- Chorąży Stephens? - głos dobiegł za twoich pleców. Odwóicłeś siei zobaczyłeć zgrabną Trillke.
- Tak, pani porucznik.
- Proszę za mną - ruszyłeś za nią krok w krok. Jedna mysl ci sie kołatała po głowie " Te dopasowane mundury to jednak dobry pomysł ".
Szybko doszliście przed drzwi gabinetu kapitnskiego. Trillka znów sie do ciebie odwóciła.
- Zapamiętaj. Odpowidaja szybko, prosto i na temat. Zrozumiałeś?
- Tak, ale dla czego?
- Zobaczysz. - i z psotnym uśmiechem otworzyła drzwi.
Na chwile zbaraniałeś na widok Klingonki w mundurze floty i z nitami kapitana na kołnierzu. DUŻEJ klingonki. "Te dopasowane mundury".
- Chorąży Stephens. Miał pan przeprowadzić okręt do tej stacji, gdzie miał pan podjąć słuzbe patrolową. Tymczasem pan dołała powaznie uszkodzić okret i narazić załoge. Prosze mi odpowiedzieć dlaczego?
- No bo...
- Nie na razie nie ważne. Ma pan 5 godzin na napisanie raportu przysłanie mi go. Za 6 godzion zamelduje się pan u mnie osobiście. Zrozumiano, chorązy?