Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Star Trek: PBF PL › PBF - SoghHom Kruge
Siwedzisz spokowjnie w baże Quarka na Deep Space 9 oczekujac przybycia swojego okretu. Miejsce docelowe wybrano nieprzypadkowo, gdyż twoja miscja polegać bedzie na eskortowaniu konwoju kolonizacyjnego do nowej koloni klingonskiej w układzie Maw'jap. Krwawe wino które pijesz zaczeło sie juz robic chłodne wiec dopijasz je do konca, jednak do przybycia okretu zostało ci jeszcze ponad 2 godziny
krzycze na glos:- barman! jeszcze jeden kufel krwawego wina! tym razem ma byc cieple!oczekuje na zamowienie...
Ferengi westchną głośno poczym przyrzadził zamuwiony trunek i młoda bajorańska poł naga kelnerka ci go dostarczyła
spojrzalem na bajoranke...- (po klingonsku) jakie te bajoranskie kobiety sa okropne...wypilem kufel dostarczonego wina, po czym wyszedlem z baru. rozgladam sie za najblizsza konsola informacyjna, aby upewnic sie, ze statek dotrze na stacje o wyznaczonym terminie... mozliwe, ze przybedzie szybciej, co skroci moj pobyt na tej okropnej stacji...
Bajoranka sie usmeichneła widac nie rozumeijac ani słowa. Wino było młode i ciepłe, takie jakie powinno byc.
Niestety jednak według konsoli informacyjnej twoja jednostka ma przyleciec o czasie a wiec bedziesz musiał cos zrobic w wolnym czasie
spogladam na konsole...- (po klingonsku) cholera! a wiec czekam...co Ci federacyjni moga mi zaoferowac? 2h... kieruje sie w kierunku holopokoi. tam dwie godziny powinny szybko minac. gdy juz podejde do pokoi, sprawdzam, czy ktorys jest wolny.
Kiedy przechodziłes przez bar tamta bajoranak uśmiechnała sie do ciebie, widac wpadłes jej w oko. Na gurze zaś zauwazasz iz holokabina jest obecnie wolna, nmajblizasza rezerwacja jest za 4 godziny dopiero
widzac bajoranke macham tylko z dezaprobata glowe... oj, nie dosc, ze okropne, to jeszcze glupie te bajoranki. kieruje sie do Quark'a.- ferengi. chce wynajac jedna kabine. na 1,5h.klade odpowiednia ilosc latinum na stole- ma byc arena, najpopularniejsze bronie klingonskie i kilkanascie roznych przeciwnikow do wyboru...spogladam na niego- tylko jacys powazni przeciwnicy, bo inaczej wroce i pocwicze na tobie, jasne?kieruje sie w strone wolnej kabiny...
- Typowy klingon - mrukna ferengi i dał ci program - to program ćwiczeń komandora Worfa, powinien cie zadowolic - poczym zgarna latinum
wchodze na gore z programem, kieruje sie w strone holokabiny, wchodze do srodka í...- komputer, uruchom programnagle pojawila sie przede mna arena, z wieloma wojownikami, ktorzy swoimi okrzykami zagrzewali mnie do walki.- komputer, pierwszy przeciwnik.oddzywam sie do komputera, uprzednio lapiac za batleH'a i wykonujac nim kilka rozzgrzewczych ruchow.
Przed toba pojawił sie wyoki na 2,5 metra lyranin z klingonskim toporem bojowym w rękach...
lyranin, zapewne myslac, ze ma nade mna przewage, rzucil sie od razu przed siebie. trzymal topor przed soba. dopiegajac do mnie, wzial duzy zamach i... trafil w moja bron. juz nie takie walki mialem za soba. jednak impet odrzucil mnie do tylu... lyranin wykorzystal sytuacje i po raz kolejny wzial zamach. tym razem zrezygnowalem z parowania ciosu i wykonalem przewrot do przodu, z latwoscia omijajac ostrze topora. bedac jeszcze na ziemi, wykonalem maly obrot swoja bronia, zadajac glebokie ciecie wrogowi. lyranin wrzasnal z bolu, jednak nie poddal sie. ponownie wzial zamach bronia, uzywajac jej jak kosy. dzieki swojemu refleksowi udalo mi sie sparowac kolejny ios, jednak sam polecialem na pobliska sciane... podnioslem sie...- skubaniec silny jest...lyranin, wyraznie juz zmeczony swoimi zamachami, ruszyl po raz kolejny do ataku. tym razem, trzymajac topor przed soba, z impetem chcial uderzyc we mnie. szybki manewr unikajacy i lyranin przelecial kolo mnie, nie wiedzac, czemu sie nie zatrzymal na mnie. wykorzystalem sytuacje i wbilem mu betleH'a w plecy. szybko odskoczylem, zlapalem za swoj sztylet, doskoczylem do zaskoczonego wroga i jednym poteznym cieciem od tylu rozprulem mu caly zoladek wraz z kawalkiem piersi. moj przeciwnik upadl na ziemie i, caly w konwulsjach, wyzional ducha.- taa... to nie bylo zbyt trudne... mam nadzieje, ze ten ferengi sie nastepnym razem lepiej spisze. komputer, drugi przeciwnik...i po raz kolejny podnioslem betleH'a, wyczekujac swojego wroga...
