Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Sesja RPG › Star Trek Państewka › Teoria wojsk lądowych w grze
Tagged: luźne rozważania
Głównym ograniczeniem co do tego rodzaju wojsk jest wedle mnie brak programu który by sensownie wyliczał walkę. Chce by to było bezstronne, tak jak walka kosmiczna.
Nie zamierzam wprowadzać na razie tego rodzaju wojsk, ten temat służy do dyskusji, zbieraniu pomysłów dotyczących tematu.
Sądzę że najrozsądniej przyjąć wielkość jednostki jako dywizje.
Wielkość takiej jednostki można ustalić na coś około 20.000-40.000 ludzi (tudzież innych obcych) Jak na skale planetarną to mało, ale też chciałbym uniknąć sytuacji gdy przewalają się setki dywizji. Wiec tutaj jest istotne pytanie, zostawiamy taką skale czy zwiększamy liczbę ludzi w dywizjach, zamiast dywizji to od razu korpusy itp?
Wojsko tworzyłoby się, zabierając odpowiednia liczbę ludzi z populacji i przenosząc do tworzonej jednostki. Uzupełnienia byłoby podobne. Oczywiście dochodziłby jeszcze czas szkolenia jednostki.
Jednostki:
Marines, zawsze pierwsi w boju. Tu chciałem ustalić konkretną liczbę marines służących na każdym typie okrętu, potem wykorzystując excela możemy zautomatyzować sprawę by pokazywało nam ile dywizji potrzebujemy by obsadzić wszystkie nasze okręty. Tak samo z stacjami bojowymi, wszak nie chcemy pozwolić by ktoś je zdobył. Jednostki specjalnie przeszkolone do walki na statkach, stacjach i w kosmosie.
Dywizja Pancerna Bonus na otwartej przestrzeni, minus w górach czy w mieście. Można by odgórnie zdefiniować prostym rzutem k10 powierzchnie planety w danym sektorze. Np górzysty, równinny, pustynny, morski czy wielkie miasta itp.
Dywizja Zmechanizowana Mniejszy bonus na otwartej przestrzeni, ale też mniejszy minus w miastach.
Dywizja Piechoty Słaba na otwartej przestrzeni, dobra w górach czy miastach.
Gwardia Narodowa Tania w utrzymaniu jednostka obrony terytorialnej.
Dywizja Forteczna Jednostka nastawiona na obronę.
Żandarmeria Wojskowa Słaba w walce jednostka, mająca duży bonus do zaprowadzania porządku na wrogich/zbuntowanych światach.
Dodatkowo mogłyby pojawić się jeszcze konstrukcje: Urządzenie zabezpieczające lokalne jednostki przed bombardowaniem orbitalnym, Dywizja Forteczna mogłaby coś takiego posiadać dodatkowo na stanie.
Fortyfikacje, zwiększałyby możliwości obrony rozmieszczonych w nich jednostkom.
Pojawiłyby się też frachtowce przebudowane na transportowce wojska.
Okręty, liniowce pasażerskie i zwykłe frachtowce też można by wykorzystać do transportu wojska.
Jakieś pomysły?
Mam dwa pomysły - przy tej skali jednak korpusy albo zgrupowania korpusów, zdecydowanie. Co do zróżnicowania jednostek - proponowałbym jednak robić po prostu "siły lądowe" albo 2-3 typy (lekkie, ciężkie, specjalne).
Przyznam jednak, że mnie trochę skala przeraża. Jeśli spojrzysz na nasze państwa, na ilość admirałów, flot, fabryk jaką kontrolujemy, to dodawanie do tego kolejnej płaszczyzny - zarówno militarnej jak i zarządzania nią - jeszcze bardziej skomplikuje rozgrywkę.
Być może - pomysł do rozważenia - startować (restartować?) grę z mniejszego poziomy (np. 20 punktów zamiast 100). To da o wiele więcej możliwości z państwami neutralnymi, które przestałyby być tylko popychadłami, a stałyby się cennymi sojusznikami, a przy okazji mniejszy poziom skali ułatwi zarządzaniem tym wszystkim i dzięki temu przyspieszy przeliczenia.
