Forum › Fantastyka › Star Trek › Trekowe cytaty - ulubione, ciekawe, smieszne...
Widzę, że nie tylko mam takie małe marzenia. :]Wybór jednego praktycznie niemożliwy.Swoją drogą ostatnia scena ze "Spock's Brain" jest świetna, kiedy McCoy sarkastycznie stwierdza, że mógł Spockowi nie podłączać ośrodka mowy (nie wiem tylko skąd wziąć dokładny cytat). ;P
"I knew it, I should never have done it!"
"What?"
"I never should have reconnected his mouth."
"Well, we took the risk."
- McCoy and Kirk
==> http://memory-alpha.org/en/wiki/Spock%27s_Brain_(episode)
"How did you arrange to touch her, Bones? Give her a happy pill?"
"No, a right cross."
"Never seen that in a medical book."
"It's in mine from now on."
- Kirk and McCoy
http://memory-alpha.org/en/wiki/Friday%27s_Child_(episode)
Dosłownie popłakałam się ze śmiechu na tym dialogu
Tłumacz także, można powiedzieć, "zaszalał", bo dobrze pamiętam ten dialog jeszcze z końca sierpnia. Na pytanie Kirka co McCoy zrobił, że pozwoliła mu się dotknąć, ten odpowiedział: "Dałem jej z liścia". 😯 Długo nie mogłam się po tym pozbierać z podłogi. 😀
Właśnie dlatego moje oglądanie filmów wygląda tak.Zaczynam przed telewizorem a kończę przed monitorem.Bo jak usłyszę genialne tłumaczenie na przykład z FC że borg ich nawróci to mnie coś trafia i idę na kompa oglądać z oryginalną ścieżką dźwiękową.
Tłumacz także, można powiedzieć, "zaszalał", bo dobrze pamiętam ten dialog jeszcze z końca sierpnia. Na pytanie Kirka co McCoy zrobił, że pozwoliła mu się dotknąć, ten odpowiedział: "Dałem jej z liścia". 😯
Długo nie mogłam się po tym pozbierać z podłogi. 😀
Dokładnie !!!!.
Oglądałam odcinek z bratem po tym jak nasz lektor wyskoczył z tym "liściem" ryknelismy oboje śmiechem tak głosno, ze reszta rodziny przyszła się pytać co takiego śmiesznego leci.
Z resztą w tym odcinku McCoy był nie do pobicia XD
te teksty o dźwigu ...
dosłownie, co oglądam ten odcinek to płacze ze śmiechu !!
"McCoy, podaj mi Nasze dziecko..." 😀
I'm a doctor, not an escalator!
A na koniec gaworzenie do "Friday's Child", a w rezultacie zdziwienie Spocka, po zetknieciu się z "nowym językiem"... Bezcenne.
Za to uwielbiam McCoya.
Dla mnie najlepszy tekst McCoya to "Zamknij się Spock, uratujemy cię i już" i ta mina 🙂 🙂 dobre też jest jak kilka razy Kirk mówi do Spocka "Zrobimy z ciebie człowieka panie Spock" a Spock na to "wolałbym tego uniknąć" 🙂 🙂 No i ciągłe dogryzanie McCoya w sprawie emocji 😆
Wymiana zdań z ORV* "New Dimensions", otwierająca iście lovecraftowskie otchłanie możliwości 😉 :
Lt. Gordon Malloy: Wait, so, does that mean that there could be fourth- or fifth-dimensional people watching us right now?
Isaac: It is possible.
* Wiadomo, Trek honoris causa 😉 .
I tematyczne ekwiwalenty z ST.pl:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=2&topic=3122
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=2&topic=3876
Znowu ORV. Kapitańska, pierwszokontaktowa, bankietowa, mowa Mercera z "All the World Is Birthday Cake":
Capt. Ed Mercer: In the vast emptiness of the universe, we have found a fullness of cultural diversity. And when a first contact unfolds like this, the cosmos becomes a living, breathing organism. So that within that emptiness, we become a way for the universe to know itself.
[Cmdr. Kelly Grayson: That was good.
Capt. Ed Mercer: Thanks. I plagiarized it from like nine different things.]
Inna sprawa, że z tą emptiness trochę Eda poniosło 😉 :
https://www.newscientist.com/article/mg24833070-100-why-the-vast-emptiness-of-space-isnt-really-that-empty-after-all/
I kilka składających się w sekwencję tematyczną dialogów z LD "Kayshon, His Eyes Open" (wrzucam z myślą o Dreamwebie 😉 ):
1.
Titan's chief engineer: You could tell the captain was bummed to have to stay on the ship. Badass like Riker, you know he'd rather have boots on the ground.
Titan's tactical officer: He must have been so bored on the Enterprise. I mean, seven years of what, exploring?
Titan's first officer: On a ship with five day care centers.
Boimler: Are you talking about the D? The flagship? They went to different dimensions, they fought the Borg, they insurrected!
Titan's first officer: They had regular string quartets. Wow, what a rush.
2.
Titan's first officer: This is what we signed up for, men: To boldly go. Boimler?
Boimler: Uh... I'm sorry, I gotta be honest. I didn't join Starfleet to get in phaser fights. I signed up to explore, to be out in space making new discoveries and peaceful diplomatic solutions. That's boldly going. And you know what? I'd love to be in a string quartet. I love that when Riker was on the Enterprise, he was out there jammin' on the trombone and catching love disease and acting in plays and meeting his identical transporter clone Thomas. That stuff may not seem as cool as what you guys do, but it's Starfleet all the way.
