Forum Fandom Opowiadania Cykle opowiadań dział tymczasowy Pierwsza Era - część 3

Pierwsza Era - część 3

Viewing 8 posts - 1 through 8 (of 8 total)
  • Author
    Posts
  • Corvus
    Participant
    #2893

    Okropności wojny prowadzą do pokoju

    Publius Stacjusz

    Pałac Prezydencki, Warszawa, Polska

    14 lipca 1995, 4:30 GMT (5:30 czasu lokalnego)

    Marszałek Maruszewski był świadomy swojego niewyspania. Jednak nie mógł sobie pozwolić, na chociaż o godzinę dłuższy sen. Przez cała noc przychodziły meldunki z bitwy o Klechowice niedaleko Łuninic. Marszałek, co raz podnosił się na duch, by chwilę później znowu pogrążyć się w niewesołych myślach. Białorusini stawili twardy opór. Nie żeby go to zaskoczyło tylko, że spodziewał się takiego oporu od samego początku. Tymczasem przez pierwszy dzień oba korpusy, Północny i Południowy parły w nieprawdopodobnym wręcz tempie na wschód. Siły, jakie zgromadził do tej wojny były praktycznie równe przeciwnikowi. Tyle, że miały atakować a tym samym w ich składzie praktycznie nie było niczego, co nie mogłoby dotrzymać kroku czołgom. Między innemu nie zabrano dział holowanych, a korzystano tylko z samobieżnych. Krok się okazał zbawienny, gdy przyszło do działania, a kolejne etapy wyprzedzały plan. Po kilku godzinach okazało się, że największym problemem może się okazać dostarczanie paliwa by oddziały nie traciły tępa. Te szybkie postępy skłaniały zastępcze marszałka, gen. Milana Bosnovica do zdania, że udało im się całkowicie zniszczyć strukturę dowodzenia armii białoruskiej. Dariusz nie był jednak tego taki pewny. Odcięli, co prawda głowę, ale poszczególne armie białoruskie posiadały pewna autonomię i tylko czasu im ciągle brakowało, by stawić zorganizowany opór. Opór, który stawiły jakieś 8 godzin temu na całej linii frontu. Teraz należało przełamać tą linie. Maruszewski był wręcz pewny, że jeśli uda się przełamać linie frontu to zwycięstwo będzie tylko kwestą zabezpieczenia Mińska, Witebska i Homla. Po prostu dla tego, że odziały, które nie wchodziły w skład 3 armii walczących z jego siłami ulegały ciągłemu rozpadowi. Zawdzięczał to ciągłym atakom lotniczym i ciągle nadawanych informacjach po białorusku, ulotkom, krótko mówiąc propagandzie. Najlepszym przykładem tego było lotnisko wojskowe w Stolinie zajęte przed kilku godzinami. Lotnisko było opuszczone, z w pełni sprawnymi Su 24 i 25 w hangarach.

    - Panie marszałku! – rozmyślania dowódcy przerwał głos majora odpowiedzialnego za łączność z walczącymi wojskami – Gen. Sokolski przesyła pozdrowienia i z radością melduje że czołowe oddziały 10 Brygady Kawalerii Pancernej za godzinę dotrą do bazy rakietowej w Soligorsku. Już teraz Korpus Południowy dzięki brygadzie ma bezpośrednią łączność z jednostkami broniącymi bazy. – Dariusz nie wątpił, że majora zacytował słowa dowódcy Korpusu „Południowego”.

    - Doskonale, majorze. Proszę przekazać gen. Sokolskiemu moje pozdrowienia, z nadzieją, że korpus przyspieszy swe działania mające na celu zniszczenie wroga i obronę bazy.

    - Natychmiast wyśle, panie marszałku. – Maruszewski tylko kiwnął głową na salut majora.

    Wreszcie mógł spokojniej odetchnąć. Stało się. Moment przełomowy nadszedł i teraz należało go w pełni wykorzystać. Czy mógł już świętować zwycięstwo?

    Białoruś

    14-17 Lipca 1995

    Nie było to zwycięstwo, a przynajmniej jeszcze nie. Cały 14 lipca to jedna wielka połączona, nie zorganizowana, bitwa. Strona Białoruska miała przewagę w ilości broni pancernej, Polacy jednak mieli przewagę w celności i w powietrzu. Co jednak nie zmieniło pata w jaki wpędziły się obie armie. Polacy potrzebowali chwili oddechu na podciągniecie odwodów, a przede wszystkim paliwa po forsownym rajdzie. Białorusini wykorzystali to blokując wrogie siły na swoich uprzednio, przygotowanych pozycjach obronnych. Pozycje były ciągle atakowane przez polskie lotnictwo i artylerie samobieżną. Niektóre pozycje obronne były zasypywane wręcz lawiną ognia i stali przez „Goździki” i rakietowe BM 21. Pod takim huraganowym ogniem artylerii lufowej i rakietowej, a w dodatku atakowane ciągle przez lotnictwo i czołgi, odziały broniące się w końcu miały dość i wycofywały się. Zdarzały się i takie jednostki, które robiły to za późno, co w konsekwencji kończyło się ich unicestwieniem. Atakujący także tracili siły, choć nie w takim stopniu.

    Dopiero koło 18:00 sytuacja zaczęła się poważnie zmieniać. Na północ od Baranowicz, polska 33 dywizja pancerna pod miasteczkiem Likina natarła na wrogą dywizje pancerną. Bitwa trwałą półtorej godziny i przyniosła ogromne straty obu stronom. Dziesiątki czołgów, transporterów i ciał żołnierzy zaściełało pola i lasy pod miastem. W końcu jednak 33-trójka przebiła się przez linie Białoruskie i skręciła na południe w celu okrążenia 26 armii białoruskiej. W wyrąbane przejście, zaraz za dywizja pancerna wkroczyły kolejno 3 dywizje zmechanizowane z podobnym zadaniem jak pancerniacy.

    Na północy także udało się wyrąbać korytarz. Tym razem jednak obyło się bez większych ofiar po stronie polskiej. Po pierwsze, dlatego że ostrzał artyleryjski i lotniczy okazał się celniejszy a po drugie, dlatego że naprzeciwko słowackiej 159 dywizji zmechanizowanej stała niepełna 99 dywizja zmechanizowana, którą to Białorusini na gwałt wzmacniali… tylko zabrakło im czasu.

    Wraz z wyłomem uczynionym przez 10 brygadę pancerną pod Soligorskiem okazało się, że tuż przed zapadnięciem zmroku 3 białoruskie armie przestały istnieć. Każdy związek taktyczny od dywizji do batalionu włącznie, miały walczyć same.

    Pod osłoną nocy nastąpiło wielkie wycofanie się oddziałów białoruskich z w sumie 5 wielkich kotłów. Obrońcom sprzyjała bezgwiezdna noc i zadziwiająco małe tępo polskich oddziałów, które miały zamknąć pierścienie okrążenia.

    Te dywizje, które walczyły w centrum kraju skierowały się na wchód w kierunku Mińska i innych większych miast. Natomiast odziały na północy południu, nie mogąc się przebić w kierunku reszty kraju, albo się poddawały, albo wybierały przejście przez granicę na Ukrainę i Litwe, gdzie były internowane.

    Dla oddziałów złapanych w okrążeniu były dwa wyjścia albo się poddać albo zginąć. Większość wybierało niewolę.

    To i całodzienna bitwa sprawiła, że wojska Konfederacji ponownie się zatrzymały. Uzupełniały zapasy paliwa i amunicji, oraz organizowały obozy jenieckie. Do tego dochodziła potrzeba zabezpieczenia tysięcy sztuk sprzętu przejętego od poddających się.

    Ofensywa ponownie ruszyła dopiero 15 lipca około 15:00. Wypoczęte jednostki przez większość dnia nie napotkały większego oporu zgarniając po drodze tylko niedobitków i oddziały, którym zabrakło paliwa, albo morale…

    Wieczorem tego samego dnia, czołowe dywizje Korpus „Północnego” dotarły na przedmieścia Mińska. Trafiły tam na silna obronę. Nalot bombowy i błyskawiczny atak czołgów nie pozwoliły jednak zdobyć miasta z marszu. To zmusiło gen. Wasilewskiego do podzielenia korpusu. Dwie trzecie sił, włącznie z większością artylerii miło oblegać miasto. Gdy tymczasem reszta dywizji miała opanować Połuck, Witebsk i Orsze, a tym samym zabezpieczyć północną część granicy z Republika Rosyjską. W tym samym czasie Korpus „Południe” z zadaniem zdobycia Homla, Mohylewa, Kryczewa i zabezpieczenia południowej granicy białoruskiej. Do wieczora korpus dotarł do Bobrujsk i Kalinowicz.

    O świcie 16 lipca natarcie zostało wznowione. I tym razem odziały nie niepokojone kontynuowały marsz na wschód. Napotykając po drodze porzucone pojazdy i broń.

    O ile dywizje z Korpusu „Północnego” zajęły swoje cele po północy 17 lipca, to Korpus „Północny” został zmuszony do oblegania Homla, przy jednoczesnym zerowym oporze w pozostałych celach.

    Do godziny 02:30, 17 lipca 1995 roku obszar całej Białorusi, z wyjątkiem dwóch miast został opanowany przez Konfederację…

    Przedmieścia Mińska, Białoruś

    17 lipca 1995, 13:10 GMT (14:10 czasu lokalnego)

    Reporterka spoglądała na obrazek rozciągający się za szybą wozu transmisyjnego.

    - Co o tym myślisz, Mike?

    - To samo, co i ty Cindy. Łap za puderniczkę, a ja wezmę kamerę…. O ile będziemy mogli, oczywiście – ostatnie zdanie było wypowiedziane do oficera armii Konfederacji siedzącego w głębi furgonetki.

    Ten poprzez radio połączył się z poprzedzającym furgonetkę terenowym Honkerem. Wymiana zdań po polsku trwała kilkanaście sekund.

    - Możecie filmować…

    Reszta poszła szybko. Z wieloletnia wprawą kamera została sprawdzona, kaset włożona, a nadajnik satelitarny podłączony.

    -Dziewczyno rusz się wreszcie!

    - Już! – odkrzyknęła wyskakując z samochodu. Ubrana była w bardziej „dopasowaną” wersje munduru amerykańskiego. Który to ostro kontrastował z jasna kamizelką z dużymi literami TV, a tym bardziej z jej kruczo czarnymi włosami, przyciętymi tuż pod uchem.

    - No, no nieźle wyglądasz. – jego komentarz potwierdzili ruchami głów, żołnierze eskorty.

    - Zaczynamy? – uśmiechnęła się zadowolona z efektu jaki wywarła na facetach, z resztą zawsze się jej to udawało.

    - A pewnie, mała. – Mike poprawił jeszcze raz kamerę na statywie. Dotknął słuchawki i pokazał pięć palców, potem trzy, potem dwa, potem jeden….

    Przez chwile w słuchawce, którą dziewczyna miała w uchu brzmiał głos reżysera promowego z odległej o tysiące miał Atlanty. Po chwili głos się zmienił…

    - Witaj Cindy. Z tej strony Mark Nilli ze studia w Atlancie. Chciałbym na początek się dowiedzieć czy jesteś bezpieczna?

    - Witaj Mark. Jak na razie cisza i spokój…. No jeśli nie liczyć tego głuchego łomotu w tle…

    - No właśnie chciałem cię spytać o to...

    - To jest artyleria Konfederacka ostrzeliwująca pozycje sił broniących Mińska.

    - Armii Białoruskiej?

    - Nie. Mińska bronią odziały białoruskiego KGB i wojska Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

    - To gdzie są jednostki wojska?

    - Ostatnie odziały armii poddały się po zakończeniu oblężenia Homla.

    - Rozumiem, Cindy. Teraz inna sprawa. Doszły nas pogłoski o rezerwie złota banku narodowego Białorusi. Czy mogłabyś cos więcej nam o tym powiedzieć?

    - Jak najbardziej – Cindi uśmiechnęła się lekko. Wiedziała, że to, co zaraz powie może popsuć jej dobre z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Jak eufemistycznie nazywał się wywiad wojskowy w tym kraju. Ale dzięki temu może zyskać kilka punktów u szefostwa i widzów… - Te plotki są prawdziwe. Tuż przed okrążeniem Mińska, uciekło z niej kilka ciężarówek wyładowanych złotem, wartego na wolnym rynku ponad 127 miliardów dolarów. Do wczoraj udawało się im unikać złapania. Dzisiaj nad ranem ciężarówki zostały przejęte przez odziały 25 Brygady Kawalerii Powietrznej tuż przed granicą z Republika Rosyjską.

