Forum › Fandom › Opowiadania › Cykle opowiadań › dział tymczasowy › Star Trek : Atlantis
Tagi: Star Trek, Sanderson, AtlantisTYTUŁ:"Istoty z zaświatów"AUTOR: DrixPRAWA WŁASNOŚCI: TA HISTORIA MOŻE BYĆ DYSTRYBUOWANA BEZ ZGODY AUTORA TAK DŁUGO, JAK DŁUGO NIE WIĄŻE SIĘ TO Z UZYSKIWANIEM KORZYSCI MAJĄTKOWYCH W ŻADNEJ FORMIE.13 październik 2161 San Francisco Był spokojny słoneczny dzień na Ziemi. Bezchmurne niebo wisiało nad siedziba powstałej przed dwoma dnia Zjednoczonej Federacji Planet. Z jednego z wielu okien na cały ten zgiełk spoglądała sylwetka w mundurze admiralskim. Ręce miał założone z tyłu rozglądał się przez okno myśląc nad czymś. Chwile później odszedł od okna i rozsiadł się w fotelu. Nie mógł uwierzyć ze on Jonathan Archer jeszcze parę lat temu zwykły kapitan statku doprowadził do utworzenia Federacji na czele której teraz stoi. Rozejrzał się po gabinecie, po prawej stronie wisiały obrazy 4 statków projektu NX, po przeciwnej stronie zdjęcie jego i całej załogi Enterprisa, nie mogło także zabraknąć flagi Federacji. Skromnie jak na admirała, czas się wsiąść do roboty- pomyślał. Wcisnął przycisk interkomu: - Proszę wezwać do mnie Johna Sandersona Chwile później w drzwiach gabinetu zjawił się mężczyzna. Był dobrze zbudowany wzrost około 2 metrów włosy czarne ubrany w dres sportowy. Pewnie biegał- pomyślał Archer. -John Sanderson melduje się na rozkaz Sir- odpowiedział gość Archer wstał z krzesła jednak nie wychodził przed biurko -Spocznijcie Sanderson- rzucił szybko -Dziękuje Sir- Sanderson przyjął mniej formalna postawę -Domyślacie się po co Was tu wezwałem?- kontynuował Sanderson odpowiedział cisza nie chcąc przerywać przełożonemu.-Otóż Sanderson mam dla Ciebie dobra wiadomość. Otrzymaliście przydział będziecie kapitanem piątego statku NX obecnie NCC- Archer mówił to chodź na jego twarzy malował się wyraźny smutek. Osobiście- kontynuował- nie podoba mi się ta nominacja. Czemu Sir?- wzburzył się Sanderson zapominając z kim rozmawia- przeszedłem wszystkie wymagane testy praktyczne wzorowo teoretyczne trochę gorzej ale przecież w przestrzeni liczy się praktyczne wykorzystanie wiedzy a nie samo jej posiadanie.Archer widząc że zauważył ironii w jego głosie wyszedł z za biurka i podszedł do niego kładąc mu rękę na ramieniu -Spokojnie John, nie unoś się. Nie mam zastrzeżeń do Twojej osoby tylko zrozum- zawiesił nachwalę głos- sam bym chciał nim polecieć. Niestety ktoś wymyślił bym został dowódcą Gwiezdnej Floty. Sanderson który jeszcze chwile temu był gotowy walczyć o swój przydział na pięści z Archerem wziął parę głębokich oddechów. Admirał zaczął wolnym krokiem iść w stronę biurka - Sir..- - Dość żartów Sanderson- powiedział Archer dochodząc do biurka ? Jak mówiłem obejmujecie dowództwo na NCC-05 Atlantis. Start wyznaczony jest na 15 października 2161. Tutaj macie wykaz oficerów - to mówiąc wskazał na PADDa- zapoznajcie się z nim. Ci ludzie będą dla Ciebie jak rodzina przez najbliższy czas. - Jaki jest cel mojej misji?- spytał niepewnie Sanderson trochę wystraszony podniesionym głosem admirała. - Udacie się na patrol Strefy neutralnej między Federacją a Imperium Romulańskim. Będziecie stanowić wsparcie dla naszych placówek w tym rejonie. Część z nich jest rozbudowywana, przezbrajana lub dopiero co budowana. Zapewnicie bezpieczne dokończenie tych prac. Wyprzedzając pańskie pytanie nie spodziewamy się ataku jednak przezorny zawsze ubezpieczony. W XX wieku po pierwszej wojnie przyszła druga oby 200 lat później historia się nie powtórzyła. Zanim jednak uda się Pan na patrol zabierze Pan z Andorii mojego przyjaciela Komandora S?hranka. Będziecie mieli jednego z najlepszych oficerów taktycznych w Flocie. Z reszta załogi jak mówiłem zapoznacie się sami. Jakieś pytania ?