Forum Fandom Opowiadania ST - Nadzieja matką...

ST - Nadzieja matką...

Viewing 1 post (of 1 total)
  • Author
    Posts
  • Sai
    Participant
    #2368

    Tytuł : Nadzieja matką…

    Autor : Łukasz Filipiak

    Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie komercyjne tylko za porozumieniem z autorem.

    Ciałem kapitana rzuciło o ścianę, nagły wybuch zniszczył fotel dowódcy, kadłub tracił integralność w zastraszającym tempie.

    - Tutaj USS „Fraxton” jesteśmy – zakłócenia przerwały przekaz – ratujcie, integralność pięćdziesiąt dwa procent – zakłócenia – nie damy… - audio zanikło, liczne wybuchy targały strukturą statku.

    - Komandorze ! Zbliża się jeszcze dziesięć Galorów ! – naukowy krzyczał

    - Ster prawo na burt ! Przekierować moc z układów podtrzymywania życia i uzbrojenia do silników – rozkazywał pierwszy oficer.

    - Silniki na sto dwadzieścia procent sir, nie da rady więcej, mamy tylko impulsową.

    - To powinno wystarczyć, pełna impulsowa w stronę najbliższego układu – statek posłusznie poleciał we wskazanym kierunku, pomimo wielu uszkodzeń Akira sprawowała się znakomicie.

    - Sir, tylne osłony na trzydzieści osiem procent – statek zatrząsł się, salwa fazerów uderzyła w osłony

    - Wzmocnić tylne osłony ! Co się da na tył ! Maszynownia słyszycie mnie ! Co jest dawajcie na osłony tylne ! Od tego zależy nasze życie !

    - Niewiele tego pozostało komandorze, silniki czerpią za dużo mocy ! Lecimy już na rezerwie ! – odpowiedzieli z maszynowni.

    - Taktyczny raport !

    - Ściga nas 10 kardazjańskich Galorów i trzy myśliwce Dominium, nie wygląda to najlepiej, bitwa przegrana, jednostki federacyjne wycofują się, dostaliśmy ostre cięgi, sir

    - Sternik, ile do układu ?

    - Za dzieśięć minut osiągniemy cel – odpowiedziała młoda Romulanka. Kolejna salwa zatrzęsła Akirą, przygasły światła.

    - Osłony trzydzieści dwa procent sir, nie wytrzymamy salwy torped !

    - Maszynownia ! Więcej mocy do silników ! Wyłączyć uzbrojenie ! – krzyczał pierwszy oficer.

    - Aye sir – maszynownia potwierdziła przyjęcie rozkazu.

    - Komandorze silniki na sto dwadzieścia osiem procent wydajności ! – melduje inżynier.

    - Myśliwce Dominium wycofują się, pięć Galorów leci razem z nimi sir – powiedział pospiesznie taktyczny.

    - Doskonale, sternik raport !

    - Osiągniemy układ za dwie minuty ! – Metaliczny zgrzyt zwrócił uwagę całej załogi, statek nie wytrzymywał tak dużej prędkości, w każdej chwili mógł stracić integralność. Komandor oparł się o ścianę mostka, drżała jak większość załogi.

    - Co z pozostałymi Galorami ?

    - Nadal nas ścigają, jesteśmy poza zasięgiem broni.

    - Dlaczego nas nie doganiają ? – wszyscy spojrzeli na komandora.

    - Dobre pytanie, dlaczego ? Bawią się nami, wiedzą że nie stanowimy dla nich zagrożenia.

    - Kardazjańskie psy ! – Bajoranin był widocznie wzburzony – Zawsze wyrachowani.

    - Osiągnęliśmy układ Wezyr sir ! – zameldował sternik.

    - Skan układu, szukaj gazowego giganta – komandor usiadł ciężko na fotel, sytuacja była fatalna, nic nie wskazywało na to że mogą liczyć na jakąkolwiek pomoc ze strony Federacji. Akirą zatrzęsło, kilka przewodów nie wytrzymało, posypały się iskry. Pierwszy oficer nadal siedział, sytuacja go przerastała, tylu ludzi tyle istnień zależy od jego decyzji.