Czolgi majace minusy w gorach? Ekhem, to w koncu prawie XXV wiek. Trekowe czolgi maja naped antygrawitacyjny...
Zeby wprowadzic jednostki planetarne najpierw trzeba sie wyzbyc wizji kapitana Sisko i jego ludzi z DS9 biegajacych tylko z karabinami.
Tu zeby sie nie rozpisywac wkleje moj artykulik o zaawansowanych broniach z swiecie treka.
TECHNOLOGIE MILITARNE
Z seriali znamy bardzo dobrze wojnę w kosmosie i siłę statków. A co ze zdobywaniem planet? Co mają zrobić wrodzy dowódcy, gdy rozwalą wszystkie okręty przeciwnika, stacje kosmiczne, platformy i doki? W jaki sposób wyślą tysiące żołnierzy na planety, wspomogą siły inwazyjne, pokonają obronę? Tego nam nie pokazano.
Od razu powiem, że to co widzieliśmy w DS9 "The Siege of AR-558" to totalna bzdura. Czy ta wspaniała technika, która pozwala podróżować tysiące razy szybciej niż światło i czynić życie proste jak w niebie zmusza wojskowych do biegania ze zwykłymi karabinami? To niedorzeczne i głupie. Dlatego też chcę trochę opisać wyposażenie prawdziwych wojowników.
Jak dotrzeć na planetę?
Pewnie większość powiem, że to proste jak drut. Wsadzamy ludzi do teleportera i po chwili są już przy celu. A co jeśli obrona ma pełno inhibitorów i pola siłowe? Wtedy transport staje się problemem.
Możliwości są cztery:
1) okręty zdolne do lądowania - niektóre klasy jak Intrepid czy B'Rel mogą lądowac i bezpośrednio dostarczać siły inwazyjne na powierzchnię. Jest tylko mały problem, takie statki lądują długo i niezgrabnie co pozwala obrońcom porządnie je uszkodzić lub zniszczyć.
2) lądowniki - z zasady tego typu stateczki służą do transportu masowych produktów z i na powierzchnię. Wyspecjalizowane mogą przewozić dużo żołnierzy wraz ze wsparciem. Do tego posiadają dośc dobre osłony i istnieje duże prawdopodobnieństwo, że dotrą do celu.
3) promy - te też mogą wozić żołnierzy, choć o wiele mniej. Są za to szybkie i zwrotne i idealne do lądowanie w niebezpiecznym terenie
4) niektóre pancerze bojowe mają własne silniki i wystarczy wypuścić komandosów w stratosferze i sami dotrą do celu.
Wsparcie powietrzne
W powietrzu trzeba wywalczyć sobie panowanie, bo inaczej przeciwnik będzie bezkarnie bombardował siły inwazyje. Dlatego tego powstało wiele wyspecjalizowanych maszynek, dzięki którym nikt z powietrza nie zrobi naszym kuku.
1) Promy - oprócz wożenia żołnierzy mogą też ochraniać wojsko dzięki fazerom i wyrzutniom mikrotorped
2) Ścigacze - to małe i bardzo sprawne pojazdy (od promów różnia się, że nie mogą opuszczać atmosfery planety) i mają rozmaitą wielkość. Większe przewiozą nawet drużynę żołnierzy, a najmniejsze są jednosobowe. Posiadają wiele działek i rakiety, o wiele lepsze w walce na krótki dystans niz torpedy
3) drony bojowe - załadowanie silnika w takie zabawki nie jest trudne, a kierowane przez operatorów z bezpiecznej odległości są dużym zagrożeniem dla wroga
Wojska pancerne i artyleria
Idea czołgu nie zginęła. Czołgi przyszłości to prawdziwe fortece. Posiadają własne pola siłowe i gruby pancerz, taki sam jak na statkach kosmicznych. Uzbrojone są w bardzo mocne działo fazerowe/dezruptorowe i do tego mogą latać! Silnik antygrawitacyjny powoduje, że przeszkody lądowe nic nie znaczą dla takiego twardziela. Nie wspomne już o dobrych czujnikach, które wykrywają istoty żywe i znacznie utrudniają życie tym co lubią zasadzki.
