Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Star Trek: PBF PL › PBF - kapitan Kres
Siedziałeś w biurze administracyjnym portu nr. 1 Izby Handlowej Ferengii na Ferengiarze. Miałeś właśnie otrzymać swój pierwszy samodzielny okręt. Administrator Kaiel obserwował ciebie uważnie, oceniając, przewiercając swoim wzrokiem. Jak do tej pory pokazał ci kilka statków ... zaczynając od promów, które się prawie rozpadały i nie nadawały do niczego, poza sprzedażą na części. Zacząłeś powoli wykładać na stół łapówkę, a on pokazywał ci coraz lepsze okręty. Jednak żaden ci nie pasował, były małe, właściwie nie uzbrojone i ładownie też pozostawały wiele do życzenia. Administrator zabrał, ze stołu kolejną partię paddów z okrętami, już wojennymi i popatrzył na ciebie oczekując kolejnego podwyższenia stawki.
Posiadanie dobrego okrętu było warte uszczuplenia mojego konta dlatego wpisałem na padd operację przelewu tym razem okrągłych 100 sztabek i podałem Administratorowi.
Na twarzy urzędnika pojawił się szeroki uśmiech. Wydawało ci się, że tym razem trafiłeś z odpowiednią sumą. Na stole wylądowała kolejna porcja paddów. Podniosłeś pierwszy z nich i zacząłeś czytać. Federacyjna Miranda, wersja ulepszona. Wycofana ze służby w 2354 roku i zakupiona za bezcen w 2361 roku. Podobnie jak z innymi okrętami przedstawione były jej standardowe specyfikacje, a stan obecny można było tylko zgadywać. Romulański Falcon - zdobyty na piratach przez Gorn w 2361 roku. Odkupiony od Gorn w ramach spłacania przez nich pożyczki w 2371 roku. Cardassianski Norin - wykupiony przed zniszczeniem, po przegranej wojnie z Dominium i zajęciu UC przez zwycięskie państwa. Klingoński Cha'dich - Zamówiony i wykupiony 2 lata temu z jednej ze stoczni imperialnych. Administrator popatrzył na ciebie wyczekująco.
Administrator uśmiechnął się lekko -Świetny wybór - skwitował -Okręt znajduje się na orbitalnej stacji naprawczej 1468 .. to wszystko - zakończył wasze spotkanie Ferengi łapiąc leżące na stole paddy i chowając je z powrotem do szuflady biurka.
Wyszedłem z pomieszczenia i zacząłem szukać jakiegoś transportu na tą stację.
Na stację mogłeś dostać się na parę sposobów. Po pierwsze mogłeś pójść na oficjalne lądowisko promów IHF i polecieć nim. Wygoda i szybkość, jednak piloci miewali problemy ze startem, dopóki odpowiednia suma nie znalazła się w ich kieszeni. Drugim sposobem były ścigacze, które robiły za transport zbiorowy dla pracowników. Tutaj cena była ustalona z góry, ale transport zawsze był zawalony i trzeba było stać. Mogłeś spróbować zabrać się z jakimś znajomym ... wiedziałeś, że oni policzą tobie za zużycie paliwa, ale może nie wyjdzie za drogo.
Spokojnym krokiem poszedłem na lądowisko promów i podałem sztabkę feregiemu stojącemu przy najbliższym promie mówiąc - zabierzesz mnie do orbitalnej stacji naprawczej 1468?
Pilot sprawnym ruchem dłoni złapał sztabkę. Zważył ją, uśmiechnął się i wrzucił do małej walizeczki. -Jasne wsiadaj - powiedział szybko i ruszył do kabiny pilota. Ty zająłeś miejsce pasażera. Po chwili delikatnie wystartowaliście. Lot nie zajął wam długo. Pilot bardzo sprawnie poruszał się pomiędzy licznymi okrętami opuszczającymi orbitę planety lub lądującymi na jej powierzchni. Niecałe 10 minut lotu i zadokował przy rzeczonej stacji naprawczej ... wyglądał jak zwykły naziemny hangar, tylko dużo, dużo większy. Z powodu jej budowy, nie widziałeś swojego okrętu. Przez chwilę zastanowiłeś się, czy nie wziąłeś czasami kota w worku? Jednak nie dane ci było zbyt długo rozmyślać. Pilot kazał ci się jak najszybciej zbierać. Wszedłeś przez śluzę i twoim oczom ukazał się duży dok naprawczy. Sztuczna grawitacja działała, a przy okręcie uwijała się gromadka mechaników różnych ras.
Postanowiłem wejść na pokład okrętu i sprawdzić jak to wygląda w środku.
Okręt wyglądał ... cóż wydawało ci się, że ktoś przeprowadził na niego abordaż i nie posprzątano tego. Zniszczone panele, rozbite drzwi ... poprzewracane meble i dziury w ścianach. Przynajmniej elektronika działała ... jak chciała. Raz prawie cię przytrzasnęły drzwi, inne otwierały się gdy się od nich oddalałeś. Jeszcze inne działały jakby w pętli otwierając się co 30 sekund ... trzeba było nazwać to po imieniu burdel.
Postanowiłem poszukać kogoś kto dowodzi całym tym remontem i dowiedzieć się o stanie napraw.
Główny mechanik, był człowiekiem. Stał przy rampie i pokrzykiwał na innych pracowników. Obok niego stała w połowie pełna butelka piwa. Zmierzył cię wzrokiem, uśmiechnął lekko pod wąsem i zapytał -Czego tu? -
- Zapytać jak stan napraw i przejąć dowodzenie tym złomem - odpowiedziałem.
-Podstawowe naprawy w toku. Jednak inne okręty bardziej priorytetowe czekają na naprawy i dlatego opóźnią się. Okręt możesz przejąć wprowadzając odpowiednie kody dowódcze do komputera - odburknął mechanik jednocześnie odhaczając coś na paddzie trzymanym w ręku