Wojownicy obok areny zakrzyczeli z zachwytem keidy lyranin zgina śmiercia wojownika. Po chwili znikną a na arenie pojawił sie starszy terranin azjatyckiego pochodzenia, dosc szczupły w rekach trzymajc katane...
spogladam na czlowieka.- ha! czlowiek? a to ci dobre...moj przeciwnik jednak caly czas jest skoncenterowany i wyraznie nie przeszkadza mu, ze walczy z dwa razy od siebie wiekszym. co gorsza, stoi w miejscu i czeka...- no dalej, czlowieczku, atakuj...jednak on caly czas stoi...- no dobrze, nie chcesz, to ja podejde.zlapalem mocniej batleH'a i powoli podszedlem do wroga. wykonalem lekki zamach od lewej, troche od dolu, jednak moj wrog z latwoscia sparowal cios. wykonalem maly krok w prawo, by prawa czescia betleH'a uderzyc oponenta, jednak i tym razem ziemianin z latwoscia sparowal cios. odskoczylem od niego, zaczalem raz z lewej, raz z prawej atakowac tego, jak sie okazalo, bardzo dobrze wyszkolonego przeciwnika, jednak z kazdym razem moj wrog z latwoscia parowal ciosy. po ktoryms z ciosow bardzo szybkim ruchem podszedl do mnie i glownia katany porzadnie uderzyl mnie w piers. jednak odrazu po swoim ciosie odskoczyl i znowu zaczal oczekiwac mojego ataku... ja zlapalem batleH'a w jedna reke, oparlem go o ziemie, natomiast druga reka zlapalem sie za piers...- niesamowite... ferengi sie spisal, wygranie z tym wrogiem bedzie dla mnie prawdziwa przyjemnoscia...powiedzialem, rozmasowujac miejsce, w ktore trafil mnie terranin.- (po klingonsku) szybkosc jest twoim atutem... jednak brakuje Ci sily fizycznej...z tymi slowami ruszylem po raz kolejny na wroga, biorac potezny zamach, starajac sie jednoczesnie jak najbardziej zatuszowac fakt, ze tyle sily wlozylem w atak. blef sie udal. wojownik sprobowal sparowac cios, jednak sila uderzenia bardzo go zaskoczyla. jego miecz wytrzymal uderzenie batleH'a, a sam ziemianin przelecial dobre 2 metry przez arene, ladujac dosc mocno na ziemi. podniosl sie po chwili, jednak widac bylo, ze sobie cos uszkodzil, gdyz mial wyrazny kaprys bolu na twarzy. - jakby nie patrzec ciala ziemian sa znacznie bardziej watle od naszych - pomyslalemszybkim ruchem podszedlem do wroga, ten zaatakowal mnie prostym ciosem przed siebie. niestety, chyba nie wiedzial, ze batleH'y sa idealnymi lamaczami innych broni. zlapalem jego katane swoja bronia i szybkim ruchem w prawo zlamalem ostrze jego broni. zaskoczonemu przeciwnikowi pociagnalem jeszcze poteznego kopa w piers, co odrzucilo go o kolejny metr do tylu. sam terranin upadl przodem na ziemie i juz sie nie podniosl.- nie bede cie dobijal... okazales sie godnym przeciwnikiem... po czym odwrocilem sie do wojownikow wokol sali, podnioslem batleH'a do gory i wydalem z siebie potezny okrzyk. gdy sie odwrocilem, ziemianina juz nie bylo...- komputer, trzeci...wtem program sie zatrzymal, a po chwili cala arena rozplynela sie. komputer podal komunikat.- (komputer) minelo 1,5h. prosze zglosic sie do Quark'a w celu wykupienia kolejnych godzin. zapraszamy ponownie...mruknalem tylko do siebie- cholerny ferengi... a juz zaczynalem sie rozgrzewac.po czym wyszedlem z holokabiny i ruszylem by przejsc sie po stacji... pojde odwiedzic tutejszwego handlarza bronia reczna... moze bedzzie mial w posiadaniu bron tego terranin'a... z checia wzbogace swoj arsenal takim mieczem.
Wojownicy na arenie odpowiedzieli pełnym aprobaty rykiem, japonczyk zaś wstał i usiadł ze skrzyrzowanymi nogami sam zaś wyjmujac sztylet i zdejmujac góre ubrania, jednak nim zdazył zrobic to co zamierzał program sie konczył.
Sklep handlaża był sporo oddalony od baru, jest to niewielka klitka w której sprzedaje niski andoriannin. Kiedy weszłes akurat polerował lekką szable, obrzucił cie przelotnym spojrzeniem poczym wrucił do polerowania. widzisz ze rozmaita broń wisi na ścinach w tym na stojaku w jednym rogu jest kilka podobnych dotej jaka walczył terranin, oraz jedna jej klingońska odpowiedniczka