Więc tak. Cały serial "Lucifer" połknęłam za jednym zamachem, w ciągu tygodnia.
Jestem ogólnie zachwycona! Postacie były znakomite, zagadki kryminalne bardzo intrygujące, muzyka i scenografia naprawdę niezłe (zwłaszcza penthouse Lucyfera i piekło)
Ostatni sezon był taki se, chyba najgorszy i jakiś taki... na siłę. Chociaż wbrew ogólnym opiniom innych postać Rory mi się podobała.
Najbardziej rozwalił mnie odcinek, jak Lucyfer z drużyną zrobili wielki dowcip Danielowi 😀 W pamięci również zapadł musical (do dzisiaj jak słyszę "Another one bites the dust", to tylko z jednym mi się kojarzy XD)
Z postaci, które uwielbiam, trudno wszystkich wymieniać. Uwielbiam Lucyfera, Lindę i Mazikeen. Z postaci nie polubiłam Eve oraz dwóch antagonistów: Michaela i Marcusa Pierce'a.
Ogólnie bawiłam się znakomicie, będę za nimi wszystkimi tęsknić. Pewnie zrobię za jakiś rok rewatcha.
Jak dla mnie 9/10
Nie wiem teraz, czy się odważyć sięgnąć po komiksy...
