Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Star Trek: PBF PL › PBF - Podporucznik von Caep
Siedzisz znudzony w pomieszczeniu pasażerskim w tylnej części USS Nile, promie klasy Danube. Wiedziałeś, że od Ziemi do styku granic Federacji, Imperium Klingońskiego i Gorn jest daleko, tym bardziej że prom leci zaledwie w warp 6, ale żeby podróż była tak nudna? Na dodatek jedyny współzałogant - Ziemianin w mundurze komandora-porucznika, za bardzo nie lubi młodszych oficerów, szczególnie takich, którzy niedługo otrzymają dowództwo nad okrętem. Tak! Własny okręt! Tylko ta myśl podtrzymywała cię na duchu przez te parę długich dni.- Chorąży Caep, zapraszam do kokpitu. Przyszła wiadomość dla pana.Powoli zwlekłeś się z koi i przeszedłeś do przedniej części promu.- Co tak długo? - sarkastycznie zapytał komandor-porucznik. - Przecież to tylko 15 metrów. Tu są informację na temat pańskiego okrętu i przyszłej załogi. - podał ci padda.Zacząłeś czytać wyświetlone informacje.
Maciek wprost promieniał szcześciem. W końcu, miał ledwe ponad dwadzieścia lat, a już dostał włąsny okręt! Moze niezbyt duży, ale jednak! Swoją drogą, sam nie wiedział jaki. Rozkazy z dowództwa były bardzo zwięzłe. "Zgłosić się do Bazy Gwiezdnej 328 w celu objęcia dowództwa nad okrętem" - To był chyba najszczęsliwszy dzień, w jego karierze... czuł dumę, że Flota zdecydowała sie, powierzyć mu jedną z jednostek. Jego humor, nieco zepsuł jedyny współtowarzysz podróży - jakiś Komandor Porucznik... Który chyba nie był zachwycony, że jest jakimś szoferem, kiedy chorąży dostaje własny okręt...- Chorąży Caep, zapraszam do kokpitu. - wspominanie, pzrerwał chłodny głos komandora. Caep powoli zwlekł sie z koi, i ruszył do kokpitu... To ledwie 15 metrów ale sie zbytnio nie spieszył - w końcu, komandorowi odrobina nerwów nie zaszkodzi...- Co tak długo? - sarkastycznie zapytał komandor-porucznik. - Przecież to tylko 15 metrów. Tu są informację na temat pańskiego okrętu i przyszłej załogi.-Dziękuję... Sir - Matthew mruknął z taką dawką sarkazmu, jaką tylko mógł, nie obrażając przy tym dowódcy. Po chwili, zajął miejsce przy jednej z konsol Danube i zaczął lektureJuż po chwili, wiedział o swoim okręcie nieco więcej. Niewielka fregata.. USS Scorpion, NCC 2067. Może nie była zbyt duża, ale... W końcu to pierwszy okręt! - myślał świerzo upieczony dowódca. Z roztargnieniem spojrzał na listę załogi, nie znalazł niczego interesującego, zanim nie dotrł do nagłówka "Załoga Mostka""Moze być ciekawie" - pomyślał, czytając. Już po chwili parsknał śmiechem - to nie dowództwo przygotowało opisy członków załogi - tylko sądząc po stylu pisania, jakiś znudzony kadet:Pierwszy Oficer - Człowiek. Alan Marten - 21 lat, chorąży. Złośliwy, cyniczny i impulsywny. Mimo to, łatwo zawiera przyjaźnie, i ceni sobie przyjaciół. Chorąży. Scorpion to jego pierwszy przydział. [Ja osobiście, to bym go do karceru wysłał]Oficer naukowy (a zarazem drugi oficer) Volcanka - T'Rea. Jak wszyscy Volcani - logiczna, szczera, trzymająca się zassad. Kadetka drugiego roku [Współczuje... Volcanka na pokładzie!]Oficer Taktyczny - Andorianin, Shiran - typowy pzredstawiciel gatunku, wojowniczy, ale w głębi serca dość przyjaźnie nastawiony. Kadet ostatniego roku. [Batleh by się przydał, przy rozmowach z nim...]Beregh - Klingon - twój operacyjny. Podobno jego matka jest ziemianką - chociaż takie pocieszenie [Cofam. BatleH przyda ci sie w rozmowach z NIM]Szef Ochrony - E... Jak będzie, to będzie...Oficer nawigacyjny - Maria Woźniak - ładna, rudowłosa, złośliwa, a zarazem łatwo zawierająca przyjaźnie. Ma dość luźny stosunek do przełożonych. Lubi bujac w obłokach [Zdjecia specjalnie nie ma... Sam zobaczysz jak wyglada]Chorążego, najbardziej rozbawiły dopiski autora. Chyba uznał, ze może być szczery, skoro i tak nikt nie wie jak się nazywa. Maciek rozpostarł się wygodniej na fotelu - lot miał jeszcze trochę potrwać...
- Zbieraj się. - usłyszałeś. - Za 10 minut dokujemy.Szybko zebrałeś swoje rzeczy. Zacząłeś wyglądać przez okna. Może zobaczysz swój okręt? Niestety zobaczyłeś tylko transportowiec i dwa Defianty. Chyba raczej ich nie dostaniesz. Ale nim komandor zadokował zobaczyłeś Sabre'a. Może to ten?Po paru minutach stałeś przy śluzie. Minął cie jakiś kadet.- Ty też na Scorpiona? W mesie jest mała bibka dla załogantów. - I nie oglądając się zniknął za rogiem.
- Zbieraj się. - usłyszał Matthew - Za 10 minut dokujemy. - choraży szybko wstał, i spakował swoje rzeczy - nie było tego wiele, ale więcej nie potrzebował... Jak tylko skończył, wrócił do kokpitu, i spojrzał na stację - Ot, standardowa Federacyjna konstrukcja. Z roztargnieniem zauważył jakiś poobijany transportowiec, i dwa smukłe Defianty... Chciałby dowodzić jednym z nich, ale wiedział że jeszcze trochę poczeka na taką przyjemność...-Dowidzenia, sir - mruknął jak tylko prom zadokował i wyskoczył przez śluze. Znalazł sie na dość szerokim, i bardzo zatłoczonym korytarzu. Maciek, nawet nie zauważył, kiedy minął go jakiś kadet - usłyszał tylko słowa, skierowane najwyraźniej do niego:- Ty też na Scorpiona? W mesie jest mała bibka dla załogantów. - Kadet, nie oglądając się zniknął za rogiem."No dobra... Warto poznać załogę" - pomyślał Chorąży.=/= Komputer. Gdzie znajduje się mesa?=/= Pokłąd 13. Segment CMaciek, z pewnym wachaniem przekroczył próg kantyny. Znajdowało się tu dobre kilkanaście osób, w różnych mundurach - wesoła gromadka - pomyślał, czekając aż ktoś zauważy jego obecność.
- Kolejny jełop. - usłyszałeś. - Chociaż wygląda jak z sekcji dowodzenia...- Uwaga, może to szpicel? - sala uciszyła się. Wszyscy zaczęli spoglądać w twoją stronę.
-No pięknie... Nie można wpaśc na piwko? - Matthew uśmiechnął się zawadiacko, i zbliżył się do baru, odbierając trunek. - Naprawdę nie gryzę - mruknął w stronę tłumu na sali - na poparcie swoich słów wypił nieco piwa, i oparł się o bar.
- Spokuj wrócił na salę i tłumek powoli sie rozgadywał. Podeszła do ciebie jakś rudowłosa kadetka i bez ogródek zapytała.- Jakie masz stanowisko?
Maciek pociągnął łyk piwa. Spory łyk - szczególnie ze zaraz trzeba będzie się tłumaczyć - i wyszczerzył zeby w szerokim uśmiechu. -Jestem kapitanem tej krypy - Matthew von Caep - no, ale skoro i tak robicie impreze integracyjną - Postronny obserwator, bez problemu odnotowałby że sosunek do służby młodego kapitana pozostawiał wieele do życzenia...
Ka...ka... kapitan? - zapytała i krzyknęła. - Uwaga to kapitan! Takiego zamieszana dawno nie widziałeś. Wszyscy zamilkli i wyprężyli sie na baczność.Wtem wbiegł do masy kadet.- Kto chce zobaczyć Scorpiona to do śluzy 5! - krzyknął i zniknał.
