Można, mało to piratów? Oczywiście można też legalnie, ale wtedy bez polskiej wersji, a nawet osobę znająca jakotako angielski to męczy (technobełkot itd).
Na razie postanowiłem sobie kupić wszystkie wersje kinowe na DVD ale telewizyjnych odcinków chyba kupić nie można ❓ przynajmniej w Polskiej wersji. A zresztą za 700 odcinków to chyba nie byłbym w stanie zapłacić 😆 Ale chętnie wykupiłbym sobie kanał TV gdzie leciałby na okrągło wszystkie odcinki Star Trek'a, bo płacić za 10 kanałów i polować na kolejne odcinki na każdym z nich to na pewno nie będę ;D Niestety jak na razie takiego kanału TV jeszcze nie ma 🙁
Można, mało to piratów? Oczywiście można też legalnie, ale wtedy bez polskiej wersji, a nawet osobę znająca jakotako angielski to męczy (technobełkot itd).
No i omijają nas te wszystkie dyskusje gdy forumowicze naśmiewają się z Klingończyków, Wulkanitów, "Jazda!" i innych/
No i omijają nas te wszystkie dyskusje gdy forumowicze naśmiewają się z Klingończyków, Wulkanitów, "Jazda!" i innych/
Np. w First contact, Worf mówi, że jest Klingończykiem i jakoś dziwacznie i śmiesznie to brzmi.
Można, mało to piratów? Oczywiście można też legalnie, ale wtedy bez polskiej wersji, a nawet osobę znająca jakotako angielski to męczy (technobełkot itd).
Skoro te wszystkie "polaryzacje kadłuba, kompensowanie czegoś czymś tam" i tak uznajemy za tzw technobełkot to możne właśnie lepiej on brzmi w języku angielskim niż polskim [czytaj dobrze znanym]. 😉
Szczerze mówiąc ja tak obejrzałem ponad 3 sezony Voya , którego w końcu dokończyłem dopiero wtedy jak go kupiłem i jakoś po pewnym czasie może to kwestia osłuchania się przyzwyczaiłem się już do technobełkotu w engliszu. A wręcz wraz z panią kapitan Janeway mogłem wydawać komendy załodze. ;):P
Np. w First contact, Worf mówi, że jest Klingończykiem i jakoś dziwacznie i śmiesznie to brzmi.
"Jazda!" jest również z First Contact na TVN7. Tak przetłumaczono "Engage!" gdy Picard każe lecieć na ziemię aby pomóc flocie w walce z sześcianem.
Cieszę się, że mogę powitać niektórych tu zgromadzonych w moim klubie "Lektorom mówimy nie i o ile się da wyłączmy też napisy" ;)W Treku, odkąd nauczyłem się angielskiego, polskie tłumaczenie w jakiejkolwiek formie baardzo mnie denerwuje - często mam wrażenie że sam bym go lepiej przetłumaczył.Antyhitem jest nieustanne wstawianie formy "pan, pani" w miejscu każdego "you" (niedługo Picard do Wesleya będzie mówił per "panie Weasley" 😮 )
Antyhitem jest nieustanne wstawianie formy "pan, pani" w miejscu każdego "you" (niedługo Picard do Wesleya będzie mówił per "panie Weasley" 😮 )
W wielu sytuacjach często trudno to rozgraniczyć. Dwóch oficerów gadających w mesie będzie raczej mówiło sobie na 'ty', ale ta sama para na mostku, jeszcze w towarzystwie młodszej kadry, będzie sobie 'panować' - ale też niekoniecznie. Często trudno to ocenić.
Antyhitem jest nieustanne wstawianie formy "pan, pani" w miejscu każdego "you" (niedługo Picard do Wesleya będzie mówił per "panie Weasley" 😮 )
Ja osobiscie tlumaczen, a juz bron Boze lektora nie potrzebuje, ale czemu zamienianie you na pan mialoby byc antyhitem? Zamienianie you na pan jest prosta konwersja z angielskiego na polski; dla osoby nie znajacej angielskiego chyba dosc zrozumiala. Owszem, czasami tlumacz sie myli w rozpoznaniu relacji postaci, ktorych slowa tlumaczy, ale zdecydowanie nie to jest antyhitem, ogolnie mierniego poziomu polskich tlumaczen. A zwracanie sie kapitana floty do swojego podwladnego per pan jest jak najbardziej poprawne i w zgodzie z tradycja US Navy, ktorej tradycje kontynuuje Gwiezdna Flota.
Tylko, że Match'owi chodziło o "nieustanne wstawianie formy "pan, pani" ". Z tym, że czasem "you" tłumaczymy jako "ty" a czasem jako "pani/pan" chyba wszyscy się zgadzają. Dla mnie bardziej bolesne są drobne zmiany, nie mające cienia znaczenia dla akcji, ale potężne dla klimatu, których dziesiątki w większości tłumaczeń.
Dokładnie o to chodzi - choćby w "Trekkies" - była scena, w której Dax tłucze jakiegoś Klingona (nie pamiętam już kontekstu) mówiąc "może pan nie zauważył..."Można umrzeć ze śmiechu...