Role BWP czy innych pojazdów przejeły ścigacze. Są o wiele bardziej mobile niż samochody.
Działa i haubice również istnieją, choć nie są już podobne do obecnych. Teleportery zmieniły wszystko, nawet nie musza mieć lufy. Po prostu pocisk jest ładowany i po chwili pojawia się koło celu. Prawdziwy ideał, prawda? Przypominam o inhibitorach :>
Piechota
Żołnierz ma na polu walki walczyć. Tylko czym? Oczywiście każdy posiada karabin, pistolet, komunikator. Wsparcie ma dezintegratory. Coś jeszcze? Oczywiście, że tak!
Zacznijmy od granatników i wyrzutni rakiet. To podstawowa broń przeciwko opancerzonym celom.
Na siłę żywą lepsze są działka i gatlingi, strzelające dziesiątkami ładunków, które po trafieniu od razu zabijają przeciwnika (mogą też waporyzować, ale wtedy szybciej zużywają baterie).
Snajperzy też istnieją. Broń energetyczna nie zmusza snajperów do brania poprawek na wiatr, deszcz i odległość. Jedynym ograniczeniem jest linia horyzontu i dobra luneta, która niemierzy cel nawet z odległości kilkunastu kilometrów.
Granaty. Ostały się stare, odłamkowe choć stal zastąpiono duranium, tnącym wszystko co nie jest osłonięte jak masło. Plazmowe też są dobre, szczególnie jako zaczepne, bo mała ilość plazmy wypala koło o wielokości kilku lub kilkunastu metrów. Sa też podstawowe w trakcie walki na pokładach statków.
Niektórzy żołnierze mogą mieć osobiste pola siłowe czy nawet maskowanie, ale są to bardzo drogie zabawki.
Mimo tylu rzeczy wyposażenie zwykłego piechura jest w porównaniu do starych lat bardzo lekkie, waży tylko kilka kilogramów. Największy ciężar czyli broń i amuniacja to teraz nic szczególnego, baterie są małe, a nowsze metale leciutkie jak piórko. Rzeczy typu radiostacje czy apteczki też zostały bardzo zminimalizowane. Dzięki tym udogodnieniom nowoczesny żołnierz jest bardzo mobilny.
Pancerze bojowe
Tym zabawkom nalezy się odrębny rozdział. Człowiek umieszczony w tym czymś staje się prawdziwą maszyną do zabijania. Silnik antygrawitacyjny pozwala latać, egzoszkielet umozliwia noszenie ton wyposażenia i bieganie w grubym pancerzu. Nie wspomnam juz o osłonach czy urządzeniach zakłocających. Jest też nawet pancerz ablacyjny.
Broń też jest bardzo niebezpieczna. Z zasady lewa ręka posiada granatnik lub mikrowyrzutnie rakiet, prawa zaś gatling. O pociski i baterie nie trzeba się martwić, od tego jest wbudowany teleporter, który uzupełnia braki na bieżąco.
Koleś w pancerzu ma do dyspozycji ciągły kontakt z bazą, satelitami szpiegowskimi i dronami bojowymi. Dzięki temu sam może przeprowadzać ataki i bronić się.
Terapie genowe
Gdy komuś siedzenie w pancerzu to za mało, to może poingerować w swoje DNA. Retrowirusy zmieniają określone geny i dzięki nim zwykły człowiek dostanie oczy sokoła, siłę Klingona i skrzela by nie korzystać ze zbędnych strojów do nurkowania.
Możliwe jest nawet wyhodowywanie dodatkowych kończyn czy organów, ale to już staje się niebezpieczne. Mózg nie zawsze radzi sobie z takimi pomysłami i może zwariować od nadmiaru informacji.
Cyborgizaje
A może coś mniej starsznego niż zabawa w małego genetyka? Implanty, wszczepy i protezy też są na zawołanie armii. Dzieki sztucznej krwi nie grozi nikomu wykrwawienie, bo rany od razu się zasklepiają, dodatkowe gruczoły pompują hormony, które zmieniają baranki w żądne mordu potwory.
