Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Sesja RPG › Równowaga sił
Równowaga sił
Początek roku 2372 to załamanie się sojuszu, który stabilizował Kwadrant Alfa - sojuszu klingońsko-federacyjnego.
Data Gwiezdna 49011; klingońskie siły ekspedycyjne dowodzone przez generała Martoka dokonują inwazji na terytorium kardasjańskie. Atak ten przeprowadzono z rozkazu kanclerza Gowrona, ale jak się później okazało przekonał go do tej wojny zmienny podszywający się pod Martoka.
Podstawą ataku miało być posądzenie, że za niedawnym przewrotem politycznym na Kardasji kryją się Zmienni. Owszem, do władzy doszła (cywilna) Rada Detapa, ale było to możliwe dzięki zniszczeniu Kasty Obsydianowej i powstałemu przez to zamieszaniu, a nie w skutek działań Dominium na Kardasji.
Atak na Kardasję spowodował znaczną destabilizację kwadrantu, a w samych Kardasjanach chęć do zemsty i odzyskania pozycji - pozycji czwartej (a nawet większej) potęgi Kwadrantu Alfa.
Fakt, iż Federacja nie tylko nie poparła Imperium Klingońskiego, ale jeszcze wystosowała na ręce Gowrona protest, skończyło się tym, że Gowron wycofał swoich dyplomatów, zerwał sojusz i wycofał się z traktatu khitomerskiego. Wszelkie traktaty pomiędzy Federacją a Klingonami przestały obowiązywać.
W połowie roku rozegrały się dramatyczne zdarzenia, które miały bezpośredni związek z Dominium. W związku z niewyjaśnionym otwieraniem się korytarza podprzestrzennego, zaczęto na Ziemi postulować możliwość ataku zamaskowanych okrętów Dominium na Ziemię. Admirał Leyton, odpowiedzialny za bezpieczeństwo, odwołał kapitana Sisko na Ziemię i mianował go doradcą do spraw Dominium. Wkrótce po tym sabotażowi uległa planetarna sieć zasilania. Pod wrażeniem tego zdarzenia prezydent Federacji Jaresh-Inyo ogłosił stan wyjątkowy i przyznał specjalne uprawnienia admirałowi Leytonowi.
U schyłku tego roku dochodzi do bezprecedensowego wydarzenia. W wyniku działań długoletniego szefa Kasty Obsydianowej - Enabrana Taina - dochodzi do sojuszu romulańskiego Tal'shiar i kardasjańskiej Kasty Obsydianowej. Obie organizacje wysyłają wspólną flotę wyposażoną w urządzenia maskujące, by zniszczyć Założycieli. Na orbicie ich planety okazuje się jednak, że cała akcja praktycznie od początku była kontrolowana przez Założycieli, poprzez Zmiennego, który podszywał się pod pułkownika Lovoka.
Flota złożona z kilkudziesięciu okrętów klasy Warbird i krążowników klasy Keldon zostaje zaatakowana przez flotę 150 myśliwców Jem'Hadar………….
I tutaj zaczyna się nasza historia. Do Kwadrantu Gamma równolegle z połączoną kardasjańsko-romulańską grupą uderzeniową zostaje wysłana niewielka flotylla okrętów należących do Tal'shiar i Kasty Obsydianowej. Wywiad romulański podczas własnych niezależnych działań w Gammie wykrył dziwny obiekt dryfujący w pasie asteroid w jednym z mało znaczących systemów leżących na uboczu terytorium Dominium. Okręt, który badał znalezisko zdołał tylko przesłać szczątkowe dana dotyczące dziwnego obiektu, w tym krótki przekaz zawierający moment zniszczenia okrętu przez badany obiekt. Siła rażenia nieznanego obiektu okazała się na tyle duża iż romulański Warbird uległ całkowitej destrukcji, zaledwie po jednym strzale. W obliczu grożącej wojny z Dominium pokusa posiadania tak potężnej broni była dla Tal’shiar na tyle duża iż postanowili oni wysłać kolejną ekspedycję. Wspólne działania obu wywiadów i ograniczona liczba okrętów wymusiły na Romulanach podzielenie się zdobytymi informacjami z Kastą Obsydianową która przydzieliła do tej misji również i swoje okręty………
Połączona flota kilku okrętów wyruszyła do Kwadrantu Gamma by zbadać i jeśli to możliwe zdobyć obcy obiekt. Cel misji był wspólny jednak interesy obu chwilowo połączonych wywiadów oczywiste………
W tym samym czasie wywiad klingoński i wywiad GF jak i tajne służby Federacji należące do tajemniczej Sekcji 31 niezależnie poznały szczątkowe dane dotyczące tajnej misji i również wysłały swoje okręty aby sprawdzić co tak zainteresowało Romulan i Kardasjan po drugiej stronie korytarza…….
*******
Kwadrant Gamma
Grupa okrętów Tal’shiar i Kasty Obsydianowej po odłączeniu się od głównych sił zmierzających do planety Założycieli bez większych trudności przemierzała przestrzeń Dominium nie natrafiając jak na razie na wrogie jednostki. Zamontowane niedawno na kardasjańskich Keldonach romulańskie maskowanie sprawowało się nad wyraz dobrze i szanse na wykrycie ich były znikome. Wszystkie sześć okrętów poruszało się w zwartej formacji i pozostawało ze sobą w ciągłym kontakcie. Do punktu docelowego pozostało jeszcze kilka godzin dlatego też dowódca prowadzącego okrętu Daise'Enarrain Kaol i-Ra'tleihfi tr’Aimne zorganizował odprawę na której chciał omówić zdobyte wcześniej informacje na temat obcego obiektu jak też wspólnie z pozostałymi dowódcami opracować sensowny plan działania………
Po krótkiej prezentacji danych zdobytych przez zniszczonego Warbirta zapanowała cisza. Trudno było na pierwszy rzut oka określić bezpośrednia przyczynę zniszczenia romulańskiego okrętu. Jednostka zachowując bezpieczną odległość dokonało pobieżnych skanów obiektu określając jego masę i wymiary jednak wnętrze pozostawało poza zasięgiem czujników. Obiekt najwyraźniej zbudowany był z jakiegoś rodzaju masy organicznej szczelnie blokującej skany. Kształt obiektu był trudny do zidentyfikowania, odchodzące od owalnej, środkowej części ramiona nadawały mu upiorny wygląd przypominający spotykane czasami w oceanach różnych planet zwierzęta. Warbird zbliżył się do obiektu i rozpoczął szczegółowy skan jednocześnie próbując pochwycić obiekt wiązką trakcyjną. Akcja ta wywołał nagły wzrost energii w układach obiektu poczym połączony silny promień energii uderzył w romulański okręt rozcinając go z łatwością na pół kończąc tym samym przekaz……
*******
Kwadrant Alfa
Wywiad Gwiezdnej Floty na bieżąco starał się śledzić poczynania pozostałych potęg w kwadrancie. Zaalarmowany nagłym wzrostem aktywności romulańskich i kardasiańskich okrętów SFI skierował w region korytarza prowadzącego do Kwadrantu Gamma dodatkowe jednostki. Tak więc gdy tylko plany dotyczące zniszczenia planety Założycieli wyszły na jaw wywiad nie musząc się już dłużej ukrywać postanowił działać na własną rękę…………
Dwa federacyjne okręty, jeden klasy Nebula i towarzyszący mu krążownik klasy Akira należące do wywiadu Gwiezdnej Floty SFI gwałtownie wyszły z warp niedaleko stacji kosmicznej DS9. Kontrola lotów stacji natychmiast wykryła okręty i zaczęła je wywoływać prosząc o identyfikację i cel misji……
**********
W niewielkiej odległości od okrętów SFI ukryte przed oczyma wścibskiej stacji podążały jeszcze inne jednostki. Działające generatory maskowania skutecznie chroniły je przed czujnikami przelatujących obok okrętów jak i też samej stacji strzegącej korytarza. Były to okręty należące do tajemniczej sekcji 31 których czarne kadłuby były dla jednych tylko legendą a dla inny mroczną prawdą o której woleli by zapomnieć, oraz okręty stanowiące zbrojne ramię wywiadu Imperium Klingońskiego. Obie grupy sprowadzały dziwne pogłoski dotyczące ciekawego znaleziska odkrytego po drugiej stronie korytarza…………
********************
Dane taktyczne :
Kwadrant Gamma
- Połączona grupa okrętów Tal’shiar i Kasty Obsydianowej zmierza w kierunku sektora 045 oddalonego o 3 godziny lotu....
Kwadrant Alfa
- Okręty SFI wyszły z warp niedaleko stacji kosmicznej DS9
- Śladem okrętów SFI podążają niewiedzą nawzajem o swojej obecności okręty Sekcji 31 i wywiadu Imperium Klingonskiego……
=== Tajna Baza Gwiezdna 03 ==
Maciek Woźniak stał na jednym z pomostów technicznych ogromnej bazy Gwiezdnej typu Spacedock - a właściwie bardzo zmodyfikowanej wersji tej stacji. Jednej z trzech wybudowanych przez najtajniejszą organizację w dziejach Federacji. Od oryginału różniła się tylko mobilnością - była wolna, jednak mogła się przemieszczać, i stanowić bazę wypadową dla tajnych operacji w rejonach zagrożenia.
Woźniak spojrzał w dół - miał stąd świetny widok na okręt. Na jego okręt! Charakterystyczna budowa Akir była znana niemal w całym kwadrancie, głównie dlatego że razem z nimi pojawiała się śmierć. Odkąd wprowadzono Akiry i Defianty w obu kwadrantach przestano kpić z Federacji… Ten okręt był jednak innych. Standardowy szary pancerz był teraz cały czarny, i zdawał się pochłaniać światło - zazwyczaj jasno rozświetlony hangar stacji teraz zdawał się pogrążony w półmroku. Jak zauważył kapitan, gondole zostały odrobinę wydłużone, by zwiększyć stabilność pola warp a wszystkie światła kadłuba usunięto.
Woźniak spojrzał na swój okręt jeszcze raz, tym razem ze wzruszeniem. Służba w Sekcji 31 miała swoje dobre strony, a dowodzenie takim cudem niewątpliwie było jedną z nich. Sekcja była dla niego bardzo ważna - dopiero po wstąpieniu do niej mógł bronić Federacji efektywniej - zabijał, i nie dawał się zabić. Mało kto wiedział, że większość zwycięskich konfliktów Federacji była owocem działania sekcji. Polityk przeciwny rozejmowi przypadkiem miał atak serca… Inny, postulujący wojnę uraz mózgu… - Zwykłe rzeczy - jednak nikt nigdy ich nie wiązał z sekcją, znacznie częściej oskarżano wywiad Floty… Lub chociażby Romulańskie Tal’Shiar czy Klingońską Czarną Flotę.
=/= Panie Kapitanie. Okręt gotowy do inspekcji - zameldował przez komunikator ktoś z załogi.
Maciek westchnął i szybkim krokiem ruszył w stronę transportera zdziwił się nieco, gdy technik go obsługujący podał mu jakieś urządzenie, z grubsza przypominające okulary.
- Bosmanie? - spytał opanowanym głosem
- Nowy rodzaj gogli noktowizyjnych, sir. Na pokładzie jest dość ciemno…
Chwilę później Maciek zniknął w błysku błękitnego światła - i po chwili zobaczył co miał na myśli bosman. Na statku było ciemno. Bardzo - nawet najmniejsze światełko nie przenikało tej niezakłóconej niczym czerni. Woźniak założył owe “okulary” - i natychmiast uderzyło go kilka barw. Przede wszystkim zieleń, i czerwień - która emanowała z postaci obok. Po chwili wzrok jeszcze mu się polepszył - teraz widział praktycznie wszystko w ‘normalnych’ barwach Gwiezdnej Floty.
- Chorąży, co się…?
- Sir, witamy na Repulse! - oficer wyprężył się na baczność - To nowy system bezpieczeństwa - oświetlenia używamy tylko na mostku, w maszynowni, i w kwaterach prywatnych - jednak żadko. Dowództwo uznało ze to świetny sposób na zmylenie ewentualnego abordażu. W połączeniu z neurazyną…
- Dobra, wyjaśni się potem. - Maciek skinął lekko głową, i szybkim krokiem ruszył na mostek. Po drodze mijał ludzi, ubranych w czarne mundury, z dyskretnie umieszczonymi na kołnierzyku nitami stopni. W pewnym momencie wyczuł leciutki szum - szybko zidentyfikował go jako inhibitor transportu… Z aprobatą skinął głową, i ruszył w dalszą drogę.
Na mostek dotarł dość szybko - był znacznie ciemniejszy niż na większości okrętów Floty, czy nawet na USS Vanguard - jego poprzednim okręcie, też należącym do sekcji. Większość foteli była zajęta - z najbliższego, należącego do pierwszego oficera szczerzył się bezczelnie Alan Marten - Pierwszy na Vanguardzie. - Maciek rozejrzał się - cała załoga mostka została tu przeniesiona z Novy… Uznał, ze to dobrze - w końcu tych ludzi… i nie tylko, znał dobrze. I Wiedział czego po nich oczekiwać…
== Dwie Godziny później ==
Woźniak z pewnym niepokojem wpatrywał się w rozkazy, gdy Akira powoli odcumowała od stacji, i z jedną trzecią impulsową ruszyła w stronę wrót hangaru. Po chwili znalazła się na zewnątrz, a zarys wrót hangaru zniknął, gdy operacyjny stacji uruchomił maskowanie i na tym fragmencie. Kilka sekund później zniknęła także Akira, i wyruszyła w stronę oddalonego o kilka lat świetlnych korytarza - na spotkanie z innym okrętem sekcji, tym razem Excelsiorem. Ta misja zapowiadała się na naprawdę trudną…
== Okolice Deep Space Nine ==
Okręt wyszedł z warp jakiś czas później. Ekran przedstawiał sytuaję w systemie - lekkie zdziwienie budziła ilość okrętów...
- Sir - Beregh przerwał chwilową ciszę - sprawdziłem większość w bazie danych Gwiezdnej Floty i Wywiadu. Poza kilkoma jednostkami przydzielonymi na stałe, wyróżnia się Nebula i jedna Akira - to okręty SFI. Odkodowanie danych o dowódcach chwilę zajmie, ale wyglada na to że też czegoś szukają
- Przyjąłem - potwierdził kapitan - Panno Sobczyk, proszę trzymać się spory kawałem za nimi - Nebule mają niezły osprzęt badawczy, a nie chcę się ujawniać.
Maciek uruchomił przypięty na piersi komunikator
=/= Kapitan do Dunbara, jak z naszymi dzielnymi wojakami?
=/= Setka, gotowa do walki. Broń i sprzęt przyjeliśmy w bazie. Przydałyby się ćwiczenia, ale jak zwykle nie było czasu...
=/= Przyjąłem
-Panie Beregh, proszę otworzyć kanał na podanej w bazie częstotliwośi sekcji. Lakota miała na nas czekać.
Woźniak wstał i podszedł do ekranu. Poczekał aż Klingonin zał mu znak że połączenie zostało otwarte.
-Tutaj dowódca Repulse, stopień dostępu 10, kod potwierdzający Charlie II. Kapitanie, zna pan nasze rozkazy. Nie możemy dopuścić żeby ktoś inny osiągnął cel przed nami. Niniejszym udzielam zezwolenia na użycie wszytkich środków, a dyrektywy Floty przestają pana obowiązywać. Przekraczamy tunel zaraz za tą Akirą i Nebulą - nie ujawniamy się im. Następny kontakt po przekroczeniu tunelu
Maciek skończył rozmowę, zanim wrócił do wydawania rozkazów.
- Naukowy, dokładny skan systemu. Szukaj zamaskowanych okrętów. Lakoty też. I ćwicz się w tym, w Gammie wszyscy będą używać maskowania - Maciek skrzywił się lekko - No, może poza tymi ofermami ze SFI.
- Panie Shiran, po przekroczeniu tunelu proszę załadować wyrzutnie torped, i ustawić automatyczny atak na demaskujące się cele, z wyłączeniem sygnatur Federacji. Proszę nie ładować fazerów.
DG 49877 Przez czerń kosmosu leciały dwa okręty , potężna Akira i towarzysząca jej badawcza Nebula .Obydwa okręty leciały z WARP 9.3 w kierunku DS9 i wejścia do korytarza bajorańskiego , jednak nikt w pobliżu nie był by wstanie stwierdzić dokąd lecą – okręty te posiadały zaawansowane układy maskujące sygnatury WARP .Pokład USS Excalibur – prowadzącej Akiry .Na olbrzymim ekranie wyświetlany był przekaz , jego zawartość zrobiła dość duże wrażenie na siedzących w pomieszczeniu – dwóch osobach z nitami kapitańskimi na kołnierzach , ich zastępcach ; tylko piąta postać zachowywała się inaczej – jak by oglądała ten fragment już 1000 razy , nie robiło to na niej żadnego wrażenia .Po chwili ta osoba się odezwała .- To praktycznie wszystko co mamy , wiemy że gdzieś w Gammie jest tajemniczy artefakt , sadząc z tego jak szybko zniszczył romulańskiego Warbirda , może być bardzo groźny , ale też jego technologia może być dla nas bardzo przydatna w obecnym czasie – Dominium robi się coraz agresywniejsze , może nawet za jej pomocą rozwiązało by się sprawę Borg .Niestety nie mamy zbyt dużo czasu na działanie , Tal’Shiar i Kasta Obsydianowa już się nim zainteresowała , a ten zniszczony Warbird prawdopodobnie należał do T’S . Wiec wysłali swoje okręty do Gammy – nie znamy ich liczby ani typu . - Romulanie , Kardazjanie , teraz my a potem prawdopodobnie Klingonii , o ile ci już nie ruszyli – odezwała się nagle kapitan Aiien Teer – dowódca Nebuli - USS Youth America .No to może być jatka , Romulanie i Kardazjanie z jednej strony a z drugiej My i Klingoni , dodać do tego fakt zerwania sojuszu pomiędzy nami a Klingonami – jednym słowem niezły pasztet – dodał po chwili jej zastępca , komandor Dlatego do tego zadania został wybrany taki , a nie inny układ okrętów – jak któreś z nich za bardzo zacznie podskakiwać , my ich mamy uciszyć , a wasze zadanie to zbadać artefakt i go sciągnąć do SB-167-1 „Langley” . No to na razie tyle , dalsze rozkazy po dotarciu do Gammy , możecie się rozejść panie i panowie . – powiedziałem , a gdy wyszli podszedłem do replikatora ;Komputer , mocne , gorące kakao ; po chwili we wnęce replikatora pojawił się ciemnoniebieski kubek z parującą zawartością .Połaczyłem się z mostkiem , dało się słychać głos oficera taktycznego , obecnie pełniącego rolę dowódcy i spytałem się ile dotrzemy do DS9.Przy obecnej prędkości za ok. 2 godziny 23 minut – odpowiedział sternik .Ok , zawiadomcie mnie jak dotrzemy do DS9 .Siadłem przed komputerem i zacząłem dokładnie przeglądać plany oraz inne materiały na temat zadania , które mieliśmy do wykonania .Przeglądanie raportów , map , skanów oraz innych dokumentów – wszystkie oznaczone staromodną pieczątką TOP SECRET ( co prawda w wersji elektronicznej ) zajęło mi dobre 2,5 godziny ; raptem odezwał się mój komunikator .- Sir , dolatujemy do DS9 - Ok. wychodzimy z WARP , wywołać stację .Tymczasem na wierzy stacji DS9 Major Neris pełniła była jedną z niewielu osób w centrum dowodzenia stacji – nic dziwnego ,była godzina 22.00 i większość załogi i oficerów już spała , tylko kilka osób oprócz nie pełniło wartę na wierzy .Naraz odezwał się wysoki Bolianin - Majorze , z WARP wychodzą dwa okręty GF - Dziwne , flota nie zawiadamiała że lecą do nas jakieś okręty ; masz ich już w zasięgi wizji ?- tak , oto one .- coś dziwnie wyglądają jak na okręty GF - bo to nie są okręty GF , a raczej SFI – wywiadu floty - Ciekawe co tu porabiają , wywołajcie ich .- Oni nas wywołują .- Na Ekran . Witam Majorze Narys , potrzebujemy natychmiastowego dostępu do korytarza , przesyłam wam odpowiednie uprawnienia .- mają zgodę , dowództwo floty każe nam oczyścić drogę podejścia do korytarza .Grr. , nie nawidzę jak ktoś mi się miesza; no dobrze – ile mamy statków na podejściu ??- 9 frachtowców i 2 jednostki cywilne .Przekaż im że natomiast mają wstrzymać podchodzenie i czekać na dalsze polecenia.
Major Taleria Mendak siedziała w pokoju odpraw na RES Devoras i patrzyła na ściany okrętu. Okrętu, który powinien być JEJ, a nie tego głupka i-Ra'tleihfi tr’Aimne. Przecież to ona miała odziedziczyć Devorasa po ojcu. Czyżby ci nieszczęśni idioci z Dowództwa nie wiedzieli o tym? To co, że była młoda? Od najmłodszych lat była przygotowywana do dowodzenia D'deridexem. Znała tu każdy kąt, każdą szczelinę. A ten pajac pewnie nigdy nie oglądał niższych pokładów. Spalarni odpadów czy kanałów wokół cewek warp. A ona widziała tu wszystko. Wszystko!Dobrze, że chciaż miała własny okręt i oficerów, którym ufała. Przynajmniej większości... Ale co chciało osiągnąć Dowództwo wysyłając ją na misję wraz z Devorasem? Wraz z i-Ra'tleihfi tr’Aimne, którego zamierzała zabić?
Przekaz z Łubianki, centrali Wywiadu Floty Gwiezdnej, zrobił na Aiien spore wrażenie, ale nie takie jak to co jej nowy szef robił z JEJ okrętem. To co niedawno było piekną i nie wyróżniającą się z tłumu Nebulą teraz stało się jakimś ciemno-szarym potworkiem bez oznaczeń - czyli czymś co wyróżniało się jak świnia na targu arabów. Jak ten... nieopierzony pici-kapitan śmiał przemalować jej jednostkę? I to jeszcze nie pytając jej o zdanie - bo była na urlopie na Ziemii.
"Szkoda że to nie jednostka klingońska" pomyślała "mogłabym mu zrobić kuku albo przynajmniej porządnie skopać."
Niestety nie mogła, i to jeszcze bardziej psuło jej humor. Jednak była zbyt dobrym kapitanem i oficerem wywiadu by to po sobie pokazać.
- Romulanie , Kardazjanie , teraz my a potem prawdopodobnie Klingonii , o ile ci już nie ruszyli – odezwała się gdy przekaz się zakończył
- No to może być jatka , Romulanie i Kardazjanie z jednej strony a z drugiej My i Klingoni , dodać do tego fakt zerwania sojuszu pomiędzy nami a Klingonami. Jednym słowem niezły pasztet – dodał po chwili Stefan Czarnecki, pierwszy oficer Youth America.
- Dlatego do tego zadania został wybrany taki , a nie inny układ okrętów – skwitował Grot, dowódca Excealibura. - Jak któreś z nich za bardzo zacznie podskakiwać , my ich mamy uciszyć , a wasze zadanie to zbadać artefakt i go sciągnąć do SB-167-1 „Langley”.
"Łatwo szybko i przyjemnie, czyli jak dostać torpedą fotonową w tyłek" pomyślała Aiien, ale nic nie powiedziała. Nie ona tu dowodzi.
- No to na razie tyle , dalsze rozkazy po dotarciu do Gammy , możecie się rozejść panie i panowie.
Aiien skinełą głową i wyszła, za nią komandor Czarnecki.
- Po co on nas tutaj sprowadzał? Nie mógł przesłać tego przekazu? - zapytał.
- Mnie się pytasz. Najwidoczniej nie mógł - odpowiedziała Teer. Sama zadawała sobie dokładnie to samo pytanie, ale nie mogła za bardzo marudzić na dowódcę misji przy podwładnym.
Parę minut później znaleźli się na Youth America.
- Zwołaj naradę oficerów. Szczególnie naukowego. Bez maskowania i z zamaskowanym przeciwnikiem musimy znaleźć sposób na wykrycie, albo chociaż odstraszenie bubków w czapkach niewidkach. A jakoś nie sądzę żeby ci pakerzy z krążownika byli w stanie coś wymyśleć.
- Tak proszę pani.
== piętnaście minut później ==
Youth America, prowadzona przez młodego chorążego, leicała śladem Akiry, gdy jej główni oficerowie zebrali się w sali narad. Cel narady był jeden. Skoro Romulanie i Klingonie mają się szwędać w pobliżu, to oznacza maskowanie. A maskowanie oznacza łatwy cel bez osłon. Pod warunkiem, że się go wykryje.
- ... użyć skanu tachionowego. USS Nakota dostarczył odpowiednich danych dotyczących konstrukcji tego nadajnika. - bardziej mruczał niż mówił zadumany Bentley, główny mechanik.
- Możeby go zbudować? - zapytał PO.
- Nie, ale możemy użyć rdzenia warp. To by nam dało punktowy skan przestrzeni. Gdyby użyć gondol bussarda...
- I rozproszenia tachionów, to mielibyśmy każdy zamaskowany okręt w promieniu paru minut świetlnych jak na talerzu. No ale oni wiedzieliby, że ich wykryliśmy. A przynajmniej domyślali się. Takiego stężenia tachionów raczej nie da sie przeoczyć. - powiedziała Elżbieta Zamoyska, szefow działu operacyjnego i główny naukowiec na pokładzie.
Aiien zamyśliła się. Aktywne skany były dobre podczas ewentualnej walki, ale nie przy podchodach...
- A coś bardziej pasywnego?
- Teoretycznie da się wykryć zamaskowane okręty gdy te przekroczą maksymalną bezpieczną prędkość warp. Problem w tym, że nie bardzo mamy jak ich do tego zmusić.
- Skan tetrionowy? - zapytała Toyoko, lekarka - używamy tego do wykrywania resztek promieniowania w wypadkach skażenia, a przecież napęd chyba promieniuje?
Zamoyska i Bentley popatrzyli na siebie i skinęli głowami.
- Zgadza się, ma'am. I to jak diabli. Szczególnie podczas lotów warp. Trzeba szukać pól tetrionów latających z nadświetlną.
- Da się zrobić pasywnie?
- Da sie.
- To do roboty. Zmajstrujcie też sknery antyprotonowe. Przydadzą się, bo gdzieś tam się romulanie szwędają.
- Aye. - oficerowie wyszli z sali i pospieszyli na swoje stanowiska. Każdy miał co robić, a kapitan miałą to do siebie, że lepiej wykonywać jej rozkazy szybko.
Gdy Aiien parenaście minut później weszła na mostek, wszystko było już gotowe.
- Dobrze, panie Czarnecki. Uruchomić pasyne skanowanie. Zobaczymy co się szwęda w pobliżu.
### Reyden, nie bierz tego do siebie. Kapitan nie lubi jak jej okrętowi zmieniają makijaż 😀 ###
25:14 czasu Imperialnego; Miasto Qayles'ro na Bravada II
Czerwona lampka na wyświetlaczu komputera zaczęła pobłyskiwać a cichy pisk pojawiał się wraz z nią. Klingon obudził się od razu uzyskując sprawność umysłu. Ostrożnie usiadł na łóżku tak, aby nie obudzić śpiącej obok el-aurianki i okręciwszy się w pasie leżącym na podłodze ręcznikiem doszedł do komputera. Lampka oznaczała nadchodzącą wiadomość. Qom nacisną szybko przycisk odbierania i na ekranie pojawiła się twarz starego, siwego Klingona
- Generale – Qom kiwną głową na powitanie staremu przyjacielowi – domyślam się, że nie będzie to rozmowa towarzyska.
- Zawsze mówiłem, że masz zdolności jasnowidza – stary wojownik zaśmiał się cicho – masz racje i tym razem. Przygotuj jakiś nośnik danych zaraz wyśle ci dane odnośnie twojej kolejnej misji.
Klingon podłączył szybko izolinearny dysk do specjalnego gniazda do obudowie komputera i ustawił ścieżkę dostępu
- Gotowe – powiedział, zaś widząc, iż zaczął się transfer – jaki rodzaj operacji?
- Złoty – odpowiedział generał po chwili wahania. Qom zmarszczył brwi.
- Kogo mogę się spodziewać?
- Na pewno Romulan i Cardassian, bo od nich mamy informacje odnośnie misji. A skoro my je mamy to nieomal na pewno można się też spodziewać Pederacji. Możliwe nawet, że w dwóch wersjach
- Dwóch? – pułkownik zdziwił się nie nażarty – nie rozumiem.
- Bo to zastrzeżona informacja - relikt z czasu sojuszu – wszelkie potrzebne dane masz wraz z informacjami odnośnie misji.
- Rozumiem – wojownik pokiwał głową swojemu zwierzchnikowi – ściąganie danych zakończone.
- Nie będę cię wiec zatrzymywał – generał kiwną tylko głową – Qapla przyjacielu.
I ekran zgasł.
- Musisz lecieć – usłyszał od strony łóżka. Śpiąca tam do tej pory trzystuletnia kobieta przeciągnęła się leniwie i spojrzała na niego swoimi intensywnymi, zielonymi oczami.
- Owszem – odparł wstając i zaczynając się ubierać.
- Brązowa? – spytała również wstając i zaczynając mu pomagać. Mężczyzna milczał przez chwilę poczym powiedział krótko
- Złota – usłyszawszy to kobieta znieruchomiała na moment
- Bardzo ważna z dużym zagrożeniem życia we wrogiej przestrzeni? – spytała chcąc się upewnić, że pamięta klasyfikacje. Klingon pokiwał tylko głową. El-aurianka stała przez chwile oswajając się z tą myślą, poczym gwałtownie rzuciła mu się na szyje i pocałowała namiętnie.
- Nie waż mi się tam ginąć, słyszysz? – spytała groźnie jak tylko ich usta oderwały się od siebie – nie poradziła bym sobie bez ciebie.
