Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Star Trek: PBF PL › PBF - Podporucznik Se'Datha
"Czyżby zwiad?" - podnoszę się na nogi i ruszam za przewodnikiem w dalszą drogę. Jeśli tak, to wioska zostanie prawdopodobnie wkrótce zaatakowana...Również staram się być jak najmniej słyszalny i jak najmniej widoczny.
Droga nie zajmuje wam już nawet godziny, Tobie jednak dłuży się niemiłosiernie i czujesz głoód oraz pragnienie. O zmęczeniu nie wspominając. Życie na statku kosmicznym ma swoje plusy, jednak wzmacnianie kondycji fizycznej do niej nie należą.
Kiedy weszliście do wioski, przewodnik od razu zaprowadził Cie do Twojego pokoju, poczym gdzieś znikną, nie zamykajac nawet za toba drzwi. Puki co jesteś sam...
Siadam zmęczony na łóżku. Zdejmuję buty, po czym podchodzę boso do drzwi i domykam je. Następnie wracam na łóżko. Wyciągam się wygodnie i podkładam ręce pod głowę pozwalając odpocząć obolałym mięśniom.Nie ma sensu pałętać się samopas po budynku. I tak się z nikim nie dogadam.
Czujesz się zmęczony, to pewne. Bolą Cie nogi i grzbiet, nie mozesz jednak zasnąć gdyż myśli ciagle przelatuja Ci przez głowe. Wiesz za to, że jestes głodny i spragniony...
Po chwili słyszysz pukanie do drzwi...
- Wejść ! - mówię dość głośno. Siadam na łóżku, starając się nie pokazywac po sobie poirytowania. Nawet pomyśleć spokojnie nie dadzą...
- Możnaby pomyśleć, że to był zły dzień - usłyszałes z ogromnym zdziwieniem głos Volkanki kiedy otwarły się drzwi. Shincar weszła do Twojego pokoju niosąc tace z jakimś dzbanem, kubkiem i jedzeniem - zapewne głód doskwiera mocny po wycieczce... W jakim stanie jest prom?
- Wygląda zupełnie, jakby trzasnął w ziemię... Z dość dużym impetem - odpowiadam spokojnie. Odbieram od Shincar tacę i stawiam ją na podłodze. - Zasilanie główne nie działa, zasilanie awaryjne nie działa, baterie mozna podłączyć tylko z zewnątrz, a wejścia na nie są niedostępne. Dziób jest pogruchotany i przylega do ściany a dno... Dno leży bezpośrednio na skale i też raczej lepiej na tym nie wyszło. Nie za szybko wstałaś? - zmieniam temat rozmowy. - Z plecami nie ma żartów. Przyglądam się jej uważnie. Fakt, ostatecznie to jej sprawa, w łóżku jej siłą nie zatrzymam, ale nie podoba mi się to. Jeśli miała coś z kręgosłupem, zbyt szybkie stawanie na nogi może się skończyć tym, że będę miał w efekcie sparaliżowaną pierwszą na kompletnie obcej planecie. "Wesoła" perspektywa...
- Hmm... promy są robione aby sporo wytrzymać, tak szczególna aparatura jak czujniki jest na naszych promach szczególnie chroniona - zamysliła się kobieta - możliwe, ze nadal działa, jesli podłaczyc zasilanie. A własnie czemu nieda się podłączyć baterii?
Jak patrzysz zauważasz, że Shincar ani się nie krzywi ani nawet okiem nie mróga co by świadczyło o bólu. Volkanie są znani z nieokazywania emocji ale to robi wrażenie. Do czasu aż kobieta odpowiada na drugą część Twojej wypowiedzi
- To dopiero jest dziwne - powiedziała - bowiem wychodzi na to, że moje obrażenia już się zagoiły. Ta planeta jak przypuszczam, musi miec szczególnie dobry wpływ na Volkańską fizjologie.
Faktycznie dostrzegasz, że na tważy niema już nawet śladu po ranach ani nawet blizn!
