Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Sesja RPG › RPG - Kapitan Alex Joseph Moon
Ziemia - Sztab Generalny GF
17 września 2347 roku kalendarza ziemskiego
- Panowie. Sytuacja jest prosta...
- Korpus Marines, a przynajmniej większośc jego związków jest już w drodze. Doszły nas słuchy o tym iż na naszej nazwijmy to cierpliwości wyhodowaliśmy psa, który chce ukąsić to co należy do nas... - admirał zawiesił głos po czym kontynuował - ... nie mamy więcej czasu gdyż niedługo mogą się zorientowac w naszych przygotowaniach. Podejrzewamy iż ich wywiad ma już jakieś niespójne informacje a propos naszych planów... trudno z resztą się ich nie domysleć.
- Zatem uderzamy? Już teraz?
- Jak tylko dyslokujemy większośc sił w systemie Setlik rozpoczynamy inwazję. Aktualnie jednostki znajdują sie w strefie pogranicza. Mają rozkaz oczekiwać na dotarcie pełnego kontyngentu piechoty. Dwie floty skierowano do działań pozorujących.
- Co się stanie jeżeli odkryją nasze przegrupowanie?
- To co zawsze. Media i dyplomacja i tak zafałszuje obraz i postawi nas jako pokrzywdzonych i broniących swych ziem.
- A pozostali? Nie wykorzystają okazji by wrwaćprzy tym parę systemów?
- Weryfikację granicy w Strefie Neutralnej bierzemy pod uwagę, natomiast mediacje z Klingonami już się zaczęły. Głowa w tym dyplomacji by zachęcić ich chociaż do wzmożenia przygranicznych przepychanek.
- A co jeżeli Kardazjanie odkryją nas ZA SZYBKO?
- Po to wysyłamy większość okrętów transportowych by móc w każdej chwili ich wycofać.
- Kto dowodzić będzie natarciem i zostanie ono skierowane w jakim kierunku?
- W części centralnej bezpośrednimzwierzchnikiem będzie admirał Maxwell. Admirale...
- Dziękuję Roger. Jak już wiecie grupujemy się w systemie Setlik skąd następnie siły szybkie wraz z transportowcami z piechotą mają za zadanie zaatakować, opanowac bądź osłonić większość systemów pogranicza. Siły którymi dysponujemy powinny wytrzymac pierwszy impet kontrnatarcia i wyczekać przybycia jeszcze dwóch flot. Martwią mnie tylko opóźnienia w modernizacji części okrętów klasy Exelsior. Poza tym nie wszystkie otrzymały wzmocnienia konstrukcji na które nalegał sztab konstruktorów...
- Admirale, z całym szacunkiem, do diabła ze wzmocnieniami. To okręty wojenne, a nie statki pasażerskie. Nie chcemy nimi rozbijać muru... moja stocznia już ledwo wyrabia normy postawione przez admirała Thompsona.
- Spokojnie panowie... wzmocnienia, czas na nie się znajdzie. Obiecano nam równiez przyspieszenie testów i wdrożenie do produkcji w ciągu najbliższych 3 lat okrętów nowej klasy. Szybszych w produkcji, a w walce nie na wiele ustępujących okrętom klasy Galaxy.
- 3 lata to dosyć dużo...
- Wie pan, że w przestrzeni czas upływa inaczej. Na 3 lata szacujemy wstępny opór Kardazjan. W ciągu kolejnych 3 lat rzucimy do walki nowe okręty i zmiażdżymy ich doszczętnie. Ekspertyzy wykazują iż w naszej aktualnej kondycji w 10 lat zminimalizujemy wpływy Unii przez odcięcie jej od nowych systemów z zasobami tak potrzebnymi ich państwowości. Takie kadłubowe państwo z chęcią przyjmiemy do odrodzonej Federacji.
- A co z uzyskanymi systemami wstępnie skolonizowanymi światami?
- Według instrukcji 27 wysiedlić i w miarę możliwości usunąć ślady bytności przed przybyciem kolonizatorów. Nie chcemy by zwykła ludność miała jakieś wątpliwości.
- A co z naszymi odszczepieńcami...
- Problematyczne systemy mają problematycznych mieszkańców. Możemu odpuścić sobie obronę części z nich. Obronią się same a nawet jeżeli nie to lokalny ruch oporu zajmie siły Kardazjańskie na jakiś czas.
- Czy mamy inne warianty na wypadek uderzenia wyprzedzającego?
- Cofnąć się, sprowokować do nerwowych działań, stosować taktykę małych uderzeń i dyslokować siły specjalne, które tworzyc będą ruch oporu na takich światach. Instrukcja 29 punkt 7.
- Dobrze... wydaje mi się że większość kwestii rozwiązaliśmy...
- A rozkazy otrzymamy kiedy?
- Aktualnie wszystko idzie oficjalnymi metodami. Jednostki w teorii prowadzą misje pokojowe lub medyczne. Część flot zostałą wysłana na nowo tworzone poligony w celu podniesienia wartości bojowej. Przy okazji mamy wymówkę a propos ich nieobecności. W stosownej chwili otrzymają zaszyfrowane rozkazy...
- A media?
- Panowie, wszyscy wiemy, że z nimi nie będziemy mieć ŻADNYCH kłopotów. Ciemiężcy Bajor, nienawistne jaszczury wydzierające z ziemi każde bogactwo rękami niewolników nigdy nie będą mieć dobrej prasy...
- To wszystko?
- Tak. Możemy się rozejść. Panowie, ten dzień to nowa Era. Federacja musi się rozwijać i potrzebujemy dowodu, że kto śmie stanąć na naszej drodze nie może być pewien własnego przetrwania.
Kronos, Kwatera Kanclerza
- ...a więc jest pan pewien, że takie zmiękczenie Uni może pomóc w osiągnięciu naszych celów?
- Oczywiście. Nasze uderzenie zwiąże większość ich sił, co odsłoni ich boki przed każdym kto tylko zechce kąsać i szarpać.
- A jaki w tym wasz interes?
- Im więcej problemów na innych odcinkach tym większe rozrzedzenie sił. Liczymy, że przerwiecie ich szlaki handlowe i małymi siłami będziecie paraliżować ruch na Żelaznym Szlaku.
- A więc tu was mam... a co z tego będziemy mieli my?
- Wszystkie systemy zdobyte przez Imperium będą im oczywiście przynależne. Przy okazji odstąpimy wam dwa sporne systemy z naszej strefy pogranicza i przekażemy dane, których tak potrzebujecie.
- Projekt Transwarp?
- Wszystko co udało się osiągnąć podczas serii eksperymentów.
- Doskonale. Mamy kilka pomysłów jak je wykorzystać...
- A my nic nie wiemy... - odpowiedział i uśmiechnął się admirał
Kanclerz roześmiał się serdecznie.
- Miło czasem z wami współpracować. Liczę na więcej takich gestów przyjaźni.
- I mi miło ubijać z wami interesy....
Setlik III, New Calabria
Naciągnął mocno kaptur na twarz i ruszył przez ulicę. Wolał by nie dostrzegli, że blizny się odnowiły. Pech chciał, że lekarze musieli spieprzyć całą operację. Miał jednak szczęście, że jeszcze nikt go nie zauważył. Poprawił płaszcz i wmieszał się w tłum rolników.
Nienawidził tego świata, było tu stanowczo za sucho i za zimno jak dla niego. Podszedł do kramów i sprawdził świeżość owoców. Ostrożnie wybrał te, które mógł przyswoić i kupił dwa z nich. Chociaż się naje... i wstąpi do baru. Całe szczęście czysty alkohol w odpowiedniej proporcji nie był dla niego letalny.
Bar tętnił życiem. Właściwie był przepełniony. Tłum nieznajomych ludzi wypijał piwo za piwem. Nie lubił tłoku, ale szepnął znajomemu barmanowi co trzeba i dostał swój stolik w kącie. Bycie przewodniczącym zgromadzenia ma czasem swoje zalety. Westchnął i skrył się w cień. Regenerator dermalny musi dotrzeć jak najszybciej jak tylko się da. A chyba nikt nie chciał jego ujawnienia. Kasta by tego nie pochwaliła. Spojrzał podejrzliwie na tłum ubranych jak wszyscy naokoło obcych. "Co oni tu robili do jasnej cholery"?
FT Za'Lear, orbita Setlik
"Niezależny" handlowiec
- Jasna cholera, po co się łączysz! Tylko jeszcze nas wydasz!
- Musiałem, nawet nie wiecie co tu się dzieje!
- Mów.
- Cała masa nowych ludzi na powierzchni i....
- Wiemy, robotnicy, mają rozbudować Posterunek i rozpocząć przygotowania do stworzenia nowej stacji orbitalnej.
- Gówno prawda, nie przerywaj mi Teron. To są pieprzeni Marines, mówię Ci to...
- Wypiłeś chyba za dużo, albo mózg Ci wysiadł od zimna...
- Widziałem ich sprzęt INŻYNIERYJNY... Wypiłem parę głębszych i dostałem się do ich kwater i na lądowisko. Zupełne rozprężenie póki co. To pierwszy batalion... a ma tu spaść cały korpus p.... marines... w kontenerach jest uzbrojenie piechoty, a transportowce to czysta i nowa robota federacyjnych stoczni. Coś się tu szykuje. Chyba chcą skorygować granicę. Kwatera ostrzegała przed tym...
- Dobra, nadam to do nich i sami zadecydują.
USS Tarragona, pogranicze Federacyjno-Kardazjańskie
- Patrz co wyczyniają Ci szaleńcy!
- Jasny gwint, to świezy nabór z akademii?
- Dokładnie, wpakowali ich na Mirandy i stworzyli siły szybkie. My mamy pójść prosto za nimi.
- Jeżeli zamierzają tak się popisywac przed wszystkimi to nie lecę.
- Dostałeś ostatnią specyfikację?
- Tą o nowych okrętach Unii?
- Jasne, ten Galor mnie martwi.
- Dobrze, że wywiad się spisał. Podobno otrzymali informacje od Klingonów. Weszli w walkę z kilkoma gdzieś w głębi Uni.
- Dostali po tyłkach, słyszałem.
- I do osłony dostajemy tylko te Mirandy, jasna cholera.
- Spokojnie. Będzie też parę innych. Ambassadory i Galaxy mają osłaniać nasze skrzydła. Mirandy to tylko wsparcie.
- Przydałoby się coś do bombardowania.
- Podobno i to się znajdzie. Najpierw mamy wbić się klinem w ich pozycje i zrobić jak najwięcej szumu. Potem ruszy główna fala.
USS Hitoshi, USS Slavia; pogranicze Federacyjno-Kardazjańskie
- Rzeczywiście polepszyli ich zwrotność! To niewiarygodne...
- Jasne Sato, spróbuj zwrot o 180, robi wrażenie.
- Sławski, zwrot taktyczny!
- Tak jest.
Okręt zadygotał i obrócił się błyskawicznie.
- Salwa w kolejny cel!
- Trafiony!
- A widziałeś pozostałe funkcje?
- Spróbowałem już manewrów uchyleniowych, rzeczywiście jest w czym pokładać ufność.
- Wiadomo kiedy przylecą Ambassadory?
- Nikt nic nie mówi, ale to kwestia czasu. A potem, pac i ubijemy największą muchę w swoim życiu...
Stacja nasłuchowa GD145x2
.....Wiadomo kiedy............Ambassadory......kwestia czasu....i ubijemy największą muchę w swoim życiu...Spokojnie.....Będzie też parę innych............i Galaxy mają osłaniać nasze skrzydła.....Mirandy to tylko wsparcie.... coś do bombardowania.......się znajdzie........wbić się klinem w ich pozycje i ..........fala.
Kwatera Kasty Obsydianowej, Cardassia Prime
Spoglądał na najświeższy meldunek. Chciał kląć... nawet jeśli wiedział, że to nieuniknione. Szkoda tylko, że tak szybko. Stocznie się dopiero rozpędzały, ale byli w stanie dać dosyć jednostek by ich powstrzymać. To jednak rola pierwszej Kasty. Oni byli tylko uszami.
Zastanowił się, kto powinien dostać te informacje pierwszy po czym wysłał wiadomość. Zamyślił się na moment i poinformował resztę Centralnego Dowództwa. Pora było ruszyc kilka trybików....
Centralne Dowództwo, Cardassia Prime
- Znamy przypuszczalne siły?
- Meldunek nie jest pełen, ale Kasta Obsydianowa prognozuje użycie znacznej ilości Mirand i okrętów bliżej niezidentyfikowanej klasy w celu dokonania punktowych ataków na nasze terytorium i dyslokację jak największej ilości piechoty na podległych nam systemach. Po nich ma ruszyć główna fala złożona z okrętów klas Ambassador i Galaxy. Możemy się też spodziewać kolejnej wersji Exelsiorów.
- A jak nasze siły? W dalszym ciągu pospieszamy stocznie i wzmogliśmy szkolenia kadr. Ilość okrętów klasy Galor szacujemy już na 3 eskadry. Są one lepsze niż początkowa seria. Nasi inżynierzy rozważąją zamontowanie w kolejnych seriach wyrzutni torped. Musimy wzmocnić swoje uzbrojenie dystansowe.
- A pozostałe okręty?
- Hideki wysłaliśmy do patrolowania szlaków tranzytowych, a silniejsze klasy zebraliśmy w kilku grupach. Oczywiście ześrodkowanie wszystkich sił trochę zajmie.
- Panowie... znamy specyfikacje. Przejdźmy do rzeczy. Jak możemy temu zaradzić?
- Proponuję ubiec ich atak i błyskawicznym szturmem zaatakować ich transportery z piechotą. Nie licząc się ze stratami własnymi moglibyśmy obniżyć ich tempo działania przy dyskwalifikacji z działań szacunkowo 20% całych sił marines.
- Ale czy mamy cel?
- Proszę prezentację...
Holograficzna prezentacja taktyczna zawisła w powietrzu obrazując obszar Uni, a strefę pogranicza w szczególności.
- Z tych systemów mamy informacje o podejrzanych siłach... ale tylko w jednym dostrzeżono transportowce i okręty obstawy w tym samym momencie. Okrętów oczywiście już tam nie ma.
Przerwał i wskazał Setlik III.
- Tu powstaje stacja Deep Space nowego typu, a przynajmniej tak podają oficjalne źródła. Tyle, że do budowy i osłony stacji nie potrzeba całej dywizji piechoty...
Setlik III, New Calabria
Kantyna była prawie pusta. Nieliczni goście siedzili przy stolikach czytając prasę i popijając soki bądź alkohol. Zwykły chłodny wieczór w Nowej Kalabrii. Przy barze dyskutował barman, ze swoim dobrym znajomym, przy okazji przewodniczącym zgromadzenia... ot dzień jak co dzień.
- Mówię Ci, coś się dzieje... nie podobają mi się Ci ludzie...
- Daj spokój Earl, to zwykli robotnicy. Ciesz się bo i Tobie wzrośnie ruch w interesie gdy powstanie tu nowa Deep Space. To miło, że Federacja sobie o nas przypomniała i zaczyna zabezpieczać swych poddanych. Nie mogę się już ich doczekać.
- Ma przybyć gubernator nowy?
- Podobno tak, planują rozlokowac tu częśc instytucji i powołać uniwersytet razem z zakończeniem budowy stacji...
- A te silosy? A cały sprzęt i to mrowie?
- Powtórzę Tobie znów, daj spokój, wiem, że nie lubisz tłumów ale taki jest już rozwój. Spokojne planety w końcu wyrastają ze swego dzieciństwa i zaczynają tętnić życiem....
Bar nie był jednak taki pusty...
Centralne Dowództwo, Cardassia Prime
- Panowie. Nasze dane się potwierdziły. Nasz informator na Setlik podaje o zwiększeniu ilości sił w systemie. Nasz okręt zwiadowczy pod banderą handlową zlokalizował również transportowce z ciężką bronią, a gazety na Ziemi informują o wielkich manewrach. Niedługo flota wyleci w długi rejs i po miesiącu powróci do doków na przegląd. Dawno nie było takiego ruchu po stronie Federacji.
- Czas nam zatem upływa. Panowie... musimy zadecydować. Przyszłość Uni jest w naszych rękach...
- Potrzeba nam zgody i współpracy.
- I do tego dążę... zaproponowałem obrady wszystkich 13 kast na wieczór. Tu są informacje...
- A więc wojna? - zapytała swojego męża
- Państwo Wzywa Kochanie...
- Wiedziałam, miała sen... tylko obiecaj mi, obiecaj, że wrócisz...
- Obiecuję...
System Setlik III, zgrupowanie sił Federacji, USS Ticonderoga
- Jak to? Szpiega!?
- Nie wiemy czy dał im znać, ale jest to możliwe...
- Jasna cholera, a gdzie eskadry wsparcia? Mają opóźnienie. Dotrą tu dopiero za kilka dni.
- Jak się wszystko sypie to na raz... poinformowaliście już sztab?
- Oczywiście wszystko wiedzą.
- Rozkazy?
- Wciąż nie spłynęły. Podobno zarządzono naradę...
- Spróbujemy więc coś wyciągnąć z naszego pana Whyntona... a raczej Gula Jerada...
Setlik III, Siedziba Służb Bezpieczeństwa
Uderzenia spadały już raz po raz. Powoli tracili cierpliwość. Operacja plastyczna już dawno odeszła w zapomnienie, a niegodziwe ich zdaniem znamiona ludzkiej rasy usunięte marynarskim nożem. Cierpiał, ale szkolenia go na to udoporniły. Żył myślą, że przysłużył się swemu krajowi. Że, zdążył....
CUS Unefra, okręt sztabowy, 1 eskadra niszczycieli
- Jagulu jesteśmy gotowi...
Poprawił zbroję i wstał z fotela spoglądając na ekran taktyczny.
- Towarzysze, ten dzień przejdzie do historii. Pierwszy raz Unia zetnię się z silnym przeciwnikiem, z prawie nieograniczonymi siłami. I pokona go! Nie ma innego wyjścia. Nasza matka, państwo, nasze rodziny, wszystko jest w naszych rękach. Musimy odepchnąć zagrożenie od naszych granic. Zmiażdżyć jak robaka jednym i silnym ciosem. I zyskać oddech jakiego nam potrzeba. Nie będe mówił długo. Czujemy wszyscy zew bitwy. Czeka nas krew... krew naszego wroga, który musi ponieśc konsekwencje tego, że śmiał knować przeciwko nam. W końcu okazał swą zdradziecką twarz... i tu spotka go kres. Za KARDAZJĘ!!!!!
- ZA KARDAZJĘ!!!!!!!!!!!!!!
Setlik III, kwatera korpusu marines
- Wciąż nie ma rozkazów?
- Nie ma... naciskają na admirała Maxwella by już teraz wydał rozkaz do ataku tym co mamy tu, ale bez osłony ciężkich okrętów, zdziesiątkują nasze transportowce.
- *&(((^%^
- Dokładnie.
- A dowodzący siłami lekkimi?
- Wciąż się waha czy trzymac się rozkazu czy też wywlec nas w cholerę....
Pas asteroid Drannor, pikieta GF, USS Samarkandr
- Bogowie... idą!
- Odczyty!
- Na czele mamy jednostki nowej klasy, odpowiadają zarysowi klasy Galor, 14 jednostek, do tego 20 Tong osłony i bliżej nieokreślona ilość promów szturmowych.
- Wysyłaj do sztabu i na Setlik III. Jeżeli nasze siły nie dotrą niech zabierają stamtąd swoje tłuste tyłki...
Setlik III, USS Ticonderoga
- Siły Kardazji przekraczają granicę!
- Nie czekamy... daj rozkaz do załadunku. Niech promy wracają i podejmą siły z powierzchni planety. Zwijamy się. Niech wykonają instrukcję 13, usunąć instalacje wojskowe i rozpocząc ewakuację z wyznaczonych punktów.
- Co zrobić z cywilami?
- Nie zdążymy wziąc nawet wszystkich naszych... odizolować... niech Bóg ma ich w opiece...
CUS Unfera, okręt sztabowy, 1 eskadra niszczycieli
- 20 minut do wyjścia z WARP.
- Status.
- Wszystkie siły w komplecie. Pierwsze idą Tongi i wykonują bombardowanie. Potem wchodzi piechota i zajmuje planetę.
- Doskonale zapamiętaliście. My podejmiemy pścig za uciekinierami w miare mozliwości.
Setlik III, USS Ticonderoga
- Status!
Komandor O'Connor był coraz bardziej zdezorientowany i spocony. Jego nerwy były w strzępach. Najgorsze, że Maxwell się nie odzywał.
- Mamy 95% sił w transporcie. Część transportowców jest jednak uszkodzona. Weszły w nieoznakowane odłamki skalne.
- Jasna cholera...
- Jednostki kardazjańskie, położenie 2007846.3!
I wtedy spanikował...
- Wycofać się z systemu! Transportowce rozproszyć się, punkt zborny przy siłach głównych. Nie przerywać transportu do wyjścia z systemu! Pozostałe jednostki zgrupować się i wycofać bez wdawania się w walkę!
Piskliwym głosem wydawał dalej komendy...
Bombardowanie pokryło planetę. Tongi opróżniły zasobniki i rozproszyły się jak psy gończe węszące wroga. Galory pomknęły za odległym błyskiem sił Gwiezdnej Floty. Rozpoczęła się wojna...
CUS Unfera, okręt sztabowy
- Obie eskadry niech się zgrupują poza zasięgiem przyciągania planety. Raport po wykonaniu.
- Na powierzchni napotkaliśmy skrajnie nieliczny garnizon o wybitnie niskim morale, szacunkowa siła 1 batalion, jednakże jednostki pochodził z różnych związków taktycznych co za tym idzie nie byli w stanie stworzyć takiego oporu jakiego mogliśmy sie spodziewać. Duże straty wśród ludności cywilnej.
- Straty są zawsze. Pozostałe jednostki?
- Druga eskadra weszła dostatecznie szybko do walki by dogonić i zniszczyć 5 okrętów transportowych. CUS Avnhem podjął walkę z 2 okrętami klasy Miranda próbujących osłaniać z jak zeznali jeńcy, wbrew rozkazom, wycofujące się jednostki. Jedną zniszczył, a drugą uszkodził. Niestety zdążyła uciec.
- Tongi?
- Odnalazły i zniszczyły systemy ostrzegania i nasłuch....
- Jagulu! Jednostki Federacyjne wychodzą z WARP!!
- Siły!?
- 8 okrętów klasy Galaxy, 15 Ambassadorów, 10 Centaurów i 8 Exelsiorów...
- Połączyć z Jagulem Dranem
- Tu Dran.
- Mamy jednostki na ogonie.
- Widzę je. Siły przekraczające możliwości naszego związku.
- Wykonujemy rozkaz CD. Wycofać się na linię granicy. Oczekiwać przybycia głównych sił. Nie wdawać się w walkę z przeważającym przeciwnikiem.
USS Rutledge, okręt sztabowy Gwiezdnej Floty
- Admirale, za późno...