- A czemu? – Qom spytał z szelmowskim uśmiechem na ustach – boisz się, że nie znajdziesz drugiego źródła informacji?
Kobieta warknęła tylko na niego w odpowiedzi. Klingon zaś uniósł obie brwi, poczym złapał ją w pasie i bez wysiłku podniósł nad ziemie przytulając do siebie
- Zapomniałaś już co to znaczy w mojej kulturze? – spytał z uśmiechem patrząc jej w oczy.
- Nie – odparła uśmiechając się szeroko i oplótłszy go nogami pocałowała ponownie, po chwili jednak powiedziała – w kwestii informacji, będę potrzebowała jakichś, aby przedstawić Wywiadowi Gwiezdnej Floty. Aktualnych tym razem.
- Hmmm... – wojownik zamyślił, się, nawet na moment nie puszczając trzymanej zdrowy metr nad ziemią kobiety – cztery nasze zwiadowcze B'Rele wykryły koncentracje okrętów Talarian w mgławicy przy granicy Federacji. Trudno ocenić ile, ale nie mniej niż trzydzieści. Możliwe, że chcą wykorzystać zaangażowanie Gwiezdnej Floty w kwestie Dominium oraz głównych graczy obu kwadrantów aby przeprowadzić rajdy na dwa lub trzy układy. Bez wsparcia Unii Cardassiańskiej ich gospodarka zaczęła mieć problemy. To powinno udobruchać twoich przełożonych.
Kobieta w odpowiedzi pocałowała go tylko ponownie, on jednak po chwili postawił ją na podłodze.
- Na mnie już czas – oznajmił, i założył szybko górną część pancerza, poczym zgarnął ze stołu trzy izolinearne czipy zawierające komplet utajnionych danych o dowódcach i kluczowych oficerach Gwiezdnej Floty wokół sektora Archanis.
- Nie daj się zabić – powiedziała jeszcze za nim.
Jakiś czas później, układ Heznach
- Dowódco – rzeczy głos Baldurstena oderwał Qoma od raportu kwatermistrza odpisującego pobrane zapasy.
- Tak, pierwszy? – spytał podchodząc do konsoli taktycznej zajmowanej przez niskiego, łysiejącego Angosianina
- Pojawił się pierwszy z naszych okrętów. To IKC chiS’jev komandora Qala... dwa pozostałe okręty również, zdjęły właśnie maskowanie.
- Dobrze – pułkownik pokiwał z zadowoleniem głową – otworzyć do nich wąskopasmowy kanał.
- Kanał otwarty – powiedziała K'porak wykonując polecenie przeszło dwa razy starszego od siebie wojownika
- Pułkownik Qom do grupy. Oficjalnie witam was wojownicy w prologu kolejnej misji jaką przyszło nam wypełnić w służbie Imperium. Jak się domyślam wszyscy wiecie na czym ma ona polegać?
W eterze zapadła cisza aby pozostali dowódcy mogli się wypowiedzieć.
Planeta Har'olotH
Krótkowłosy Klingon stał w oknie obserwując, jak fioletowe słońce znika powoli za horyzontem. Jego fryzura była zaprzeczeniem typowego dla tej rasy ułożenia włosów. Nie dbał o to jednak...
Miał na sobie luźny kombinezon. Jedynymi odcinającymi się od jego idealnej czerni elementami były umieszczony na ramieniu komunikator oraz klamra pasa.
- Nie wiedziałam, że potrafisz znaleźć czas na podziwianie zachodu słońca - do pokoju wsunęła się kobieta. Nie pasowała tutaj jeszcze bardziej niż on. Jej wygląd również przyciągał uwagę. Wyglądała na Volkankę - ale Volkankę o czarnej skórze i śnieznobiałych włosach. Nie siwych. Śnieżnobiałych. Dopasowany klingoński mundur podkreślał jej kształty.
- Wojownik nie potrafiący dostrzec piękna łatwo zapomina o co walczy - mruknął w odpowiedzi mężczyzna.
- Zaraz. Podobno to moja rasa słynie z takich wypowie...
Nagły brzęczyk konsoli komunikacyjnej przerwał kobiecie w pół słowa. Mężczyzna westchnął tylko, po czym odwrócił się od okna. Uśmiechnął się półgnębkiem do białowłosej. Podszedł do konsoli.
Na wmontowanym w ściane monitorze pojawił się zażywny Klingon.
- Witam, komandorze - odezwał się. Przeniósł wzrok na kobietę i skinął jej głową. - Poruczniku...
- Czemu zawdzięczam ten zaszczyt, generale? - spytał krótkowłosy.
- IKC chis'Jev został wyznaczony do misji w kwadrancie gamma. Szczegóły właśnie lądują w pamięci pańskiego komputera.
- Teren Dominium - bardziej stwierdził niż spytał komandor.
- Zawsze miałeś tendencję do stwierdzania rzeczy oczywistych... Tym razem nie będziecie sami. Wyruszycie w towarzystwie trzech innych jednostek. Całą operacją będzie dowodził pułkownik Qom.
- Cztery okręty w misji wywiadu? - komandor uniósł jedną brew w geście charakterystycznym dla Volkan raczej niż dla Klingonów. Zlanie jaźni z białowłosą pozostawiło w nim więcej śladów, niż mógłby się spodziewać.
- Nikt nie mówił, że to będzie łatwa misja... Qapla'! - generał przerwał połączenie.
Oficer wystukał kilka komend. Na jego podstawioną dłoń wypadł chip, zawierający dane dotyczące misji.
- Jak sądzisz, co to będzie tym razem? - spytała białowłosa.
- Nie wiem, Shincar - powiedział cicho mężczyzna. - Ale czy to ważne? Cokolwiek by to nie było... Jest ważne dla Imperium. Gdyby było inaczej, nie posyłałoby tam aż czterech okrętów należących do wywiadu...
Klepnął komunikator.
- Qal do chis'Jev'a!
- Słucham, komandorze - dobiegło z urządzenia.
- Dwoje do zabrania...
Osiem godzin później
- Kapitanie - sensory wykryły jedną z naszych jednostek. Klasa Fek'Ihr! - dojrzały wojownik piastujący stanowisko oficera ogniowego zameldował spokojnym głosem.
- W porządku, Krald - skinął głową komandor.
- Cztery sekundy do wyjścia z warp - odezwała się sterniczka, młoda Klingonka.
- Po wyjściu z warp skieruj się z pełną impulsową w kierunku naszego okrętu. W odległości pięćdziesięciu kelikamów - cała stop.
Kobieta skinęła głową. Na mostku zapadła cisza. Komandor patrzył na monitor, na którym było widać rosnącą sylwetkę jednostki Qoma. Jego myśli krążyły wokół wytycznych, jakie otrzymał od przełożonego. Zerknął w bok, na piastującą stanowisko naukowe Shincar. Mimo nieodgadnionej miny kobiety wiedział doskonale, że myśli ona o tym samym. Za długo ją znał.
- Cała stop - głos sterniczki wyrwał go z zamyślenia.
- Maskowanie w dół - polecił.
W pustej dotąd przestrzeni pojawił się nagle falujący przez sekundę K'Vort. Niemal jednocześnie w pobliżu zmaterializowały się dwa B'rele.
Zanim Qal zdążył się zameldować, na ekranie pojawiła się sylwetka oficera, mającego dowodzić tą misją.
- Pułkownik Qom do grupy. Oficjalnie witam was wojownicy w prologu kolejnej misji jaką przyszło nam wypełnić w służbie Imperium. Jak się domyślam wszyscy wiecie na czym ma ona polegać?
Komandor skinął tylko głową.
- Chis'Jev melduje pełną gotowość i oczekuje na rozkazy - powiedział zwięźle.
Stocznia na robicie planety Ne’Gev III
Kapitan VotHer ciężko podniósł się z łóżka, a następnie podszedł do stołu, na którym leżały zimne resztki wczorajszej kolacji, a obok stał kubek z bloodwine. Odruchowo sięgnął jedną ręką po jedzenie a drugą wyciągnął w stronę padda z najnowszymi danymi komunikacyjnymi. Pewnie jak zwykle podrzucił go tutaj jego zastępca K'legh, żeby nie ciągnąć go niepotrzebnie na mostek. Przeglądając wpisy HoD zaklął soczyście pod nosem – znowu nic, żadnych nowych rozkazów... IKC Sogh chech już od 2 tygodni był zacumowany w stoczni położonej na orbicie odległej planety Ne’Gev III, gdzie przechodził gruntowny przegląd oraz niewielką przebudowę – kilka pomieszczeń przerobiono na laboratoria badawcze, a do załogi przydzielono dwójkę naukowców – doktora Krella i jego asystentkę Varenę. Dzięki temu jednoosobowa sekcja medyczno-naukowa BoP-a złożona do tej pory tylko z Ivana Gurdijeffa zwiększyła swój skład, a dowódca stracił dwóch marines, co wcale go nie cieszyło. Zresztą nie był to jedyny problem z naukowcami, jaki go trapił – ponieważ z całej trójki tylko Ivan był oficerem floty jemu przypadło dowództwo nad nowymi, a VotHer wiedząc jaki charakter ma młody lagh i jak na mieszańca reaguje większość jego klingońskich pobratymców spodziewał się kłopotów. Oczywiście nic poważnego, w końcu Gurdijeff umiał sobie radzić w podobnych sytuacjach, ale...
Nikt nie lubi dodatkowych problemów i cywilów pałętających się po pokładzie. Właściwie, to jedyna pozytywna myśl związana z przydziałem tej dwójki na jego okręt wyglądała mniej więcej tak: „ooo, są nowi, to może w końcu dostaniemy rozkazy i ruszymy tyłki gdzieś w kosmos zamiast tkwić w tej dziurze pełnej mechaników, inżynierów i nudziarzy z dowództwa”. A to było jakieś 4 dni temu... Od tamtej pory na okręcie pojawiło się jeszcze więcej inżynierów i mechaników, którzy mieli zaadaptować kilka pomieszczeń pod laboratorium, zainstalować tam wyposażenie i podłączyć je do reszty systemów statku, dzięki czemu powinni zyskać większy zasięg sensorów oraz dokładniejsze z nich odczyty, a także stabilniejszą i wydajniejszą pracę maskowania i napędu warp. W resztę nie wnikał, nigdy nie bawił go ten cały technobełkot, zostawił to w rękach pierwszego - K'legha i swojej mechanik Therig. Wiedział, że ta para zadba o okręt i wyciągnie z tych nowości wszystko, co najlepsze.
VotHer wstał od stołu, otarł usta rękawem i ze złością rzucił padd w kąt kajuty – zapowiadał się kolejny dzień spędzony w ten sam sposób, co powoli zaczynało go nudzić. Oczywiście lubił codzienne wielogodzinne treningi z K'leghem oraz Khlystim i jego marines, a także wieczory spędzane z Therig lub EshIr, ale zaczynał wpadać w rutynę, a tego nie znosił. Chociaż... Dla EshIr mógł sobie pozwolić na nieco rutyny, młoda bu’ przydzielona przy okazji poprzedniej misji na okręt jako uzupełnienie drużyny marines najwyraźniej zdołała zawładnąć częścią kapitańskiego serca... Na tą myśl HoD uśmiechnął się w końcu i ruszył na mostek, jednak zanim tam dotarł odezwał się jego komunikator.
- Kapitanie, otrzymujemy szyfrowany sygnał podprzestrzenny, jedynie do pańskiej wiadomości – to był głos LeHora pełniącego właśnie wachtę na mostku.
- Dziękuję lagh, odbiorę u siebie.
VotHer zawrócił energicznie na pięcie i szybkim krokiem ruszył z powrotem do kajuty. Włączywszy ekran komunikacyjny uśmiechnął się już drugi raz tego dnia.
- Generał Toq i to w dodatku żywy. A myślałem, że Ty już dowodzisz Czarną Flotą stary druhu.
- Witaj VotHer, mimo iż jestem starszy, nie sądzę żebym tam trafił przed Tobą.
Tu obaj roześmiali się głośno.
- Mam nadzieję, że masz dla mnie coś do roboty, bo siedzenie na tym zapomnianym przez wszystkich zadupiu wśród naukowców, mechaników i dziw...
- To ostatnie nie powinno Ci chyba zbytnio przeszkadzać – raczej stwierdził niż zapytał Toq – chyba, że... Znów dałeś się usidlić jakiejś młodej podoficer?
- Sam nie wiem.
- Buahaha – donośny śmiech z głośników trwał kilka minut, aż w końcu VotHer przestał udawać, że czuje się nieco urażony i zaczął rechotać wraz z przyjacielem.
Gdy w końcu zaległa cisza z głośników dobiegły następujące słowa:
- Ale to dobrze, będziesz miał powód żeby nie dać się zabić podczas misji, wysyłam Ci odpowiednie dane. To będzie ciężka robota, ale wierzę, że jak zawsze do tej pory wrócisz jako zwycięzca.
VotHer nacisnął kilka guzików umiejscowionych obok ekranu i szybko odtworzył część danych z kryształu.
- Gamma?
- Tak, dołączysz do grupy pułkownika Qoma w układzie Heznach. Qapla’ przyjacielu, jeżeli nie zginiesz chwalebna śmiercią to po powrocie musisz mi opowiedzieć o tej gorącej podoficer.
- Będę o tym pamiętał Toq, a teraz żegnaj i ku chwale Imperium generale.
Gdy ekran zgasł VotHer zamyślił się na chwilę, po czym włączył komunikator:
- K'legh, zbierz załogę w mesie. Narada.
Pół godziny później, gdy kapitan skończył referować dane dotyczące ich nowej misji w mesie zapadła cisza. Pierwsza odezwała się Therig:
- Mamy lecieć do gammy tą kupą złomu? Ci petaQ ze stoczni rozwalają mój napęd od 2 tygodni i..
- Spokój Therig. Za 12 godzin startujemy i do tej pory macie zakończyć wszelkie naprawy, inaczej nie doczekacie kolejnego wschodu słońca, zrozumieliście? K’legh i Berik za mną, ustalimy szczegóły misji, Gurdijeff zabierz tych swoich darmozjadów i LeHora do maszynowni i pomóżcie Therig, Khlysti – obejmij służbę na mostku. Rozejść się.
Kilka minut później w mesie oprócz ciszy zapanowała też pustka.
12 godzin później, mostek
- Tu kontrola lotów stoczni Ne’Gev III, Sogh chech macie pozwolenie na start.
- Wreszcie – kapitan kiwnął tylko głową i LeHor będący jednym z najlepszych sterników, jakich widział w życiu kilkoma sprawnymi manewrami wyprowadził B’Rela w otwartą przestrzeń.
- Kurs na układ Heznach, prędkość warp 4.
- Przewidywany czas lotu 10 godzin – odezwał się LeHor.
- Powiadomić mnie pół godziny przed osiągnięciem punktu docelowego.
VotHer opuścił mostek i ruszył do swojej kajuty, z głową pełną słów o zbliżającym się zadaniu i walce, ale po chwili jego myśli zaczęły dryfować w zupełnie innym kierunku. Uświadomił sobie, że przez ostatnich kilka wieczorów EshIr droczyła się z nim i spędzała czas we wspólnej kajucie marines zamiast w jego towarzystwie. W połowie drogi do siebie klepnął w komunikator:
- Sierżancie EshIr, proszę za 15 minut zameldować się w ładowni numer 1.
Teraz trzeba było jedynie pójść po betleH, a potem zapowiadał się piękny wieczór i jeszcze piękniejsza noc...
Nieopodal układu Heznach, 9,5 godziny później.
- Kapitanie, za 30 minut osiągniemy koordynaty celu – komunikator brzmiał jednostajnym, spokojnym głosem półwolkana – jest pan potrzeb...
- Już idę K'legh.
VotHer wstając wyrżnął ręką w scianę i zaklął – uderzył się dokładnie w to miejsce, które wczoraj potraktowała betleHem EshIr... Rozejrzał się po kajucie mając nadzieję, że gdzieś ją tu zobaczy i zbeszta, ale młoda bu’ z pewnością już od kilku godzin była na służbie. Wypił kilka łyków wina i ruszył na mostek.
- Weszliśmy do układu Heznach – zameldował wchodzącemu na mostek kapitanowi taktyczny Berik.
- Ze wstępnego skanu wynika, że nie jesteśmy to sami, wykrywam trzy inne nasze jednostki w tym dwie zamaskowane – Gurdijeff oderwał na chwilę wzrok od swojej konsoli żeby zerknąć na kapitana i na widok świeżych zadrapań na twarzy HoDa kpiarski uśmiech pojawił się u naukowego niemal automatycznie.
- Zdjąć maskowanie i wywołać IKC Pa'chag pułkownika Qoma.
- Oni wywołują nas pierwsi.
W głośnikach zabrzmiał głos dowódcy całej akcji:
- Pułkownik Qom do grupy. Oficjalnie witam was wojownicy w prologu kolejnej misji, jaką przyszło nam wypełnić w służbie Imperium. Jak się domyślam wszyscy wiecie na czym ma ona polegać?
- Otworzyć kanał:
- Tu IKC Sogh chech, kapitan VotHer. Otrzymaliśmy wszelkie niezbędne informacje. Jesteśmy gotowi do akcji pułkowniku.
System Solaris
Kapitan Takechi Mifune podziwiał właśnie przez luksfere w swojej kajucie kapitanskiej, USS Patton, okręt klasy Sovereign będący w końcowym stadium budowy, usytuowany w jednej z 15 pająkopodobnych stoczni należących do kompleksu Omega. Co charakterystyczne dla Sekcji został on pomalowany całkowicie na czarno, dzięki czemu sprawiał wrażenie iż pochłania światło, zlewając się zarazem z czernią próżni.
- Najpotężniejsza klasa w całej flocie gwiezdnej...- stwierdził na głos kpt USS Ripper
- Jesteś pewien?? - spytał zimnym rozbawionym głosem drugi oficer S31
- Witaj braciszku... - odpowiedział Mifune nie odwracając się
- Skąd wiedziałeś , że to ja??
- Słyszałem jak wchodzisz, z poza tym a twój głos rozpoznałbym wszędzie.
- Heh masz rację - parsknął jego brat bliźniak i podał pad.
- Co to jest?? Spytał z zainteresowaniem Mifune.
- Najpotężniejsze jednostki Federacji - stwierdził ze śmiechem naukowiec.
Mifune zaczął czytać w myślach znajdujace się tam informacje o najnowszych klasach okrętów Federacji, które niedawano zeszły z desek kreślarskich a własnie rozpoczynała się ich produkcja.
Klasa Falkirk - krążownik uderzeniowy, załoga 500 osób, uzbrojenie 15 pulsacyjnych wyrzutni torped kwantowych plus 3000 torped, oraz 3 pasy fazerów typu X, systemy obronne : automodulacyjne podwójne osłony o mocy 3.600.000 TW, 8 cm warstwa pancerza ablacyjnego i standardowe pole integrujące, prędkośc przelotowa warp 9.5 , max czasowa warp 9.8.
Klasa Zandura - okręt badawczy, załoga 175 osób, uzbrojenie: 5 banków fazerów typu X , 2 pulsacyjne wyrzutnie torped z zapasem 100 torped fotonowych i 250 kwantowych, systemy defensywne: automodulacyjne, samoregenujące osłony o mocy 1.500.000 TW, oraz 4 cm pancerz ablacyjny.
Klasa Thunder - eskortowiec, załoga 50 osób, uzbrojenie 4 pulsowe fazery , 1 bank fazerów typu X, 3 wyrzutnie torped kwantowych z zapasem 100 torped, automodulacyjne osłony o mocy 2.500.000 TW wraz z 20 cm warstwą pancerza ablacyjnego
- Wow!!! krzyknął kapitan Lakoty.
- A.. no tak klasa Prometheus... , niezłe cacko co??? - spytał z iście wilczym uśmiechem brat bliźniak.
- Kiedy te okręty wchodzą do produkcji i w jakiej ilości?? - spytał zdumiony kpt Lakoty.
- Falkirk i Zandura za rok, Thunder i Promek za 2, przy czym ten pierwszy ma służyć do walki z krążownikmi Dominium, będzie produkowany w ilośći jakiś 35 sztuk rocznie, Zandura około 75 , Thunder około 225 egzemplarzy a Prometheus 25 sztuk na rok. I to tylko w naszych stoczniach , odparł z nieskrywaną satysfakcją młody azjata.
- Tak dużo i to w ciągu roku??
- Co się dziwisz: nanity, jak i budowa modułowa; szkielet i wstawiamy odpowiedne moduły..
- Jak u Nebuli z zasobnikiem??
- Tak tyle tylko,że szybciej i lepiej bo cały okręt a nie tylko zasobnik.
- Budujemy pełną para ponieważ po zerwaniu sojuszu z IK, najprawdopodobniej będziemy mieli wojnę nie tylko z Dominium...
- Cóż obalając Radę Datapa rękami Kartazjan nie mogliśmy wiedzieć , że sprawy przybiorą taki obrót...
- Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - stwierdził Josuke - Klingoni do tej pory ponieśli tak duże straty iż ich uzupełnienie zajmie im conajmniej rok..
- To tym gorzej dla nich jeśli dojdzie do wojny - dodał beznamiętnie Takechi.
- Kapitanie odezwał się głos chorążego Matrensa- admirał Collins pragnie by się pan u niego zameldował jak najszybcjiej.
- Proszę poinformować admirała , że zaraz będę.
- Aye sir.
Budowę Kompleksu Omega rozpoczęto w 2350 r. , u genezy jego powstania legł konflikt pomiędzy Federacją a Unią Kartazjańską, zapoczątkowany jeszcze w latach 40 XXIV wieku. S31 starannie wybrała miejsce na jego lokalizację , układ Solaris położony 44 lata świetlne od granicy Unii, był idealnie usytuowany; zaledwie 2 ly od niego położona była mgławica Hubbla, co więcej w promieniu 8 lat świetlnych nie ma żadnej planety możliwej do skolonizowania bez użycia chociażby terraformingu ( pulsary, gazowe giganty, lodowe planety, karły, czarna dziura), dzięki czemu ten kawałek przestrzeni nigdy nie wzbudzał i nie wzbudza zbyt wielkiego zainteresowania wśród postronnych. Jednakże S31 kierowała się jeszcze jednym kryterium wybierając ten układ - jego serce stanowi pulsar wraz z pięcioma planetami krążacymi wokół niegdysiejszej gwiazdy, co wyklucza użycie przeciw instalacjom Sekcji broni trilitowej. Dzięki temu własnie ta część przestrzeni Federacji została uznana za doskonałe miejsce do wybudowania Omegi mającej służyc jako baza logistyczna S31 do dokonywania akcji dywersyjnych i ataków w głebi terytorium Unii Kartazjańskiej, przez te wszystkie lata doskonale wywiązywała się z powierzonego zadania , cowięcej nigdy nie została wykryta przez wrogów UFP, zaś jej użyteczność i znaczenie ogromnie się zwiększyło wobec możliwości przystąpieniu CU do Dominium...
Z czasem kompleks rozbudowywano dzięki czemu na dzień dzisiejszy w systemie Solaris i pobliskiej mgławicy znajduje się 15 stoczni - ogromnych pająkopodobnych konstrukcji bezustannie składających kadłuby dziesiątków Defiantów, Akir i Sovereignów, wraz 5 dokami naprawczymi, 2 McKinleyami oraz 2 bazami gwiezdnymi; starbase 375 ( w mgławicy ) i starbase 74 na orbicie 4 planecie systemu , 1 centrum badań naukowych - we wnętrzu ogromnego asteroidu w kształcie walca o wysokośći 41 i średnicy 25 km ( krążącym w pasie asteroidów ostatniej 5 planety systemu ), instalacje naziemne ( 5 planeta - lodowa ) i podmorskie ( 3 planeta klasy O ), centrum szkoleniowe marines na 4 planecie oraz sieć zamaskowanych systemów detekcyjnych i zagłuszających wraz z 475 ( energetycznie samowystarczalnymi ) platformami obronnymi z których każda wyposażona jest w generator maskowania co wraz z jej imponującym uzbrojeniem - 6 pulsowymi wyrzutniami torped kwantowych z zapasem 1200 torped, 6 fazerowymi działami pulsowymi, pancerzem kompozytowym i potężnymi osłonami - daje wystarczającą siłe ognia do odparcia praktycznie każdego napastnika, który byłby na tyle głupi aby przypuścić atak...
- Admirale kpt Takechi Mifune melduje się zgodnie z rozkazem - powiedziałem patrząc w błękitne lodowato zimne oczy wysokiego barczystego mężczyzny , z włosami przypruszonymi lekką siwizną , siedzącego za biurkiem w swojej kwaterze admiralskiej w bazie gwiezdnej 74-Omega.
- Spocznij - powiedział admirał Collins - kapitanie mam dla pana zadanie...
10 minut później, USS Ripper - pokój transportera, przyciskając przycisk komunikatora zwracając się do PO - tu kpt Mifune, N'alae za 15 min. odlatujemy, zwołaj za 1/2 h naradę oficerów.
- Już się robi sir - odpowiedziała naelektryzowana młoda półromulanka wiedząc, jak bardzo jej przełożony nie cierpi braku dyscypliny i niesubordynacji. Traktując załogę niczym rodzinę Takechi zawsze wymagał od siebie i swoich podkomendnych pracy na najwyższych obrotach i otrzymywał ją.
Mifune założył otrzymane na stacji gogle i rozpoczął pieszą wedrówkę na mostek, sprawdzając przy okazji czy podczewień, ultrafiolet działa - jak zwykle , okazało się iż sprawdzał mechanicznie, niepotrzebnie, rówocześnie w milczeniu mijając swoich załogantów rozstawiających inchibitory transpotrera czytając przy okazji dossier i profile psychologiczne kptów i załogi - zwłaszcza oficerów naukowych - USS Youth America i USS Excalibur, Tal'Shiar , Klingonów i "ukochanej" Kasty Obsydianowej...
- Hej mały!! - przerwał lekturę znajomy głos
- Powienienem cię zdezintegrować za taki brak szacunku Schwartz - zwróciłem się do pułkownika Maxa Schwartza "Kardachobójcy".
- A kto będzie dowodził marines jak mnie zabraknie?? spytał przekornie.
- No własnie - odpowiedziałem i równocześnie wybuchliśmy śmiechem...
- A jak nasze zabawki?? - zagaiłem
- Sam się niedługo przekonasz...
- Fakt - odpowiedziałem po czy pożegnałem się i ruszyłem w stronę mostka
- Kapitan na mostku - krzyknął andoriański chorąży
- Spocznij - odpowiedziałem spoglądając na twarze swoich oficerów: PO - N'alae, taktycznego - półklingona Karresa, sternika chorążego Martensa, doradce - prof. Klaxa specjalistę od maskowania i promieniowania z instytutu Daystroma oraz Ta'kesha półwulkanina pełniącego funcję oficera naukowego. Poczułem ich entuzjazm, gotowość do misji i ogromną chęć wykazania swoich umiejętności w jej trakcie co sprawiło mi ogromną satysfakcję.
- Rozpocząć procedurę odcumowania od bazy - rozkazałem
- PO - taktyczny wymień kody zabezpieczjące z bazą niechciałabym aby platformy obronne uznały nas za wrogi obiekt...
- Już to zrobiłem komandorze - odpowiedział młody oficer
- Cieszę się ale zrób to samo z okrętami w systemie - dopowiedziałem, dodając w myślach "byłoby nader mało śmiesznie gdyby po zamaskowaniu któryś z kluczy Defiantów albo jakiś Sovereign należący do Sekcji i znajdujący się w tej okolicy uznał nas za okręt szpiegowski"
Kurs na korytarz warp 9, uruchomić ECMy i maskowanie sygnatury warp, ograniczyć emisję promieniowania do absolutnego minimum - po przeleceniu przez korytarz niech pan użyje swojej zabawki poruczniku Taller - zwróciłem się do pokładowego mechanika.
- Aye, aye sir - odpowiedział mi chór głosów.
Dziesięć minut później, spotkanie w mesie:
Zapoznaliście się juz z celem naszej misji- powiedziałem do oficerów wszystkich 3 zmian - pragnąłbym teraz usłyszeć stan przygotowań do wykonania naszego zadania:
Taktyczny: wszystkie 30 banków fazerów sprawne, wyrzutnie torped naładowne , podpięte do zasilania i gotowe do strzału w kazdej chwili, obie wiązki trakcyjne sprawne. Sygnatura broni energetycznej zmieniona na Dominium.
Mechanik: ECMy działają, maskowanie sygnatury warp też
- A co z maskowaniem, są w stanie nas wykryć??
- Klingonie, Kartazjanie i Romulanie raczej nie - choć nie jestem pewien, SFI to co innego kapitanie.
- Zasobnik badawczy Nebuli?? - spytałem
- Półwulkanin pokiwał potwierdzająco głową - skan tachionowy i tetrionowy.
- Czy mozna tą ich przewagę jakoś zneutralizować?? - zainteresowała się Pierwsza
- Najprawdopodobniej można i nawet wiem jak to zrobić - odezwał się profesor Klax - muszę tylko coś sprawdzić... , a co do ich możliwości wykrycia nas to są strasznie infantylni i przewidywalni - myślą , że nas widzą a my ich nie, co więcej są święcie przekonani , że tak pozostanie - choć z 2 strony jeśli chodzi o SFI to uczyłem Bentleya w Akademii i co by o nim nie mówić był 3 studentem na przestrzeni 14 lat który , dostał u mnie na egzaminie ocenę dobry lub wyżej.
- Fascynujące - stwierdził cierpko Schwartz
- A.. tak wracając do meritum, jak go znam to będzie dążył do zbudowania takiego nadajnika lub co bardziej prawdopodobne wykorzysta rdzeń warp i gondole bussarda by uzyskać podobny efekt, a z bardziej pasywnych skanów...
- Skan tetrionowy do wykrycia promieniowania napędu, będą szukać pól tetrionów latających z nadświetlną - dodałem
- Nie pomyliłem się stawiając panu 4+ na ezgaminie, kapitanie Mifune - dodał z nutka podziwu w głosie prof. Instytutu Richarda Daystroma.
- Więc będą nas w stanie wykryć czy nie?? Spytał pułkownik marines.
- Tak w promieniu 2-3 minut świetlnych - odparł naukowy
- A co z obroną?? - zwróciłem się do Schwartza
- Moje zcyborgizowane chłopaki masakrują własnie Jem'Hadar w holodekach - odparł " Kartachobójca" po chwili zaś dodał - "specjalne" bronie, kombinezony i inchibitory gotowe do wykorzystania, moich ludzi poprzydzielałem do grup ochrony na każdym pokładzie jako dowódców i podoficerów w poszczególnych oddziałach...
- Dobrze załoga - po czym dodałem - pamiętajcie jedno, Federacja musi zdobyć ten artefakt ZA WSZELKĄ CENĘ, WSZYSTKIMI DOSTĘPNYMI ŚRODKAMI....
Jakiś czas po zakończeniu narady w mesie, pobliże DS9:
- Martens - Kpt zblizamy się do korytarza podprzestrzennego, otrzymałem właśnie informację dla pana od kpt Macieja Wożniaka z USS Repulse:
Spojrzałem na osobisty wyświetlacz:
Kapitanie, zna pan nasze rozkazy. Nie możemy dopuścić żeby ktoś inny osiągnął cel przed nami. Niniejszym udzielam zezwolenia na użycie wszytkich środków, a dyrektywy Floty przestają pana obowiązywać. Przekraczamy tunel zaraz za tą Akirą i Nebulą - nie ujawniamy się im. Następny kontakt po przekroczeniu tunelu.
- Wyślij zakodowane potwierdzenie.
- Aye sir.
- Kapitanie wykrywam 2 okręty - zameldował młody półklingon - należace do SFI
Skanuj pasywnie przestrzeń , wg informacji zebranych przez naszych agentów gdzieś w pobliżu powinny się jeszcze najprawdopodobniej znajdować 3-5 okrętów klingońskich.
=== kwatera Aidoann RES Nei'rrh===Siedziala wpatrujac sie w okno. Do celu wyprawy pozostalo ledwie kilkadziesiat minut. Jej chlodny analityczny umysl pracowal na najwyzszych obrotach. Tekst raportu ktory otrzymala przystepujac do tego zadania znala niemal na pamiec. Wlasciwie nie musiala juz siegac po padd aby probowac odtworzyc tragedie Warbirda na ktorym sluzyl jej mlodszy brat. To wlasnie dlatego usilnie zabiegala aby przydzielono ja i jej nowy okret do tej misji. To "cos" zabilo Jhu a ona musiala sie dowiedziec czym lub kim owo "cos" bylo. Z zadumy wyrwal ja odglos krokow. Nadchodzil Takaram - jej pierwszy oficer i druga obok niej osoba ktora znala Jhu. Drzwi otworzyly sie i do srodka wkroczyl wysoki i surowy na twarzy Romulanin- Zblizamy sie do celu - powiedzial - Tak jak kazalas za chwile pojawi sie tutaj reszta starszych oficerow. Ahhh i tak jak przewidzialas udalo sie nam odebrac przekaz z kwadrantu Alfa. Nasz szpieg nie zawiodl - w poblizu DS9 pojawily sie okrety Federacji, ktore kieruja sie w nasz strone.Aidoann usmiechnela sie.- Znakomicie. Czas wiec abysmy zastanowili sie nad tym jak pomoc naszej malej flocie udanie zakonczyc misje - powiedziala wstajac z fotela. - A teraz popros reszte oficerow.===Godzina pozniej kwatera Aidoann RES Nei'rrh===- Tak wiec jak widzicie juz wkrotce moze zrobic sie tu ciasno. Na tyle ciasno ze byc moze bedzie trzeba zrobic jakis wylom aby sprawnie ukonczyc misje. Latta - zwrocila sie do nawigatorki - czy masz juz jakies miejsca ktore moglibysmy wykorzystac do zaskoczenia nadciagajacych okretow albo do ukrycia sie przed przeciwnikami?- Nadal nad tym pracujemy Daise'Erai'Riov. Za dwie godziny postaram sie powiedziec cos wiecej - odparla Latta.- W porzadku, chce miec raport jak tylko uda sie cos ustalic. I jeszcze jedno. Chce abyscie pamietali ze priorytetem jest zdobycie jak najwiekszej ilosci materialow o tajemniczym obiekcie. Wszystko co wyda sie Wam dziwne, inne i niezrozumiale macie meldowac od razu. A o bijatyce zapomnijcie - chce dzialac cicho i walczyc dopiero kiedy nadarzy sie ku temu odpowiednia pora i okolicznosci. Mozecie odejsc!Ofiecerowie zaczeli wychodzic w milczeniu i kiedy wiekszosc z nich byla juz za drzwiami kajuty Aidoann powiedziala - Takaram, Isha zostancie jeszcze chwile.Oboje cofneli sie od drzwi. Usiedli na przeciwko i wpatrujac sie w dowodce blizniaczymi oczyma sluchali jej uwaznie.===Pietnascie minut pozniej===Blizniacy nie kryli zaciekawienia pomyslem jaki wlasnie przedstawila im Aidoann. - To da sie zrobic - powiedziala Isha. Takaram skinal glowa - Mysle ze to iscie szatanski pomysl Aidoann - rzekl pierwszy, ktory w towarzystwie siostry zwracal sie do swojego dowodcy po imieniu - Postaram sie wypracowac szczegolowy plan uzycia wahadlowca w ciagu kilku godzin.- W takim razie polaczcie mnie z pulkownikiem tr'Aimne. Czas poddac mu kilka pomyslow...
tengchaH wa'maH HutDIch, tach (stacja kosmiczna 19, bar)
- yIvem, HoD (kapitanie, obudz sie) - do swiadomosci Suv'argha przebilo sie natretne wolanie jego yaS wa'DIch (pierwszego oficera).
- nuqneH qaylIr (o co chodzi, Keiler?) - odwarknal wyraznie niedysponowany Suv'argh la'.
qaylIr nie powiedzial nic, tylko wskazal na osobnika stojacego obok.
- Pamieta pan Pebtara IX i rozmowe z moimi przelozonymi? - spytal tlhIngan ubrany w jakies dziwne szmatki.
- Kim jestes do cholery?
- ram (to nieistotne)
- Nadszedl czas splaty dlugow, co? - spytal calkiem trzezwy juz Suv'argh. Wydawalo sie, ze caly wypity alkohol wyparowal z niego momentalnie.
- wa' Qu' neH (tylko jedna misja)
- wejpuH (cudownie...) juz ja znam to wasze 'tylko jedna misja'.
Przybysz spojrzal na kapitana dziwnym wzrokiem. Nie wiedzial jeszcze, ze to narzekanie oznaczalo, ze Klingon przyjal, a raczej zaakceptowal oferte.
IKS cha'San, meH (mostek)
Nie tracac czasu Suv'argh la' zebral swoja zaloge i odebral okret ze stoczni. Nieprzyjemny typ, ktory rozmawial z nim na tengchaH dolaczyl do obsady mostka, a poniewaz nikt nie wiedzial jak sie nazywa, okrzyknieto go trzynastym, w skrocie wa'wej. wa'wej mial pokierowac Suv'argha i wyjasnic tyle ile bylo konieczne dla wykonania zadania.
- joHwI', HeSnach Hovtay' wIpaw (Panie, dotarlismy do systemu Heznach) - powiedzial ghoreQ, DeghwI' yaS cha'DIch je (sternik i drugi oficer).
- ghomevmoH (zatrzymaj nas) - rozkazal wa'wej. Suv'argh tylko machnal dlonia.
- luq.
- Czy mamy popelnic jakies przestepstwo? - zasmiala sie Qargh'a', nawiazujac do nazwy systemu gwiezdnego.
- ghobe' (nie). - odpatl powaznie wa'wej. - maloSnIS (Mamy czekac...).
- va - westchnal glosno Suv'argh.
- ngoqDe' wIghaj (dostalismy zakodowana wiadomosc) - zawolala po chwili tlhento'.
/^ Pulkownik Qom do grupy. Oficjalnie witam was wojownicy w prologu kolejnej misji jaka przyszlo nam wypelnic w sluzbie Imperium. Jak sie domyslam wszyscy wiecie na czym ma ona polegac?
- tlhoy jatlh. verengan rur. (Rozgadany jak Ferengi) - skomentowal Suv'argh la'. - tlhento', otworz kanal.
/^ ja' Suv'argh la': Qu'vam ngoQ vISovbe' 'ach vIparHa'. (Mowi komandor Szuwarek. Nie znam celu tej misji i podoba mi sie to)
Bała się…. nie była tak przerażona jak za pierwszym razem, ale Arai ir’Kralu t’Mori czuła niepokój, a znał go już ko fvheisn (5 lat). Ilekroć musiała z nim rozmawiać czuła mrowienie na karku i niepewność w uczuciach. Wiedziała, że reszta załogi, bo i się go, ale wszyscy na pokładzie szanowali go. Po części z odczuwanego strachu, a po części z podziwu dla jego dokonań. Głównie za umiejętność zwyciężania w niesprzyjających warunkach i niedopuszczenia do jakiekolwiek porażki. Ta jego cecha zawsze ją zadziwiała.