- Nie Sir- odpowiedział stanowczo Sanderson - Odmaszerować Sanderson i jeszcze jedno uważajcie na ten okręt bo to ostatni tej klasy - Proszę być spokojnym Sir będę uważał- to mówiąc Sanderson uśmiechnął się i skinął głową oddając honory przełożonemu. Podszedł do biurka zabrał PADDa i ruszył w stronę wyjścia Opuszczając gabinet admirała John rozpoczął przeglądanie wykazu oficerów i informacji o nich. Kapitana i oficera taktycznego już znał. Mijając kolejne gabinety na korytarzu Sanderson kierował się w stronę windy. Następny na liście był oficer naukowy Caroline Mcmillan. Z danych wynikało ze ukończyła Akademię z wyróżnieniem. Czytając akta członków załogi zwrócił uwagę na jedno nazwisko Thomasa Tuckera. Znał to nazwisko z czasów nauki w Akademii. Pierwszy inżynier Enterpirsa miał na nazwisko Charles Tucker , możliwe ze zbieg okoliczności. Po wyjściu z kwatery Gwiezdnej Floty udał się do domu. To jego ostatnie dni na Ziemi. 15 października 2161 Sanderson mieszkał w jednym z budynków przy Akademii Floty. Jego pokój znajdował się na drugim piętrze. Nie narzekał na swoich sąsiadów jednak w przeciwieństwie do nich nie należał do rannych ptaszków. Często przyjaciele musi go budzić by nie zaspał na zajęcia, czy ważne apele. Tak było i tego dnia. Natrętny dzwonek do drzwi nie pozwalał dłużej spać Sandersonowi. Przecierając zaspane oczy spytał :- Kto tam?- To ja Jack - Jack ? Czego chcesz w środku nocy ?- Środku nocy ?- powiedział Jack ze zdziwieniem- nie wiem jakie Ty masz pojecie środka nocy ale na moim zegarku jest 11 na Twoim pewnie zresztą też. Za godzinę mamy stawić się na odprawie Atlantisa. John w jednej chwili poderwał się na równe nogi. Podszedł do okna odsłonił żaluzje. Wpadające ostre światło zmusiło go do przymrużenia oczu. Wysokie położenie słońca na niebie zdawało się potwierdzać to co mówił Jack- dochodziło południe. Nie mogę spóźnić się na start statku którym dowodzę. Jack ponowił swój dialog przez drzwi: -John do cholery mógłbyś sobie wreszcie kupić budzić John postanowił jednak szybko się umyć i ubrać w mundur.-Daj mi tylko 5 minut Jack i będę gotowy- rzucił tylko do przyjaciela. Rzeczywiście nie minęło 5 minut i John był gotowy do drogi. Naprzeciwko łóżka pod druga ściana stał niewielki stolik. John podszedł do niego zabrał PADDa z danymi załogi i ruszył w stronę drzwi. Wcisnął przycisk otwierający drzwi i jego oczom ukazał się Jack Anderson. Jack oprócz tego ze był sąsiadem Johna był tez jego dobrym znajomym z czasów nauki w Akademii Floty. Teraz jednak Anderson w stopniu chorążego będzie pełnił funkcje oficera komunikacyjnego. - Chorąży Jack Anderson melduje się Panie Kapitanie - Spocznij, w ogóle Jack po co się meldujesz nie wzywałem Cię. - Wiem ale chciałem tak oficjalnie zanim przejdę do udzielenia Ci nagany- mówiąc to Jack uśmiechał się - Chętnie wysłuchałbym tej nagany chorąży Anderson a nawet zaprosił Cię na kawę i ciastka ale na orbicie czeka na mnie statek i zapewniam Cię ze bez oficera łącznikowego jakoś sobie poradzi ale bez kapitana nigdzie nie poleci. - Zalecałbym?