- Wiem idioto... już ten O'Connor nam powiedział czego się tu spodziewać.
- Wycofują się...
- Chociaż i to dobre. Przekazać dowództwu, że mają co chcieli. Wzmacniać siły zamiast rzucić to co mamy. Pieprzona demokracja. Skan powierzchni.
- Duże ofiary w ludziach. Przetrwało jedynie około 1000 ludności cywilnej. Komputer dalej szacuje.
- Darujcie sobie...
- Co?
- Wykonac punktowe bombardwanie osad. Oto rozkaz ze Sztabu Generalnego. Nie możemy mieć zwycięstwa, będziemy mieć powód. Potem wysłać wojsko, niech zbiorą ciała żołnierzy i wykonają dokumentację. Jutro ma być to w każdych wiadomościach, każdej gazecie. Niech cały świat się dowie, że Gwiezdna Flota podejmuje rękawicę rzuconą jej w twarz i że nie pozwoli psu kąsać się po łydkach...
Dawali to na wszystkich kanałach. Wciąż nie mogłeś uwierzyć. Wojna? W kantynie na mostku USS Lee zebrał się cały tłumek oglądając z przejęciem zmasakrowane zwłoki niewinnych cywili zamieszkujących Setlik III.
...barbarzyńcy na swoich przerażających maszynach, niczym jeźdźcy apokalipsy spadli na niewinne osiedla mordując wszystkich jak popadnie. Tak wojuje Kardazja. Nie zna litości dla niczego i nikogo. Wydziera niczym behemot kęsy z żywego ciała by pożreć je ku swej uciesze. Zapamiętajcie ten dzień gdyż tu zaczyna się nowa era. Musimy powstać by obronić flagę, by obronić Federację, by wyeliminować hydrę, która wyrosła na naszym boku, a każdą z jej głów przypalić ogniem dział by już nigdy nie odrosła... - donośnym głosem powtarzał spiker
Spojrzał na swoje dłonie i zobaczył, że drżą. Naprawdę ubodło go to... nie to, że rozpoczęli wojnę. Czasy zawsze były burzliwe, ale to, że rozpoczęli ją w ten sposób. Spojrzał na swoją obsadę mostka. Wszyscy wpatrzeni byli w monitor. Też nie mogli w to uwierzyć. W szczególności Sergiej, który stracił tam wuja, zamieszkującego w jednej z wiosek. Tego nie dało się objąć jednym spojrzeniem. Musiał to przemyśleć. Podniósł się z trudem i ruszył powoli do wyjścia. Przestąpił próg i powoli udał się przez puste korytarze swojego okrętu. Zatrzymał się przy najbliższym z odgrodzonych polem siłowym okien i wyjrzał w przestrzeń. Ziemia, widziana stąd była tylko kropką, ale nosił ją wciąż w swym sercu. Co by dał by teraz tam być i zanurkować w wodach Atlantyku by zapomnieć. Poprawił odruchowo mundur i westchnął. Z zadumy wyrwał go jednak odgłos wywołania. Dyżurny, głosem zdradzającym ból i smutek wezwał go by odebrał wiadomość od swojego przełożonego Admirała Ingardena.
Prawie, że pobiegł do kwatery. Wiedział dokładnie co to jest. W średniowieczu były wici, przekazywane ze wsi do wsi, potem telegram, telefon, w końcu wiadomość podprzestrzenna. Błyskawicznie włączył pulpit i wywołał wiadomość.
ROZKAZ Numer 117bx9
Od: Admirał Manuel Ingarden
Do: Kapitan Alex Joseph Moon
Rozkaz wylotu.
USS Lee wyleci w ciągu najbliższych 8 godzin i dołączy do 4 floty grupującej się właśnie w okolicy Plutona. Flota sformowana jest z właśnie remontowanych jednostek. Z układu Sol uda się na Vulcan gdzie w jego otoczeniu odbędzie krótkie szkolenie i dołączy do któregoś ze związków taktycznych. W późniejszym okresie skierowany zostanie do działań bojowych.
Chwilę później dotarły kolejne wiadomości.
Od: Michael Ingarden
Do: AJ Moon
Przepraszam, że w ten sposób, ale przez jakiś czas tylko w ten sposób będę mógł się z wami kontaktować. Niebo spadło nam na głowy i zupełnie nie wiem o co w tym chodzi. Wiem, że spokojnie doprowadzisz okręt w okolice Plutona. Stamtąd zgarnij ile się da jednostek i poprowadź ich do Vulcana. Tam zbieramy właśnie to co stanie się nową 4 flotą. Potem porozmawiamy o dalszych rozkazach.
Powodzenia!
Kolejny był krótki i taki jak zawsze gdy chodziło o Twoją byłą żonę. Odzywała się rzadko, ale jak już to zawsze "podnosiła" na duchu...
Od: Rita Blaine
Do: AJM
Nie daj się zabić... to moja rola...
Ostatni był od rodziców
Od: Ms. Mr. Moon
Do: AJ
Modlimy się za Ciebie i wierzymy, że w tych dniach pokażesz co warta jest rodzina Moon. Był u nas wuj i powiedział, że trzyma za Ciebie kciuki i że jeżeli powołają go z rezerwy to spotkacie sie ramię wramię walcząc z nadchodzącą plugawą zarazą. Media zasypują nas informacjami i sami już nie wiemy w co wierzyć. Mamy nadzieję, że odeprzemy ten atak i uratujemy Federację. Walcz dziennie i nie daj się zabić.
Rodzice
Miałeś zatem całe 8 godzin. Zacząłeś się zastanawiać jak zebrać ludzi do siebie w ten czas, ale wierzyłeś że sobie z tym poradzisz. Zawsze się udawało, w końcu nie na darmo zostałeś jednym z najmłodszych dowódców we flocie by nie dać sobie rady. Przynajmniej masz przed sobą wyzwanie... inie będziesz myślał za wiele o tym, co się wydarzyło....
Odchyliłem się na krześle wpatrując się w metalowy sufit mojej kwatery. To wszystko było takie surrealistyczne. Te wszystkie szkolenia, godziny siedzenia na wykładach, ale kiedy zdarzy się coś takiego ... na takie wydarzenia nie można się przygotować. Popatrzyłem na ścianę z portretem Generała Roberta E. Lee. Ktoś uznał, że to świetny pomysł umieścić portret osoby, której imię nosił statek. Podobnie było z mottem na plakietce dedykacyjnej okrętu: "Dobrze, że wojna jest taka okropna, bo inaczej moglibyśmy ją polubić." Chwilę patrzyłem w oblicze Generała. Genialny strateg, ale mimo to przegrał. Zabrakło mu szczęścia i surowców ... oby mnie nie spotkał podobny los. Podniosłem się z krzesła, nie miałem czasu rozmyślać nad losem Setlik III, nie teraz. Miałem swoje rozkazy i musiałem się pospieszyć, żeby podobne zdarzenie się więcej nie powtórzyło. Żałowałem, że z ostatniej wizyty w domu nie wziąłem rumu, był by to chyba dobry czas, żeby się czegoś napić. Podszedłem do interkomu i nacisnąłem go. Na przemówienia przyjdzie jeszcze czas-Uwaga mówi wasz kapitan ... wszystkie przepustki zostają cofnięte. Mamy przygotować się do wylotu ... pamiętajcie ból przemija, ale chwała trwa wiecznie - wyłączyłem interkom i podniosłem swój komunikator -Pani Blaze - moja pierwszy oficer, nie lubiła kiedy zwracałem się do niej tak oficjalnie. Dużo bardziej wolała kiedy mówiłem do niej Linda, chciała mnie przekonać, że jeżeli już koniecznie muszę mówić do niej oficjalnie to niech będzie to w formie pani Linda albo Komandor Linda. -Słucham Kapitanie Moon - to była jej "zemsta". Uśmiechnąłem się i przeszedłem na mniej oficjalną formę -Linda wyruszamy za 8 godzin. Cała załoga musi powrócić na okręt w ciągu 6 i pół godziny. Zrób wszystko co się da aby ich sprowadzić, wyślij nasze promy. Pożycz promy z doku, ściągaj ich teleporterem. Muszą być tu jak najszybciej --Rozumiem, zajmę się tym, poinformuję pana kapitanie kiedy wszystko będzie zrobione --Świetnie ... za 7 godzin zwołaj zebranie dowódców departamentów, chcę z nimi porozmawiać przed wylotem--Tak jest- rozłączyłem się. Wiedziałem, że Linda wykona swoje zadanie. Ja powinienem odpisać na listy. Przynajmniej niektóre. Zacząłem oczywiście od potwierdzenia odbioru rozkazu Admirała. Potem zająłem się tym mniej oficjalnym listem.
Woda. Całe szczęście, że na Exelsiorach były wciąż prysznice wodne, a nie tylko soniczne. Bez tego chyba byś nie przeżył na pokładzie. Tak to jest gdy pochodzi się z wyspiarskiego kraju, wciąż czujesz zew wody. Przestrzeń kosmiczna mogła ją udawać, w końcu okręty były tylko gwiezdnymi korabiami, bezpośrednimi potomkami potężnych galeonów i śmigłych fregat. Wyszedłeś spod niego z ociąganiem i wyciągnąłeś nowy mundur. Trzeba w końcu jakoś wyglądać. W końcu byłeś gotów by iść na mostek.
Poszedłeś piechotą. ignorując wysłużone turbowindy. Na Exelsiorze wciąz trafiały się awarie w związku z jego już dosyć znacznym przebiegiem więc starałeś się nie igrać z losem. Miałeś nadzieje że podczas podróży będzie czas dokonać dodatkowego przeglądu. Inżynieria się tym zajmie.
Dotarcie na mostek nie było czasochłonne i równym krokiem wszedłeś do środka. Panował dosyć ożywiony ruch. Widać było, że Twoje słowa dodały pewnie im trochę otuchy, albo dały iskrę do działania. Dobra robota. Mostek był Twój...
Dotknąłem swojego fotela. Wyłożony skórą ... nie tylko imitacją skóry, poprawiłem się szybko. Różnica była subtelna, jak najnowsze solaria i prawdziwe słońce Karaibów. Kochałem gwiazdy, kochałem okręty ... byłem odkrywcą, byłem Vasco da Gammą kosmosu ... byłem żołnierzem, Nelsonem ... w służbie Federacji. Usiadłem na fotelu, brakowało mi domu. Wody. Brakowało mi mojej łódki, wiatru we włosach i żaglach, wody pod kilem. Jednakże kiedy zasiadałem na mostku okrętu, myśli te odchodziły gdzieś w niepamięć. Przynajmniej na jakiś czas. Popatrzyłem na Vulcanina przy konsoli operacyjnej. Porucznik Saren był zawsze na miejscu. Zawsze na służbie, świetny podwładny, cóż ich rasa już taka była. Może przynajmniej będzie chciał złożyć, krótką wizytę rodzinie kiedy znajdziemy się nad Vulcanem? Bóg jeden wie, że zasługiwał na to. Jeżeli będzie możliwe, to na godzinę, dwie pozwolę mu na to.-Panie Saren, jak postęp z załogą. Wracają na okręt?--Powoli sir. Komandor Blaze próbuje wypożyczyć kilka promów z doku, przyspieszyły by znacznie czas zbierania załogi-Kiwnąłem głową i popatrzyłem jeszcze raz po twarzach swoich podwładnych. Nie było wśród nich Sergieja. Nie ważna jaki nosił stopień, śmierć kogoś z rodziny zawsze boli. Powinien się, ktoś tym zająć. Uśmiechnąłem się ... był ktoś taki. Doradca, dość nowy pomysł, ale sprawdzał się, a my mieliśmy na okręcie dobrą doradczynię. Okręt należał do mnie. Tak jak dawni kapitanowie, byłem pierwszym po Bogu ... byłem panem życia i śmierci. Obym mógł "dawać" jak najwięcej tego pierwszego i zadawać jak najmniej drugiego. Odchyliłem się w fotelu czekając na jakieś informacje ... przynajmniej obecność dowódcy dodawało załodze otuchy.
Stałeś na dziobie pozwalając by wiatr rozwiewał Tobie włosy. Wiatr łopotał w żaglu, a łódź uderzała z całą stanowczością o fale. Mocniej chwyciłeś reling. To był żywioł. Odwróciłeś się by powiedzieć coś do sternika gdy usłyszałeś głos w oddali:
- Kapitanie.... kapitanie!
Ktoś był za burtą?
- Kapitanie! Przyszedł raport. - Saren wyrwał Ciebie z zamyslenia. - Komandor Blaze melduje, że pozyskał promy i zakończy załadunek załogi w ciągu godziny. Gorzej z zaopatrzeniem gdyż przed nami w kolejce są 2 okręty klasy Galaxy, które mają pierwszeństwo. Jest tez jakiś kłopot z torpedami. Jest ich podobno za mało i nasz kwatermistrz własnie się kłóci z obsługą o więcej. Obawiam się, że może dojść do rękoczynów...
Usiadłem prosto, musiałem przysnąć. Chociaż musiałem przyznać, że sen był kojący i przyjemny, rzeczywistość była ważniejsza. Ucieszyłem się, że Linda sobie poradziła, wierzyłem w nią. Gorzej wyglądała sprawa z kwatermistrzem -Gdzie on teraz jest panie Saren? - porucznik szybko odpowiedział na moje pytanie. Podniosłem się, sprawa chyba będzie wymagać mojej interwencji. Ruszyłem w stronę wyjścia z mostka. -Komandorze Inve, mostek należy do pana - powiedziałem gdy przeszedłem obok Bolianina. -Tak jest - odpowiedział mi komandor - porucznik będący moim oficerem taktycznym i zajął miejsce w fotelu kapitańskim. -Poruczniku - zwróciłem się do operacyjnego - Proszę im powiedzieć, że za chwilę tam będę - Chwilę wahałem się czy nie użyć turbowindy ... uznałem, że lepiej pobiec .. jak się zrobi bardzo gorąco skorzystam z transportera. Minąłem kilku załogantów "Jak dobrze pójdzie to, może uda się też coś zrobić z tym zaopatrzeniem"
Wszedłeś w porę podporucznik Trygvessen właśnie zaczynał puchnąć i podwijać rękawy, mimo iż trzymało go jego dwóch podwładnych. Mało brakowało, a rzuciłby się na skurczonego przed nim Bolianina z oznaczeniami stoczniowca i departamentu zaopatrzenia.
- Jak to nie ma i nie będzie!!!!!! - wykrzykiwał raz za razem
Cóż nie ma to jak wyczucie czasu, pomyślałem podchodząc do grupki. -Co tu się dzieje podporuczniku?- zapytałem głośno acz spokojnie, nie było potrzeby podnosić głosu. Szczególnie, że cała sytuacja wyglądała dość zabawnie -Proszę się uspokoić, powiedzieć o co chodzi, może da się to jakoś załatwić - dodałem szybko patrząc na wystraszonego Bolianina. Stoczniowcy, sztabowcy. Nie rozumieli nas, którzy służyliśmy na "pierwszej linii" na froncie ...
Jens oderwał się od załogantów i poprawił mundur zanim zameldował:
- Melduję iż to.... ten oto urzędnik twierdzi iż wystarczy nam 50 torped i że więcej nie dostaniemy. Usiłowałem mu właśnie wytłumaczyć dlaczego jesteśmy okrętem pierwszej potrzeby i przyznam, że odrobinę mnie poniosło, ale wydaje mi się, że dojdziemy do konsensusu. - stwierdził i na poparcie swoich słów klepnął Bolianina w plecy o mało co go nie wywracając
Kiwnąłem głową z rozbawieniem. Może jego metody nie były najlepsze, ale dbał o okręt. Wysyłano nas na wojnę z 50 torpedami? Oni chyba poszaleli. -Standardowo okręt typu Excelsior zabiera 150 torped- było to bardziej stwierdzenie niż pytanie ... małe przedstawienie na użytek Bolianina. -Tak jest sir- odpowiedział mi kwatermistrzPopatrzyłem na Bolianina -Wyruszamy na wojnę, potrzebujemy tych torped ... z pewnością macie ich dużo. A nam będą bardzo potrzebna ... tak samo jak zaopatrzenie jak najszybciej- chwilę patrzyłem na stoczniowca, który zdawał się rozważać moje słowa. W tym samym czasie podszedłem do Trygvessena-Potrzebujemy uzupełnić nasze zapasy jak najszybciej. Nie dało by się jakoś tego załatwić? Może od okrętów, które już mają załadowane, ale jeszcze nie wyruszają. Jeżeli znaleźlibyśmy coś na wymianę to na pewno ułatwiło by to nam sprawę - wyszeptałem do niego-Tak sir, sprawdzę to- odpowiedział mi również szeptem. Odwróciłem się do Bolianina -I jak chcesz puścić okręt na wojnę z mała ilością torped?- zapytałem uśmiechając się szeroko i przyjaźnie
- Wydaje mi się że macie trochę racji... - stwierdził służbista odsuwając się z zasięgu ramion postawnego Norwega - ...jestem w stanie wydać 100, ale sami rozumiecie. Okręty klasy Galaxy są tu naprawdę uprzywilejowane jako skierowane do służby w pierwszej linii... takie są moje wytyczne, dyrektywy... - wił się jak piskorz urzędnik.
Z tyłu całej akcji zauważłeś paru załogantów z podnośnikiem grawitacyjnym, przenoszącym jakieś skrzynie. Kwatermistrz uśmiechnął się lekko i kontynuował:
-OK. Powiedzmy, że wystarczy... 100 to już lepiej niż 50 - odrzekł i poklepał Bolianina po plecach tym razem delikatniej, odwracając jego uwagę od całej sytuacji.
Jeden z operatorów po chwili wrócił i pomachał ostrożnie na co załoganci odpowiedzieli szerokim uśmiechem, a Trygvessen mrugnął porozumiewawczo.
- Zatem, proszę już na spokojnie potwierdzić tu i tu... - stwierdził szybko stoczniowiec i czym prędzej wyszedł, a właściwie wybiegł z magazynu pozostawiając powstrzymującą usilnie śmiech załogę.
W końcu nie wytrzymali....
Opanowanie zajęło im z 30 sekund, a mogłeś jedynie sam powstrzymywać śmiech widząc taką sytuację. Duch w narodzie nie upadł.
- Przepraszam, sir za całą sytuację, ale szczerze nie lubię takich mazgajów ze służby cywilnej. Sam pracowałem w magazynach wojskowych i wiem jak to jest dlatego postąpiłem odrobinę wbrew regulaminowi i pożyczyłem trochę torped wraz ze swoim zespołem. Jeśli trzeba dobrowolnie poddam się karze. - zakończył i zasalutował zamaszyście
Popatrzyłem na niego uśmiechając się. A to gagatek. Ale świetny kwatermistrz, w końcu reguły były po to, żeby je obejść. Na chwilę zrobiłem się poważny-Panie Jens oczywiście, że musi być kara ... - powiedziałem to grobowym tonem, a kiedy podporucznik jeszcze bardziej się wyprostował wyrzuciłem z siebie -Pańską karą będzie próba załatwienia reszty potrzebnych nam rzeczy jak najszybciej. Czas ucieka ... - uśmiechnąłem się szeroko i pogroziłem mu palcem -Będę miał pana na oku .. - nie była ni to groźba, ni to pochwała. Odwróciłem się i ruszyłem do wyjścia -Proszę informować o postępach z zaopatrzeniem - powiedziałem jeszcze na wychodne. Spokojnie wracałem na mostek. Całą ta sytuacja pozwoliła mi choć na chwilę oderwać myśli od Setlik III i czekającej nas wojnie. Wydawało się, że przynajmniej morale w załodze jest dobre. Usiadłem w swoim fotelu, który zwolnił dla mnie taktyczny. Znów miałem chwilę spokoju. Mogłem się zastanowić co dalej. Co powiem moim oficerom i załodze, a coś muszę ...
Trudna sytuacja została zażegnana. Powiedzmy. Dotarł jeszcze do Ciebie przypadkiem raport z sąsiedniego USS Bunker Hill lasy Galaxy, że wcięło im 4 promy transportowe. Ale po pół godzinie się znalazły zadokowane przy stacji. Ciekawa sprawa. Nikt nie wiedział jak to się stało.
Po 2 godzinach otrzymałeś meldunek o ukończeniu załadunku większości materiałów wojennych i zaopatrzenia. Okręt był w teorii gotowy do lotu. Poza tym, że inżynieria zaczęła skan systemów i sprawdzała czy na wysłużonym już trochę okręcie wszystko działa jak należy. Co chwilę krótkie raporty przechodziły między poszczególnymi częściami USS Lee a maszynownią gdzie znajdywała się kwatera główna I'Hivvego.
Do odlotu pozostało 5 godzin więc spokojnie powinni zakończyć całość.
Czas upływał w spokoju. Na mostku znalazł się w końcu i szef ochrony by zameldować, że na całym okręcie spokój i wysokie morale, a grupa straży może objąć dowolną funkcję na pokładzie.
Okręt była jak ogromna maszyneria. Kiedy wszystkie trybiki chodziły jak należy działał wyśmienicie. Tak było w tym przypadku. Byłem pewny w umiejętności inżynieryjne Caitanina, poradzi sobie ze wszystkimi problemami. Ucieszyło mnie wejście Antonova. Wstałem ze swojego miejsca -Sergiej jak się czujesz - zapytałem z troską w głosie -W porządku sir ...- odpowiedział-Wiem, że cokolwiek teraz powiem, nie ułagodzi twojego bólu. Ale jestem z tobą ... podobnie jak pozostali - patrzył na mnie chwilę milcząc w końcu powiedział z pewnym bólem -Dziękuję kapitanie - kiwnąłem głową -Na razie siedzimy w doku, więc twoi ludzie nie są potrzebni w swojej głównej roli. Niedługo mogą mieć jej aż za dużo. Popytaj może któryś z departamentów potrzebuje pomocy ... porucznik I'Hivve ma pełno roboty-Młody oficer skinął głową i podszedł do swojej konsoli, a ja wróciłem na fotel. Znikające i pojawiające się promy ... Linda. Czy cała moja załoga to tacy kombinatorzy? Zapytałem siebie uśmiechając się w myślach. Chyba stworzyłem potwora ... zawsze podziwiałem wielkich dowódców a jednym z nich był James T. Kirk, ciekawe co wielki kapitan powiedział by o mojej załodze?
W końcu otrzymałeś pełen raport. Uwinęli się szybciej niż zamierzali. Zrobili nawet wstępny test silników i wyniki były zadowalające. Turbowindy były przetestowane i sprawne. Nawet niektóre szwankujące drzwi zostały naprawione. Mogłeś tylko pogratulować sobie, dobrze wyszkolonej załogi.
- Kapitanie - Suren ponownie przerwał Twoje zamyślenie - Mamy zmianę rozkazów. Wylatujemy jak tylko będziemy gotowi. Mamy zwolnić miejsce dla USS Shiloh.
- Rozruch pomyślny - stwierdził inżynier wchodząc - Systemy sprawne. Ładownie zamknięte.