    - To duża suma pieniędzy. Jak sądzisz, na co Konfederacja chce je wydać?

    - No cóż. Jak wszyscy wiedzą polski rząd zawarł wiele bardzo drogich kontraktów tak militarnych jak i cywilnych. Na sumę ponad 63 mld dolarów. Ponadto sam konflikt był dość kosztowny. Na sam koniec dochodzą koszty odbudowy zniszczeń wojennych…

    - A właśnie jak poważne są niszczenia kraju?

    - Zadziwiająco małe. Już tornado „Elizabeth” wyrządziło więcej szkód w Stanach niż działania wojenne tutaj. Zresztą wszystkie szkody Polacy zaczęli naprawiać zaraz po przejściu frontu. Dla przykładu w Brześciu i w Grodnie nad granicą z polska jest już prąd i woda…

    Cindi przez cały czas obserwowała zadowolonego z siebie, niczym obżarty kot, kapitana wywiadu. Zła na siebie, że dała się wmanewrować. Drań chciał żeby ona powiedziała o tym złocie, ale dlaczego? Teraz jednak, gdy tylko zaskrzeczało radio w samochodzie. Kapitan najpierw zmarszczył brwi słuchając przełożonego, po chwili jego oblicze się rozweseliło i z uśmiechem spoglądał w kierunku miasta.

    Dziewczyna początkowo nie rozumiała, o co chodzi i sama odwróciła się w kierunku miasta. Mike tymczasem filmował, raz ją, raz żołnierzy. Cindi wreszcie wyłapała, co było nie tak. Panowała cisza. Nie było słychać artylerii…

    Szybko połączył fakty i obrazy i wyszedł jej jednoznaczny obraz.

    - Cindi! Co się stało. W studiu zaniepokoiliśmy się, gdy przestałaś mówić. Możesz wyjaśnić, co się stało?

    - Oczywiście. – reporterka odwróciła się ponownie do kamery – Najwyraźniej wojna się skończyła, Mark. Artyleria zaprzestała ostrzału miasta. Co może tylko oznaczać, że miasto zostało zdobyte. Jak tylko uzyskam więcej informacji zaraz je przekaże.

    Brześć, Polska

    30 lipca 1995, 18:50 GMT (19:50 czasu lokalnego)

    - Wiedziałem, że ciebie tu znajdę!- to połączenie tonu i głośności mogło należeć tylko do jednej osoby.

    - Witam, poruczniku. – odparł w miarę poważnie kapitan Sukowski starając się nie odwracać wzroku od rzeki.

    - Ooo… przepraszam szanownego pana kapitana, „który spadł…”- chociaż w słowach brak było szacunku to obaj wiedzieli, że to tylko żarty.

    - „Który spadł…”? – nowy głos szybko zidentyfikowany przez kapitana

    - Witaj, Weronika. – szybko stał i spojrzał na burze rudych włosów pani kapitan pilot Weroniki Polesieckiej. – Coen, ani mi się waż!

    Ten tylko machnął ręką i zaczął opowiadać.

    - Zapewne słyszałaś o przejęciu ciężarówek ze złotem, z którym muszę nadmienić nic nam nie skapnęło.

    - No pamiętam.

    - Krótko mówiąc ten oto oficer w chwil, gdy przyszło do zdobycia ciężarówek wystając ze swojego śmigłowca, zapewne chciał zobaczyć jak sprawa wygląda, mocno się wychylił. Maszyna się zachwiała, a nasz bohater spadł na pakę pierwszego z samochodów, a jego zidiocieli podwładni zanim. W efekcie na ciężarówkach znalazło się około 40 chłopa. Nie dziwie się, że biedna ochrona spanikowała i się poddała. Sam bym spanikował gdyby mi się na łeb sypnęło z nieba tyle luda z karabinami, granatami, a jeden nawet z granatnikiem przeciwpancernym. W zamian za to zachwycony generał dal mu awans…. Coś mi się zdaje, że ktoś nie wspomniał generałowi jak to naprawdę było…

    - Próbowałem… tyle, że on nie chciał mnie słuchać.

