Forum › Fantastyka › Inne sci-fi i pozostałe gatunki › Science Fiction
Ostatnio obejrzalem 3 produkcje s-f:
Pierwsza to ekranizacja podobniez kultowego komiksu - Flash Gordon. Serial produkowany jest na zamowienie Sci-Fi, wiec mozna bylo miec nadzieje, ze cos z tego bedzie. W koncu to u nich pokazywane bylo Farscape a nadal mozna tam ogladac BSG. Ale coz...
Niby nie powinno sie oceniac serialu po pilocie, ale pierwsze wrazenie pozostaje z reguly sluszne. Pierwszy odcinek poraza glupotą na tak wielu plaszczyznach, ze az nie wiem od czego zaczac. Nie bede udawal, ze wczesniej mialem jakas powazniejsza stycznosc z postacia Flasha Gordona, wiec nie interesuje mnie czy historia trzyma sie tej stworzonej w komiksie. Zwracam uwage tylko na jakosc a ta jest tragiczna. Fabula jest na poziomie serialu dla 8-latkow. Ogolnie po obejrzeniu odcinka mialem nieodparte wrazenie, ze serial kierowany jest nawet nie do nastolatkow a do dzieci. Fabula, aktorstwo, dialogi sa na tak zenujacym poziomie, ze ciezko jest mi sobie przypomniec kiedy ostatnio widzialem podobny crap. Enterprise, ktory uwazam za afront w strone Star Treka przy Flashu jawi sie na ambitny serial.
Co smiesznie strona techniczna serialu wypada rownie zalosnie jak cala reszta. Efekty wizualne, scenografia i rekwizyty wygladaja jak w Power Rangersach. W pilocie jest scena jak zly obcy pojawia sie w kregielni i dzialem laserowym niszczy kule. Jak to zobaczylem to nie bardzo wiedzialem czy sie smiac czy plakac. Bron wygladala jak dziala na wode sprzedawane w kiosku pod moim blokiem.
Ogolnie rzecz biorac zal.
Druga pozycja to pierwszy odcinek nowej (zalozmy, bo serial przelezal rok na polkach wytworni) miniserii sieci ABC - Masters of Science Fiction. Nie ukrywam, ze zeby na ten serial ostrzylem sobie od dawna, w koncu tytul zobowiazuje.
Po pierwszym odcinku moge smialo powiedziec, ze sie nie zawiodlem. Pomijajac BSG, ktore mimo wszystko jest troche inne niz MOSF, to tak dobrego s-f nie widzialem juz dawno. 'A clean escape' to adaptacja opowiadania Johna Kessela. Odcinek jest zrealizowany w coraz rzadziej spotykanej konwencji. Nie ma tam olbrzymiej ilosci efektow cgi, strzelanin itd. Prawie caly odcinek to dialog miedzy 2 postaciami. Obie postacie sa jednak fantastycznie napisane i zagrane tak, ze efekt koncowy pozostaje na bardzo wysokim poziomie. Warto dodac, ze calosc idealnie wpisuje sie w klasyczne science fiction. Po prostu uczta dla umyslu.
3 i ostatnia pozycja to krotkometrazowy film zrealizowany przez irlandczykow - Silent city. Film przedstawia miasto zruinowane wojna przyszlosci i kilku wojakow owe miasto patrolujacych. Swietny scenariusz i fantastyczne wykonanie sprawiaja, ze produkcje ta zdecydowanie warto obejrzec.
Calosc mozna pobrac stad. *Koniecznie*w wersji HD.
I na koniec pytanie z topicu. Nadal jestem pesymista. Od dawna z s-f w telewizji nie jest dobrze. Gatunek juz od dawna wyraznie idzie w kierunku action-adventure a ambitniejsze produkcje nawet jesli sie zdarzaja to dosc szybko traca zainteresowanie odbiorcow albo w ogole maja problemy, zeby wejsc na maly ekran. Pozostaje tylko miec nadzieje, ze produkcje typu MOSF beda sie jeszcze pojawiac.
Co do Flasha to pełna zgoda, powiem nawet że serial niszczy dobre skojarzenia jakie miałem z postacią vide wspaniały film z lat 90. Pozostałe znam i cenię choć mam obawy że masters może szybko zniknąć z ekranu.
Odpowiadajac na pytanie r_ADM'a - jest nadzieja czego przykladem zdecydowanie jest wspomniana przez Ciebie seria Masters of Science Fiction. Swietny jak na jednooodcinkowa produkcje pomysl na robienie inteligentnego i zajmujacego sci-fi. Kto jeszcze nie widzial niech szybko to nadrobi. Czy pojawi sie wiecej takich prdukcji - ja mysle ze tak z prostego powodu. Sci-fi spod znaku A&A powoli zaczyna zjadac swoj wlasny ogon. Produkcji jest zbyt duzo, wiekszosc powiela ciagle te same schematy i konczy zywot po kilku epizodach - przykladem takiego typu produkcji jest dla mnie Painkiller Jane. Jak dla mnie dobre, niekoniecznie wielosezonowe ale dobre serie sci-fi zaczna sie pojawiac coraz czesciej - publicznosc juz sie chyba znudzila ciaglymi gonitwami, przesytem efektow i brakiem dobrych historii opowiadanych na ekranie.
Gwyn, ja w każdym razie mam tego dość gdy pojawił się Stargate to byłem nim oczarowany ale obecnie nie mogę już oglądać tego typu produkcji. Są wprawdzie takie perełki jak Supernatural,BSG, Heroes, The 4400 czy Eureka ale one bawią się swoją konwencją i przez to są interesujące i wciągające. Osobiście jednak tęsknie coraz bardziej za starym dobrym kosmosem, dlatego tak bardzo mi się spodobał nowy Babylon 5 czyli Lost Tales, może widać w nim braki budżetowe i aktorskie ale nawet te kilka scen z przestrzenią z samą stacją czy Warlockiem w walce, sprawiły że momentalnie poczułem pustkę, żal i tęsknotę. I to nie chodzi tylko o seriale ale też filmy, książki a nawet gry komputerowe, od wydanie Homeworlda 2 i Nexusa, nie ciekawego w temacie się nie dzieje i czekam cierpliwie kiedy to całe fantasy(mimo całej sympatii) i action adventure się znudzą. Nie zrozumcie mnie źle nadal lubię BSG ale ono w tym roku się kończy i jestem pełen obaw że to nie tylko koniec serialu ale i całego gatunku w telewizji, którego uwielbiam.
Apropos gier. Sprobuj EvE online http://www.eve-online.com/. Ostrzegam tylko, ze to pozeracz czasu.
Ja ostatnio obejrzałem sobie "Sunshine" i szczerze mówiąc jestem mile zaskoczony - nie ma tam nie wiadomo jakich efektów ani nic jakoś specjalnie nowatorskiego - jest natomiast bezwzględne dążenie do wykonania misji i dość ciekawie jest to wszystko przedstawione.Moim zdaniem jest to dobra produkcja S-F, czy może jednak jest szansa na to, że coś ciekawego niedługo będzie.Poza tym - skoro jest BSG (jeszcze trochę), The 4400 oraz kilka innych serii to co tutaj chcieć ? Jakby była jedna czy dwie S-F w telwizji to bym marudził ale tak ? To jest raczej wysyp a nie posucha 😉 Poza tym większy wybór - niektórzy wolą właśnie takie proste S-F (strzelaniny, pościgi itp) bez głębszej fabuły czy morału - oni po prostu chcą siąść przed telewizorem i się rozerwać.Jak zauważyłem na tym forum sporo osób, które się wypowiadają oczekują jednak więcej - stąd różne wypowiedzi 🙂
I kolejna porcja narzekan.3 nowe seriale: Journeyman, Pushing Daises i Bionic Woman. W skrocie Crap, Crap i Mega Crap. Niekoniecznie w tej kolejnosci.2 pierwsze z sf nie maja wiele wspolnego, ale z ciekawosci zaczalem ogladac. Journeyman to popluczyny po Quantum Leap. Gosc przenosi sie w czasie i ratuje ludzi... nuudy, nie przetrwalem trzeciego odcinka. Zalosne historie, marna intryga, bardzo slaba gra aktorow. Pushing Daises to serial o gosciu, ktory dotykiem ozywia umarlych (jest haczyk). Ogolnie mizeria, po drugim odcinku dalem sobie spokoj. Bardzo slabe historie, zuzyta formula (dead of the week), nieciekawe postacie. Serial stara sie silic na jakies skomplikowane przemyslenia o smierci, ale kluczowym slowem jest tu stara sie. No i na deser Bionic Woman. Notą dygresji powiem, ze wlasciwie jedynym zrodlem informacji o serialach sf jest dla mnie syfyportal. Nie mam czasu ani checi ogladac dziesieciu stron o tym samym wiec padlo na tą. No i na rzeczonej stronie od pol roku, prowadzacy nakrecali hype na serial o podrasowanej implantami babce. Chcac nie chcac i mnie sie to udzielilo - jakze sie rozczarowalem.Serial jest na poziomie, nie wiem, drugiego sezonu enterprise ? Slowem dno dna albo gorzej. W skrocie panienka miala wypadek i zrobili z niej polterminatora. Leje sie po pysku z inna polterminatorka (Sackhoff), niby jakis development postaci (ale tez na poziomie entka), zalosny watek miedzy terminatorka a jej siostra i tak by mozna dlugo. Do tego dochodzi niski budzet produkcji i w podsumowaniu wychodzi kolejny fail.Swoja droga niezly wynik w tym sezonie. Na 4 nowe seriale zaden nie jest nawet przecietny.
Wypada mi się w tym miejscu ucieszyć, że od paru lat nie oglądam seriali sci-fi (i w ogóle seriali).
I kolejna porcja narzekan.
3 nowe seriale: Journeyman, Pushing Daises i Bionic Woman. W skrocie Crap, Crap i Mega Crap. Niekoniecznie w tej kolejnosci.
2 pierwsze z sf nie maja wiele wspolnego, ale z ciekawosci zaczalem ogladac. Journeyman to popluczyny po Quantum Leap. Gosc przenosi sie w czasie i ratuje ludzi... nuudy, nie przetrwalem trzeciego odcinka. Zalosne historie, marna intryga, bardzo slaba gra aktorow.
No coz Ty oceniasz ten serial pod katem Quantum Leap o ile mi sie dobrze kojarzy serii z Bacula w roli glownej. Ja tego serialu nie widzialem wiec Journeymana oceniam pozytywnie a nawet bardzo dobrze. Wcale nie uwazam ten serial za nudny. A zdecydowanie nie zgadzam sie ze gra aktorska jest marna czy slabe historyjki. Para glownych bohaterow czyli Vasserowie sa zagrani bardzo dobrze. Watek podrozy w czasie gdzie Dan ratuje zycie innych, gdy w tej samej chwili rozpada mu sie jego wlasne poukladane zycie rodzinne dodaje temu serialowi drugiego, dobrego dna. Moze dla kogos kto widzial QL Journeyman to jedynie popluczyny. Dla mnie tak jak latem Eureka tak i teraz JMan stanowi ciekawe oderwanie od SGA czy Heroes. Inny klimat, innego rodzaju bohaterowie, inna narracja. Nie zawsze serial musi uczyc, edukowac i byc cacy sci-fi. Jak mawial moj profesor od historii sztuki "Czasem warto zajrzec do innego ogrodka a nie siedziec w swoim grajdole"
Nadal jestem pesymista. Od dawna z s-f w telewizji nie jest dobrze. Gatunek juz od dawna wyraznie idzie w kierunku action-adventure a ambitniejsze produkcje nawet jesli sie zdarzaja to dosc szybko traca zainteresowanie odbiorcow albo w ogole maja problemy, zeby wejsc na maly ekran.
Krzysztof Sokołowski, prominentny krytyk z "Fenixa", twierdzi wręcz, że SF (jako taka) umarła, i tak oto sąd ów uzasadnia:
https://futurologia.pffn.org.pl/2020/dylemat-fizykow-czyli-slowo-o-tym-dlaczego-nowej-hard-sf-nie-bedzie-zostaly-nam-tylko-starocie/
Powstaje - wyraźnie Pirxem z Tichym inspirowany - cykl "Opowieści starego nawigatora" Pawła Wolskiego*. Oto drugie z wchodzących w jego skład opowiadań - "Tylko nie z robotami!":
https://esensja.pl/tworczosc/opowiadania/tekst.html?id=31068
Pierwsze, znacznie mniej lemowate** (i słabsze) - "Skowronki i sowy z Keplera 78b" - też się w Sieci znajdzie, w tej antologii:
https://www.fantastyka.pl/media/fantastyczne_piora_2018_wielu_autorow.pdf
* Pseudonim.
** Czerpiące raczej z "Dotyku pamięci" Kołodziejczaka i "Miliardów białych płatków" Białczyńskiego, mimo imiennej romeojuliowatości.
Chciałbym napisać parę zdań o powieści "News From Nowhere" Williama Morrisa, o której dowiedziałem się z lektury monumentalnej listy najlepszych powieści SF&F według "Guardiana" (zlinkuję tąż w postscriptum), a przypomniałem sobie o jej istnieniu za sprawą niejakiego pana Samuelsona:
https://www.depauw.edu/sfs/documents/introduction60.htm
Który wykluczył ją z ram hard SF wraz z dziełami Mistrza Lema (buuu!) i kuriozalnym (z obecnego punktu widzenia w każdym razie) tomem "Telluris Theoria Sacra" Thomasa Burneta (teologo-geologa z przełomu XVII i XVIII stulecia), który da się chyba uznać za dalekiego przodka "Nowej kosmogonii" 😉 :
https://en.wikipedia.org/wiki/Thomas_Burnet#Works
https://www.loc.gov/item/02002662/
Ale przejdźmy do rzeczy. Morris znany jest głównie jako wczesny autor fantasy, który swoimi próbami wskrzeszenia romansu rycerskiego wywierał wpływ na Tolkiena z Lewisem:
https://en.wikipedia.org/wiki/The_Well_at_the_World's_End
https://en.wikipedia.org/wiki/The_Wood_Beyond_the_World
https://en.wikipedia.org/wiki/The_House_of_the_Wolfings
"News..." jednak zrodziły się z innej jego fascynacji i stanowią próbę wyobrażenia sobie socjalistycznego społeczeństwa przyszłości:
https://en.wikipedia.org/wiki/News_from_Nowhere
Trzeba je będzie kiedy porównać z "Obłokiem Magellana" i naszymi Trekowymi utopiami 😎 .
Echopraksja o matko, najbłyskotliwszym elementem są chyba przemyślenia bohatera na temat pasożytów. Mam wrażenie że Watts nie tylko nie lubi ludzi z autyzmem robiąc z nich wampiry, ale też swojej grupy zawodowej bo po raz kolejny z biologów jakichś degeneratów robi.
Mam wrażenie że Watts nie tylko nie lubi ludzi z autyzmem robiąc z nich wampiry, ale też swojej grupy zawodowej bo po raz kolejny z biologów jakichś degeneratów robi.
Ludzi z autyzmem to on zasadniczo przedstawia - w ramach powieści (więc na ile serio traktuje taką hipotezę - nie wiem) - jako nowy, owszem - nieludzki, ale poniekąd* wyższy, bo lepiej przystosowany do istnienia, etap ewolucji.
Co zaś do grupy zawodowej, to chyba nie traktuje jej jakoś wyjątkowo, tylko (ponownie: na potrzeby utworów, nie ma pewności jak poza tym) ceni równie nisko, co resztę gatunku Homo sapiens (przy czym nie zgodzę się, że to lemowskie, Lem zawsze jakiegoś Tempego, czy bardziej ludzką od ludzi Harey w tekst wsadził; i nieszczególnie lubował się w pokazywaniu degeneratów).
* O ile stosowanie takich terminów na gruncie neodarwinizmu ma sens.
ps. Przy okazji zlinkuję poświęcony "Ślepowidzeniu" i - w efekcie tego, jak się rozwinął - ogólnie twórczości P.W. topic z ST.pl:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=5&topic=3239