Kaol i-Ra'tleihfi tr’Aimne z reguły odnosił zwycięstwa, ale zdarzały mu się także porażki. Tylko, że nie były to typowe porażki raczej sytuacje patowe. Jakimś cudem zawsze wiedział kiedy czeka go przegrana i zmuszał cały wszechświat by do tego nie dopuścić…
Stanęła przed drzwiami i zamknęła oczy, po to by się przyzwyczaiły do ciemności zawsze panujących w komnatach Leih’a (dowódcy). U niego zawsze panowała ciemność…
Kaol siedział w fotelu ustawionym tyłem do drzwi, a przodem do okna. Jeszcze raz przejrzał wiadomość od stri’ktarusa (diakona) i wiadomości do niego. Z zadowoleniem kiwnął głową i zaszyfrował ja w autentycznej wiadomości do HQ Tal’Shiar. Przez chwile uśmiechał się drapieżnie z ironii tego faktu. Na chwile wrócił myślami do wcześniejszej odprawy. Misja pierwotnie prosta i łatwa zaczynała się komplikować, jeśli wieści, jakie otrzymał są, chociaż w 60% prawdziwe. A najwyraźniej były…. Natomiast jego podwładni są…. kompetentni i z cała pewnością zdolni wykonać misję, o ile w ich działaniu nie weźmie górę osobista ambicja…. albo zazdrość i urażona duma jak w przypadku Leih Mendak. Chyba jednak jasno się wyraził, co z nimi zrobi, jeśli oni coś spieprzą. Co prawda głupotą byłoby narzucać im szczegółowych i dokładnych rozkazów i planów. W końcu te nie wytrzymują zwykle pierwszego kontaktu z wrogiem, a do tego każdy dowódca powinien wykazywać się inicjatywą. Ale co za dużo to niezdrowo. A jego najważniejszy z całej odprawy brzmiał: „ Nie atakować jednostek wroga, (jaki by się nie pojawił) bez jego wyrażanego rozkazu. Rozkaz pod groźbą skrócenia o głowę”.
Ciszę przerwał brzęczyk drzwi, które po chwili się otworzyły i do komnat weszła młoda kobieta… w opinii wielu zbyt młoda jak na to stanowisko…, ale nie w opinii Kaola, który zrobił z Arai swoją protegowaną i przyszłą następczynią. Dziewczyna weszła do ciemnego pokoju i z zaciekawieniem rozpoznawała kontury kolejnych przedmiotów w komnacie dowódcy. Tak jak za pierwszym razem obserwowała standardowe wyposażenie takich komnat i nic poza tym, jeśli nie liczyć stojaka na broń białą stojąca w jednym z kątów komnaty. Broni, którą Kaol potrafił się doskonale wręcz obchodzić, jak pokazał jej przypadek pewnego zabójcy.
- Co masz dla mnie Arai??
-Uhm… tak panie. Uaktualnienie czasu przybycia do systemu A77KI35 (nazwa katalogowa Federacji). Z prędkością warp 6 będziemy tam za 3 dierha i 37 siuren. Poza tym mam raporty ze wszystkich okrętów potwierdzające, że nasza grupa jest w pełni sprawna. Do tego dostaliśmy informacje od operatora z DS9. Z całą pewnością rozpoznał dwa okręty wywiadu Federacji kierujące się na korytarz….
- Skąd ma taka pewność?
- Dzięki głupocie ludzi, panie. Okręty zostały przemalowane i usunięte znaki rozpoznawcze…
- Czy aby głupocie?
- Słucham, panie? – dziewczyna w pierwszej chwili nie była pewna o co dowódcy chodzi – Zmyłka?
- Raczej odciągnięcie uwagi. Nawet Ludzie nie są takimi głupcami by w tak oczywisty sposób demaskować swoje plany.
- Czyli spodziewa się pan, że to nie jedyne siły jakie Federacja wysłała w tym kierunku. – Arai wreszcie powiedziała to, co boje wiedzieli: Federacja jakoś się dowiedziała o ich odkryciu.
- Dokładnie, a tuż za nimi podążają klingoni.
- Nie możemy być tego pewni, panie.
- Ależ możemy być, moja droga. Obie rasy zbyt długo były sojusznikami by nie mieć w swoich szeregach agentów drugiej strony…. I naszych przy okazji. Stąd klingonie dowiedzieli się o naszym odkryciu, a skąd Federacja to już nie moje zmartwienie. A teraz obie rasy wysłały okręty by położyć łapy na prawdopodobnie potężnej broni. I to przy tym ich konflikcie.
- Jest pan pewny?
- Nie, ale to nie zmienia faktu że musimy być gotowi na taką możliwość. – po czym zamyślił się obserwując świetliste smugi przemykające przed jego oczami. Arai znała ten stan.
- Pańskie rozkazy?
- Przyspieszyć do warp 9…
- Panie, ryzykujemy…
- Cały czas ryzykujemy Arai, a to może nam tylko pomóc. – podwładna kiwnęła tylko głową – Powiadom prof. Nitake by była gotowa do rozpoczęcia badań natychmiast po przybyciu. Nie będę tolerował żadnych opóźnień. Naszym okrętom przekaż, że przyspieszamy. Po przybyciu do systemu, mają rozstawić sieć wczesnego ostrzegania, a następnie wyłączyć aktywne skanery. Pasywne powinny wystarczyć w połączeniu z siecią. Maskowanie ma być aktywne cały czas. To wszystko na razie.
- Ie, Rekkhai (Tak panie)
- Jeszcze jedno. - Daise'Erai'Riov zatrzymała się przed drzwiami. – Chce by Kardasiańskie okręty trzymały się zewnętrznej granicy systemu. W razie gdyby doszło do jakiejkolwiek strzelaniny chce mieć jakieś odwody.
- Ie, Rekkhai (Tak panie) – tym razem Arai uśmiechnęła się lekko. ‘No i żeby ci się nie plątali pod nogami’ dodała w myślach, po czym wyszła z komnaty dowódcy.
Kaol ponownie zapatrzył się w smugi światła
- til dierha (2 godziny). Tylko tyle dzieli mnie od zainicjowania ciągu zdarzeń, które prawdopodobnie mogą mienić przyszłość. Imirrhlhhse (pie*****na) ironia sprawia że to ja mam nie dopuścić by ten ciąg zdarzeń dobiegł końca.
Daise'Erai'Riov Khoret siedział jak zawsze na mostku dokładnie studiując cały plan operacji. Nienawidził błędów w planowaniu. Wszystko musiało być zapięte na ostatni guzik. Wiedział, że to go kiedyś może zgubić to zbytnie przywiązanie do szczegółów ale miał jeszcze jeden atut w ręku. Ludzie nazwali by to bestiami Id. Budził powszech strach gdy tracił nad sobą kontrolę. I pozostali mieli po temu powody. Od czasu gdy własnoręcznie udusił swojego oficera podejrzanego o działanie na szkodę okrętu. Krążyły też plotki o tym co zrobił z jedną ze zbuntowanych planet. Uśmiechnął się złowrogo i odłożył swojego padda. Przeciągnął się mimochodem i rozejrzał po mostku. Wszystko na swoim miejscu. Załoga zajęta konkretnymi rozkazami stara się je wykonać, napływające raporty oznajmiają zaledwie skinieniem gowy. Spokój. Ale jest on tylko pozorny. Kwatera główna wiedziała co robi kompletując taką załogę. Można to nazwać negatywną motywację. Większość ma jakieś winy do odkupienia, ale z reguły są to sprawy, których na wojnie nie uznaje się za błędy.... czasem stanowią zalety. Podniósł się a moment i pogładził poręcz fotela. Jego okręt... zakochał się w tej drapieżnej bestii. Ufał jej bezgranicznie, może nawet bardziej niż swoim przełożonym. Ona go nie zawiedzie. Spojrzał na ekran. Smugi gwiezdnego pyłu znaczyły swój szlak w przestrzeni, a ich grupa powoli zdążała do celu....
Kajuta kapitańska, RES Imperix- Jak odprawa? - zapytała Apnexia, siedząc na stole i majtając nogami w powietrzu.- A jak sądzisz? - mimo zdenerwowania Taleria parsknęła śmiechem. Czy pierwsi oficerowei majtają nogami? - Nie było żadnej odprawy. - podeszła do barku i nalała sobie drinka.- To po cie wezwał?- Ten kllhe (robak toczący łajno) pewnie chciał mnie sprawdzić. Czy będę umiała utrzymać nerwy na wodzy. - wypiła łyk wina z lehe'jhme. Owoce pochodziły z winnic ojca i słynęły nawet na ch'Rihan (Romulusie).- Nie jest za mądry. Nie należy robić sobie z każdego wroga.- Myśli, że jak dostał D'deridexa to może wszystko. Młody Jarok też tak myśli w Senacie.- Daleko nie zajdzie. Zapewne szybko podwinie mu się noga. Wystarczy romans z nieodpowiednią kobietą...- Apnexio, czyżbyś wiedziała coś czego ja nie wiem? - w głosie Talerii teatralnie zabrzmiał gniew.- Skądże, podobno jakaś prostytutka oskarżyła Jaroka o brutalny gwałt. Zażądała zabranie mu immunitetu dyplomatycznego.- A on pewnie udaje, że nic nie wie. I tak każdy zna jego słabość do dziwek. A propos. Słyszałem, że nas szef ma nową. Jak się nazywa?- Arai. Jest niegrożna.- nei'rrh też jest mały, a nie chciałabym się z nim spotkać sam na sam. Dowiedz się o niej więcej. Może jacyś starzy wrogowie lub nowi. Może będzie nam potrzebna...
Kardasjanin w srednim wieku stal przy oknie w swej kajucie,obserwujac oddalajace sie juz polaczone sily Kasty Obsydianowej i Tal Shiar.Zalowal,szczerze zalowal,ze nie bedzie mogl uczestniczyc w tym chwalebnym zwyciestwie.Ale mial swoje rozkazy...Stojac na czele oddelegowanych sil Kasty Obsydianowej mial zbadac razem z Tal Shiar tajemniczy obiekt w przestrzeni Dominium w celu okreslenia jego przydatnosci militarnej. Ciekawe...Niedlugo powinien udac sie na zaplanowane spotkanie z dowodcami sil romulanskich w celu omowienia szczegolow misji... Czul sie juz zmeczony. Caly dzien przygotowywania sie do akcji,raporty,rozkazy,spotkania- nie byl to najlzejszy dzien w jego zyciu.Omiotl jeszcze tylko wzrokiem niesprzatniety po kolacji stol,postanawiajac pozniej posprzatac i udal sie pod prysznic. Zrelaksowany po kapieli,wypil jeszcze kieliszek kanar i polozyl sie do lozka. To byl naprawde meczacy dzien...Kardasjanin w srednim wieku zasnal...by wiecej sie nie obudzic...Dwie godziny pozniej