Tagi: Dedal, Borg, Janiszewski, April, USS Icarius
Dawno nie pisałem żadnego opowiadania, a co dopiero Trekowego. To będzie cykl opowiadający o trzech, byłych członków statku USS Icarius, którzy uciekli ostatnim pozostałym promem. Reszty dowiecie się z tekstu.
1. Ratunek
USS Icarius, prototypowy statek klasy Ikar został zaatakowany przez patrol Jem'Hadar. Statek od dawna wymagał napraw, więc przeciwnicy mieli miażdżącą przewagę.
-Tu kapitan do wszystkich, jeszcze żywych członków załogi! Opuszczamy statek!-odezwał się głos w głośnikach
Porucznik Maciej Janiszewski właśnie siedział przy biurku w swojej kwaterze, studiował dane zapisane na paddzie i popijał kawę.
Maciej był zwykłym, mało znaczącym członkiem załogi. Szczerze mówiąc, nikt poza inżynierami z którymi pracował i kapitanem nie wiedział kim on jest. W stołówce zawsze jadał samotnie, nikt się do niego nie odzywał. Cały czas był skupiony na pracy, praktycznie nie miał życia towarzyskiego na tym statku. Od początku swojej służby na USS Icarius, jego stopień nie zmienił się. Za najlepsze czasy uważał pracę na stacji kosmicznej, mieszczącej się głęboko w terytorium Zjednoczonej Federacji Planet. Wtedy był duszą towarzystwa, artystą, geniuszem. Dlaczego nie umiał stworzyć sobie takiego samego życia tutaj? Sam nawet tego nie wiedział. Powoli jego życie stawało się pustką.
Porucznik spakował najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka i wybiegł na korytarz. Potem ruszył w kierunku turbowindy.
-Hangar!- powiedział do komputera i winda ruszyła w dół, dzięki nowoczesnej technologii, nawet tego nie odczuł
Drzwi się otworzyły i Maciej wybiegł na korytarz, a potem pobiegł do hangaru. Hangar był wielkim pomieszczeniem z kilkoma konsolami, promami i kapsułami ratunkowymi. Porucznik wszedł do śordka ostatniego promu, który jeszcze nie wyleciał z uszkodzonego statku. Na pokładzie wahadłowca była już komandor Kate April i chorąży Wiliam Applegate. Wnętrze promu składało się z dwóch pomieszczeń. W jednym były konsole odpowiadające za ster, bronie, osłony i inne systemy małego statku. Drugie pomieszczenie było czymś w rodzaju strefy mieszkalnej. Znajdowały się tam ławki po obu stronach, reszta była wolna.
-Załamanie się eksperymentalnego rdzenia Warp w ciągu pięciu sekund!- odezwał się głos komputera na statku USS Icarius
Po chwili prom wystartował i wyleciał z hangaru statku. Jego wybuch była załoga oglądała z milczeniem i żalem na jednym z wewnętrznych ekranów promu. Wahadłowiec, którym lecieli nazwali Dedalus, od imienia ojca mitycznego Ikara.
Po paru minutach lotu, przed promem nagle otworzył się korytarz podprzestrzenny. Stało się to tak szybko, że nie mogli go uniknąć, wciągnął ich wewnątrz. Po drugiej stronie czekała na wahadłowiec nieznana część kosmosu.
Ciąg dalszy na pewno kiedyś nastąpi...
Nie wiedziałem jak dać akapit, to dałem "
".