    - Niestety komandorze nie ma tutaj takiego, wykryłem jednak mgławicę i pole asteroid – rozmyślania oficera przerwał donośny meldunek naukowego.

    - Sternik, pełna impulsowa na pole asteroid, ukryjemy się w nim ! – komandor podniósł się „jestem oficerem Zjednoczonej Federacji Planet, nie poddam się, znajdę wyjście z tej piekielnej sytuacji” myślał

    - Aye, aye, sir ! – sternik skierował ranny okręt w stronę pola asteroid, Akira miała szczęście że sternik nie był kadetem z uzupełnień ale doświadczonym podporucznikiem.

    Galory nadal nie strzelały, pomimo że Fraxton był już w zasięgu. Kardazjańscy dowódcy porozumieli się że wezmą oficerów okrętu Federacji żywcem, zawsze przyda się okazja do pozyskania nowych informacji. Czy może być lepsza sytuacja, niż pozbawiony uzbrojenia, skazany na zagładę statek ?

    Sternik wymijał z gracją asteroidy, USS „Fraxton” nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Kardazjanie przygotowywali się do abordażu. Na mostku Akiry, panowała nerwowa atmosfera.

    - Sir ! Mamy napęd warp, nie wiem czy zadziała na sto procent, ale warto spróbować – meldował inżynier.

    - Pięknie – wiadomość rzeczywiście ucieszyła pierwszego - sternik wytyczyć kurs na najbliższą mgławicę gazową – w głowie komandora rodził się plan. - Naukowy, czy bezpiecznie będzie ukryć się w tej mgławicy ?

    - Myślę że tak, niestety czujniki są uszkodzone i… - oficer nie dokończył.

    - Sternik, warp pięć, nie mamy innego wyjścia – statek zatrząsł się, silniki wydały charakterystyczny odgłos. Coś strzeliło, w ostatniej chwili komandor uchylił się przed spadającą płytą z sufitu. Akira weszła w warp.

    Na statku kardazjańskim, dowódca wydzierał się po oficerze taktycznym

    - Dlaczego oni weszli w warp ! Mów !

    - Naprawdę to było….nieoczekiwane – odpowiedział zmieszany

    - Nieoczekiwane ? – obrócił się do załogi mostka – Będziecie wszyscy za to odpowiadać ! Od czego macie sensory ? Kurs przechwytujący ! Zniszczyć ich ! – Prowadzący Galor wszedł w warp, za nim podążyły następne.

    - Komandorze, musimy zwolnić, kadłub tego dłużej nie wytrzyma ! – zgrzyty i trzaski na statku nasiliły się, teraz przeplatały się z ciągłym iskrzeniem instalacji.

    - Wyjść z warp ! Pełna impulsowa ! Nie mogę ryzykować że Fraxton rozpadnie się przed osiągnięciem celu.

    Na statku kardazjańskim, oficer naukowy z nieskrywanym zadowoleniem meldował kapitanowi.

    - Wyszli z warp. Prędkość pełna impulsowa. Tracą integralność, nawet bez ostrzału rozpadną się przy tej prędkości.

    - Przygotować broń, teraz już nie uciekną – kapitan usiadł wygodnie w fotelu. Zrezygnował z abordażu, to za długo trwa, wezwanie z kwatery było oczywiste, nie miał już czasu bawić się z tymi ludzkimi słabeuszami.

    - Sir ! Galory ładują broń ! – nie wyglądało to najlepiej osłony mogły wytrzymać tylko jednorazowe trafienie, Akira stała na przegranej pozycji. Nagły błysk który pojawił się na głównym ekranie oślepił załogę mostka - Przed nami ukazało się zakrzywienie temporalne ! – Meldował oficer naukowy - nie ominiemy go sir !

    - Moc do osłon, przygotować się ! – komandor chwycił się mocno swojego fotela, statkiem targały przeciwstawne wstrząsy struktury kadłuba.

    - Kardazjanie strzelają ! – Z Galora wystrzeliła cała seria torped, czarny kosmos zapełnił się wiązkami energii które trafiając w osłony USS Fraxton powodowały majestatyczne rozbłyski energii. Torpedy leciały w kierunku Akiry. – Sir, nie wytrzymamy uderzenia torped ! – Krzyczał taktyczny. Błysk.

