RPG - Khal Moonfire

Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 20 total)
  • Author
    Posts
  • Aedin
    Participant
    #4239

    Lot przebiegal spokojnie... Dopoki nie zostales wytracony z nadprzestrzeni i ostrzelany przez piratow. Na pokladzie miales ladunek prowiantu, lekow i innych potrzebnych srodkow dla Kashyyyk, ktory nie dawno zostal wyzwolony przez Nowa Republike. Piraci ich chcieli sie zabawic. Starales sie uniknac strzalow, ale wkoncu uszkodzili silniki. Wleciales z rozpedu w atmosfere i awaryjne ladowanie... Obudzieles sie wieczorem... Nie wiesz ile dzien trwa na tej planecie, chociaz jest na niej dobra atmosfera. Zabrales najpotrzebniejsze rzeczy i jedzienie i ruszyles, w las. Szukac pomocy, statku czegokolwiek.Kilka dni drogi, zadnych nie spodzianek.. Az wkoncu trafiles na cos... Na polanie, posrod drzew... Stal statek... Zarosnieta lajba... Widac bylo ze stoi tutaj conajmniej kilkanascielat...

    Silver Phoenix
    Participant
    #68157

    "No proszę, a ja myślałem, że to takie zadupie" - przebiega mi przez głowę. Niby planeta zapomniana przez wszystkich, a to już drugi statek na niej - wliczając mój. No cóż.Sądząc po zarośniętym kadłubie - raczej nie mam się co obawiać zirytowanych członków załogi. Dawno już ich pewnie nie ma... Co nie znaczy, że nie zastawili pułapek na nieproszonych gości. Ciekawe też, co jest w jego środku. Może znajdę jakieś części, które pomogą mi zreperować transportowiec?Ruszam powoli w stronę wraku, patrząc uważnie pod nogi oraz na mijane zarośla. Szukam czegokolwiek, co nie pasowałoby do otoczenia: zbyt regularnych kształtów, innego zabarwienia roślinności...Kiedy zbliżam się do celu na odległość kilku metrów, zatrzymuję się i oglądam kadłub. Szukam znaków identyfikacyjnych. Sam kształt jednostki też może mi coś powie. Może też dowiem się, czemu się tutaj znalazł. Czy ktoś go ostrzelał - czy też może wylądował z własnej woli, a jego załodze coś się stało?

    Aedin
    Participant
    #68159

    Ogladasz statek uwaznie. Widzisz ze zostal zestrzelony, i wyglada jakby mial conajmniej 30 lat... Po modelu mozesz domyslic sie ze zostal zestrzelony podczas jakis walk. Jest to dobrze uzbrojony, transportowiec opancerzony... Po chwili zauwazasz ciala i starych zniszczonych zbrojach... Sa to raczej kawalki cial... statek musial mocno uderzyc, jestes wstanie do niego wejsc... Nie znajdujesz zadnych pulapek ani wrogich mechanizmow... Gdy ogladales zobaczyles iz zaczyna sie sciemniac... Po chwili pierwsze blyski... Zaczyna sie burza, slychac tez zwierzeta w lesie...

    Silver Phoenix
    Participant
    #68163

    30 lat... Wojna Klonów, albo jej okolice. Taak, wiele dobrych okrętów wtedy zestrzelono i wielu dobrych ludzi stracono. Spoglądam w niebo. No cóż, umarli raczej nie będą mieli mi za złe, że przeczekam noc w ich towarzystwie. Nie jest to może wymarzone sąsiedztwo, ale martwi nikomu krzywdy nie zrobią, a moknąć bez potrzeby nie zamierzam. Ba, przy padającym deszczu nawet ognia do odegnania tutejszej fauny nie rozpalę, a po trzydziestu latach transportowiec nie cuchnie już rozpadającymi się ciałami.Wchodzę do wraku. Póki jest w miarę jasno, szukam miejsca, gdzie mógłbym się usadowić. Korzystając z resztek dziennego światła zaczynam też wstępnie przeszukiwać jednostkę - węsząc za ewentualnymi częściami zamiennymi.W takich wypadkach przydałby się jakiś astrodroid - ot, choćby taki, jakiego używają chłopaki z X-Wingów. Albo nawet jego starsza wersja. Jeśli wydostanę się z tej planety, poszukam chyba w końcu takiego...

