Forum › Fandom › Star Trek CCG › 1 Edition VS 2 Edition
Zresztą nawet zasady 1E wyróżniają układanie talii jako jedną z trzech faz gry. W tej karciance sama gra to tylko moment kulminacyjny długiego procesu myślowego 🙂
A więc widzę że nie bardzo się pomyliłem z moją oceną pierwszej edycji. Zdecydowanie nie jest ona w moim guście. Trudno zostaje mi tylko druga edycja - dobrze że chociaż przeznaczona dla "amerykańców" a nie "skośnych pasjonatów pikachu" ;).
No skoro 1E nie jest w twoim guscie to moge tylko walic glowa w stol w rozpaczy ze nie chce ci sie myslec..:(
No skoro 1E nie jest w twoim guscie to moge tylko walic glowa w stol w rozpaczy ze nie chce ci sie myslec..:(
[post="31630"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]
Tylko aby nie za mocno 🙂 Wkuwanie na pamięć kilku stron zasad z myśleniem nie ma za wiele wspólnego, a o tym że układanie talii w 2ed potrafi napsuć nerwów przekonałem się w sobotę, kiedy okazało się że mój deck dilem jest zupełnie nieprzygotowany do zatrzymywania dużej grupy personelu. Musiałem go więc przerobić co zajeło mi trochę czasu, ale naprawdę nie widziałem w tym żadnego fun-u. Powtórzę jeszcze raz, to co wy uważacie tylko za kulminację pewnego procesu (chodzi o samą grę) dla mnie jest najistotniejszą częścią zabawy i tak było we wszystkich karciankach w jakie dotychczas grałem, a ponieważ lata młodości już za mną to i trudniej mi zmieniać takie "nawyki".
Zgadzam się z Beyo. Nie ma to jak siedzenie przed kartami i myslenie "Mam ich za dużo! Co robic?" I nic nie chcę wywalić. A po ostatniej dostawie od Noelkera to mam jeszcze 30 kart, które muszę dołożyć. I jak tu mieć małą talię ❓
Kazdy deck to sztuka kompromisu 😎 Nie mozna w nim miec wszystkiego co by sie chcialo, dlatego male decki maja swoj urok - sa szybkie i tez daja zabawe -> 1ed. 🙂
Poza tym to ze gra jest dla nas kuliminacja zabawy nie oznacz aod razu ze nie widzimy radosci w grze..czuje ze na Polkonie bedzie niezla zabawa..jak sie ze soba zmierza calkowicie rozne style rozgrywki 🙂
Oczywiście. Każdy ma inny styl. A czasami twoja piękna talia nie ma szans z przeciwnika (jak moja w pierwszym starciu z CoBrahem czy Wildrexa z moją).
Oczywiście. Każdy ma inny styl. A czasami twoja piękna talia nie ma szans z przeciwnika (jak moja w pierwszym starciu z CoBrahem czy Wildrexa z moją).
[post="31852"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]
Dlatego sukces odniosą talie wielofunkcyjne :PPPP
Trzeba dobrze przemyslec strategie a nie to co w 2E wyrzucisz troche kart tu i tam zaczarujesz pol godziny i po grze
Mod: przypominam o cięciu cytatów, odpowiadając na post będący tuż nad naszym NIE TRZEBA go cytować w całości.
Dla mnie składania deck'a to sama przyjemność, siedzisz i myślisz co przeciwnik mógł wykombinuje i jak temu przeszkodzić. czasami siadam sobie i poprostu składam deck'a dla rozrywki a potem zaraz go rozkładam. W ST gram od niedawna wiec niemam jeszcze takiego rozeznania w kartach ale np w Babylon5 czasami składam deck'a przez 2 - 3 godziny.
Mod: Ten post (i 2 kolejne) zostały przeniesione z tematu "O CCG - pytania i opnie"
Ja jestem zdecydowanie zwolennikiem pierwszej edycji. A to dlatego, że grywało się w kilka osób po 5-6 h. W przerwach na moją kolej to czasem sobie poszarpałem na gitarze :P. Komplikacje, różnorodność, czas gry, ilość taktyk i kart jest ogromna. Nie wciąga mnie gra przez ok. 30-40 minut jak w przypadku 2ed. To ze słyszenia, bo nie grałem.
Jesli chodzi o wygląd kart to 2ed przebija 1ed o rok świetlny. Te drugie są pięknie wykonane, sam mam ich trochę i widzę różnice. Więcej pozytywów nie widzę, ale kto wie, może jakbym zagrał to by mi się spodobała.
A i jeszcze jedno, sporo kart z 2ed można stosować w pierwszej. W drugą stronę już tak nie mozna zrobic.
Jeśli chodzi o drugą edycje to regularnie grywamy w Częstochowie (tak raz w miesiącu mamy turniej). Mamy też kolegę z Krakowa, jak się go nie boisz to mogę go spytać czy poda swoje namiary. Co do zalet i wad to był ten temat już poruszany, a że każda sroczka swój ogonek chwali to ja powiem, że 2ed jest znośna i grywalna (w porównianiu do innych karcianek, a nie 1ed bo tej nawet nie bardzo wiem do czego porównać).
hmm... moglbys rozwinac "a nie 1ed bo tej nawet nie bardzo wiem do czego porównać" bo niebardzo nie wiem o jakim zabarwieniu emocjonalnym bylo to stwierdzenie; w sensie ze 1ed jest taka niepowtarzalna czy ze jest to taki mutant karciany bez hmm... tozsamosci?]
Co do kolegi: nie boje sie go ile nie mowi o sobie w liczbie mnogiej i nie ma zwyczaju regenerowac sie na stojaca:)
Najwyzej mozesz go ostrzec ze ewentualne pojedynki beda mialy charakter jednostronny tj. bylyby nakierowane raczej na nauke i poznanie podstaw a nie konflikt umiejetnosci
hmm... moglbys rozwinac "a nie 1ed bo tej nawet nie bardzo wiem do czego porównać"
Też nie wiem jak to rozwinąć 🙂 ale generalnie chodzi o fakt, że spotkałem raczej mało karcianek w których do grania potrzeba 50 stronicowego suplementu do instrukcji (chyba Star Wars i Blood Wars miały coś podobnego). Jednak jak już to wcześniej pisałem, z tego co jest mi wiadome chyba nigdy nie grałem w 1ed. Znaczy grałem ale to co ja widziałem znacznie odbiego od tego co opisują gracze "pro".
Co do kolegi spytam go. Uprzedzam, że tylko 2ed wchodzi w rachubę, no i piekielnie trudno go pokonać (to odnośnie "bania się").
Ja się powtarzam, ale oczywiście 1 edycja.Największą przewagą jest to, że nawet ten z supertalią może dostać szybko baty. Za przykład podam mój pojedynek z Wildrexem, którego pokonałem w 20 minut, mimo że uważał się za niepokonanego i nic nie mógł poradzić na moją taktykę. A parę miesięcy potem CoBrah zniszczył moja podrasowaną GF, bo zapomniałem o dominiońskich teleporterach i szturmowcy wysiekali mi załogi, a potem wysadzali puste statki.Tak na marginesie. Nic dziwnego, że jest taka instrukcja, jesli jest tyle kart w użytku.