    Kardazjański kapitan wstał. Ruszył ku stanowisku taktycznemu. Wyciągnął nóż, z którym nigdy się nie rozstawał i który tak wnikliwie dziennie pielęgnował. Pchnął oficera prosto w serce. „ To za to że nie trafiłeś”. Wymamrotał przez zaciśnięte zęby. Kardazjanin umarł. Kilka torped wystrzelonych z Galorów, zniszczyło najbliższe asteroidy, reszta poleciała w czarną otchłań kosmosu.

    - Zabrać to ścierwo z moich oczu ! Ty – wskazał na oficera przy konsoli – wytłumacz mi gdzie podział się ten statek !

    - Na moment przed zniknięciem wykryliśmy zaburzenie czasowe materializujące się przed Akirą , pochłonęło ich. – odpowiedział jeden z oficerów.

    Dowódca usiadł, nienawidził przegrywać. Kardazjanie wycofywali się, zaznaczyli pozycję zniknięcia USS Fraxton na mapach i odlecieli do bazy macierzystej.

    W nagłym błysku pojawił się dziwny obiekt, Grigori właśnie podziwiał na monitorze gwiazdy, kiedy to coś się pojawiło.

    - Jack ! Znowu UFO ! Dawaj kamerę szybko – Rosyjski kosmonauta krzyczał do swojego amerykańskiego kolegi.

    - Okey znowu widzisz UFO ? Sam sobie nagraj ! – kamera pchnięta przez astronautę poszybowała łagodnie. Grigori co kilka dni widział jakiś niezidentyfikowany obiekt, najciekawsze jest to że nigdy obiektu takiego nie zarejestrował. W początkowej fazie pobytu na stacji Jack na każde wezwanie Rosjanina z entuzjazmem leciał do najbliższego monitora. Teraz miał już tego dosyć, Grigori to porządny chłop, jednak zbyt często widuje UFO.

    - Komandorze wyszliśmy z zakrzywienia temporalnego, jesteśmy w… - oficer naukowy się zawahał.

    - Gdzie ?

    - W dwudziestym wieku sir, na orbicie Marsa – odpowiedział naukowiec - wykrywam jakiś rodzaj stacji kosmicznej, na pokładzie dwa biosygnały, to ludzie. Stacja jest na orbicie Ziemi, mogą nas zauważyć, jeżeli będą patrzeć akurat w tą stronę, jest to mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe.

    - Cholera, pierwsza dyrektywa – cała wstecz, musimy się….

    - Zakrzywienie przestrzeni sir ! Znowu nas wciąga !

    - Osłony…

    Kapitan leżał w swojej kabinie, przeglądał dzienniki załogi, jego dawnej załogi, z którą rozstał się dawno temu. Tyle czasu. Pewnie już nie żyją. To była jego wina, cały czas się obwiniał za taki a nie inny obrót sprawy. Jednak czy ktokolwiek byłby wstanie przewidzieć zdradę przyjaciela i zarazem pierwszego oficera. Niczeanie, pod wodzą Tyra zjednoczyli się, odnosząc coraz więcej sukcesów. Federacja w rozsypce, Światostatek niszczy wszystko na swojej drodze. Źle się dzieje w naszym wszechświecie. Rozmyślania kapitana przerwał hologram, który pojawił się obok łóżka.

    - Dylan, przed chwilą z załamania czasoprzestrzeni wyłonił się nieznany mi statek, nie pasuję do niczego co mam w bazach, przyjdź lepiej na mostek – hologram Andromedy rozpłynął się.

    Kapitan wbiegł na mostek.

    - Witaj szefie ! Niezły pasztet nie ? Andromeda nie wie nawet jak ich przeskanować, mają jakieś pola energii chroniące okręt – Inżynier bawił się jednym ze swoich licznych kluczy uniwersalnych.

    - Andromedo wywołaj ich – rozkazał kapitan

    - Dobrze, cały czas nadaję standardowe powitanie, Dylan ich statek wygląda na poważnie uszkodzony, zaproponuję też pomoc medyczną – odpowiedziała SI okrętu.

    Kiedy Akira opuściła zakrzywienie przestrzeni, na głównym ekranie pojawił się obcy statek.

