Forum › Fandom › Opowiadania › Piszmy wspolnie - USS Szogun
fragment 1 by izbkp
– Kim ty jesteś – zapytała mała dziewczynka stojącego przed nią mężczyznę ubranego w ciemny, jednoczęściowy strój, z żółtym paskiem na wysokości ramion.
– Porucznik Walerian Sikorski, oddziały specjalne Floty, USS Szogun. Kim ty jesteś? – Zapytał mężczyzna. Przez cały czas trzymał wycelowany w dziewczynkę karabin fazerowy.
– Nie wiem, ja nie wiem kim jestem... – Odpowiedziała.
***
– Admirale Vasquez – młody porucznik zajmujący się obsługą łączności, przełknął ślinę – Na kanale kodowanym z priorytetem czerwonym kapitan Marczenko. Mówi, że to pilne, groził, że mi ja... coś urwie, jeżeli natychmiast go z panem nie połączę.
– Stary nerwus Marczenko... Za długo pracował z Klingonami. Dobra, daj go na moją konsole – Twarz admirała, wyświetlona na ekranie łączności wewnętrznej wydawała się wyrażać wesołość.
Joan Anderson, porucznik–komandor, druga z osób obsługująca tego dnia konsolę łączności obróciła się w fotelu w kierunku łącznościowca – Hmm, ciekawe, dlaczego dowódca Szoguna narusza łańcuch dowodzenia i kontaktuje się osobiście z szefem wywiadu?
– Nie wiem komandorze, to nie jest sprawa jaką może być zainteresowany oficer sekcji łączności – Odpowiedział służbowo porucznik. Pamiętał doskonale, że swój przydział do kwatery głównej wywiadu Gwiezdnej Floty zawdzięcza wyłącznie temu, że jego poprzednik na tym stanowisku był czasami zbyt ciekawy wobec dziejących się wokół jego konsoli spraw.
– Bardzo dobrze poruczniku – Na twarzy Anderson pojawił się uśmiech – Może wyrośnie z ciebie prawdziwy as wywiadu?
– Tak jest, komandorze. Dziękuję komandorze – Porucznik pochylił się nad swoją konsolą.
– Komandorze Anderson – odezwał się głosem admirała komunikator przypięty do munduru Joan – proszę natychmiast zameldować się w moim biurze!
– Tak jest, admirale – Joan Anderson poderwała się ze swojego fotela, wygładziła mundur, poprawiła włosy i szybkim krokiem ruszyła do wyjścia.
***
– Admirale... – Komandor Anderson zatrzymała się w regulaminowej odległości jednego kroku od wejścia – Porucznik–komandor Joan Anderson melduje się.
– Proszę siadać, komandorze – Vasquez jak to miał w zwyczaju siedział za swoim biurkiem. Był małym, chudym człowiekiem z wiecznie bladą twarzą. Z tego powodu dość komicznie wyglądał siedząc za ogromnym i wysokim biurkiem. „Ciekawe czy sięga nogami do podłogi” pomyślała Anderson, kiedy zobaczyła, że admirał w wyjątkowo wysokim położeniu ustawił siedzisko fotela. Na myśl o majtających się w powietrzu admiralskich kikutach z trudem powstrzymała uśmiech. Zaowocowały lata pracy w wywiadzie, które nauczyły ją całkowitej kontroli nad mięśniami twarzy. Usiadła i spojrzała na admirała.
– Komandorze – Vasquez spojrzał w oczy Joan – Co pani wie o projekcie AHM?
– Awaryjny Holoprogram Medyczny, dzieło doktora Lewisa Zimmermana, oraz porucznika Reginalda Barclaya. Powstały cztery wersje oznaczone kolejno Mark I, II, III i IV. Następnie projekt EMH został zastąpiony wersją SHM, Samodzielny Holoprogram Medyczny, za ten projekt odpowiadał doktor Julian Bashir. Są to zaawansowane hologramy zbudowane w oparciu o adaptacyjne matryce heurystyczne. Na podstawie precedensu sądowego z 2365, kiedy wydano orzeczenie stwierdzające, że komandor Data, android, jest istotą inteligentną, dysponującą pełnymi prawami obywatelskimi i mogącą podejmować samodzielne decyzje, w roku 2379, w sprawie doktora Joe AHM K1, przyznano takie prawa hologramom, których konstrukcja wykorzystuje adaptacyjne matryce heurystyczne. Uznanie hologramu za samodzielną inteligentną istotę zablokowało możliwość dalszych prac nad projektem SHM.