- Dobrze dla Ciebie - kwituję. - Jeśli będziemy mieli pecha, zostaniemy tutaj... Na dłużej. Co do baterii... Życzę powodzenia. Prom leży na płasko na skale a dziób jest tuż przy skalnej ścianie. Nie ma po prostu dojścia. Gdybym miał fazer, mógłbym spróbować odciąt płat poszycia.. Ale nie mam. A ręcznie wraku nie przesunę - wzruszam ramionami.
- Hmm... - zamyśliła się - fakt, we dwójke nic tu nie poradzimy a proźba tubylców o pomoc mogła by być naruszeniem pierwszej derektywy. Jednak...jeśli faktycznie ktoś z Federacji odpowiedzialny by był za te sytacje prawnie można by to wyjaśnić. Czy gdyby obrucić prom na bok i ewentualnie go tu przenieś sądzisz, ze dało by się go naprawić?
- Chyba siłą woli - odpowiadam spokojnie. - Nie mamy narzędzi, mierników, niczego. A sam pomysł przeniesienia promu... Cóż, życzę powodzenia w przenoszeniu czegoś, co waży blisko trzy i pół tony i jest wprasowane w podłoże. Chyba, że chcesz go przynieść w częściach, nie wiem...Kładę się z powrotem na łóżku i zakładam ręce za głowę. - Bardziej interesują mnie miejscowe legendy - rzucam.
- Cóz...nawet na Ziemi w dużo przymitywniejszych warunkach ludzie przenosili o wiele większe ciezary naraz - odpowiedziała spokojnie, jednak usłyszawszy Twoją drugą odpowiedź zamyśliła się i po chwili patrząc zdziwiona spojżała na Ciebie
- To znaczy? W jakim sęsie i celu?
- Owszem, przenosili - odpowiadam spokojnie. - Przy budowie piramid pracowały tysiące niewolników, a same piramidy wznoszono latami. Owszem, powstały... Tylko ile czasu to zajęło? Ile wysiłku pochłonęło? Jak sobie to wyobrażasz? A może pokażesz mu ciasteczko i powiesz 'poproś'? - kręcę głową.Kiedy Shincar zadaje pytanie, odpowiadam:- Zastanawiam się, czy nie ma jakiejś legendy związanej z miejscem pobytu istoty, od której zaczęły się te przemiany. Jakiegoś przeklętego rejonu, czy czegoś takiego... Gdybym miał ustawić generator, ustawiłbym go w miejscu, gdzie mogę mieć go na oku. Najlepiej blisko siebie. I postarał się, aby o takim miejscu zaczęły krążyć złe legendy. Miałbym gwarancję, że nikt tam nie zajrzy.
- Ale my mamy tylko jeden prom a nie dziesiatki tysiecy i wzacy sporo mniej niz te bloki - padła odpowiedź, jednak czujesz ze została powiedziana tylko dla zasady, aby dokonczyc tamta myśl. tak naprawde Volkanka skupia się zaś na tej drugiej kwestii. Zamyśliła się przez chwile - nie kojaze w tym co wiem okreslen gdzie by mial byc ten podróżnik, jednak umieszczanie generatora w miejscu którego obawia się ten lud mijało by się z celem. Oni kultywóją swój strach i przełamywanie go, w czasie rytuału dorosłosci kazdy z nich musi zrobić coś co go przeraża, wiec takie miejsce było by dość nawiedzane. Ale dokładniejszych informacji udzielić będzie mógł jeden z nich, ja mam tylko pobierzna wiedzę.
- Byłoby albo i nie - odpowiadam spokojnie. - Stawiasz pole siłowe i po sprawie. Możesz wtedy przełamywać strach do upojenia, pole i tak cię nie przepuści... Tak czy inaczej - bez pomocy tłumaczki sie raczej nie obejdzie, ja po ichniemu nie umiem. Chyba, że ciebie w międzyczasie nauczyli swojego języka.