    Aedin
    Participant
    #68173

    Gdy ruszyles do statku poczules palenie na glowie, ramionach... Przyspieszyles i wbiegles do srodka. Na kombinezonie miales zweglone, powypalane dziurki... Deszcz musi byc kwasny... Rozejrzales sie po statku, rozswietlaly go tylko blyski wyladowan atmosferycznych. W srodku bylo wiecej cial, w zasadzie glowie kosciotrupy. Niektore w pancerzach. Z sufitu zwisaly kable, musialo byc jeszcze jakies dzialajace zasilanie, poniewaz kilka diodek swiecilo, i co jakis czas szly istry z roznych kabli. Przeszedles do maszynowni zeby poszukac czesci, bylotego sporo, a ze jest ciemno to nie jestes wstanie dokladnie stwierdzic co Ci sie przyda. Potrzebujesz jakiegos zrodla swiatla.Wyszedles spowrotem na wyzszy poklad zeby rozejrzec sie za jakas dobra kajuta... Widziales ambulatorium, gdzie lezaly postacie w bialych zakrwawionych fartuchach... Nie wszyscy byli ludzmi... Na ziemi lezaly jakies szczatki istot, prawdopodobnie pacjentow. Idziesz dalej i trafiasz na pokoj, nie ma w nim cial. Lezy tylko plaszcz, kostka, i cylindryczny przedmiot. Sama komnata jest calkiem ladna. Pomalowana na niebiesko, w kazdym kacie sali jest stojak na duza swiece. Sa przymocowane do podlogi wiec stoja dalej. Dwie swieczki leza gdzies na ziemi. Na samym srodku pomieszczenia, lezy blekitna pufa, prawdopodobnie tez przymocowana do podloza.

    Silver Phoenix
    Participant
    #68191

    "Trzydzieści lat, a ciągle jest zasilanie? Niezła bateryjka..." Na widok maszynowni czuję pewną ulgę. Jest może pogruchotana, ale wygląda na to, iż nikt nie obrobił wraku. To daje pewną nadzieję... Szkoda tylko, że weryfikację części przeprowadzę dopiero, gdy sobie czymś poświecę. Pomieszczenie ze świecami wygląda co najmniej intrygująco. Kabina pasażerska? Może... Może ten transportowiec przewoził kuriera dyplomatycznego? Wyposażenie nie wskazuje raczej na to, by jej użytkownikiem był wojskowy. Ale dygnitarz bądź arystokrata... To już prędzej.No i jest puste. Chyba wiem już, gdzie spędzę noc...Podnoszę jedną ze świec i umieszczam ją w stojaku, po czym staram się zapalić knot. Jedna z pierwszych lekcji żołnierza z oddziału desantowego brzmiała: nigdy nie opuszczaj okrętu bez zapałek sztormowych.Jeśli uda mi się podpalić świecę, kładę karabin na pufie i z braku lepszego zajęcia zaczynam oglądać kostkę oraz ów cylinderek. Ciekawe, czy są coś warte...Mógłbym iść ze świecą do maszynowni, ale to nie jest raczej wystarczające światło do identyfikacji precyzyjnych podzespołów napędu. Musiałbym wodzić nosem po konsolach. Poczekam spokojnie do rana i wtedy zobaczę, czy maszynownia nie jest lepiej oświetlona. Jeśli nie uda mi się podpalić knota - kładę się na pufie (o ile starczy na niej miejsca; jeśli nie - układam się na podłodze) z bronią w zasięgu ręki i próbuję zasnąć. W nocy tak czy inaczej dużo nie zrobię, więc się przynajmniej prześpię.

    Aedin
    Participant
    #68192

    Udalo Ci zapalic swieczke... Gdy zapaliles jedna druga o dziwo zapalila sie sama. Zaczales ogladac cylindryczny przedmiot... Zapatrzyles sie w niego tak jakby bys byl zahipnotyzowany. Cos w nim bylo, cos wiecej niz to wszystko. Nagle swiat dookola, Ciebie przestal istniec, spadajace krople stworzyly rytm, ktory tylko powiekszal Twoje skupienie. Nagle w najmniej spodziewanym momencie z cylindrycznego przedmiotu wyskoczyla wiazka fioletowego swiatla. Miales szczescie ze nie celowales w siebie, ale miales jakies przeczucie ze zle trzymales... rekojesc... Tak jakbys to zawsze wiedzial... To miecz... Miecz swietlny... Po chwili wpatrywania sie w blyszczaca klinge, zaczales wychodzic z tego dziwnego stanu i klinga zgasla. Chwyciles za kostke. Tylko jej dotknales a ukazala sie holograficzna postac, wysokiego starszczego mezczyzny, nim zdazyles odskoczyc od kostki, postac przemowila:- Witaj mlody Jedi, to holocron Mistrza Histhasa, mam nadzieje ze moja wiedza.... - pusciles kostke. Obraz zgasl.