– Bardzo dobrze, komandorze – Admirał uśmiechnął się – Porucznik Barclay pracował dla wywiadu. Zwerbowałem go osobiście w 2374. Po wydarzeniach na USS Prometeusz zdałem sobie sprawę, że zaawansowana holopostać to idealny żołnierz. Reginald zainteresował się moim pomysłem i tak w ścisłej tajemnicy powstał SHW, Samodzielny Hologram Wojskowy. USS Szogun to pierwszy okręt desantowy na pokładzie którego stacjonują holograficzni marines.
– To jest rozkaz przeniesienia pani na USS Szogun – Admirał sięgnął po leżący na biurko pad.
– Tak jest, admirale – Anderson spojrzała na pad a jej spojrzenie zatrzymało się na słowie: „Doradca”.
– Przejmie pani obowiązki Doradcy – kontynuował Vasquez – nieoficjalnie będzie pani łącznikiem z wywiadem. Kapitan Marczenko nie może ignorować łańcucha dowodzenia w sytuacji, kiedy jego okręt został przydzielony do sił XIX floty, którą dowodzi admirał Ross.
– Tak jest, admirale. Formalnie będę nadal oficerem wywiadu Floty? – Zapytała Joan.
– Tak, komandorze – Admirał spojrzał na ekran swojego terminala – Musi panie wiedzieć co wywołało to całe zamieszanie. Dwanaście godzin temu, komandosi z Szoguna zabezpieczyli opuszczoną przez Romulan bazę naukową na jakiejś nie nazwanej asteroidzie. W opuszczonej bazie znaleźli ludzkie dziecko, dziewczynkę - dwunastoletnią. Badania medyczne jakim ją poddano wykazały, że w 100% jest genetyczną kopią admirał Kathryn Janeway.
***
W ciemnym korytarzu od półtorej godziny pulsowało czerwone światło. Oprócz monotonnego dżwięku wydobywającego się zawsząd, nic nie zakłócało spokoju stojącego przed potężnymi wrotami człowieka.Znudzony marine pełnił wartę przed wejściem do głównego hangaru.Dla zabicia czasu manipulował przy ustawieniach karabinka.- Bang, bang... Drone's dead... - mruczał pod nosem, wciąż zmieniając modulację wiązki - 1,2,3... 8472 is on his knee...Delikatny szmer dobiegający z lewej strony, zwrócił uwagę porucznika. Spiął się w oczekiwaniu i zaczął dokładnie i systematycznie omiatać światłem latarki wszystkie załomy szarego korytarza. Powoli odszedł od ściany i zwrócił się w kierunku źródła dźwięku, nie zdając sobie jeszcze sprawy z błędu jaki popełnił.Silne uderzenie w potylicę, dosłownie zdmuchnęło komandosa.Leżąc na podłodze i trzymając się z grymasem bólu za głowę, spojrzał z niedowierzaniem na, stojącą nad nim, wysoką postać w czarnym mundurze polowym.Napastnik z nieludzkim wręcz spokojem stanął w lekkim rozkroku i wycelował dokładnie. Padł strzał i leżący marine znieruchomiał.Ciszę przerwał sygnał komunikatora.- Numer 379, raport!Mężczyzna w czerni wyprostował się, rozglądając spokojnie wokół, po czym nacisnął komunikator:- Pokład czysty, wejście do hangaru zabezpieczone sir. Wszyscy strażnicy zlikwidowani.- Stan autojednostki?- Matryca nienaruszona - odpiął z rękawa urządzenie wielkości trikodera - jednostka autonomiczna sprawna w 87%, 5 bezpośrednich trafień, 37 strzałów zneutralizowanych, pole osobiste na poziomie 7%, zasilanie 54%, system maskowania nie działa.- Doskonale. Zabezpiecz hangar zgodnie z procedurą TNP Alfa 3 i wracaj na miejsce zbiórki, Barclay koniec.- Zrozumiałem, bez odbioru - osobnik w czerni podszedł do drzwi hangaru. Po naciśnięciu kilku przycisków na panelu sterującym wrotami, położył na nich dłoń i... skierował się w przeciwną stronę.