    - No proszę… - Weronika dopiero po chwili zdołała opanować śmiech - mamy tu prawdziwego ‘bohatera z przypadku’.

    - To wcale nie jest śmieszne zwłaszcza, gdy jak podobne do tego tu rechoczącego się osobnika, indywidua ciągle mi to przypominają.

    Karol zamilkł gdyż na polankę wszedł kolejny oficer, tym razem pancerniak. Cała grupa zasalutowała na widok majora.

    - Spocznij. To nieoficjalnie.

    - Tak jest panie majorze.

    - Przynoszę wieści…

    - Dobre czy złe? – mina dziewczyny wrażała zaciekawienie.

    - To zależy, co przyniosą…

    - To znaczy? – spytał Karol

    - Dzisiaj przed godziną, Rzeczpospolita Polska i Republika Słowacka a tym samym Konfederacja Europejska wystąpiła z Narodów Zjednoczonych…

    - Co to oznacza? – głos Grzegorza był raczej niepewny.

    - Cholernie wielkie kłopoty albo….

    - Nieprawdopodobna okazja. – Karol zakończył zdanie za majora.

    Tu komentujesz

    Corvus
    Participant
    #43499

    No to po pierwsze. Poszedł 3 akt, pierwszej odłony. Druga odsłona się pisze.

    No teraz pytania.

    Co do SU 22M4 -- informacje brałem z tej stronki . Całkiem niezła, ale jak widać nie doskonała.

    Co do pozostałych samolotów to sie z tobą zgadzam. No, ale to ten świat zmieniłem tak aby wydarzenia przezemnie opisywane były chociaż w odrobinie realne. Dlatego nie było żadnych stealth, ale Skorpiony pojawią sie w kolejnej części. 😀

    Co do szybkości to ogólnie sie z tobą zgadzam. Odmienność tej sytuacji polega na tym, że samoloty miały praktycznie wolną drogę nad cele. I tylko predkość pozwalała wykorzystać przewagę zaskoczenia.

    Liczby, jak zapewne zauwarzyłeś pobawiłem się nimi. Dlatego też zachowałem wszystkie Migi-23 których to polskie lotnictwo pozbyło sie kilka lat temu.

    Ogólnie mój świat zaczął sie zmieniać od 1983 roku. Wydarzenia ( o których wspomnę w kolejnych cześciach) spowodowały podjęcie innych decyzji, niż w naszym świecie. Trochę bardziej trafnych. 😀

    A tak, nazwy sprzętu. Zastanawiałem się który system zastosować. Przez pewien czas chciałem oba jednocześnie, no ale niespecjalnie by to wyglądało. Dlatego zastosowałem NATOwski, według mnie trochę bardziej rozpowszechniony (filmy i popularne tygodniki i dzienniki ). No ale w nastepnej części zastosuje orginalene nazewnictwo, zobaczymy jaki będzie odzew. 😀 😀

    Zarathos
    Participant
    #43532

    Jakby mialy przeleciec od lotniska na bialorus to by spadly w polowie lotu. No i z ladunkiem bojowym w zyciu by tyle nie wyciagnely 😉

    Trzecia czesc byla bardzo fajna. Jakbys na przyszlosc potrzebowal konsultanta ds lotnictwa - to mozesz na mnie liczyc. Lotnictwo to moj konik, przy ktorym ST schodzi na daleki drugi plan 😀

    Corvus
    Participant
    #43534

    Dlatego nie leciały na pełnym gazie cały czas. Przypieszyły w momęcie przekraczania granicy. 😀 😀

    Ofiarujesz pomoc? Możesz być pewnym że skorzystem z niej. Bo w moim przypadku zainteresowania obejmują całe spektrum militarystyki. Wiec pozostaje w raczej ogólnych zwiazkach z poszczególnymi typami.

    A wracając do "Skorpiona", to do której koncepcji tego samolotu nawiązywałeś? Bo jak spotkałem się z trzema.

    Zarathos
    Participant
    #43535
    Martouf
    Participant
    #43638

    Opowiadanie mi się podoba, jednak są elementy których mi brakuje, więc krótko je wymienie:- PT 91 "Twardy" - (system kierowania ogniem (SKO) Drawa-T, system samoosłony Obra-1) czołg opracowany w oparciu o T-72M1. W 1995 r. była już wersja PT-91A (pierwsza propozycja Twardego na eksport: nowszy SKO SAGEM Savan-15P, silnik S-1000 o mocy 1000 KM)- M 120 - 120mm moździerz wz.38/43 na stanie wsparcia ogniowego batalionów zmechanizowanych,(donośność max. 5700 m min. 460 m granatami A-834 OF) w użyciu do dziś mimo że jest w trakcie wycofywania i zastepowania mniejszym i lżejszym M-98 polskiej produkcji i konstrukcji (6 dni temu wyszedłem do rezerwy a działałem na M 120:)- 2S1 Goździk - tylko jedno zdanie o tej haubicy samobieżnej, której tak dużo ma polska armia?Jak napisałem - krótko - wiec nie czepiam się więcej 😎

    Zarathos
    Participant
    #43642

    Jezeli Corvus faktycznie chce zmieniac rzeczywistosc III RP w tym opowiadaniu, to najlepiej dla WP bedzie, jak Twardy sie w nim w ogole nie pojawi, a T-72 jak najszybciej zniknie. Jezeli (a na wojskach ladowych niezbyt sie znam), Polacy maja modernizowac swoje sily pancerne, to niech korzystaja sojuszu z wschodnim i poludniowym partnerem i polacza ich przemysl z naszym zapleczem technicznym, wykorystaja wspolna kase i zaczan produkowac PT-94. Goryle byly co prowada wzorowane na izraelskiej Merkavie, a co za tym idzie do walki w naszych rodzimych warunkach nie za ten tego, ale i tak lepiej niz PT-91 czy T-72M1Z.W ogole widze ten ichni sojusz oparty na rodzimych technologiach ktore dalyby niezaleznosc od zagranicznych dostawcow, a jednoczesnie sporo kasy. Na polski sprzet wojskowy zawsze bylo sporo chetnych, nawet na ten ktory nie jeszcze istnial (byli kupcy na Irydy, znalezliby sie pewnie na Skorpiona, kupuja od nas PT-91). Tyle ze my nigdy nie potrafilismy tego wykorzystac. Ale skoro w tym opowiadaniu rzeczywistosc jest inna 😀

    Corvus
    Participant
    #43662

    Więc tak.

    Piszac "Pierwszą Erę", chciałem zachwać pewna dozę rzeczywistości, tak aby czytajacy nie zastanawiał się czy przypadkiem nie zachmikowałem gdzieś na boku replikatora. 😀 Chodzi mi tu zwłaszcza o czytelników znajacych się na rzeczy.

    Zgadza się popełniłem kilka pomyłek, ale były to świadome pomyłki. Mające na celu, dotarcie do mojego celu. 😀 A jakiego to dowiecie sie w kolejnych opowiadanich.

    W kwestii uzbrojenia. W tym opowiadaniu, mimo że inna rzeczywistość to daty wprowadzenia danego sprzętu zachowałem z naszej rzeczywistości. Dlatego nie pojawił sie "Twardy", bo było go po prostu za mało i byłby jeszcze nie dopracowany. Jesli chcecie super broń (zwłaszcza amerykańską) wyprzedzajacą swoją epokę, to zapraszam do przeczytania szeregu zachodnich pisarzy technosensacji z Tomem Clancym na czele.

    Wracając do sprzetu. PT-91 byl za młody jak na moje opoiwadanie. Co do moździeża M-120 to o ile sie nie mylę to on nie jest samobierzny, a wiec nie pasuje do mojej koncepcji strategicznej "Szybkość to życie".

    2S1 Goździk - Według danych z 2005 roku na wyposarzeniu wojska polskiego znajdowało się przeszło 500 sztuk. Ja tylko do tego dodałem Słowckie Goździki i stąd taka liczba.

    Co do PT-94 to niestety musze stwierdzić że nie była to maszyn z byt wyskoich lotów. Stało sie tak głownie przez opieszałość czyników które płaciły za powstanie maszyny. Gdyby powstała ona szybko, to kto wie? Ale powstawała za długo i niektóre koncepcje stały sie przestarzałe. Przez co cała maszyna w chwili narodzin była juz przestarzała.

Viewing 8 posts - 1 through 8 (of 8 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram