Forum › Fandom › Star Trek CCG › 1 Edition VS 2 Edition
Nic dziwnego, że jest taka instrukcja, jesli jest tyle kart w użytku.
Ale takie rozbudowanie zasad niestety dość skutecznie potrafi odstraszać nowych graczy, a i tym bardziej zaawansowanym sprawia nieraz problemy. Gdy w czasie rozgrywki trzeba za często sięgać po instrukcję, to znaczy, że gra powoli zmienia się w sztukę dla sztuki.
Nie bronię tu drugiej edycji, bo za mało ją znam i zdarza mi się (bardzo rzadko co prawda) grywać tylko w "jedynkę", ale imo w momencie gdy spontaniczność i radość gry ginie gdzieś w wielostronicowym gąszczu zasad, to nie jest właściwa droga... W 1 ed. brakuje trochę zbalansowania stopnia komplikacji z grywalnością, chociaż mnie to akurat nie zniechęca. Ale potrafię zrozumieć graczy, którym zwyczajnie nie chce się przebijać przez zbyt skomplikowane zasady żeby móc zacząc grać chociaż na średnim poziomie.
A parę miesięcy potem CoBrah zniszczył moja podrasowaną GF, bo zapomniałem o dominiońskich teleporterach i szturmowcy wysiekali mi załogi, a potem wysadzali puste statki.
A nie mozna było uciec? Jakim to statkiem latałes? FE jest zwinny jak surikatka, więc mógłby Cie uchronic przed Dominium. Na dodatek ma cloaking device. No i przydatna jest karta: Strategama. Jak bym widział co się święci to bym to ściągnął na stół. Tak tylko gdybam, bo nie wiem jak wyglądała gra, a szkoda...
Tak na marginesie. Nic dziwnego, że jest taka instrukcja, jesli jest tyle kart w użytku.
Taki wielki suplement nie ma wcale nic wspólnego z ilością kart, tak dla porównania 2ed ma ponad 1500 wzorów kart, a "rulingsy" mają tylko dwie strony. W piewszej edycji z tego co się orientuje było dużo zasad które należało pamiętać,a w drugiej jak np. gracz grający Borg nie może zagrywać personelu innego niż Borg, to jest to już zaznaczone na jego misji domowej. Po prostu wszelkie dodatkowe zasady są już wkomponowane w tekst kart. Dla mnie osobiście 2ed jest typową grą karcianą, w jakiś tam symboliczny sposób oddająca ducha Star Treka, natomiast 1ed jawi mi się jako symulator Star Treka rozgrywany kartami, gdzie bardziej postawiono akcent na pewien "realizm" gry.
A nie mozna było uciec?
Nie, bo w swojej turze CoBrah używał Wormhole'a i już by obok moich. Ale przynajmniej innym razem to zbudowałem armadę i ruszyłem na niego, że szybko ewakuowywał się do gammy i schował na homeworldzie (miłosiernie zdobyłem 100 punktów, a nie spaliłem tu planety).
Crane. Zgadzam się z tobą. Granie w 1 edycję naprawdę symuluje świat treka. Masz praktycznie nieograiczoną możliwość zdobywania punktów - przed podbój, badania, asymilacje, a nawet zdobywania organów (naprawdę chamskie). A jako trofeum Hirogenów głowa Picarda wygląda super :>
A propos różnych zasad: Patrzcie w co wymutował MTG - kto jeszcze z nowych weń graczy pamięta wszelkie Flanking, Phasing, Shadow.... A w Treku to właśnie komplikacja stanowiła o uroku gry :>Mmmmmmm muszę zagrać chyba znów.... jak tylko uzupełnię załogę o jakieś 2 karty 😀
Ciekaw jestem opini wszystkich zainteresowanych. Czy graliscie w obie karcianki czy tez nie napiszcie która z nich bardziej was zauroczyła i dlaczego. Napiszcie też coś niecoś o różnicach jakie między nimi występują.
Proszę o podanie plusów i minusów obydwóch edycji no i w skłąd jednej i drugiej jakie dodatki wchodzą i od jakich najlepiej zacząć. Jestem początkującym graczem i nie wiem od czego zacząć. Jeszcze jedna sprawa, czy można łączyć dodatki np.: Voyager z TNG Premier Edition 1 ed?, czy mi się wydaje, ale na obydwóch edych dodatkach widnieją informację z jakiego one są dodatku?. Proszę o podanie jakie inne dodatki do 1ed są ciekawe. Z góry dziekuję za wszelkie informacje.
Grałem w pierwszą i drugą edycje. I powiem tyle, że dla mnie fun z gry z 1ed. był nieporównywalnie większy. Gre zaczynało się w domu UKŁADANIEM decku. Przewidzieć, co wymyśli przeciwnik, lub znaleźć sposób na jego dotychczasową taktykę, pomyśleć, jak własne karty będą współgrać z sobą, uzupełniać się, zastępować.... Deck musiał być na tyle pojemny, aby nie dać się zaskoczyć, i na tyle szybki, by zdążyć przed przeciwnikiem. Karty się STUDIOWAŁO, a nie oglądało. Przeglądało się je wiele razy, by odkryć możliwości jakie w sobie niesie w określonych układach. Czasem zajęło to całą noc MYŚLENIA. Gra trwała długo, nawet 2 godziny. Ale była dynamiczna intelektualnie. Przecież przeciwnik też przygotował się do rozgrywki. A wszystkiego nie można przewidzieć w takim ogromie kart i zasad. Druga edycja- podsumuje krótko. Jak chce coś naprawdę prostego, to biorę łopatę i skopie ogródek.