Forum › Fantastyka › Inne sci-fi i pozostałe gatunki › Najgorsze sci-fi świata
Tyle słyszałem o tym filmie, ale jakoś nic mnie nie popchnęło do obejrzenia. Zerknąłem na Wikipedię, a tam jak byk stoi, że to dzieło Eda Wooda 🙂 Tego akurat nie wiedziałem.
Oglądałem parę lat temu. Film jest tak tragiczny, że aż genialny.Pozycja obowiązkowa!
Plan 9 from the outter space (1959)
Tak jak obiecywałem - dzisiaj recenzja jednego z najgorszych filmów świata, najgorszych to nawet za mało powiedziane, jest to najprawdopodobniej film bardziej zły niż sam szatan i gorszy bardzo trudno byłoby nakręcić.
Reżyserem tego dzieła jest Ed Wood - reżyser znany z zamiłowania do tandety i kiczu, występują Bela Lugosi i Vampira.
Że Bela Lugusi tutaj gra to nieco za dużo powiedziane - występował we wcześniejszym filmie tego samego reżysera i mu się w czasie zdjęć zmarło, szkoda marnować materiał z legendą kina prawda? Ed Wood wkleił więc ujęcia z tamtego filmu do "Planu 9..." a pozostałe sceny dograłzupełnie kto inny, nawet trochę nie podobny do oryginału, żeby zachować choć pozory ma twarz cały czas zasłoniętą peleryną. Czy różnica w wyglądzie zostałą wytłumaczona jakąś transformacją czy innym cudownym zjawiskiem - pytacie. Otóż - nie.
Niewątpliwym plusem tego filmu jest nowa kategoria ekranowego zła: wampiro-kosmito-zombie to naprawdę jest to co tygrysy kochają najbardziej.
Króciutkie streszczenie fabuły (długie nie ma tu sensu - tak samo jak fabuła):
Na Ziemi pojawiają się kosmici, którzy zmieniają ludzkie zwłokie w zombie czy inne wampiry i tyle, nic się nie trzyma jako całość - o związakch pomiędzy poszczególnymi scenami informuje nas lektor.
Ktoś tam do tych kosmitów strzela, ktoś inny ich widział - no nijak nie można się połapać o co chodzi.
W kolejnej scenie akcja przenosi się na stację kosmiczną kosmitów (wiem, to ładnie brzmi) - dowiadujemy się że chcą oni zniszczyć ludzkość.
Znowu coś tam się dzieje, ktoś tam się niepokoi sytuacją. I tutaj nareszcie pojawia się Bela Lugosi - dwa razy wychodzi z krzaków, zawija sięw pelerynę i w krzaki wraca. Z grobu wyłazi zombie i wchodzi na pokład statku kosmicznego (jego wnętze przypomina piwnicę, betonowa konstrukcja i radio ustawione na stole to jest to), statek odlatuje.
Następnie w Pentagonie dwóch wojskowych odtwarza taśmię z przesłaniem od obcych - niszcząc ludzkość chcą oni ocalić wszechświat i taki tam bełkot.
Bardzo chciałem opisać ciąg dalszy (zostało jakieś 20% filmu), ale nie jestem w stanie - znowu policja i zombie chodzą po krzakach a kosmici mówią drętwe kwestie o zatrzymaniu ludzkości, swojej wyższości i ocaleniu wszechświata.
Film kończy się bijatyką na pokładzie statku kosmicznego, trzech policjantów pokonuje parę kosmitów i inwazja się kończy.
Ufff, koniec!!
Podsumowując najważniejsze elementy: mamy tu tekturowe nagrobki, które się przewracają w czasie ujęć, spodki kosmitów podwieszane na sznurkach (tak, wiem że to film z 1959 roku, ale w "Zakazanej Planecie" dało się zrobić coś ładnego), aktorów o ekspresji godnej betonowego pustaka.
Film tak słaby, że... że... że no ja pierdolę - przepraszam, ale inaczej nie da się tego określić.
Nuda, kicz (i to taki który zamiast bawić żenuje), aktorzy bez charyzmy, brak logiki (i to absolutny), można długo wymieniać.
Moim zdaniem film słusznie uznany za najgorszy w historii kina - nie nadaje się nawet na wieczór filmowy z dużą ilością alkoholu, ciężko obejrzeć go nawet przewijając na podglądzie.
Werdykt - trzymać się z daleka chyba, że ktoś ma skłonności masochistyczne. Względnie można dać do oglądania niegrzecznym dzieciom - już po 5 minutach z płączem będą przepraszać za wszystko, byle tylko nie musieć dalej oglądać.
Ocena 0/10
Bonusów nie będzie, szkoda czasu nawet na kilka sekund tego czegoś.
Match, masz świetne hobby 😀 Wątpię żebym kiedykolwiek oglądnął te filmy, ale na twoje kolejne recenzje czekam z niecierpliwoscią 😀 Ostatni film ma ocenę 0/10, ale w swojej kategorii bije wszystkie inne i ma 20/10 😀
Zmieniłem skalę ocen - ocena końcowa to raczej informacja o radości jaka płynie z oglądania opisywanych przeze mnie gniotów, niż informacja o wartości artystycznej.0/10 to gniot, przy którym piwo przestaje smakować a wódka robi się ciepła.10/10 oglądamy śmiejąc się jak opętani, pełni radości z wszechobecnych wybuchów i laserów.Wszystkie te filmy są złe i ktoś mógłby odnieść wrażenie, że 10/10 to rezultat porównywalny z "Czasem Apokalipsy" - otóż nie jest tak 😛
A ja sie nie zgadzam z ocena Plan 9. To jest najlepszy przyklad filmu tak beznadziejnego, ze az dobrego. Film jest absurdalnie glupi, ale to jest w nim wlasnie najsmieszniejsze 🙂
Właśnie obejrzałem sobie 4 minutowy "The Best" na YT. Do końca życia będę żałował tej decyzji 😛
Do tej pory były złe złe filmy, w kolejnym odcinku przedstawię dobry zły film - będą roboty z laserami biegające po postapokaliptycznych ruinach i Dolph Lundgren albo podobny mu zabójczy madafaka 🙂
Parę hitów:
Rekinośmiornica - http://www.youtube.com/watch?v=U87zVkIXNI0...;feature=relmfu
Dinorekin - http://www.youtube.com/watch?v=9ILns1Y8kOU
Megarekin kontra gigantyczna ośmiornica - http://www.youtube.com/watch?v=aiyRaxu5QNQ
🙄
Te filmy są nudne jak flaki z olejem, chociaż słynna scena zjedzenia samolotu to jest to.
http://www.youtube.com/watch?v=I16_8l0yS-g...feature=related
Kwalifikuje się do kategorii scen zbyt epickich - tak samo jak trening z "Tureckich Gwiezdnych Wojen", który wrzucałem wcześniej 😀
Megapirania też klasyk, szczegółnie scena walki wręcz (a właściwie wnóż) z rybami
Te co zapodał Cross 2 posty wyżej widziałem wszystkie :DA co do Planu 9, to wcale nie trzymać się z daleka, bo film jest tak kultowy, że każdy powinien go zaliczyć!
Zmiana planów - po ostatnich X-Menach naszło mnie na reczenzję pierwszej z ekranizacji: Generation X z 1996 roku
Trochę mi to zajęło, ale nadszedł czas na obiecaną dawkę koszmaru
Generation X (1996)
Po "X-Men First Class" naszła mnie ochota na zobaczenie wszystkiego co powstało o X-Menach, trochę tego jest - 4 filmy fabularne, 3 serie animowane, kilka również animowanych krótkometrażówek. Na sam koniec zostawiłem sobie film, po którym nie obiecywałem sobie zbyt wiele - "Generation X". Film powstał w 1998 w Fox TV jako pilot serialu o tym samym tytule, jak można się domyślić... serial nie powstał.
Aby wiedzieć po czym się poruszam (jestem jedynie entuzjastą Marvela i mam dość przeciętne pojęcie o zawiłościach jego uniwersów) sięgnąłem sobie do wikipedii. Patrzę, Generation X - jest Banshee, jest Emma Frost, Jubilee i jacyś mutanci których nie znam, no cóż może chociaż dowiem się z filmu czegoś nowego o uniwersum; nastawiłem popcorn, otworzyłem piwo - włączam.
Początek - patrzę, nie wierzę - jest nieźle, na stole operacyjnym leży mutant z dziwną bioniczną ręką, do jego mózgu dobiera się nawiedzony lekarz (i to grany przez Matta Frewera - miłe zaskoczenie), żeby wyjąć z niego jakąś część powodującą mutację, odpala piłę szybko obrotową i... piła się nie włącza, tzn. słychać odgłos "wziuuuuuu" ale ostrze się nie kręci - no nieźle, zaczęło się pomyślałem. Żenującą scenę przerywa Emma Frost i Banshee (tłustawy brodaty szkotoirlandczyk w dziwnym wdzianku), którzy ratują mutanta.
Reszta filmu jest właśnie jak nieobracająca się - obracająca się piła - efekty specjalne są tak kiczowate jak tylko można - twórcy zmienili nawet oryginalną komiksową ekipę żeby trochę przyoszczędzić. Jedyną jasną stroną jest właściwie wspomniany już Matt Frewer, którego postać konstruuje maszynę umożliwiającą wejście w sen dowolnej osoby, facet naprawdę nieźle gra szalonego i ekscentrycznego naukowca. Reszta bohaterów to przypadkowe dzieciaki, przy których cegła ma bogate zdolności aktorskie.
Fabularnie film nawet trzyma się jako całość - choć całość całkowicie dla widza nieinteresująca - ot pójdą tu, pójdą tam, coś zrobią, coś z tego wyniknie i.t.d, żadnych walk, ani efektów specjanych się tu nie uświadczy. Nakreślono nieco nietolerancyjne wobec mutantów tło, pokazano jak uczą się w Massachusetts Academy (ale tylko uczą-uczą, o panowaniu nad mocami nie ma nic) - swoją drogą w tym samym budynku który był później Instytutem Xaviera w X 1-3) słowem - film jest o niczym. Na końcu naukowiec porywa Skina i chce z nim zrobić, to co z tym na początku - mutanci go ratują i dostają fajne wdzianka, fin.
Film absolutnie niewart uwagi, momentami przewijałem na podglądzie kompletnie niezainteresowany wydarzeniami na ekranie, zero akcji, koszmarny wygląd, koszmarne efekty specjalne (rozumiem że 1996 rok i niski budżet, no ale kto kazał im ten film kręcić?), tak marny że nawet nie śmieszy jak niektóre z opisywanych wcześniej przeze mnie filmów.
Nie dziwię się, że po takim pilocie, o żadnej kontynuacji nie można było nawet marzyć. Gorzej, że inne stacje telewizyjne nie nauczyły się na błędzie i rok później w CBS powstał film "Justice League of America", o którym być może napiszę w kolejnej części.
Ocena 0/10 i nie, film nie jest kultowy dlatego, że jako pierwszy miał X-Menów
Gnioty SF fajne są! Też lubię czasem się w ten sposób "pomęczyć". U mnie rządzą głównie produkcje SyFy Channel i Asylum. Ale dla innych też znajdzie się miejsce.Kilka wyróżniających się tytułów:- Plan dziewięć z kosmosu (1959) - klasyka, to chyba każdy zna- Battle of Los Angeles (2011) - Nie mylić z Battle: Los Angeles (2011). Goście ze studia Asylum zarabiają na życie kręceniem gniotów o tytułach podobnych do znanych filmów.- Bitwa o Ziemię (2000) - mało która produkcja zebrała tyle nagród w kategorii "najgorszy film", co to arcydzieło.- Desperacka misja (2006) - ekspert od wyburzania budynków leci na rozpadający się Księżyc, żeby skleić go za pomocą supermagnesu zrobionego z bomby atomowej. Frakkin' epic!- Czarna dziura (2006) - mój ulubieniec. Film tak głupi, że do dziś jest jedną z moich ulubionych... komedii.A z pozostałych gatunków... Titanic II (2010). Tak, na prawdę istnieje taki film!