    - Gdzie jesteśmy tym razem ? – spytał komandor

    - Tym razem to nie inny czas tego jestem pewien, zdaje się że przeskoczyliśmy do innego wymiaru wszechświata – odpowiedział naukowy.

    - Obcy statek nas wywołuje komandorze, odpowiedzieć ?

    - Wiemy kto to ?

    - Nie, ale większość biosygnałów jest pochodzenia ludzkiego – odpowiedział naukowy.

    - Połączcie mnie, wizja na główny ekran – rozkazał pierwszy oficer, poprawił mundur i rozpoczął przekaz.

    Na głównym ekranie Andromedy pojawiła się SI.

    - Dylan, obcy okręt chce rozmawiać, połączyć ?

    - Jasne – Na ekranie pojawił się umundurowany mężczyzna w średnim wieku, mostek statku z którego nadawał wyglądał na zniszczony, bardziej niż wskazywały na to rany okrętu. Nagle obraz zaczął śnieżyć. Oficer z ekranu obrócił się, obraz zgasł.

    - Tracimy łączność ! Kolejny wir czasoprzestrzenny, wciąga ich ! – mówiła cielesna postać SI.

    - Możemy coś zrobić ? – spytał kapitan.

    - Nie, obliczyłam że nie mamy wystarczającej energii aby wyciągnąć ich z tak potężnego wiru, są straceni.

    W nagłym błysku Akira znikła, żadne czujniki nic nie zarejestrowały, wir pojawił się niespodziewanie i tak też znikł, zabierając ze sobą USS Fraxton.

    Potężny wir wypluł mały stateczek jak pestkę, Akira wystrzelona jak z procy poruszała się bezwładnie.

    - Sternik zrób coś ! – okręt robiąc młynki, leciał bezwładnie w otchłań kosmosu.

    - Staram się ale silniki nie dają rady, stabilizatory siadły, jeszcze chwilka i będzie dobrze.

    Komandorowi kręciło się w głowie, nienawidził lotów bezwładnych.

    - Sir, to nasz wszechświat odbieram sygnały naszych stacji ! Jesteśmy w domu… - słowa oficera naukowego przerwał głośny wybuch.

    Pierwszy oficer podniósł się z podłogi, rozejrzał się rozkojarzony po mostku, wszyscy wstawali. Statek trzeszczał i trząsł się niemiłosiernie.

    - Raport – zdołał wymamrotać.

    - Znowu wpadliśmy w zakrzywienie przestrzeni sir, nie wiem gdzie jesteśmy, dziwne ale integralność utrzymuje się przez ten cały czas na jednym poziomie – odpowiedział beznamiętnie oficer naukowy USS Fraxton.

    - Już nic mnie nie zdziwi – inżynier oparł się o ścianę mostka.

    - Miejmy nadzieję że w końcu trafimy do domu, albo przynajmniej skończy się ta nieustanna wędrówka w czasoprzestrzeni – Cała załoga mostka popatrzyła na swojego dowódcę, w oczach ludzi tliła się nadzieja że jeszcze kiedyś zobaczą swoich bliskich.

    Q również przyglądał się dowódcy USS Fraxton, interesowała go nadzieja, był ciekawy, kiedy ludzie o niej zapomną. Na jak długo zmobilizuje ich do działania. Przeszedł kilka kroków, statek wyglądał naprawdę żałośnie, przydałoby się tutaj kilka cudownych zbiegów okoliczności. Ludzie nie poddawali się. Musi być ostrożniejszy. Ostatnim razem w tamtym wszechświecie spotkał równie potężną istotę, o mały włos straciłby Akirę, jak się ona nazywała Trans ? Trance ? Nie zrozumiał jej dokładnie, faktem jest że pomagała załodze tamtego statku. Q wsiadł do turbowindy, musi się przecież rozejrzeć z punktu widzenia ludzi. Szedł długim korytarzem, spokój już zdecydowanie za długo trwa, pstryknął palcami. Akirę połknął kolejny wir. Wszystko zaczyna się od początku.

    KONIEC

    Tutaj można komentować opowiadanko ;]

Viewing 1 post (of 1 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram