Poleciałem na północ. Im bliżej bieguna tym bardziej odludne miejsca widziałem. Z daleka dostrzegłem ogromne słupy pary i dymu. Termometr pokazywał nadal dodatnią temperature. Trochę mnie to zdziwiło. W końcu na biegunach powinien leżeć lód a temperatura dobrze poniżej zera. Tu było inaczej. W porównaniu z miastem różnica wynosiła zaledwie 10 stopni. Znalazłem odludne miejsce miedzy dymiącymi kominami a miastem i posadziłem swoje TIE. Opusciłem fotel do tyłu, zaryglowałem zamki włazu, wygodnie się oparłem i zamknąłem oczy.