***- Gdzie on do cholery lezie? - jeden z dwóch klęczących za kontenerami marines był mocno podekscytowany. Spodziewali się, że po zneutralizowaniu wartownika, hologram wejdzie im wprost pod lufy, lecz nic takiego się nie stało.- To prototyp - szepnał drugi, zerkając ukradkiem na skaner - Pewnie za mocno oberwał i matryca mu szwankuje. Straciłem kontakt!- Jak to?- No po prostu! Widocznie się wyłączył, albo zdekompilował... Czekaj... Mam! Jest za nami, w tunelu Jeffreys'a! Spadamy!Obaj poderwali się na równe nogi i ruszyli w kierunku wyjścia. Drzwi się nie otworzyły.- Ręczny zamek, szybciej, zbliża się! - krzyknął marine.- Nie działa! Sukinsyn, zamknął nas jak szczury w klatce!Głuchy łomot w głębi pomieszczenia oznajmił, że nie byli już w hangarze sami.- Na górę - żołnierz wskazał drabinkę prowadzącą na galerię ręką, w której ściskał kurczowo trikoder.Wystrzelona zza kontenerów wiązka spopieliła skaner wraz w trzymającą go dłonią. Drugi strzał powalił wrzeszczącego z bólu marine na podłogę hangaru. Trzeci, oddany w kierunku leżącego nieruchomo ciała, był nieuchronny jak salwa plutonu egzekucyjnego.Pozostały przy życiu komandos zdołał rzucić się szczupakiem przed siebie, schodząc z linii strzału i ukrywając sie za kontenerami. W ciągu dwóch sekund, kiedy zginął jego towarzysz, nie zdążył nawet wycelować i oddać choćby jednego strzału!Dysząc ciężko, powziął postanowienie.- Poddaję się! - wstał zza kontenera, trzymając uniesiony w górę karabin - Nie strzelaj! Poddaję się!Cisza... Żadnej odpowiedzi...Kątem oka dostrzegł drobne zniekształcenie na tle ściany, które mógł spowodować jedynie aktywne maskowanie.Niemożliwe! Przecież hologram meldował uszkodzony system maskujący!Stęknął głucho czując ból i zimno wdzierające się w jego trzewia. Krew powoli wypływała kapiąc po czymś co mogło być tylko klingą noża. Powietrze zmętniało i oczom marine ukazał się hologram trzymający go jak motyla na szpilce.Karabin wysunał się z dłoni komandosa i z metalicznym stukotem opadł na podłogę hangaru.- Oszczędź mnie - wymamrotał półprzytomny z bólu żołnierz.- Przykro mi. Procedura TNP - odpowiedział bez śladu emocji hologram i gwałtownym ruchem wyszarpnął klingę noża.Marine opadł na kolana, trzymając się zakrwawionymi dłońmi za podbrzusze i spojrzał na swego prześladowcę.Ten obszedł go i stanął za jego plecami.- Take No Prisoners - powiedział zimnym głosem, po czym ujął głowę komandosa w dłonie i jednym, wprawnym ruchem skręcił mu kark.- 379 do Dowódcy, misja zakończona!***- Komputer, zakończ symulację!Reginald rozparł się wygodnie w fotelu. Wcale nie czuł się tak komfortowo jak pozwalały na to warunki w laboratorium.Po analizie ostatnich symulacji z udziałem 379 targały nim rozterki.Teraz zaczynał wątpić, czy współpraca z admirałem Vasquezem była dobrym posunięciem. Po latach pracy nad pokojowym zastosowaniem technologii holograficznej całkowicie zmienił front i stworzył potwora. Maszynę do zabijania. Co gorsza, dowództwo wymagało tak daleko posuniętej samodzielności hologramów i modyfikacji ich podprogramów decyzyjnych, że należało mieć nadzieję, iż nie obrócą się przeciwko swym stwórcom.Westchnął ciężko i powrócił do pracy nad raportem dla admirała...