- Zalecenie przyjęte, chodźmy- mówiąc to rzucił z stronę Andersona torbę z rzeczami osobistymi i wybiegł z pokoju blokując drzwi- Które lądowisko proponujesz ? - Kennedy?ego jest najbliżej Szybkim krokiem ruszyli w stronę schodów po których zeszli na dół i udali się na Lądowisko Kennedy?ego. Tam czekał na nich prom, którym mogli się dostać na orbitę.? Jak to mówią komu w drogę temu czas Panie Anderson. Obaj weszli i zasiedli na miejscach pilotów. Sanderson rozpoczął procedurę startową, aktywując wszystkie systemy. Podtrzymywanie życia, stabilizatory i silniki. Prom zaczął powoli unosić się nad lądowiskiem po czym skierował dziób w górę i rozpoczął lot w kierunku orbity. Chwile później byli już na orbicie okołoziemskiej. Normalnie nie było tu dużego ruchu jednak nie podczas wystrzelenia nowego statku a tym bardziej ostatniego ze swojej serii. Wszystko musiało być zapięte na ostatni guzik żadnych niedociągnięć czy usterek. Atlantis wisiał w suchym doku. Dookoła niego latało pełno promów orbitalnych z inżynierami kontrolującymi stan poszycia czy sprawdzającymi stan deflektora. ? Będziemy dokować do śluzy nr.4 jest wolna, kapitanie. Prom podleciał pod suchy dok.. Magnetyczne ramie z łatwością złapało go i wciągał do hangaru. ? Chodźmy Jack- Sanderson wstał z krzesła i ruszył do drzwi- czas przesiąść się na coś większego. Udali się w kierunku korytarzy którym doszli do śluzy prowadzącej bezpośrednio na statek. Drzwi śluzy otworzyły się przed nimi po chwili. Tuż za drzwiami oczekiwał ich ?komitet powitalny? składający się z: komandor Caroline Mcmillan pełniącej obowiązki oficera naukowego, Thomasa Tuckera pierwszego inżyniera oraz Christophera Blacka tymczasowego oficera taktycznego. - Kapitanie, witamy Pana na pokładzie- zaczęła Caroline- cieszymy się ze zdążył Pan na czas. - Dziękuję. Oszczędźmy sobie formalności, będzie na to czas podczas lotu. Przygotujmy się do startu. Panie Tucker jaki jest stan silników? - Brak uszkodzeń silniki gotowe do startu. - Proszę udać się do maszynowni i rozpocząć procedurę startową. Panie Anderson i Pan- Sanderson spojrzał na mundur- Black proszę iść na mostek. Ja bym chciał zamienić słówko z Panią McMillan. Rozejść się - Słucham, o co chodzi?- Nie wydawałem żadnego rozkazu dotyczącego stanowiska oficera taktycznego. Mimo to stanowisko jest obsadzone przez Pana Blacka. Może mi to Pani wyjaśnić? - W związku z tym ze na czas lotu do Andorii stanowisko to będzie nie obsadzone. Jako zastępca dowódcy podjęłam taka decyzje. Teraz kiedy jest Pan na pokładzie może Pan ją zmienić. Jednak przypominam Panu ze zgodnie z regulaminem Floty stanowisko to musi być obsadzone a Pan Black ma najlepsze predyspozycje na to stanowisko- Rozumiem. Przychylę się do tego rozkazu. Chodźmy teraz na mostek Udali się w stronę pobliskiej windy. Po drodze mijali inżynierów kontrolujących wewnętrzna łączność. Weszli do windy i chwile później byli już na mostku. Drzwi windy otwarły się ukazując jego oblicze przed Sandersonem. W centrum znajdował się fotel kapitański. Na lewo trochę poniżej siedział chorąży William Brown sternik statku. W tle na równi z fotelem kapitańskim było stanowisko oficera taktycznego. Widząc kapitana wchodzącego na mostek Brown wstał - Kapitan na mostku- wszyscy obecni wstali z krzeseł i oddali honory dowódcy - Spocznij - Startujemy kapitanie? - Chyba nie wątpił Pan w to Panie Brown ?- Nie sir. W takim razie na co czekamy ?- Na przychylne wiatry Panie Brown ? Sanderson zasiadł w fotelu kapitański. Korzystając z panelu podręcznego połączył się z maszynownia - Mostek do maszynowni- Maszynownia, tu Tucker - Panie Tucker silniki gotowe - Gotowe sir. Materia i antymateria na swoim miejscu możemy startować - Rozumiem. Mostek bez odbioru Sanderson skierował wzrok na oficera komunikacyjnego. W przeciwieństwie do większości członków załogi Jack był niski, miał włosy koloru czarnego krótko obcięte. Jack był zajęty wprowadzaniem danych do uniwersalnego translatora nie zwracając uwagi na to co dookoła się dzieje. - Panie Anderson - Tak sir ?- Czy od strony komunikacyjnej jesteśmy gotowi do startu ?- Potwierdzam sir. Ostatnio dane właśnie się wgrały - Świetnie. Proszę nas w takim razie połączyć z Centrum Kontroli Lotów. Anderson wybrał kanał do łączności z Centrum, wcisnął przycisk nawiązania połączenia i chwile później z głośników dobiegł znajomy głos admirała Archera- Archer z tej strony - Witam admirale. Tu kapitan Sanderson z NCC-05 Atlantis. Statek gotowy, proszę o zezwolenie na start.- Atlantis macie zielone światło życzę pomyślnych wiatrów - Dziękuje sir. Atlantis bez odbioru - Panie Brown słyszał Pan admirała możemy startować. Trzeba się ruszyć nim zardzewiejemy. Niebieski alarm, ? impulsywnej. - Tak jest sir. Okręt powoli zaczął opuszczać suchy dok na orbicie. Pewnie sterowany przez Wiliama Browna wszedł na orbitę okołoziemską.- Zanim jednak opuścimy orbitę Panie Anderson proszę o obraz z tylnej kamery. Chwilę poźniej na głównym monitorze ukazała się Ziemia. Właśnie nad Europa wschodziło słońce i wstawał nowy dzień. Bardziej na wschód kłębiły chmury. - Kapitanie- podjęła Macmillan ? nad Moskwa będzie dziś padać - Dziękuję za prognozę pogody Pani Macmillan. Przekażemy to Centrum Meteorologicznemu Floty. Przyjrzyjcie się jej i dobrze zapamiętajcie bo nie prędko możecie tu wrócić. Teraz ten okręt będzie waszym domem. Panie Brown proszę wyznaczyć kurs na Andorię warp 4,5. - Aye sir kurs wyznaczony warp 4,5 - Wykonać 30 listopad 2161?Dziennik kapitański 30 listopad 2161, po 44 dnia podróży dolecieliśmy do systemu Procyon. Na orbicie gazowego giganta Procyon VII znajduje się lodowy księżyc- Andoria. Tam oczekuje na nas ostatni członek załogi- komandor S?hran, który obejmie stanowisko oficera taktycznego? - Panie Brown standardowa orbita wokół Andorii- Jest standardowa orbita, sir - Panie Black zejdzie Pan zemną i przekaże dowództwo sekcji komandorowi S?hranowi - Tak jest sir - Proszę wsiąść ze sobą ciepłą kurtkę bo na powierzchni jest już prawie jesień- Nie bardzo rozumiem sir ? - Na Andorii najwyższa możliwa temperatura wynosi -28st. C. Zbliża się jesień więc podobnie jak i na Ziemi temperatura spada. Obecnie jest tam około -35 st. C. Pani Macmillan przejmuje Pani dowodzenie. Obaj udali się do windy. Drzwi zasunęły się, winda ruszyła. Chwile później byli na pokładzie D gdzie znajduje się pomieszczenie transportera. Obaj weszli do transportera by zniknąć z pokładu i pojawić się na powierzchni planety tysiące kilometrów niżej. Stali teraz w korytarzu przed gabinetem admirała S?hrana. Już tylko zamknięte drzwi oddzielały ich od spotkania z jednym z najbardziej utytułowanych oficerów Imperium Andoriańskiego. Dwuczęściowe brązowe drzwi odtworzyły się i obaj weszli do gabinetu. Jak na gabinet admirał nie uderzał przepychem. Po prawej przy ścianie stało szklane biurko tuż nad nim na ścianie wisiał symbol Imperium. Pierwsze co rzucało się po wejściu to okno. Wychodziło ono na dziedziniec gdzie znajdował się słynny andoriański mur bohaterów. S?hran siedziała za biurkiem wyrażnie zamyślony nad czymś. Widząc gości w gabinecie wstał i wyszedł ich przywitać. - Jestem ?