Diuna

Viewing 15 posts - 91 through 105 (of 137 total)
  • Author
    Posts
  • kaimada
    Participant
    #244436

    No ale chwila chwila. Wybitnych soundtracków jak najbardziej słucha się poza seansem filmowym. Władca Pierścieni, czy Gwiezdne Wojny niech posłużą za przykład...

    Pleiades
    Participant
    #244450

    Takie plumkanie w tle filmu.
    Jeśli chodzi o Zimmera to podtrzymuje - w jednym filmie jest super ale w następnych jest słabe.

    A ja jednak będę podtrzymywać moje zdanie. Że "plumkanie" w tle filmu to właśnie soundtrack. Bez obrazu nie należy tego słuchać, chociażby weźmy pod uwagę takie dzieła jak "Interstellar" czy nowy Blade Runner. Muzyka ma współgrać z obrazem, nie należy tego słuchać ze Spotify podczas joggingu. Taka jest prawda.
    Będę bronić tej nowej Diuny i jej ścieżki dźwiękowej ze wszystkich sił, bo to wybitne dzieło <3

    Smok Eustachy
    Participant
    #244452

    W którym miejscu piszę o plumkaniu bez obrazu?

    No ale chwila chwila. Wybitnych soundtracków jak najbardziej słucha się poza seansem filmowym. Władca Pierścieni, czy Gwiezdne Wojny niech posłużą za przykład...

    Właśnie:

    Smok Eustachy
    Participant
    #244490

    Czy melanż to gówno czerwia? Lem coś o Diunie pisał?

    Q__
    Participant
    #244491

    Czy melanż

    Plus-minus:
    https://dune.fandom.com/wiki/Pre-spice_mass
    https://dune.fandom.com/wiki/Spice_Melange

    Lem coś o Diunie pisał?

    O ile wiadomo - nie (chyba, że liczyć ogólne narzekania na kosmiczne feudalizmy...).
    https://forum.lem.pl/index.php?topic=613

    Smok Eustachy
    Participant
    #244494

    Moje zmierzenie się z Diuną:
    https://www.salon24.pl/u/smocze-opary/1179216,swiszczoly

    Z Hansem Zimmerem problem jest następujący: jedynie jeden film z jego muzyka jest oglądalny a następne już są problematyczne. Ja widziałem najpierw Blade Runnera 2049 a potem Dunkierkę dlatego muzykę BR2049 oceniłem wysoko a z Dunkierką miałem problemy. Z kolei ci co najpierw obejrzeli Dunkierkę a potem BR sarkali często na soundtracka bladerunnerowego. Teraz mamy zaś Diunę w reżyserii Denisa Villeneuve z muzyka wspomnianego Zimmera: co chwilę świszczoły jakieś, dudnienia. Ryczą tam a jak ma być podniośle to wyją. Aaaaaaaaauuuuuuu! Muzyka to jakąś melodię powinna mieć, jakiś rytm, jakieś cokolwiek. Zwróćcie uwagę na pierwszy dźwięk filmu: takie beczenie z wiadra. Tu macie linka do fajnego soundtracka a potem będą już tzw spoilery:

    SPOILER ALERT
    Apentuła
    Niewdziosek
    Te
    Będy
    Gruwaśne
    I jedziem:

    Diuny Herberta nie da się zekranizować tak, żeby Atrydzi nie wyszli trochę na głupków bo to Herbert spaścił jednak podejście ich przez Harkonnenów. Problemy filmu można pogrupować w sposób następujący:

    1. Problemy wynikające z bycia wierną adaptacją, czyli przeniesienie baboli książkowych.

    2. Hermetyczność, czyli bycie ekranizacją. Widz, który poszedł z ulicy na ten film nie zakuma czemu nie ma komputerów? Że był Terminator wcześniej i wojna z maszynami i zakazali komputerów. Co to mentat? Feudalizm może pojąć.

    3. Styl reżysera: dłużyzny, itp.

    W każdym razie: mamy świat dalekiej przyszłości, gdzie ludzie zaludnili całą Galaktykę naszą. Mają tam chyba jakiś rodzaj nadprzestrzeni, czyli hyperspejsa. Albo WARPa. Film tego nie objaśnia. W każdym razie teraz jest to haj-speed bo na haju podróżują naćpani przyprawą z planety Arrakis, zwanej Diuną. Ponieważ "Diuna" pada w filmie raz widz może to przeoczyć i nie wie co to jest ta Diuna czyli o czym jest film. Podobnie Blade Runner 2049 tegoż samego twórcy popadł w hermetyczność i nie tłumaczył się jako oddzielne dzieło widzom. Nie dowie się widz, dlaczego baron Harkonnen lata: jest tak zapasiony że samodzielnie nie utrzymuje się na nogach w kupie i ma antygrawitacyjne napędu zainstalowane spaślak. Diuna jest zamieszkiwana od wieków przez kolonistów nazywanych Freemenami czyli Wolanami, bo mieszkają na Woli. Egzegeza idzie tu po linii: na Woli (Justowskiej) jest ZOO a w ZOO są osły. I tu mamy klamrę spinającą osly z Fremenami.

    Książka była wyraźnie inspirowana islamem: mamy terminy takie jak dżihad, mahdi etc. Wspomniani Fremeni to tacy beduini mieszkający na pustyni. Film boi się zaś używać terminu dżihad i nie ma zakończenia, bo to jest 1 część i będzie druga. W każdym razie władcą jest tzw padyszach, który nadaje różne planety w lenno rodom.Arystokratom. U nas takiego czegoś nie było ale jest jakieś przeniesienie stosunków własności z Europy Zachodniej. Nie ma natomiast kolejnej warstwy lenników, czyli rycerzy/szlachty. Poczytajcie sobie Potop i popatrzcie na Radziwiłła, czemu był wielkim panem? Brak szlachty powoduje pewne wrażenie pustki społecznej i pustki na ekranie. Ale niech mają. W każdym razie mamy padyszacha, arystokratów, planety. I aby to wszystko grało musi być Gildia Kosmiczna, której Nawigatorzy są w stanie prowadzić wielkie statki kosmiczne. Teoretycznie neutralni, w praktyce sprzeniewierzyli się swoim zasadom wspierając Harkonnenów.

    Harkonnenowie są jednym z rodów arystokratycznych i są niedobrzy, dlatego wyglądają paskudnie. Atrydzi są zaś dobrzy dlatego wyglądają wspaniale, harmonijnie i prezentują się okazale. Padyszach obawia się rosnących wpływów Atrydów i dlatego knuje intrygę mającą ich wykończyć. Atrydów jest dwóch w owym okresie dlatego intryga imperialistów może się udać. Gdyby byli jacyś przedstawiciele innych rodów na planecie sprawa byłaby nie do ukrycia.

    Mamy też wstrętne babsztyle czyli zakon Bene Gesserit, który knuje po swojemu i zamierza stworzyć Kwizath Haderacha, czyli nadczłowieka o niezwykłych walorach mózgowych. Widoki na takiego Haderacha ma teoretycznie główny bohater czyli Paul Atryda. Jak to u kobiet wszystko się im pierniczy i miesza, co powoduje różne perturbacje.
    II
    Rozprawiłem się nieco z założeniami świata przedstawionego pora więc na kilka zdań o obsadzie: Android z Blade Runnera przekwalifikował się na Harkonnena, zastępcę barona i jego kuzyna (?!?). Poe Dameron porzucił Rebelię i został szefem rodu Atrydów i ojcem Paula. Wypada w tej roli dobrze i fajnie. Wydobył się z bagienka sekłeli i zaistniał. Niestety zginął i nie zobaczymy go już w kontynuacji Star Warsów. Lady Jessika: nie i nie. Czemu ona tak kwili? W drugiej części filmu już lepiej. Młody - wbrew opinią co niektórych recenzentów - na plus.

    Mnie się podoba takie tempo prowadzenia narracji. Podoba mi się i już. Tak se siądę i paczę. Nawet na nudną pustynię. Obiektywnie to kadry słabe, puste. Ale podoba mi się. Ponieważ coś tam kumam z książki więc mentat dla mnie jasnym jest. Bene Gesserit i założenia prezentowanej cywilizacji. Wyszedł natomiast odcinek Star Treka: Prodigy i to mi się nie podoba. Kicają i uciekają i uciekają i biegną. To mnie nuży i nudzi. Krupci się natomiast Diuna nie podobała. Walka rodów - nic nowego mówi. Długie. Tak się filmów nie robi teraz bo za dużo gadają. Nudne. Na "Moje wspaniałe życie" se pójdzie.

    III
    Aby mogli uskuteczniać walkę wręcz Herbert wprowadził tzw tarcze, które są przebijalne tylko dla wolnych przedmiotów, co broń palną czyni nieskuteczną. Ale na promień lasera reagują eksplozją. Czyli trzeba ostrzeliwać wrogów laserem z dystansu i eksplodują. Tyle jest tu sensu i logiki. Nie wyjaśniają też czemu nie ostrzeliwują czerwi rakietami i artylerią lufową? Zdaje się bez czerwi nie ma przyprawy, ale z filmu się tego nie dowiemy. Chyba. Czerwie się plączą po pustyni i atakują kogo popadnie i tyle.

    Czy Diuna jest filmem z RiGCziKiem? Wg mnie tak. W roboczym rankingu przewyższa Sekłele Gwiezdnych Wojen i Marvela. Poza Thorem Ragnarokiem który jest lepszy. Porównanie z Zackiem Snyderem i jego cutem? Ligi Sprawiedliwości? Ciekawe zagadnienie.
    Film subiektywnie oceniam na plus i czekam na 2 część. Ale dalszych książek nie ekranizujcie bo tam Herbert odleciał. Porównanie z Diuną z 1984 roku postaram się zrobić, bo tam występuje Sting. A na koniec super muzyka filmowa, czyli nie z Diuny:

    Q__
    Participant
    #244515
    Smok Eustachy
    Participant
    #244524

    W Diunie nie ma ufoków. Niestety.
    https://pbs.twimg.com/media/FDwQqFGXMAcrIM5?format=jpg&name=small

    Cross
    Keymaster
    #244530

    A kojarzcie Diunę z lat 70-tych?

    Q__
    Participant
    Smok Eustachy
    Participant
    #244532

    Diunę lat 80 pamietamy. Picard tam wystąpił.

    Q__
    Participant
    #244537

    The Critical Drinker* chwali nową "Diunę":
    https://www.youtube.com/watch?v=q2cAnvB9Ovg

    * Który przyznał się do bycia Willem Jordanem, autorem powieści o Ryanie Drake'u:
    https://www.goodreads.com/series/97916-ryan-drake

    Cross
    Keymaster
    #244541

    Tak, chodziło o Jodorowsky'ego 🙂 Niezłą ekipę tam zebrał.

    Q__
    Participant
    #244579

    Obejrzałem nową "Diunę" i ja. Jest to b. poprawna ekranizacja (ekranizacja - bo jej pewne niuanse - jak zauważył już S.E. - zrozumiałe będą tylko dla znających oryginał), urodą ujęć, spójnością scenariusza i niejakimi artystycznymi ciągotami transcendująca poziom współczesnych blockbusterów (choć zarazem boleśnie blockbusterowa w zakresie pretekstowego portretowania psychologicznego bohaterów*); miejscami b. silnie zadłużona u Lyncha, rzadziej ostentacyjnie zrywająca z jego wizją (choćby słynne już upozowanie barona Harkonnena na coppolowego Kurtza). Przy czym za największy sukces D.L. uznać należy chyba sam fakt, że po jego "Diunie" nie wypadało robić rimejku w stylu zbliżonym do nowych SW i ST. Największe rozczarowanie? Jessica - wypadła jakoś bez wyrazu, biernie, bojaźliwie. Największe zaskoczenie pozytywne? Momoa jako Duncan - może i nie przekonuje jako ostateczny Kwisatz Haderach in spe, ale wypada znacznie lepiej niż się spodziewałem, przejawiając nawet pewną charyzmę awanturnika (lynchowy Idaho był znacznie mniej wyrazisty). Najfajniejszy smaczek? - taneczny sposób chodzenia Fremenów (w wersji z '84 człowiek męczył się patrząc na arytmiczny pustynny trucht, tu wyszło to znacznie płynniej, z gracją). Z tym, że poza docenieniem elementarnej - a rzadkiej dziś w wypadku widowisk podobnego typu - realizacyjnej sprawności, niewiele da się w sumie powiedzieć. Zwł. że to dopiero część pierwsza.

    * Prawdą jest np. że Isaacs wypada w swojej roli dobrze i fajnie (a przy tym dość prochnowowato), ale niewiele ma do zagrania przed ekranową śmiercią.

    ps. Z innej beczki... Przypomnijmy sobie - Lynchem inspirowane - cinematiki z Dune 2000:

    (Nawiasem: obecnofilmowe - wcale udane - ornitoptery wyglądają na jeszcze udoskonaloną wersję tych z w/w gry.)

    Q__
    Participant
Viewing 15 posts - 91 through 105 (of 137 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram