Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Star Trek: PBF PL › PBF - Chorąży Lessy
USS Raman, klasa Miranda, stary co prawda okręt ale jako okazjonalny okręt pasażerski sprawuje się całkiem nieźle...... Siedzisz w kantynie już 2 godziny, a zostało ci jeszcze 3. Trzy godziny lotu do Gwiezdnego Doku 25 w układzie Vega. Tam masz przejąć trochę mniej wiekowego Centaura, USS Tirana, stary to stary ale jest twój. Twoje zdenerwowanie powoli rośnie i starasz się je pokonać przeglądając stos padów które leżą przed tobą....... nie daje to jednak ulgi. Zastanawiasz się czy nie pójść do holodeku........
Siedziałem w kantynie i przeglądałem już 16 pada. Dowiedziałem się już prawie wszystkiego o statku, który od dziś ma być pod moim dowodzeniem. USS Tirana klasy Centaur - wysłużona, lecz jeszcze sprawna klasa statków, o której dowódcy wyrażali się raczej pochlebnie.Odłożyłem pada na stół i wypiłem kolejny łyk kawy. "Chyba jestem już bardzo zmęczony" - pomyślałem - "Zaczyna mi smakować".Następna tabliczka posiadała informacje o załodze. "Tego właśnie szukałem" - przeszło mi przez myśl i rzuciłem na nią okiem. Lista prezentowała się następująco:- pierwszy oficer: Thomas Anderson;- taktyczny i szef ochrony: John Kruczkowsky:- główny inżynier: Eve Stevenson;- oficer operacyjny: Lando Ker;- sternik: Carla Evans.Prawie wszyscy byli ludźmi - jedynie operacyjny był Trillem. Wszyscy byli w randze kadeta I stopnia."Żółtodzioby" - pomyślałem. Nie mogłem jednak nie zgodzić się z faktem, że jako chorąży nie mogłem dowodzić ludźmi o wyższych rangach. Lubiłem wyzwania, a to wydawało mi się ciekawe - wyszkolić początkującą załogę, aby w przyszłości stali się dobrymi oficerami Gwiezdnej Floty. "Już ja im dam szkołę" - uśmiechnąłem się sam do swoich myśli.Spojrzałem na czekający jeszcze na mnie stos padów. Ich widok zdecydowanie zepsuł mi humor i znowu poczułem, że nie mogę już dalej pracować.Dopiłem ostatni łyk kawy, wstałem i opuściłem kantynę udając się prosto do holodeku z zamiarem znalezienia tam jakiegoś programu relaksującego.
Odpowiedniego programu szukałeś dobrą godzinę...... i znalazłeś. Stary, prawie zapomniany program treningowy dla Marines..... pochodzący jeszcze z wojny Federacyjno- Kardasiańskiej. Zresztą nie zastanawiałeś się jakim cudem przetrwał. Uaktywniłeś go........
Nawet nie zauważyłeś jak minęły 2 godziny..... dobrą zabawę dopiero przerwała ci wiadomość.....
„Chorąży Lessy zgłosi się natychmiast w przesyłowi nr 1......”
Miły głos z komunikatora przerwał mi dobrą zabawę. Miałem udać się do transportera 1. Najpierw się zdenerwowałem - właśnie miałem dobić Kardazjanina, który zaczynał mnie błagać o litość, co się rzadko zdarza. Przerywać mi w takiej chwili to wielki błąd.Po chwili jednak przypomniałem sobie, że za moment mam przejąć dowodzenie nad swoim statkiem. Spojrzałem na aktywny holoprogram i wycedziłem słowa: "komputer, zakończ program". Wszystko zniknęło i pojawiły się ściany z charakterystyczną siatką. Podszedłem do drzwi i opuściłem holodek.Po krótkiej chwili dotarłem do transportera 1. Podeszła do mnie ładna kobieta, również w stopniu chorążego, i powiedziała:- Znajdujemy się w doku. Kazano mi pana transportować na USS Tirana.Uśmiechnąłem się, a ona odwazjemniła mój uśmiech. Nie wiedziała jednak, że był to śmiech triumfatora - osoby, która pierwszy raz będzie dowodziła swoim własnym pojazdem kosmicznym.- Jestem gotowy - powiedziałem stając wewnątrz transportera.Po chwili ściany pomieszczenia zniknęły mi z oczu, a ja sam znalazłem się w innym miejscu. W transporterze swojego statku.
W jasno niebieskim rozbłysku pojawiasz sie w sali transporterów, na pokladzie 'swojego' okrętu......
Nie zdążyłeś sie rozejrzeć gdy słyszysz.....
- Sir! Jestem kadet I klasy Thomas Minelli i mam pana oprowadzić po okrecie!!....... - chłopaka bez dwóch zdań ponosi entuzjazm, prawie wykrzyczał ci te słowa......
- Wiec niech pan prowadzi - odpowiadasz czym prędzej, by przerwać biedakow te wrzaski.....
Chłopak wypreża sie na baczność i rusza przodem.....
Młody kadet entuzjastycznie ruszył przed siebie, a ja za nim. Opuściliśmy transporter i zaczęła się jedna z najbardziej zwariowanych wycieczek, w jakich brałem udział.Weszliśmy do turbowindy, a kadet Minelli zaczął wydawać komputerowi sprzeczne polecenia. A to najpierw chciał mi pokazać maszynownię, ale gdy do niej dojeżdżaliśmy zmienił zdanie i kazał turbowindzie pojechać na pokład, gdzie znajdowało się ambulatorium. Potem jednak zrezygnował również z tego pomysłu i zaczął mnie wozić na różne poziomy statku, które mu przychodziły na myśl.Najpierw mnie to bawiło, ale potem zacząłem się denerwować.- Komputer, zatrzymaj windę! - niemal krzyknąłem.Przestraszony chłopak stanął na baczność i spojrzał na mnie przestraszonymi oczami. Zrobiło mi się go żal i zrezygnowałem z krzyczenia na niego.- Kadecie - zacząłem mówić, a on jeszcze bardziej się wyprostował.- Zawieźcie mnie na mostek.- Tak jest, sir - odparł i nakazał turbowindzie zawieźć mnie na pokład pierwszy.- I na tym zakończymy wycieczkę. Wrócicie do swoich obowiązków - dodałem.- Tak jest, sir - powtórzył kadet Minelli. Odetchnąłem z ulgą, że przyjął to do wiadomości bez protestów. Na szczęście zapoznałem się z opisem statku czytając pady, więc mogłem sobie tymczasowo darować wycieczkę.Po chwili otworzyły się drzwi turbowindy i wszedłem na mostek. Był już na nim mój pierwszy oficer, który siedział na fotelu kapitańskim. Gdy mnie zobaczył, wstał i się przedstawił.- Kadet I klasy Thomas Anderson, sir.- Spocznij - odparłem i rozejrzałem się po mostku - A gdzie reszta załogi?- Z wyższych "oficerów" jestem tylko ja, pan i główny inżynier. Reszta ma przybyć w ciągu 2 godzin.- Rozumiem - powiedziałem i pomyślałem, że wykorzystam ten czas na dalszy ciąg zapoznawania się z informacjami na temat statku. Nie wykonałem tego wcześniej, ale potrzebowałem rozrywki. Teraz miałem szansę to nadrobić.- Będę w swoim gabinecie. Poinformujcie mnie, gdy przybędzie reszta załogi lub gdyby dowództwo coś od nas chciało.- Tak jest, sir.- Przejmuje pan mostek, pierwszy.Odwróciłem się i wszedłem do swojego gabinetu. Usiadłem na fotelu i zacząłem dalej przeglądać pady.
Prace papierkową przerywa ci sygnał informujący że dostałeś wiadomość. Wiadomość, a właściwie rozkazy nadeszły z komendantury stacji. Według niego masz zabrać okręt do sąsiedzkiego układu Carisac, a dokładniej na poligon w tym układzie. Tam masz przetestować wszystkie układy USS Tirany, tak by można było się przekonać czy inżynierowie ze stacji dobrze wykonali swoje zadanie przy okresowym remoncie okrętu. Po tym ‘teście’ masz się ponownie zameldować na GD 25, po kolejne rozkazy...
Po usłyszeniu o nowych rozkazach, przekazałem dowództwu, że wyruszę na poligon jak tylko przybędzie reszta załogi. Wytłumaczyłem im, że chcę, aby wszyscy przećwiczyli manewry na statku.Po blisko godzinie odezwał się dzwonek do mojego gabinetu.- Wejść - powiedziałem. Drzwi otworzyły się, a w nich stanęły trzy osoby. Przypatrzyłem się im uważnie. Pierwszą osobą był wysoki mężczyzna, który przedstawił się jako John Kruczkovsky (szef ochrony i oficer taktyczny). Obok stał niewysoki Trill - Lando Ker - który miał zająć stanowisko operacyjnego. Na końcu szeregu stała wysoka brunetka - Carla Evans, która miała zostać sternikiem. Wszystkich rozpoznałem dzięki zapoznaniu się z ich aktami.Poczekałem aż wszyscy mi się przedstawią, wstałem i każdemu podałem rękę.- Witam na pokładzie. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało. Zapraszam na stanowiska.Wszyscy rozeszli się i zajęli swoje miejsca przy konsolach. Wszedłem za nimi na mostek i usiadłem na fotelu.- Sternik - powiedziałem - Proszę zapytać o pozwolenie na start.- Mamy pozwolenie, sir - odparła Carla głosem służbisty. Uśmiechnąłem się.- Wyprowadzić nas z doku. Tylko ostrożnie - nie chcę zarysować statku już pierwszego dnia.Carla odwzajemniła uśmiech i statek majestatycznie zaczął opuszczać dok. Po krótkiej chwili poinformowała o całkowitym opuszczeniu doku.- Kurs, system Carisac, warp 2.Statek wszedł w warp.
Drogę na poligon ty i twoja załoga spędziła na sprawdzaniu systemów okrętu.
Układ Carisac, a dokładniej jeden z jego pasów asteroid był już od wielu lat poligonem floty.
Zbliżając się do poligonu zauważasz ze coś jest nie tak jak powinno być. Nie ma żadnych tarcz strzelniczych, zagłuszaczy, żadnych sygnałów, itp. ... nie było po prostu nic. No może poza kupą asteroid, skał i innego gwiezdnego śmiecia. Coś było nie tak...
Rozejrzałem się po załodze. Widać było, że i oni wyczuwają napięcie. Coś wyraźnie było nie tak.- Skan okolicy, panie Ker.Lando pochylił się nad konsolą i nacisnął kilka przycisków. Napięcie wśród załogi cały czas utrzymywało się.Wstałem z fotela i zbliżyłem się do konsoli steru.- Utrzymajmy bezpieczną odległość. - powiedziałem - Ster, cała stop.- Tak jest - odparła Carla drżącym głosem.Po chwili podszedł do mnie kadet Anderson.- Wygląda to jak cmentarzysko - powiedział - Ani żywego ducha.- Jak widać - mruknąłem - Ma pan jakiś pomysł, pierwszy?Anderson przez chwilę się zastanawiał.- Może powinniśmy powiadomić dowództwo...Jego wypowiedź została przerwana przez sygnał z konsoli operacyjnego. Spojrzałem na Lando. Jego mina wyrażała ogromne zdziwienie i niepokój.- Panie Lando, coś pan znalazł? - spytałem po chwili oczekiwania.- Chyba tak - odpowiedział. Podszedłem do niego i cicho powiedziałem:- Następnym razem proszę meldować od razu, a nie czekać na moje pytanie.Ker spojrzał na mnie badawczo, lecz ja wróciłem na swój wygodny fotel.- Słucham więc...- Mam nietypowe odczyty podprzestrzenne. Przemieszczają się pośród asteroid.- Jaki rodzaj odczytów?- Trudno powiedzieć... To może być cokolwiek...Zacząłem kląć, że dowodzę załogą żółtodziobów. Jednak nie powiedziałem tego na głos.Moje myśli zaczęły pracować bardzo szybko. "Emisje podprzestrzenne... Może to jakieś naturalne zjawisko, zamaskowany statek, zakłócenia podprzestrzeni... Cokolwiek".Ponownie wstałem i zbliżyłem się do sternika.- Ster, ciąg wsteczny - odezwałem się - Oddalmy się jeszcze o kilka tysięcy kilometrów. Taktyczny, ogłosić żółty alarm. Musimy być przygotowani na wszystko...Usłyszałem dźwięk alarmu, a Carla posłusznie zaczęła wykonywać mój rozkaz. Odwróciłem się do operacyjnego.- Przesłać wszystkie dane do departamentu naukowego. Chcę, aby wszyscy oficerowie naukowi natychmiast zajęli się tymi odczytami.- Tak jest - odparł Lendo i wyszedł z mostka."Co się tu u diabła dzieje?" - pomyślałem siadając z powrotem na swoim fotelu.
Twoje rozmyślanie przerywa wycie alarmu bojowego. Przyczyna tego jest jedna z zdalnie sterowanych wyrzutni torped fotonowych, która to właśnie odpaliła w twoim kierunku, z dużego dystansu serię 4 torped.
Jednocześnie na okręt napływa komunikat silnie zniekształcony przez zakłócenia:
„ Do wszystkich............ tków tu kontrola......... Nie zbliżać się, powt.................. . Mamy awarie głów...... komput....... Niebezpieczeństwo, nie zbliżać się!!!!”