Znany nie tylko jako współtwórca cyklu TrekYards, ale i autor fanfilmów StarGate i Star Trek, Samuel Cockings umieścił właśnie na YouTube swoją nową fanprodukcję ST - "A Long Way From Home":
Informując zarazem, że będzie ona pierwszą odsłoną cyklu Trek Shorts (mającego ewidentnie stanowić fanowską odpowiedź na Short Treki): https://www.youtube.com/watch?v=xo4X8TpWp38
Cyklu, który - jak widać - zgromadził śmietankę fan-Treka.
Minimalizm godny niektórych oficjalnych Shortów (albo i większy), podobna błahość scenariusza, nerwowy styl aktorstwa rodem z ery Kurtzmana, a zarazem wszechstronne nawiązania do GEN. Jednak niezgorzej ogląda się ten miks starego z nowym.
Jeden - zdaje się, że ostatni - z planowanych Trek Shortów będzie crossoverem z drugą z ulubionych franczyz Cockingsa - StarGate. Oto jego pierwszy zwiastun:
Teaser kolejnego Shorta z chorążym Harrimanem (i - tym razem - z komandorem Hunterem, późniejszym dowódcą Intrepida), zatytułowanego "The Duty of Starfleet":
ps. W skrócie: jest to opowieść o entuzjastycznej, ale i neurotycznej, chorąży (wyjętej jakby z ORV, LD, albo nawet DSC z shorttrekowymi przyległościami) stanowiąca prequel do jednej z bardziej zapadających w pamięć scen DS9. Nakręcona sprawnie. Tylko czemu ten nieszczęsny suwak munduru jest tak widoczny*?
* Wiem, że to rozwiązanie przyjęte przez Anovos, nie przez nich (tj. Cockingsa i spółkę), ale przecież mogli jakoś schować ten dzyndzyk...
"Battle of Velsak 2" - muszę przyznać, że spodobał mi się ten Shorcik - nie tylko umiejętnie wpisuje się w paradokumentalną tradycję "Prelude to Axanar" i sprawdza się w niej dysponując znacznie mniejszym budżetem, i w zasadzie jednym aktorem, ale jeszcze potrafi oddać nastrój DS9 - desperackich czasów, naginania reguł*, ale i wojny - choć niby konwencjonalnej - typowo Trekowej, bo wygrywanej sprytnymi technicznymi sztuczkami (w tym wypadku temporalnym zagraniem rodem z czasów Kirka). Zda się historyjka w dużej mierze o niczym, a b. dobry kawałek klimatycznego ST, będący w dodatku pełnoprawną SF.
* Bo chyba tym należy tłumaczyć, że kapitan Hunter mógł chwalić się swoim wyczynem, zamiast mieć na karku Dulmura i Lucsly'ego...