- Kapitan Sanderson, poinformowano mnie o Pana przybyciu. Oczekiwałem jednak Pana samego. Czyżby obawiał się Pan o swoje bezpieczeństwo na planecie kapitanie ? - O bezpieczeństwo się nie obawiam w końcu jestem wśród przyjaciół. To jest ? kapitan wskazał na Blacka ? chorąży Black przekaże Panu dowodzenie sekcją. - Zgodnie z regulacjami floty oraz rozkazem dowództwa przekazuje Panu dowodzenia nad sekcją. Z chwilą obecna obejmuje Pan stanowisko oficera taktycznego. - Stanowisko przyjmuje. Starczy Panowie tych formalności. Pewnie jesteście pierwszy raz na Andorii- S?hran podszedł do biurka i z szafki wyciągnął butelkę niebieskiego wina ? proponuje Wam po lampce najlepszego andoriańskiego wina - Kapitanie chyba nie powinniśmy regulacje floty - Wiem Panie Black co mówią regulacje floty ale sam Cochrane powiedział żeby poznawać nowe kultury. Proszę nalać Panie S?harn ale nie wiele S?hran wziął z szafki 3 niewielkie lampki. Otworzył butelkę i rozlał do trzech kieliszków. Gdy kończył w pomieszczeniu rozległ się głos komunikatora. Sanderson otworzył kieszeń w prawy rękawie i wyjął komunikator. Było to niewielkie urządzenie mieszczące się w dłoni. Po podniesieniu klapki i wciśnięciu jednego z klawiszy można było rozpocząć rozmowę. - Tu Sanderson. Co się stało ?- Macmillan sir. Skontaktował się z nami kapitan Nemek z placówki III przy strefie neutralnej. Prosił o jak najszybszy przylot. Dowództwo zezwoliło na złamanie dyrektywy 32. - Sprawa musi być poważna. Wspominano coś flocie Romulan lub ataku na placówki ?- Kapitan Nemek powiedział tylko ze od paru dni sensory dalekiego zasięgu wykrył wzmożony ruch jednostek przy strefie. - Przyjąłem. Pan Black przeniesie się pierwszy. Ja z admirałem S?hranem przeniosę się na pokład razem. Proszę namierzyć nasz sygnał Chwile póżniej z gabinetu znikł w niebieskiej poświacie chorąży Black. - Przykro mi że nie spróbujemy andoriańskiego wina. Jak to mówią na Ziemi ?co się odwlecze nie uciecze? Komandorze cieszę się ze dołączył Pan do mojej załogi. Czeka nas ważna misja w jednym z najbardziej zapalnych punktów w obecnie znanej galaktyce. - Postaram się jak najlepiej służyć swoim doświadczeniem. Chwilę po Blacku pojawili się oboje w pomieszczeniu transportera. Po zmaterializowaniu udali się na mostek. Zezwolenie na złamanie 32 dyrektywy floty, ze sytuacja nie wygląda najlepiej. Czy tak szybko romulanie odbudowali swoją potęgę by ponownie uderzyć? Pytanie czy zbliża się kolejna wojna z Imperium Romulańskim było najczęściej pojawiającym się w głowie Sandersona. Wchodząc na mostek dało się wyczuć atmosferę napięcia i niepewności. Kapitan zasiadł w fotelu i wcisnął przycisk interkomu:- Panie Tucker, potrzebujemy maksymalnej prędkości. Istnieją jakieś przeciwwskazania ?- Myślę kapitanie że możemy bez żadnych przeszkód lecieć z warp 7- Myślę ? Panie Tucker ja musze mieć pewność ze po wejściu w warp 7 okręt się nie rozpadnie. Nie mogę się opierać na myślę, Spytam jeszcze raz czy okręt wytrzyma warp 7 ?- Jestem tego pewien sir. - Takiej odpowiedzi oczekiwałem - Panie Brown, kurs na placówkę III w strefie neutralnej, warp 7 Okręt niczym strzała przeciął czerń kosmosu nad Andorią udając się w swoja pierwszą i oby nie ostatnią misje. Przed nimi 27 dni drogi, drogi na której końcu czeka romulańska strefa neutralna. Przez ten czas może wybuchnąć wojna. Po placówce która jest celem podróży mogą zostać tylko zgliszcza 27 grudnia 2161?Dziennika kapitański, uzupełnienie. Atlantis znajduje się na orbicie Placówki III w sektorze 007. Razem z oficerem taktycznym spotkamy się na terenie placówki z jej dowódcą kapitanem Nemekiem, który przedstawi nam aktualna sytuacje w strefie neutralnej?Gabinet kapitana był stosunkowo skromnie umeblowany. Nie było nic ponad niezbędne minimum takie jak biurko, komputer czy mapa tego kwadratu. Razem z S?hranem siedzieliśmy w oczekiwaniu na przybycie kapitana Nemeka. Jak poinformował nas jego adiutant jest na porannej naradzie z dowódcami sekcji. Drzwi do gabinetu otwarły się i do gabinetu wszedł kapitan Nemek. Miał około 30 lat, był średniego wzrostu i drobnej postury. Jak na swój wiek był już trochę łysiejący co jak sam mówił wynika z jego służby.- Witam kapitanie Sanderson, Panie S?hran dziękuje za szybkie przybycie. ? przeszedł szybkim krokiem i zasiadł za biurkiem. -Siadajcie. Przejdę od razu do sedna gdyż nie ma czasu na dyplomatyczne wywody. ? Nemek przekręcił monitor w stronę gości- jak widzicie nasze skanery wykryły dziwny obiekt po romulańskiej stronie zmierzający do granicy strefy. - Z tego co wiemy to romulanie mogą latać w swojej przestrzeni kosmicznej- przerwał S?hran - Zgadza się Panie S?hran jednak nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby wspomniany obiekt nie pojawił się z nikąd i tak samo znikł. Zdarzenie takie miało miejsce kilka razy już. - Uszkodzenie komputera, burza magnetyczna?- Wszystko zostało wykluczone. To musi być statek romulański kapitanie - Kapitanie oboje wiemy że nic nie może znikać i pojawiać się od tak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. - Panowie- zaczął S?hran początkowo przysłuchujący się rozmowie- andoriańscy kapitanowie podczas wojny donosili o pojawiających się z nikąd statkach romulańskich - Gwiezdna Flota badała te przypadki Panie S?hran- powiedział Nemek- uznano że romulanie wykorzystywali występujące w tym sektorze burze magnetyczne - To niedorzeczne, kapitanie. W takim razie co według Pana to jest? - Nie wiem Panie S?hran i dlatego Wy tu jesteście. - Nie bardzo rozumiem kapitanie- powiedział Sanderson ? obiekt jest po romulańskiej stronie. Doskonale Pan wie co grozi za przekroczenie granicy. - Wiem kapitanie, jednak obiekt jeśli nie zmieni trajektorii lotu to powinien opuścić strefę wtedy pański statek go przechwyci- O ile obiekt istnieje. Rozmowę przerwał głos komunikatora. Kapitan Sanderson wyciągnął komunikator z kieszeni w rękawie. - Tutaj Sanderson - Kapitanie tutaj Mcmillan czujniki dalekiego zasięgu wykryły obiekt w strefie neutralnej. - Czemu nic wcześniej nie mówiliście - Sir obiekt pojawił się nagle - Nagle ? Ogłosić żółty alarm. Na razie zostaje na placówce. Sanderson bez odbioru. - Kapitanie czemu wasze czujniki tego nie wykryły ? - Możliwe ze czujniki waszego statku są lepsze lub ? przerwał mu dźwięk interkomu. - Obiekt pojawił się w strefie neutralne i zmierza w nasza stronę - Przyjąłem, bez odbioru. Znalazł się kapitanie Sanderson. - Kapitanie Nemek dziękujemy za gościnę. Służba nie drużba. ? mówiąc to wyjął ponownie komunikator z kieszenie i połączył się ze statkiem- Transporter dwóch do przesłania Na mostku panowała bardzo napięta atmosfera. Wszyscy w niepewności oczekiwali na przybycie kapitana z placówki. Oficerowie zastanawiali się czy mamy wojnę ? Czy to możliwe żeby pokój okupiony krwią tak wielu ludzi trwał tak krótko? Kapitan wszedł na pokład i zasiada w fotelu kapitańskim. - Panie Brown proszę wyznaczyć kurs przechwytujący na obiekt. Przejmiemy go zaraz bo wejściu w nasza przestrzeń- Tak jest sir. Kurs wprowadzony - Wykonać Okręt opuścił orbitę placówki udając się w stronę granicy. Zgodnie z obliczeniami wykonanymi przez Panią Mcmillan obiekt powinien wejść w granice przestrzeni Federacji za 10 minut. Żółty alarm będzie