Forum › Fandom › Opowiadania › Pojedyncze opowiadania › dział tymczasowy › Star Trek: The First Generation
tagi: Star Trek, ST, Parodia, USS Strug, Pink YardNajnowszy okręt Unii Planet majestatycznie sunął przez przestrzeń międzygwiezdną.Kilometrowy kolos o pięknym kształcie hebla mijał właśnie obrzeża Układu Słonecznego i udawał się na kolejną niebezpieczną misję.Kapitan Pink Yard spoglądał w ciszy przez judasza, zamontowanego omyłkowo zamiast okna w jego kajucie.Odszedł od wizjera i wsparł się na blacie biurka wykonanym z blachy falistej (Wężoidzi mieli dość dziwne poczucie estetyki).Zmarszczone brwi świadczyły o wielkim napięciu i ideach galopujących w jego głowie...- O czym to ja myś... Wiem! - krzyknął tryumfalnie i klepnął się w czoło.Po kilkunastu minutach wstał z podłogi, spojrzał na dłoń, w której wciąż ściskał 2-kilogramowy, żeliwny model USS Strug i dochodząc do siebie po gwałtownym omdleniu, usłyszał natarczywy dźwięk...- Ding-dong. Ding-ding-ding-dong.Miarowym krokiem podszedł do drzwi, zdecydowanie nacisnął klamkę i pchnął mocno.- Zablokowały się! Znów muszę wezwać kogoś do naprawy. To już trzecia usterka w tym tygodniu.Pchnął jeszcze raz, o wiele mocniej, gdy jego wzrok przykuł sporych rozmiarów czerwony napis "CIĄGNĄĆ".Zastosował się do instrukcji i otworzył drzwi szeroko.- Naprawione - pomyślał z satysfakcją. - Coraz lepiej radzę sobie z tą nową technologią.Za drzwiami stał oficer, z pooranym potężnymi bruzdami czołem.- Sir! Jesteśmy gotowi do przetestowania nowego napędu! - zaczął chrapliwym basem przechodzącym w cieniutki falset. - Przepraszam, ale przechodzę mutację.Kapitan popatrzył uważnie na wysoką, ciemnoskórą postać.- Lepiej się nie marszcz Bingon, bo ci tak zostanie - uśmiechął się pogodnie i klepnął przyjaźnie oficera taktycznego w plecy, zahaczając przy okazji o długo niemyte, sterczące jak druciana szczotka włosy.Rozcierając porysowaną dłoń, skierował się do kapitańskiego fotela.Usiadł uśmiechając się do okrętowego doradcy, siedzącego już na swoim posterunku po lewej stronie.- Jak tam alfabet? Wszystko w porządku?Alfabetoidka odwzajemniła uśmiech kapitana.Ten dyskretnie odwrócił wzrok.Widok uśmiechającego się alfabetoida nie należał do najprzyjemniejszych.- Doskonale, kapitanie - odparła swobodnie, nie zauważając jego reakcji. - Nigdy nie było lepiej.Ich rozmowę przerwał oficer operacyjny.- Jesteśmy gotowi, kapitanie - Fjordi, z pochodzenia Norweg, odwrócił się w kierunku centrum mostka. Jego wielkie czarne okulary sprawiały, że wyglądał jak Stevie Wonder. A prawdziwy wonder polegał na tym, że był w stanie poruszać się w nich, nie obijając o wszystko i wszystkich dokoła.- Świetnie - kapitan rozparł się wygodnie w swoim fotelu i zaczął się na nim miarowo bujać. Na tyle, na ile pozwoliły parciane paski zabezpieczające oba bieguny. Wskazał palcem przed siebie i wypowiedział znamienną komendę:- Pedał!- Wypraszam sobie! - krzyknął porucznik ze stanowiska pilota. - W scenariuszu było gej!Młody Wessley Hills.Miał oczy równie błękitne jak jego matka...Piękna Beverly...Doktor Beverly Hills...- Ekhem... To znaczy... Miałem na myśli: gazu... - plątał się Pink Yard. - Nieważne! Ruszamy Tam, Gdzie Nie Dotarł Nikt Jeszcze - jazda!I w tym dniu Unia po raz pierwszy zastosowała napęd wrappowy.Wielki okręt zwinął się w rulon, po czym rozwijając, skoczył przed siebie przez przestrzeń żwawo, jak ratlerek na Saharze, widzący pierwsze od tygodnia drzewo.* * *Lubiany przez wszystkich i lubiący wszystkich komandor Liker chwycił mikrofon:- Uwaga załoga. Zbliżamy się do Granicy. Przygotować paszporty i deklaracje celne. Liker, out.Okręt powoli wytracał szybkość, zbliżając się do olbrzymiego szlabanu z napisem "Przestrzeń... Ostateczna granica".Podpłynął siłą rozpędu do niewielkiej budki celników. Dwóch osobników w środku ostentacyjnie ziewało, strzygąc spiczastymi uszami, zakończonymi pędzelkami jak u rysia.- Niedobrze, kapitanie - Bingon nachylił się w kierunku dowodzącego. - To stara rasa telepatów. Są na ogół spokojni, ale czasem zachowują się, jakby siedzieli na wybuchającym właśnie wulkanie. Na pewno wykryją trawę w ładowni.- Trawę? Może trochę precyzyjniej, poruczniku?- No... nasze boisko piłkarskie. Nienawidzą wszelkich przejawów zabawy i rozrywki.Pink Yard zamarł. Trzeba działać i to szybko. Jego pole golfowe było w niebezpieczeństwie.- Wywołują nas - komunikacyjny wskazał na monitor, na którym było widać machających rękami i wrzeszczących coś celników.- Głośniki! - rozkazał kapitan.Na obu burtach USS Strug rozsunęły się wrota i wychynęły z nich koncertowe Tonsile... Deflektor cofnął się, odsłaniając potężny subwoofer.Yard wraz z resztą załogi założył nauszniki i wziął do ręki mikrofon:- Przybywamy w pokojowej misji - zaryczały membrany. - Poszukujemy automatycznej rasy, alkolizującej wszystko i wszystkich na swojej drodze. Oto nasze upoważnienie do działania na waszym terytorium - kapitan pomachał szybko paragonem z kantyny oficerskiej.Celnicy trzymali się kurczowo swojej budki, a raczej tego, co z niej pozostało. Jeden z nich machnął ręką w stylu "a lećcie w cholerę", po czym przybił stempel na burcie Struga.* * *Następny dzień upłynął bez większych emocji.Do czasu...- Kapitanie, wykrywam gigantyczny statek przed nami...- Wystrzelić sondy!Dwa niewielkie obiekty naszpikowane dyktafonami i aparatami Zorka5 oderwały się od kadłuba unijnego okrętu.- Sondy zbliżają się do obiektu... Mam pierwsze odczyty - meldował Fjordi. - No i dupa!- Co się stało, Fjordi? - zaniepokoił się kapitan.- Kable się pourywały...- Czyli nic o nich nie wiemy? - Yard spoglądał z niepokojem na potężny okręt w kształcie puszki piwa.- Wręcz przeciwnie, kapitanie - doradca Ta'Joj szybko zanalizowała odczyty. - Ta rasa nazywa się Tu'borg i według naszych danych zrobi wszystko, żeby dążyć do czegoś, co nazywa Absolut!- Kapitanie, wywołują nas - Fjordi uniósł okulary, żeby widzieć, co dzieje się na konsoli.- Na monitor - rozkazał kapitan.Zamiast gigantycznej puszki, wszyscy na mostku mieli okazję zobaczyć dziwną istotę.Obwieszony bateriami 9V osobnik na ekranie poświecił im w oczy czerwoną latarką i pomachał ręką.Po tej czynności chwycił się kurczowo jakiegoś kabla i wybełkotał chóralnie:- Jesteśmy Tu'borg... Zostaniecie zalkolizowani... Opór jest bezcelowy...- Prawidłowo, brzmiałoby zalkoholizowani - odpowiedział kapitan.- Ale o soo chozii? - Tu'borg był wyraźnie zaskoczony.- Forma gramatyczna. Wyrażasz się niepoprawnie.Inny, trzeźwiejszy członek pojawił się na monitorze...- Według starożytnego profesora Miodka, nasze zawołanie jest jak najbardziej poprawne. Skrót "alkolizowani", oznacza alkoholizację waszej załogi w naszych alkowach.- Tak... Teraz to nabiera głębszego sensu - kiwnął głową kapitan, po czym krzyknął: - Osłony!Gigantyczna kotara wystrzeliła w górę i opadła, zasłaniając cały okręt.- Nie do końca o to mi chodziło - mruknął Pink Yard ze swojego bujanego fotela.Okrętem szarpnęło.- Chyba mamy gości! - krzyknął Fjordi.- Szybko, Bingon - kapitan wyglądał na zdenerwowanego. - Czerwony alarm!Bingon z rodu Torf ze złośliwym uśmieszkiem zetknął ze sobą dwie końcówki kabla...Przeskoczyła iskra...Papuga drzemiąca dotąd na metalicznym drążku zerwała się gwałtownie do lotu...- Alarm. Intruzi na pokładzie - ptasi skrzek stawał się coraz cichszy, gdy znikała za załomem korytarza.- Kapitan do załogi - Pink Yard zerwał się z fotela i porwał mikrofon. - Wszyscy na stanowiska bojowe. Nie dajcie sobie wstrzyknąć...I tu urywa się pierwsza część zapisów misji USS Strug.Resztę opublikujemy, jak tylko załoga wytrzeźwieje po ciężkiej walce z Tu'borgiem.Dzisiejszy odcinek sponsorowały literki: D. Ę. B. O. W. E. M. O. C. N. E.
Popduszczony przez pewne osoby, postanowiłem popełnić opowiastkę w takim stylu.Proszę o łagodny wymiar kary 😆
Zasadniczo rzecz biorac nie przepadam za parodiami, jedna akolizacja byla genialna. Jak napiszesz dalsza czesc to moze nawet sie skusze i przeczytam 😀
Bardzo niezłe. Profesor Miodek może nawet nie zdawać sobie sprawy, ze swojego wpływu na przyszłość świata 😀
Dobre, dobre. Czekam na ciąg dalszy dzielnej załogi First Generation. 🙂
Niezła dawka trekowego humoru - lekko napisane, przyjemnie się czyta, podczas lektury uśmiech nie schodzi z ust - zwłaszcza, gdy przywoła się w pamięci oryginały parodiowanych postaci. Mam nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi i bedzie jeszcze zabawniejszy. 😀
Szczerze mowiac to zaluje ze dopiero teraz trafilem na to opowiadanie krajana 😉 Bede mowil tresciwie ale nie krotko ;D Znakomita parodia - czyta sie to jednym tchem. Humoru w opowiadaniu po konce szpiczastych uszu "celnikow" 🙂 Przy niektorych fragmentach malo sie nie sturlalem z krzesla tak mnie rozbawilo. No i ten dramatyzm bohaterow - poprostu swietna rzecz ;P Gratuluje!
Najbardziej przypadły mi do gustu fragmenty narracji z początku opowiadania.A poza tym bardzo przyjemne i aż żal, że załoga nigdy nie wytrzeźwiała, by opisać ciąg dalszy pojedynku z promilowym kolektywem 😀
Szkoda, że dopiero teraz to przeczytałem 😀 Podoba mi się, powiem więcej, chciałbym to kiedyś zobaczyć w kinie albo TV 😀 😀 😀
Dzis przeczytalam ten txt po raz pierwszy i prawie spadlam z "bujanego fotela", widzac nazwisko dowodcy. 😀 Z kazdym kolejnym akapitem musialam stopniowo przestawac sie bujac - dla wlasnego dobra. Zrobiles mojej ulubionej zalodze to, co kiedys ja sama innej lubianej przeze mnie ekipie! Masz fajny styl, a dodatkowy plus za te subtelna zlosliwosc i poczucie humoru. Txt w zasadzie jest o niczym (napisales tylko wstep do czegos) - przezentuje jedynie Twoja umiejetnosci satyryczne, ale naprawde mnie rozbroil. 🙂 Moze jednak kiedys sponsorujace literki sypna jeszcze kasa i doczekamy sie fragmentow dziennika pokladowego. :)Pozdrawiam.