Juz teraz laboratoria mogą stworzyć istoty podobne do członów Borga. Brakuje tylko zbiorowej świadomości i całkowitego stłumienia wolności osobistej. Może Borg powstał właśnie z takiego eksperymentu, gdy wyrwał się spod kontroli?
W tych niebezpiecznych badaniach prom wiodą Romulanie, bo nie muszą przejmować się etyką jak Federacja. Posiadają parę kompanii scyborgizowanych i zmienionych genetycznie żołnierzy. Trzymają ich w stazie na specjalne okazje i biada tym co kiedyś spotkaja się z tymi mordercami.
Kiedyś Kardazjanie też mieli swoich "chemicznych żołnierzy", ale teraz jest to zakazane. Oczywiście Legion ma gdzieś te zakazy i ostało mu się trochę niespodzianek na specjalne okazje.
Drony bojowe
Co to jest drona? To nie człon Boirga tylko wyspecjalizowany robot bojowy. Może walczyć w pierwszej linii jak żołnierz, wspierać z tyłu ostrzałem z czegoś grubszego, dowozić amunicje, a nawet kontrolować inne drony, koordynując ataki. To pozwala wysyłać na akcje garstkę żołnierzy.
Dla dron nie ma ograniczeń. Potrafią latać, maskowac się i ukrywać, wyłączając większość aktywnych systemów. Te cholery potrafią nawet latami czekać na aktywację i wkraczac do akcji gdy przeciwnik sie tego nie spodziewa. Są idealna piątą kolumną, tworząca zamieszanie i chaos na liniach zaopatrzenia.
Tylko ich astronomiczna cena wymusza ostrożne użycie. W ich bebechach znajdują się bardzo drogie w produkcji prymitywne SI, choć głupie w porównaniu z hologramami tworzonymi przez komputery okrętów, ale nastawionych tylko na walkę i straszliwie skutecznych.
Hologramy jako żołnierze
Oto kolejny zamiennyk zwykłego piechura. Hologram nie zmęczy się, nie potrzebuje jedzenia i nie da się go zabić. Jego broń też nie musi być realna, a zabija. Ideał? Skądże...
Żeby hologram istniał potrzebuje holokamery. To dość droga zabawka, do tego zżerająca mnóstwo prądu i przez to prosta do namierzenia. A wtedy udany atak i puf! - nie ma kompanii.
Dlatego też dobrze nadają się do obrony placówek. Wtedy holokamery nie da się tak łatwo zniszczyć. Ale i na to naukowcy szybko wynaleźli sposóby.
Zakłócacze fotonów nic nie zrobią zwykłemu żołnierzowi, ale są śmiertelną bronią na fotoniczne byty. Nie tylko zakłocają prace holokamer, potrafią całkowicie wymazać hologram.
Wirusy komputerowe to jeszcze groźniejsza broń. Potrafią lojalnych podwładnych przerobić na wrogów, którzy wybiją żywych obrońców, a nawet wysadzą całą placówkę. Tego najbardziej boja się dowódcy nieufający w potęgę technologi.
Szpiegostwo
Jest rozwinięte na szeroka skalę. Okręty na orbicie widzą wszystko co się da i w dowolnym powiększeniu. Ale nie wejdą do chronionych placówek. Co robić?
Wysłać elektronicznych szpiegów! Robot wielkości muchy dostanie się wszędzie i sfotografuje odpowiednie pomieszczenia. Może nawet zaszaleć i poingerować w systemy bezpieczeństwa. Dlatego też w wielu budowlach istnieje automatyczny system eliminacji wszystkich istot żywych, niebędących przedstawicielami danych ras.
To zmusiło wywiady do używania starych, dobrych szpiegów. Genetycznie i chirurgicznie zmienieni przedstawiciele tej profesji mogą łatwiej dostać się do celu niż najbardziej wyrafinowany sprzęt, gdy mikrofazery palą wszystko co nie odpowiada wpisanemu w pamięc wzorowi.
Obrona
Agresorzy mają tyle broni, a co mają zrobić biedni obrońcy? Wcale nie są skazani na szybką przegraną.