utrzymany do czasu dotarcia na miejsce. Głowa Sadersona pełna była teorii jaka wykładali w akademii dotyczącej taktyki, bojowej manewrów czy podstaw dyplomacji. Pamiętaj też co powiedział mu jego przyjaciel przed odlotem Atlantisa z Ziemi by pierwsze co zrobił to zapomniał teorie bo ona wygląda dobrze ale tylko na papierze. W walce nie ma czasu na cytowanie książek. Trzeba działać adekwatnie do zaistniałej sytuacji. Dalsze rozmyślania przerwał mu głos Browna - Kapitanie obiekt wszedł w przestrzeń kosmiczną Federacji. Za chwile będzie widoczny na głównym ekranie- Dziękuje proszę mnie informować na bieżąco. Panie S?hran proszę rozstawić warty w najważniejszych miejscach statku - Tak jest - Kapitanie obiekt widoczny na głównym ekranie.- Maksymalne powiększenieIch oczom ukazała się sześcian pokryty złotem. Po obu jego stronach wystawały długie 10 metrowe anteny. Z przodu znajdowały się dwa talerze satelitarne jeden większy od drugiego. Z wstępnej analizy wydawało się że obiekt nie ma stałego napędu a porusza się korzystając z przyciągania mijanych planet i ciał niebieskich. - Analiza Pani Mcmillan- Wygląda na sondę badawczą - Po co romulanie wysyłali nam swoja sondę badawczą ?- To proste kapitanie- włączył się S?hran ? chcą nas sprawdzić, zobaczyć jakie siły wystawimy. Kto wie co będzie następne okręt wojenny a może całą flota?- Nie da się wykluczyć. Tyle że równie dobrze mogli wysłać statek i nas sprawdzić - Tak kapitanie ale to byłoby oczywiste a tak to powiedzą że sonda się uszkodziła ze to tylko przypadek - Panie Anderson proszę spróbować włamać się do komputera sondy ?- Tak jest sir, to może zająć parę minut - Powinniśmy kapitanie po przejęciu danych z sondy zniszczyć ją- włączył się S?hran - Kapitanie sonda nie stanowi zagrożenia dla statku możemy ja wciągnąć do ładowni i zbadać, jeśli jest romulańska może nam dostarczyć nowych strategicznych informacji o wrogu. Sanderson siedział w fotelu kapitana zastanawiając się jaka decyzje podjąć. Jako badacz powinien przejąć sondę ale z drugiej strony jako żołnierz powinien blokować wszelkie próby ingerencji wroga wymierzone w Federacje. - Sonda zostanie zniszczona. Nie mogę ryzykować bezpieczeństwa Federacji. Po zgraniu danych przez Pana Browna proszę ją zniszczyć Panie S?hran. - Nie może Pan kapitanie- powiedziała dość nerwowo Mcmillan- Dane zgrane kapitanie - Dziękuje Panie Anderson. Panie S?hran proszę wykonać namiar i odpalić jedną torpedę - Torpeda w drodze, sir Torpeda opuściła luk wyrzutni i zmierzała w stronę celu. Już nic nie mogło jej zatrzymać w celu jaki został jej nadany zniszczeniu sondy. Wybuch widoczny na głównym monitorze oznajmił że jej się to udało. Po sondzie zostały już tylko drobny metaliczny pył dryfujący teraz w kosmosie. - Kapitanie to dziwne wśród nagrań są odgłosy wody, śpiew ptaków - Odgłosy wody ? - Tak kapitanie - Pani Mcmillan analiza - Moim zdaniem to była sonda badawcza lub odkrywcza. Celem jej mógł być kontakt z inna cywilizacją - To niedorzeczne kapitanie- poderwał się z za konsoli S?hran ? po co romulanie mieliby wysyłać sondę badawcza w naszym kierunku znają nas podrzucając nam głosy ptaków, wody i nie wiadomo czego jeszcze. To oczywiste ze testują nasza czujność - Kapitanie jest tu jeszcze jakieś przesłanie po przetłumaczeniu przez komputer brzmi ?Witajcie istoty z zaświatów?. - Witam w imieniu Zjednoczonej Federacji Planet - powiedział Sanderson zdając sobie sprawże ze jego odbiorca tego nie usłyszy ? Panie Brown proszę wyznaczyć kurs na placówkę misja zakończona.
