Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Star Trek: PBF PL › PBF - kapitan Qumos
Popatrzyłem chwilę na lecący prom po czym zwróciłem się do jednego z techniku.
- Witaj jestem Qumos nowy dowódca tego złomu możesz mi powiedzieć gdzie znajdę resztę oficerów? - patrzyłem spokojnie na technika czekając na odpowiedz.
- Reszta oficerów? - zapytał. - Przesuń kalibrację trochę w prawo. Jak dobrze wiem to jeszcze ich nie ma na pokładzie. Mają przybyć jutro. Zresztą nic dziwnego. Ten szmelc jedynie co może to latać w warp. Inne czynności jak strzelanie czy badanie na razie są niemożliwe.
- Dobrze,a więc nie pozostaje mi nic do roboty niż pomóc wam w naprawach - w końcu służyłem na frachtowcu i trochę się na tym znam pomyślałem - w czym mógł bym pomóc? - zapytałem technika.
- Sądzisz, że sobie poradzisz? Dobra, zajmij się konsolą operacyjną. Trzeba pousuwać wszystkie spalone przewody i zastąpić je nowymi. Na szczęście kupiliśmy tą technologię od Romulan, więc kabli mamy pod dostatkiem. Są w tamtej kuwecie. Tylko pamiętaj, żeby nie pomylić kolorów. Czerwony zastępuj czerwonym i tak dalej. I po każdym podłączeniu sprawdzaj poprawość. Patrząc na jej uszkodzenia zajmie ci to około 5-6 godzin. Jak skończysz to daj mi znać. Dobra, obraz skalibrowany. - Ferengi zwrócił się do swego pomocnika. - Teraz zajmiemy się podłączaniem kabli od przesyłu komend. Pierwszy od sternika. Jego stanowisko jest gotowe...
Nie czekając dłużej przysunąłem kuwetę z kablami do konsoli i zerwałem resztki górnej płyty aby zajrzeć do środka.Wewnątrz konsoli zobaczyłem obraz nędzy i rozpaczy wszystko było po palone i po stapiane.Po dokładnych oględzinach wyjąłem ze skrzynki odpowiednie narzędzia i zabrałem się za naprawę konsoli.Po ponad 5 godzinach kable mieniły mi się w oczach ale wszystko wyglądało na zrobione dobrze. Aby odpocząć usiadłem oparty plecami o ścianę i przyglądałem się technikowi wrzeszczącemu na swojego pomocnika który miał miał wielką czarna plamę na twarzy powstała w wyniku jakiegoś spięcia w obwodach które naprawiał.Po siedziałem tak z 15 min po czym ruszyłem w kierunku technika aby poinformować go że zadanie zostało wykonane.
- Zaraz sprawdzimy. Na razie odpocznij. Za 10 minut robimy przerwę na świerze larwy.Odpoczywałeś dalej, aż do czasu gdy mechanik skończył. Podszedł do twej konsoli, sprawdził odczyty, wymienił 2 kable. Potem nacisnął przycisk aktywacyjny. Oczywiście nic się nie włączyło. Inżynier mruknął coś o śmierdzących ojcach romulańskich mechaników (o matkach mu nie wypadało), kopnął z boku podstawę konsoli, jeszcze raz poprawił i ponownie nacisknął przycisk aktywacyjny. Konsola rozświetliła się ferią barw, z czego większość była alarmami o uszkodzeniach podsystemów.- Dobra, dobra, wiem, że to nie działa. I to i tamto. I jeszcze tamto. - technik zaznaczał w paddzie wszystkie alarmy. - Wszystko w porządku. Teraz mamy przerwę. Wracamy na stanowisko za 4 godziny. Idziesz z nami do maszynowni?
Jasne przejdę się i chętnie coś zjem - odpowiedziałem na pytanie - miałem dowodzić tą kupą złomu a robię za mechanika przynajmniej się nie nudzę - to powiedziawszy ruszyłem za technikami w kierunku maszynowni. Po drodze rozmawialiśmy o różnych rzeczach w końcu zadałem pytanie które miałem zadać już dawno temu tylko jakoś wyleciała mi z głowy - orientujesz się może kiedy naprawy zostaną zakończone? - tak to właśnie było to pytanie chciałem się dowiedzieć kiedy ten złom znowu zacznie działać.