Oczywiście są inhibitory transportu i walka w ich obronie jest najważniejsza. Wystarczy tylko chwilowy wyłom w zakłócaniu i teren jest juz bomabrdowany lub zdobywany przez teleportującego się wroga. Dlatego też utrzymanie inhibitorów to sprawa życia lub śmierci. Obrońcy posiadają rezerwowe inhibitory, aktywujące się od razu po zniszczeniu normalnie działającego.
Do tego posiadają pola siłowe. Za nimi moga bezkarnie walić do wroga, a ten musi wcześniej się przebić. Generatory pól są dobrze zabezpieczone, więc próby ich zniszczenia są z zasady skazane na niepowdzenie.
Latających harcowników na twarda glebę sciągną działa i wyrzutnie rakiet, a siły czekające na orbicie są narażone na ostrzał z ciężkich baterii, a nawet torped fotonowych!
Medycyna
Ta w porównaniui z obecną to prawdziwy kosmos! Nie potrzeba żadnych protez czy sztucznych rzeczy bo uszkodzone organy klonuje się. Tak samo można tworzyć legiony żołnierzy (ideałem jest Dominium, które nawet implantuje Jem'Hadar i Vortom poddaństwo Zmiennym). Ci, którzy stracili kończyny po kilku dniach otrzymują nowe, wytworzone z ich własnych tkanek. O złamaniach i skaleczeniach nie warto nawet wspominać. Szybkie użycie przyśpieszaczy gojenia jak dermoregeneratory i po problemie.
Jest tylko jedno ograniczenie. W dalszym ciągu nie da się naprawić mózgu. Oczywiście można wstawiać sztuczne implanty, ale to już nie to samo. Niektóre nerwy też jak na przykład wzrokowe, które dopiero w ostatnich czasach udało się zastąpić implantami
Dlatego też ważna jest obecnośc wykwalifikowanego medyka na polu bitwy. Potrafi on łatać żołnierzy w kilka minut, przywracając im zdolność bojową. Cudowne środki potrafią też usunąć zmęczenie i opanowac strach, co też jest bardzo ważne.
Z tego też powodu medycy są tak samo ważnym celem do eliminacji jak dowódcy. Bez nich pole walki staje się trupiarnią jak ze starych wojen ziemskich, gdzie nawet zadrapanie może skończyć się śmiercią gdy nikt nie wie jak zabrac się do roboty.
Dlaczego tak mało jest tego sprzętu?
Odpowiedź jest prosta jak drut. Z powodu ceny. Super wyposażone siły inwazyjne kosztują miliony sztabek i bardziej opłaca się niedopuścić wroga do planety lub ją zbombardować niz powoli zdobywać. Do tego przy obecnym zaludnieniu taniej jest poświęcić tysiąc żołnierzy niż stracić jeden pancerz wspomagany.
Fakt wprowadzenie tego bardzo istotnie wpłynie na rozgrywkę, a szczególnie na portfele. Więc najprawdopodobniej w tej edycji ten rodzaj wojska się nie pojawi.
Co do czołgów miałem bardziej na myśli minus spowodowany zasięgiem obserwacji i problemami związanymi z łatwiejszym ukryciem przeciwnika. Podejrzewam że taki czołg z napędem antygrawitacyjnym bardziej działałby jak współczesny śmigłowiec bojowy, ukrywający się za przeszkodami i wychylający się za przeszkody by oddać strzał. Pojawienie się takiego uzbrojenia w arsenałach wymusiło by niewątpliwie wyścig typu miecz - tarcza. Swoją drogą kiedyś na jakiejś stronie trekowej widziałem rysunek tego typu uzbrojenia.
Z artykułem się zgadzam. Oficjalne przedstawienie wojska w serialach i filmach trekowych to wesołe bieganie w dresikach, będąc wyposażonym praktycznie tylko w fazer i tricoder. To cofniecie się wstecz w stosunku do kinówki z JT Kirkiem gdzie widać było pancerz i hełm! Nawet jakby sprzęt trochę ważył to nawet przy współcześnie rozwjanym exoszkielecie noszenie większych ciężarów to nie problem. A idąc dalej to krok do zbroi wspomaganej. Walka elektroniczna pewnie by weszła na nowy nieznany nam poziom. Podejrzewam też że klasyczny kamuflaż też byłby dalej w cenie. Maskowanie na sposób Romulańsko-Klingoński jest zapewnie dużo drosze niż elektroniczne. Zastosowanie dron było by na skale masową, o wszelkich możliwych zastosowaniach jak i rozmiarach. Już obecnie patrol może zabierać dosłownie na plecy drona którego może wypuścić w powietrze czy wrzucić do wrażego budynku. Do przewożenia tego całego arsenału wykorzystywane by były okręty podobne do typu LPD przewożące dużą liczbę sprzętu desantowego i wszelkich zapasów.
Często spotykałem się z informacją że Federacyjne okręty typu Akira mogą wykonywać tego typu zadania desantowe, z racji pojemnego hangaru.
Mogę też zdradzić że niektóre sposoby, czy urządzenia są już w użyciu w grze. Niestety nie zdradzę kto co i jak, bo już tajne lub nie działania graczy.
A co mi tam, puszcze farbę w jednej sprawie.
Odział Klingoński wyposażony w drony bojowe typu Dalek 🙂
Ten typ nazywamy {Qaw'meH qoq} albo w skrócie Qaw'qoq, co można luźno przełożyć jako EKSTERMINATOR.
Ja jeszcze chwilke sie poczepiam. Czolg chowa sie za jak przeszkode? Drzewo? Strzal z broni recznej i plonie. Gora? Dezintegrator zrobi z niej doline. Czolg jest jak maly statek kosmiczny, liczy na oslony i pancerz, walenie do takiego z "lapki" to jak rzucanie kamieniami. Trzeba przebic/zaklocic oslony i wtedy liczyc, ze pancerz peknie i bedzie po sprawie.
Ja tylko przypominam, ze ostrzal z orbity rozwala planete na atomy, a torpeda z ST: Generation potrafi niszczyc slonce.
Trochę się zapędziłeś, idąc tym tokiem rozumowania niema sensu atakować planet, tylko od razu planetę na atomy. Atakowanie wojskiem lądowym planety chyba będzie miał jakiś większy sens niż zamienienie jej w kraterlandie. Szczególnie gdy to będzie Twoja planeta i nie chcesz niszczyć infrastruktury, czy wysyłać za wielu swoich własnych ludzi do boga, latającego potwora spaghetti, czy po prostu w powietrze. 😉
Zgadzam się że siła ognia będzie straszliwa, tym bardziej nie wieże że taki operator latającego czołgu plątałby się beztrosko po niebie zwracając na siebie uwagę obsług broni zespołowej, czy innej zaprojektowanej do zwalczania właśnie takich pojazdów. Gdy możemy odparować górę to latający czołg nie powinien być kosmicznym wyzwaniem i taki pilot by o tym wiedział. Lepiej po ostrzale schować się za górę niż przyjmować strzał bohatersko na klatę, bo potem można następnie zmienić górę na inną. Skoro ktoś już wali z wy parowacza gór, to ktoś po drugiej stronie może też uznać że jest to już wartościowy cel i warto przyłożyć w miejsce skąd padł strzał z własnego odparowywacza. I tak w kółko Macieju zakładając że każdy ma odparowywacz. 😀
Co do samego czołgu, nie sadzisz że skoro czołg byłby jak mały statek kosmiczny to... w sumie lepiej zrobić mały statek kosmiczny, bo będzie taniej i uniwersalniej niż to i to osobno? Coś w stylu Federacyjnego Runabouta z różnymi możliwościami konfiguracji?
Poniżej taka mała ciekawostka w temacie o którym rozmawiamy w realiach Star Treka. 🙂
Tak mi przyszło do głowy że logiczne by było żeby planety miały własne milicje/siły obrony planetarnej.
Takie siły zależne od populacji sektora, które nie byłyby orłami w walce i byłyby stacjonarne, ale za to darmowe. Pełniłyby tylko role defensywną w danym sektorze. Nie byłoby bezkarnego podbijania planet NPC czy gracza co był opieszały w tych sprawach. Niedobitki wojsk obrońców mogliby przejść do partyzantki. 😉 Od atakującego by wymagało to teraz znacznego przygotowania i nakładów, jak i utrzymania potem sił okupacyjnych. Można by też w takich przypadkach wprowadzić stopnie ucisku, np gospodarkę rabunkową podbitych terenów, czy zamiany części społeczeństwa w niewolników. Możliwości jest wiele.
Jednak szkolenie/utrzymanie ( chocby sprzetu ) w skali planetarnej jakies koszty generuje.
By na poziomie planety robic takie rzecy, najpierw trzeba okreslic, ile planet jest w sektorze ( poki co gramy na sektorach ), chyba ze odniesc armie do sektorow.
W stosunku do populacji okreslic liczne ewentualnych zdolnych i chcacych walczyc ( od 10% do nawet 50 czy wiecej ), i ustalic sile bojowa danej rasy, np 1 punkt sily generuje wojska = 1000 klingonow = 1500 ludzi = 5000 ferengi ( 😉 ) i uzyc metody z walk statkow kosmicznych przy zalozeniu slaby statek 10 pkt sily ( kompania ), pare kompanii + batalion to pare slabych + 1 sredni okret itd.
Modyfikatory to :
- wyszkolenie ( ilosc czasu istnienia jednostki x1a )
- wyposazenie ( poziom technologiczny x1a )
- morale ( czynnik okreslany przez GM, na skutek przegranych/wygranych walk i wiadomosci z zewnatrz oraz propagandy )
gdzie "1a" jest wspolczynnikiem finansowania, np oddzial finansowany 1,5 krotonoscia sumy bedzie lepiej wyszkolony i wyposazony.
niby wyglada skomplikowanie, zle uwazam, ze exel zalatwi matematyke za nas ;p
Domyślnie te siły obrony planetarnej bym widział jako gwardie narodową utrzymywaną z podatków lokalnych samorządów sektorów.
To nie miały by być normalne wojsko, tylko coś bliżej pospolitego ruszenia z jego wszystkimi wadami i ograniczeniami. Jakbyś chciał miec naprawdę porządną obronę to trzeba by zainwestować w prawdziwe wojsko, które już naprawdę będzie miało utrzymanie. Pamiętaj też że ja nie myśle o zasadach obowiazujących tylko graczy, NPC też stosują się do zasad. Stąd pewne uproszczenia czy udziwnienia z punktu widzenia Waszych państw.
Przyjmujemy umownie że w jednym sektorze jest jedna planeta klasy ziemskiej. Może pomieścić maksymalnie 10 miliardów istot.
Program jest trochę przygłupi do walki lądowej, ma w sumie 3 wyniki względem jednostki, zniszczony, uszkodzony i jest ok.
Fajnie by pokazywał zabitych, rannych, wzietych do niewoli itp. Tak samo straty w sprzęcie. Chyba że będziemy wpisywac liczbe zołnierzy, i każdy sprzęt osobno, wtedy będzie to miało ręce i nogi. Niemniej np. takich wziętych do niewoli by trzeba wyliczac ręcznie.
Myślałem nad tym by stworzyć klocki (żołnierze, różne pojazdy, bronie zespołowe, do tego na kazdy klocek by przypadała odpowiednia liczba ludzi na tyłach jako logistyka itp) Gracze w pewnych ograniczeniach składali by sobie jednostki, koszt i wartośc bojowa każdego segmentu by była do oszacowania. Boje się tylko że za bardzo byśmy się tu rozdrobnili. Fakt arkusz dużo by zliczał, ale i tak trochę do roboty by było. Jednostki z "klocków" by miały tą zalete że można by realnie ukazać straty.
Moim zdaniem te zmiany mają sens tylko wtedy, jeżeli gracze będą mieli sensowny interfejs do zarządzania tym wszystkim. Obciążanie każdego przeliczenia dodatkowo sterowaniem różnymi rodzajami wojska sprawi, że tury będą naprawdę długie. W takiej sytuacji warto się zastanowić jakie są wady i zalety takiego rozwiązania i czy lepiej nie zostać na pewnym poziomie ogólności.
W sprawie "klocków", skłaniam sie do rozwiązania jak najbardziej identycznego z tym, jak obecnie się zarządza okrętami.
---
Jeden z graczy wprost domaga się wprowadzenia Marines. Wyśle do was arkusz z moją wizją jak by to wyglądało (liczby czy ceny na razie umowne). Chce uprościć i stosować umowne liczby by nie iść w miliony żołnierzy. Pojawią się tylko dwie formacje: Marines i Milicja. Walki będę wyliczał podobnie jak starcia okrętów. Mimo że mam trochę wiecej pomysłów to chce ograniczyć "papierkologie" i uprościć jak się da ;). Zwalmy wszystko co się da na automatyczne wyliczenia arkusza.
Marines będą stacjonować w pierwszej kolejności na okrętach, potem stacjach bojowych. Pierwszeństwo w obsadzie mają najpierw obiekty mniejsze, potem większe. Z ewentualnej nadwyżki gracz może stworzyć garnizony.
Marines jest wszechstronną formacją, nadaje się do wszystkich zadań. Jest szkolona i utrzymywana przez gracza.
Milicja jest typową ochotniczą obroną terytorialną. Jest jednostką stacjonarną, występującą w sektorach o populacji powyżej jednego miliarda. Jej liczebność jest uzależniona od populacji sektora. Jest utrzymywana przez samorządy lokalne, gracz nie ponosi w związku z nią utrzymania, ale i też nie może jej przemieścic do innego sektora.
W walce jest mniej skuteczna, oraz mniej odporna niż Marines. Nawet gdy przegra i planeta zostanie zdobyta przez wroga, żywi członkowie mogą stworzyć partyzantkę nękającą dalej przeciwnika na planecie.
Oczywistym też jest że będzie wsparcie z orbity. Okręty mogą wspierać odziały na powierzchni przez ostrzał wrogich wojsk.
Będą cztery wartości zależne od Siły Bojowej okrętów na orbicie. Znikome wsparcie, małe, średnie i duże. Ta wersja zakłada wsparcie z unikaniem strat wśród ludności cywilnej i infrastruktury. Będzie też skuteczniejsza wersja bez certolenia się o ofiary czy budowle.
Chce wprowadzić też transportowiec Marines na bazie frachtowca, który by przewoził większe liczby Marines niż okręty.
Okręt byłby nieuzbrojony, ale na tyle szybki by towarzyszyć okrętom Floty.
Wszelkie pomysły i sugestie mile widziane.
Pomysł - nazwa marines ma silne ziemskie konotacje, miło jeśli w mechanice gry nazwa będzie bardziej neutralna (np. wojska specjalne, piechota desantowa czy cokolwiek). Oczywiście nie zabraniam nikomu nazywać tych jednostek np. "kardasjańskie marines", ale niech to nie będzie nazwa rodzajowa.
Dalej - co z czołgami, dronami, robotami i androidami bojowymi?
U mnie w papierach są to Marines, natomiast jak Wy nazwiecie tą formacje w swoich arkuszach to już Wasza decyzja. Byle w komentarzu zaznaczyć że to Marines, bym wiedział jaki rodzaj wojska używać w wyliczeniach.
Z innymi zabawkami na razie się wstrzymałem, ale jeśli będzie potrzeba wśród graczy dla nowych zabawek, to można łatwo wprowadzić. Roboty, androidy? A fe... kto to widział by prawdziwy Klingon takimi rzeczami się wysługiwał, wszak nawet Federacja odważnie w dresach bojowych biega. 😀
Czerwonych. 😀
Nazwa to szczegóły jak ich zwali tak ich zwali byle dobrze strzelali lub z mieczem biegali.
Cały pomysł mi się podoba tylko przydało by się wymyślić jakieś rozróżnienie poziomu technologicznego bo jakoś nie uważam żeby tacy Maloni mieli technologie wojskową porównywalna do Federacji czy Romulan o Klingonach nie wspominając.
A czołgi itp to uznajmy że mają z zasady jako wojsko, w końcu trudno prowadzić wojnę z samą bronią ręczna.