-Maciek jednym haustem dopił piwo, i pierwszy rzucił sie w stronę drzwi. Dopiero po jakiejś sekundzie, dotarło do niego, że wszyscy stoją ciągle na baczność. Zatrzymał się pzred drzwiami, i spojrzał wesoło na swoją "gromadkę"-Spocznij. I darujcie sobie te szopki ze stawaniem na bacznośc... Pzrecież to porafi człowieka porzadkie wkurzyć - po czym, już spokojniejszym krokiem, ruszył w stronę śluzy 5. Z całej siły, starając się nie biec.
Na początku twoi podwładni próbowali cie nie wyprzedzać, ale wraz z kolejnymi metrami przestawałeś byc liderem w wycieczce do śluzy. Chcąc nie chcąc musiałeś przyśpieszyć. Kiedy dotarłeś do śluzy czekała tam już duża grupa kadetów.- Miejsce dla kapitana! - ryknął Andorianin. Zachciało ci cie walnąć go w pysk za tą służalczość. Jednak przeszkodził ci okrzyk:- Jest!Spojrzałeś przez okno. Na pierwszy rzut oka nie wyglądał na fregatę. I te dziwne wybrzuszenia na spodku. To chyba segmenty torpedowe? Statek powoli przybliżył sie do stacji i wyraźnie zauważyłeś napis USS Scorpio NCC-72607. Zaraz, przeciez miało być 2607!
Maciek widział, coraz więcej członków załogi, którzy biegli w stronę śluzy. W końcu nie wytrzymał - uśmiechął się szeroko, i zaczął biec razem z nimi. Gdy dotarli na miejsce, pzred "oknem" widokowym, z pzrezroczystego aluminium czekała spora grupa różnych istot.- Miejsce dla kapitan! - ryknął Andorianin. Widząc przybycie Matthew'a-Czy ja czegoś nie mówiłem na temat reg...- Jest!Chorąży natychmiast przerwał, i spojrzał na "swój" okręt. Spojrzał przez okno jeszcze raz. Na pierwszy rzut oka nie wyglądał na fregatę. I te dziwne wybrzuszenia na spodku. To chyba segmenty torpedowe? Statek powoli przybliżył sie do stacji i Maciek wyraźnie zauwazył napis USS Scorpio NCC-72607. Zaraz, przeciez miało być 2607! Flota znowu coś pomyliła... Nowy kapitan spojrzał ze wzruszeniem na swoją jednostkę, która wolno dokowała. Fregata? Pzrecież była większa od większości niszczycieli! -Dobra - sugeruje przenieść imprezę do mesy - mruknął wciąż wzruszony kapitan - chyba ze chcecie wracac? - Dodał wesoło, zbliżając się do śluzy. I czekając, aż okręt wreszcie zadokuje...
Statek zadokował. Ze śluzy wyszło paru oficerów GF. Gdy zobaczyli kadetów tylko sie usmiechnęli. Jeden z nich zapytał:- Kto tu dowodzi i czy chce wraz z reszta zwiedzić okręt?
-Ja, panie poruczniku - Maciek stanał przed oficerami - i mimowolnie się uśmiechnął - A co do zwiedzania okrętu - Oczywiście ze tak - Von caep bardzo się cieszył. W rozkazach, nikt nie wspominał co to ma być za jednostka... Spodziewał się jkaiegoś starego Sabre... Może jakiegoś Springfilda... Ale New Orleans!
No to proszę za mną. - rzekł porucznik i wszedł na pokład. Niestety do turbowindy weszła tylko połowa kadetów. - Jak winda wróci, pojedźcie na pokład 17. - Gdy wsztscy dotarli na miejsce kontynuował. - Oto areszt, jedno z najważniejszych miejsc na okręcie... - Zaczął po kolei oprowadzać grupę po całym statku. Na kolejne pokłady przechodziliście kanałami Jefriesa. Gdy po dwóch godzinach zawitaliście na mostek większość kadetów aż padała ze znużenia. - A o to mostek. Cel większości strzałów z wrogich okrętów. Tak więc nie za dobrze na nim służyć. Z drugiej strony fajne jest podowodzić, prawda?- Prawda... - odpowiedziało zaledwie kilka głosów.- No to koniec wycieczki. Jutro rano zapewne dostaniecie rozkazy. Będzie je miał dowódca tej stacji. - rzekł porucznik i wyszedł.