    Silver Phoenix
    Participant
    #68196

    Jedi! Powtarzane szeptem w akademii opowieści o legendarnych rycerzach ze świetlnymi mieczami, dysponującymi niezrozumiałymi umiejętnościami, wypływają na wierzch z mroków niepamięci.Przez dłuższą chwilę siedzę nieruchomo, starając się odzyskać panowanie nad sobą. Nigdy nie spotkałem dowodu na istnienie czegoś zwanego "Mocą". Opowieści o Jedi... Intensywny trening potrafi sprawić, że ludzie potrafią robić różne rzeczy. Ot, weźmy walkę wręcz. Dobrze wyszkolony człowiek potrafi tak płynnie stosować chwyty, tak nieomylnie przechodzić z jednego w drugi, że postronny obserwator nie bardzo wie, co się dzieje. Może z nimi było tak samo? Przecież mimo swoich umiejętności, mimo legendy, jaka ich otaczała - ulegli oddziałom Imperatora. Ich miecze nie sprostały blasterom.Tak... Tylko skąd ten wewnętrzny niepokój?Z drugiej strony - obecność tych przedmiotów sporo wyjaśnia. To musiał być republikański transportowiec, zestrzelony zapewne w okolicach dnia, kiedy Palpatine sięgnął po władzę. Może nieco później - opowiadania o polowaniach Lorda Vadera krążyły na pokładzie niszczyciela nawet za czasów mojej służby.Brak ciała - przez trzydzieści lat niejeden drapieżnik zapewne tu zajrzał. Mógł je spokojnie wyciągnąć...Przyglądam się jeszcze raz kostce i mieczowi.Hmmm... Kostka może być sporo warta dla jakiegoś kolekcjonera. A miecz... Można byłoby sprawdzić, co jest wart. Rękojeść jest krótsza, niż mój nóż szturmowy. Łatwo byłoby ją zamaskować - a biała broń potrafi przydać się w najmniej oczekiwanej chwili... Przecież nie noszę ze sobą zwykłej klingi tylko dlatego, że ciężko ją ukryć. Miecz świetlny byłby dużo bardziej poręczny... Tylko pytanie, czy dam radę nim operować. Światło przecież nic nie waży - to oznacza, że praktycznie cała masa miecza zawarta jest w rękojeści. Trudno będzie przyzwyczaić rękę, ale - kto wie?

    Aedin
    Participant
    #68244

    Gdy przyglądałeś się rękojeści zauważyłeś, ze nie ma na niej żadnego włącznika...

    Silver Phoenix
    Participant
    #68257

    Interesujące. Rękojeść reagująca na ciepło? Nie, chyba nie. Broń byłaby nie do użytku na co cieplejszych planetach - a chyba nie o to chodziło.Sprężynujące mikrostyki? Nie czułem, żeby materiał gdzieś się poddał...A może dłoń zadziałała jako brakujący element obwodu wbudowanego w rękojeść? To możliwe.Tak czy inaczej - ciekawy patent. Trzeba byłoby tę rękojeść rozebrać, może coś by się wyjaśniło. Ale to nie jest robota na teraz, za ciemno.

    Aedin
    Participant
    #68356

    Myslac nad tym zasnales... Rano obudzil cie promyk slonca wpadajacy przez jeden z iluminatorow statku...

    Silver Phoenix
    Participant
    #68373

    Siadam i przeciągam się. Obudziłem się - znaczy żyję i nic mnie nie zżarło. Nie jest źle.Rozpoczynam krótką, poranną gimnastykę. Nawyk wyniesiony jeszcze z akademii, ale pomaga utrzymać ciało w jakiej takiej formie. Po jej skończeniu i przeżuciu suchej racji żywnościowej pora zabrać się w końcu za dokładne przeczesanie maszynowni...

    Aedin
    Participant
    #68403

    Po długotrwałym szukaniu części i innych niezbędnych rzeczy, odnalazłeś witalne systemu, które (jak sądzisz) pozwolą Ci się wydostać z tej dziury.

    Silver Phoenix
    Participant
    #68417

    Sporo tego... Cewki, płytki... Upycham znaleziska w plecaku. Przez kilka dni wędrówki stał się znacznie lżejszy.Na samą górę wrzucam holocron oraz miecz. Nimi zajmę się w wolnym czasie. Na razie najważniejszą rzeczą jest naprawa transportowca.Rozglądam się jeszcze, czy zabrałem wszystko, co potrzeba, po czym opuszczam wrak.Przede mną długa droga powrotna...

    Aedin
    Participant
    #68486

    Niestety ale Twoje rację są na wyczerpaniu i nie uda CI się wrócić do swojej maszyny bez dwóch dni głodówki.

Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 20 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram