jest w porządnym stanie zwrócił się do Kyle'a.- Co się tam stało Kyle? Poczułem zawirowanie w Mocy...
-Cóż, albo obok nas przeleciało pokaźne stadko midichlorianów, albo to nasz jedi.... -Coś w głębi pomieszczenia zapikało, po czym włączył się holoemiter, pokazujący głowę Mistrza Skywalkera.
"Kyle, Aedin mam dla was pewne informacje, pod żadnym pozorem nie zbliżajcie się do planet zwanej Rishi. Może okazać się konieczne interwencja, ale ostrzegam: Jeśli jakikolwiek zakonnik zbliży się do tego systemu w ciągu następnych czterech dni, zostanie bezwarunkowo wyrzucony i ekskomunikowany!"
Aedin uniósł brew:- Wyrzucony i ekskomunikowany...? Co masz myśli mistrzu i czemu mamy się tam nie zbliżać?
-Staniesz się wygnańcem Jedi. Będziemy mogli cię bez pytania zabić. Nie dopytuj się za bardzo -Mruknął Kyle.
"Zdaje się że ktoś wpływowy maczał palce w tym regionie. Nie wiemy z czym mamy do czynienia.... ale nie jestem zbyt spokojny od ostatnich prób stworzenia kultu sithów. Poza tym Republika ma nadzieję na rozwiązanie pokojowe, a obecność rycerzy Jedi na tej planecie nie jest ogólnie rozumiana. Zajmijcie się lepiej czymś przyziemnym... na przykład spotkaniem Senatorów na fregacie "Kruk""
Aedin wyraźnie zszokowany słowami Kyle'a, słuchał Luke'a w skupieniu puki ten nie przekazał całej wiadomości. Gdy Mistrz skończył chłopak przerwał połączenie i spojrzał na Kyle'a.- Zabić bez pytań?! Przecież... przecież to nie ścieżka Jedi... - powiedział zmieszany spokojniej.
-Reguły się zmieniają. Ta istnieje nieprzerwanie od Wojen Sithów. Chociaż wątpię czy Luke naprawdę wykona ten wyrok. To raczej taka... marchewka -Uśmiechnął się po przyjacielsku. -To co, ekskomunika czy pół dnia w towarzystwie stetryczałych dziadków?
- Cóż chyba nie mamy większego wyboru... Chociaż z chęcią zobaczyłbym co się dzieje na tej zakazanej planecie...
-Cóż, mądra decyzja. -Spojrzał na mapy. -"Kruk" jest teraz na otwartej przestrzeni. Złapiemy go koło Korelii. Wywołujemy, czy lecimy bez pytania?
- Jak będziemy już w pobliżu to damy im znać, że jesteśmy wysłannikami Mistrza Luke'a. Powinniśmy dopaść ich tak jak mówisz gdzieś w okolicach Korelii. - Usiadł za sterami swojej maszyny i ustawił kurs przechwytujący na 'Kruka'.
Po chwili mknęliście już z ogromną prędkością do celu. Po bliższych oględzinach okazało się że "Kruk" to korweta koreliańska, przystosowana do misji dyplomatycznych. Tuż przed wyjściem z nadświetlnej nadaliście sygnał.-Tu "Kruk" dostaliśmy informacje od mistrza Skywalkera. Czy mogliby panowie zadokować?
- Oczywiście, proszę o zgodę na dokowanie.Gdy takową otrzymuje, dokuje statek z grając.
-Witamy na kruku. Zapraszam do sali widokowej. Tam czekają senatorowie. -Gdy tylko otworzono drzwi, dobiegła was szmer rozmów. Było tu wielu wpływowych ludzi, na prędko zebranych i nazwanych "senatorami" bez względu na przeszłość. Oczywiście, wszyscy byli zajadłymi opozycjonistami w czasach imperium, jednak trudno wymagać by ich koneksje były legalne.-Kapitanie, proszę przedstawić tych... dżentelmenów. -W waszą stronę zmierzał srebrnowłosy staruszek.-Kyle Katarn i Aedin. Rycerze Jedi sir. -A tak, Rycerze Jedi. Jest mi niezmiernie miło poznać. Roth Maffa. Przewodniczący kolegium z Ukio-Roth? Znam dupka. -Odezwał się stojący dotąd za plecami kapitana mężczyzna -Dziwne że jeszcze nas nie pogrążył albo kogoś zabił. Dupek. Taki był z nie...-Cicho Anspon! Przepraszam panów. Mój drugi oficer. -Kapitan spojrzał na niego władczo, a ten natychmiast się wycofała odburkując coś pod nosem.