/.../
Titan's first officer: I got into Starfleet to study moss.
Titan's tactical officer: I joined up 'cause I love beaming.
Titan's first officer: Thanks, Boimler. If we're going out, at least it's remembering that Starfleet isn't just about kicking enemy ass.
Titan's chief engineer: Can't believe the captain has a transporter clone.
Boimler: Yeah, Thomas Riker... He was created from a distortion field that was actually a lot like...
3.
Riker: Hey, I wish I could be on a ship that's exploring and solving science mysteries instead of nonstop fighting.
Boimler: Like on the D?
Riker: Exactly. Damn, do I miss that ship. Enjoy it while you have it, Bradward.
Boimler: I will, sir.
A propos:
https://screenrant.com/star-trek-enterprise-d-starfleet-ship-not-boring/
Przy czym, minimum w tym wypadku, ORV > LD. Pierwszy cytat, bowiem, mówi coś istotnego o Wszechświecie i istotach rozumnych (nawet jeśli 1. bierze to w nawias autoironii, 2. Kosmos przedstawiony-i-opisywany jest, jakby to rzekł Lem, załgany przez wprowadzenie obfitości humanoidalnego życia) podczas gdy trzy dalsze składają się tylko na pochwałę dawnego ST, myśl w nich zawarta nie wykracza poza poziom autokomentarza.
Plagiatowe przemówienie Eda:
https://twitter.com/TheOrville/status/1463915389457510410
Które przytaczałem post wyżej, a chwaliłem m.in. TU:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=2&topic=4251&page=2#msg339801
I mowa Saru, którą - jak podlinkowo 😉 wspomniałem - też b. lubię:
https://twitter.com/4evertwentea1/status/1109596764003131392
Kolejny Trek honoris causa 😉 i ilustracja tezy, że:
nie takie postacie da się odkupić, dowodem /.../ niejaki Londo M. 😉 , ale trzeba umieć...
Vir Cotto: You know, Londo never liked the Pak'ma'ra. I mean, they're stubborn, lazy, obnoxious, greedy...
Michael Garibaldi: Kinda look like an octopus that got run over by a truck.
Vir Cotto: That, too... but one day Londo and I were walking past their quarters... and we heard them... singing.
John Sheridan: Singing? They can sing?
Dr. Stephen Franklin: There's nothing about that in the literature.
Vir Cotto: Apparently it's something they only do certain times of the year as part of their religious ceremonies. You may not believe this but it was the most beautiful sound I ever heard. I couldn't make out the words but I knew that it was full of sadness and hope and wonder and a terrible sense of loss. I looked at Londo and, this is the amazing part, there was a tear running down his face. I said, "Londo, we should leave. I mean, this is upsetting you." But he just stood there and listened. And when it was over he turned to me and he said, "There are 49 gods in our pantheon, Vir. To tell you the truth, I never believed in any of them. But if only one of them exists, then god sings with that voice." It's funny... after everything we have been through, all he did... I miss him.
Przypominające info o śpiewających:
https://babylon5.fandom.com/wiki/Pak'ma'ra
A że tweet z przemówieniem Saru znikł, wrzucę je w innej formie:
Kolejna filozoficzna dyskusja z ORV, tym razem z finału odcinka "Mortality Paradox":
Ed Mercer: You know, it's interesting... as far beyond us as those people are, there's one thing we have in common: neither of us can fathom our own mortality. We all know we're gonna die, but it's impossible for us to visualize it.
Gordon Malloy: Oh, I can visualize it. Yeah. Big funeral, lots of people weeping, wishing they'd been nicer to me.
Ed Mercer: I'm not talking about your funeral, I'm talking about your actual death. I mean, it's impossible.
Kelly Grayson: I guess it'd be like a... black emptiness?
Ed Mercer: Yeah, but even in that scenario, you're still there, as an observer, picturing that void. Nonexistence is beyond our capacity to imagine.
Kelly Grayson: The only difference is, they never have to worry about it, we do.
Bortus: Death is an essential part of life. It is a noble rite of passage.
Ed Mercer: Yeah, that's the conventional philosophical wisdom, but, it doesn't work for me, never has.
Kelly Grayson: You'd live forever if you could?
Ed Mercer: Yup.
Gordon Malloy: Why?
Ed Mercer: I want to see what happens.
Przy czym jest to ciekawe, bo z jednej strony Ed, jako piewca nieśmiertelności, występuje przeciw picardowym (i ametowym) pochwałom śmierci (stając tu po stronie Rikera z finału GEN), z drugiej jednak w jego argumencie na rzecz fajności wiecznego życia brzmi (dosłownie i w przenośni) ta sama nuta co w słynnym "Let's see what's out there." Łysego.
Napisał(eś), Dreamweb o Isaacu:
jeszcze po drodze Klydena posłał w diabły jak było trzeba:)
Tak, to była piękna scena, i piękny cytat, aż się prosi, by używać go czasem IRL:
Raz jeszcze B5 (odcinek "Infection"), najmocniejszy argument na rzecz rozwijania kosmonautyki, w pigułce:
Transkrypcję już na Forum mamy:
https://trek.pl/forum/topic/nowe-planety/page/2/#post-50628
ps. Drobne przypomnienie kim był - fikcyjny w przeciwieństwie do reszty - Morobuto:
https://babylon5.fandom.com/wiki/Morobuto