Pomysł całkiem fajny, szczególnie, że nie ma wiele opowiadań z tego okresu Treka.Ale nic więcej. Literówki, tragiczna stylistyka, postacie nie zachowujące się jak oficerowie GF znani z ekranu. Zmarnowany pomysł jak dla mnie.
Jak dla mnie cykl zapowiada się ciekawie. Podoba mi się tworzenie legend o znikających statkach po stronie romulańskiej.Nie jestem aż takim purystą językowym i wydaje mi się, że opowiadanie jest dość poprawne stylistycznie. Literówki każdemu mogą się zdarzyć - mnie zainteresowała treść mimo, że nie jestem jakimś specjalnym zwolennikiem tego okresu (wolę TNG 🙂 ). A to już coś. :)Mam nadzieję, że akcja rozwinie się w ciekawy sposób. Czekam na ciąg dalszy. 🙂
Opowiadanie przeczytane:) Ogólnie jest niezłe, w porywach do dobre. Gubisz się niestety czasem w dialogach, brakuje trochę opisów i interakcji między załogami, które mówiłyby co nieco kim są te osoby, ale może rozwinie się to w dalszych opowiadaniach.Za to na plus należy Ci zaliczyć w końcu realne podejście do sprawy odległości i długości lotu w którym pobiłeś na łeb na szyje osoby odpowiedzialne za Entka. Brawo.Z niecierpliwością oczekuje ciągu dalszego...
Przeczytałem. I powiem tak. Jak ty miałeś 16 lat to pisząc to widać ewidentny talent humanistyczny. Widać że byłeś oczytany! Nastolatek, facet który czyta. No ewenement. Bo sposób opisywania bohaterów jest książkowy a nie fanfikowy. Czyli nie ma nagle narratora który przez 20 zdań opisuje postać co w fanfikach było nagminne i irytujące. Dialogi bardzo żywe. Takie filmowe. Brak poważnych błędów stylistycznych i masła masła maślanego. Znalazłem tylko jedno: dres sportowy. No innych nie ma :slight_smile: Nie ma oglądnąć, ubrać buty czyli stałych punktów programu w fanfikach. Że byłeś oczytanym nastolatkiem to poznać można też po tym że w opowiadaniu nie ma scenopisu ruchu postaci. U autorów nieoczytanych ale naoglądanych była tendencja do dokładnego opisu ruchu jakbyśmy niewidomemu opisywali że bohater przesunął rękę, podniósł nogę, obrócił się na pięcie itd. tego u ciebie nie ma i super.
Literówek i przecinków sporo ale to do prostej redakcji. Nie ma zdań do poprawienia. Nie ma ani za długich ani za krótkich, nie ma powtórzeń. Do niczego nie można się przyczepić.
Podstawowa wada opowiadania to że skończyło się zanim zaczęło. Mamy rekrutację kapitana, miniprezentację załogi i pierwszą obserwację czyli sondę i pierwsza decyzję, strzał . Czyli z 10 minut jak nie mniej odcinka. A co z resztą?
Bardzo mi się podobało to opowiadanie.
***
I zachęcam do wstawienia, jeśli odnajdziesz, dalszej części tej ledwie rozpoczętej historii.
A czytelników przepraszam za moje błędy i przecinki, ale wyrosłem z własnego ortonazizmu. Pozdrawiam.
Fajnie oddane dylematy czasów wojny (3 sezon ENTka, trochę może i DS9, w roli wyraźnego punktu odniesienia). B. Trekowy schemat ujęty w sposób tak mroczny, że twórcy chybaby nie mieli odwagi tak daleko pójść - bo oto Kontaktowe perspektywy muszą ustąpić przed ostrożnością. Ciekawe konceptualnie, a to dla mnie w ST najważniejsze. Widzę tu materiał na dobry fanfilm.
Aha i podoba mi się jeszcze tam, że stawiając bohatera w określonej sytuacji - w której podejmuje decyzję, jaką podejmuje - nie robisz z niego durnia, ani potwora. Nie, to jest klasyczny Człowiek Roddenberry'owski(TM), którego okoliczności przymusiły...