- Żeby działać na tip top to z miesiąc ostrej harówy. Ale wymagania szefostwa to napęd, broń i czysty mostek. To da się zrobić w 2 dni. A reszta napraw odbędzie się w trakcie lotu, dlatego na początku między mniej żołnierzy na pokładzie, a więcej mechaników.Larwy były naprawdę wyśmienite. Widać, że FCA ma porządny towar. Dowiedziałeś się, że twoi towarzysze to inżynierowie ze stacji, a nie twoi przyszli podwładni. Obaj całkiem dobrze zarabiali naprawiając romulański i tholiański sprzęt. Ich prawcodawca dobrze płacił za wykonane usługi. Dowiedziałeś się też, że nie będziesz żadnym kupcem. Podstawowym celem Falcona będzie ochrona konwojów. Będziesz otrzymywał pensję od FCA plus procent zysków z każdego udanego konwoju. Handlem możesz zajmować się tylko dodatkowo, zresztą ładownie fregaty nie były zbyt duże. 2 z nich miałeś na wyłączność.Po powrocie do pracy w trójkę zajęliście się stanowskiem taktycznym. Ty wymieniałeś kable, który było o wiele mniej do usunięcia. Technicy kalibrowali dezruptory. Na końcu podłączono wyrzutnie torped.Pod koniec dnia okręt miał sprawne najważniejsze rzeczy - napęd i broń. Teraz tylko trzeba było znaleźć jakiś fotel godny kapitana i można tą puszką ruszać.Gdy schodziłeś z mostka nowa zmiana zajęła się stanowiskiem naukowym i czujnikami wewnętrznymi. Podstawowo wskazywały, że w powietrzu albo jest czysty tlen, albo czysty azot, albo czysty nikiel.
Po skończonej robocie udałem się do kabiny tak zwanej kapitańskiej wziąłem prysznic przebrałem się w struj do spania i padłem na łóżko ustawiwszy wcześniej padda aby obudził mnie jutro o godzinie 8 rano do komputera pokładowego nie miałem jeszcze zaufania.
Byłeś tak zmęczony, że nawet nie martwiłeś się, że oryginalne kapitańskie łoże znikęło, a pojawił się żołnierskie łóżko polowe. Dobrze, że chociaż ściany były całe i nie osmalone.Padd ostrym piskiem poinformował cię, że jest ósma rano.
Wstałem z łóżka wyłączyłem budzik i udałem sie pod prysznic, zimny prysznic nie ma nic lepszego na rozpoczęcie dnia.Po założeniu munduru wyszedłem z kwatery i udałem się do maszynowni aby zjeść śniadanie ponieważ replikatory nadal nie działały. Po dojściu na miejsce wziąłem trochę larw i nałożyłem je do miski po czym usiadłem obok jednego z inżynierów i zapytałem czy nie wie kiedy przybędą moi oficerowie.
- Jacyś mają być dzisiaj. Pewnie same ofiary, bo tylko takich biorą na takie... - dalsze jego wyjaśnienia przerwał radosny okrzyk mechanika:- Naprawiłem replikator!Rzeczywiście. Zreplikowany syntohol smakował nawet nieźle. Każdy wypił mały kielisze i ponownie zabrał się do pracy,
Statek wracał powoli do życia nawet ten zreplikowany syntohol nie był taki najgorszy.Nie czekając dłużej ruszyłem w kierunku mostka chcąc zobaczyć efekty pracy nocnej zmiany.Idąc korytarzami zobaczyłem że w ścianach jest coraz mniej dziur a przewody nie wiszą radośnie na każdej ścianie. Miałem nadzieję że turbowindy już działają wspinaczka po drabinkach na mostek nie uśmiechała mi sie wcale.
Niestety nadal nie działały, chociaż 3 ekipy się tym problemem zajmowały.Po wyczerpującej wspinaczce dotarłeś na mostek. Hmmm... Było nawet całkiem ładnie. Praktycznie wszystko było gotowe. Mechanicy montowali rezerwowe konsole oraz naprawiali drzwi do pokoju kapitańskiego, który całkowicie był wysprzątany. Wyszedł z niego Ferengi z odkurzaczem i zaczął sprzątać śmiecie.
Po wejściu na mostek oniemiałem prawie wszystko było gotowe mechanicy naprawiali już tylko ostatnie drobne usterki.Na początku wszedłem do mojego nowego biura wszystko było po prostu piękne a pokuj wysprzątany postałem tak chwile po czym udałem sie z powrotem na mostek.Na mostu zerknąłem na konsolę operacyjną aby sprawdzić jak się mają inne systemy statku po czym zanurzyłem się w fotelu dowódcy.Pozostało tylko czekać na przybycie oficerów mostka.
Wszystko chodziło, jak gdyby Falcon wyszedł właśnie ze stoczni.Czekałeś na podwładnych z 2 godziny. Drzwi turbowindy syknęły (już ją naprawili) i wyleciał przez nie Romulanin.- To mój prezent dla ciebie, romulański tchórzu!Romulanin szybko pozbierał się z podłogi.- Myślałeś kiedyś, aby pracować w ZOO jako główna atrakcja? - syknął.- Już ja cię... Aaaarghhhh!!! - usłyszałeś okrzyk bojowy Klingonów.
Siedziałem na mostku bawiąc sie panelem kontrolnym przy fotelu dowódcy kiedy usłyszałem syk a potem straszny rumor kiedy przez drzwi wyleciał Romulanin zaraz za nim wypadł Klingon i krzyknął - To mój prezent dla ciebie, romulański tchórzu! - Myślałeś kiedyś, aby pracować w ZOO jako główna atrakcja? - Już ja cię... Aaaarghhhh!!! - krzyknął rozwścieczony Klingon w tym momencie ja wstałem z fotela i krzyknąłem - spokój albo obaj zaraz wylądujecie w areszcie i kim wogóle jesteście?