Forum › Fandom › Opowiadania › Cykle opowiadań › dział tymczasowy › Norma - część 1
S-F; MaxTYTUŁ : NORMAAUTOR : Łukasz FilipiakWszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie komercyjne, tylko za zgodą autora.Dzień jak co dzień. Siedziałem w barze „N15”, popijałem dzienną dawkę normoholu, nie lubiłem tego. Nie mogłem patrzeć, jak nasza wspaniała i wolna kiedyś cywilizacja, staczała się na dno. O tym myślałem tylko ja. Masy były zadowolone i popierały normę. Nie wiecie czym jest norma ? Otóż normę wprowadzono po ogólnoświatowej wojnie, czy buncie jak niektórzy ją nazywali, spowodowanej globalnym bezrobociem. Klęska ta dosięgła nas, kiedy wydajność pracy była na tak wysokim poziomie, iż większość ludzi po prostu wyleciała na bruk. Nie był to odosobniony przypadek, tendencja ta w niedługim czasie objęła wszystkie uprzemysłowione kraje świata. To było straszne. Zdesperowani ludzie zabijali z nienawiścią właścicieli firm, polityków, nawet szarzy pracownicy nie mogli czuć się bezpiecznie, oni eliminowani byli z zazdrości. Po kilkuletnim chaosie, przetrzebiona ludzkość, zaprzestała walk. Przy współpracy ocalałych naukowców i polityków, udało się stworzyć „Komitet Normotwórczy”, uzyskał on poparcie społeczeństwa, po kilku latach posiadał on swoje oddziały w najbardziej istotnych lokalizacjach na kuli ziemskiej. Komitet obiecał każdemu obywatelowi cel w życiu, cel który ludzie utracili. Nie było to łatwe zadanie. Pracy nadal nie starczało dla wszystkich, dzięki robotyzacji wystąpiła nadprodukcja wszelkich dóbr, wtedy właśnie wymyślono „normę”. Już w przeszłości wiedziano, że najlepiej rządzi i kontroluje się społeczeństwo uzależnione od konkretnego dobra. Wprowadzenie normy dawało każdemu obywatelowi nieograniczony dostęp do dóbr materialnych, musiał on tylko przestrzegać normy, czyli zażywania odpowiedniej ilości normoholu, syntetycznego alkoholu. W szybkim tempie powstała Milicja N, organizacja ścigająca i pilnująca przestrzegania normy. Pytacie dlaczego nie popieram normy skoro wszyscy tak ochoczo się na nią zdecydowali ? Powiem wam. Norma dotyczy tylko szarych ludzi, wytworzył się w naszym organizmie rak, w postaci zamkniętego społeczeństwa ludzi utrzymujących system normy. Wszyscy naukowcy, politycy, technicy przyczyniający się do dostatniego życia nas szarych, egzystują według zasad, jakie zawsze obowiązywały. Pracują, uczą się, odnoszą sukcesy, podejmują wyzwania, a przede wszystkim nie stosują normy. Dlatego ja, nie mogę żyć w świecie bez wyzwań gdzie wszystko co chcesz możesz osiągnąć za podwyższenie sobie normy. Gdzie życie opiera się tylko na konsumpcji i zabawie, gdzie ideały przestały istnieć.Sączyłem wolno drinka, kiedy podeszła do mnie całkiem ładna dziewczyna.- Cześć, jesteś wolny ? Może wyskoczymy do mnie na małego drinka ?Nie miałem ochoty na zabawę. Hedonizm, tylko to było w głowach naszego społeczeństwa.- Nie dziękuję, naprawdę źle się dziś czuję, może innym razem.- Jak chcesz, kolego – dziewczyna odeszła zdegustowana moim zachowaniem. Miałem to gdzieś takie jak ona można spotkać w każdym barze. Dopiłem normohol i wyszedłem na ulicę, lekko się zataczając. Chodnik jak zwykle był zaśmiecony, na ławkach leżeli pijani ludzie, przeważnie bogacze, nadużywali normy. Kiedy skręcałem na moją ulicę, minął mnie z dużą szybkością samochód, o mało mnie nie potrącił. Wpadł w poślizg i rozbił się z hukiem o stojący nieopodal przystanek kolejki magnetycznej. Pobiegłem tam, cóż mogłem zrobić, taka już moja natura. W rozbitym pojeździe za kierownicą siedziała kobieta. Była ranna, postanowiłem jej pomóc. Na szczęście żyła, wyciągnąłem ją na chodnik i rozpocząłem opatrywanie ran. Kobieta ocknęła się.- Gdzie jestem, muszę iść, szybko… - chciała wstać.- Proszę nie wstawać, jest pani ranna, zaraz powinno przyjechać pogotowie.- Pan nie rozumie, ja muszę uciekać, błagam- Kobieto ! Zrozum, miałaś wypadek ! Leż spokojnie, do jasnej cholery ! – naprawdę nie wytrzymałem- Nazywam się Jenn, a teraz proszę mnie puścić !- Nie, nie pozwolę. – odrzekłem i przytrzymałem ją.- Ależ pan jest uparty, to przynajmniej niech pan zaprowadzi mnie w jakieś dyskretniejsze miejsce, nie potrzebuję ratowników, dam sobie sama radę.- Dobrze – uległem – mieszkam tutaj niedaleko, możesz zatrzymać się u mnie, jeżeli chcesz. Zapomniałem się przedstawić mam na imię Max.- Miło mi, zaprowadź mnie do siebie… - zemdlała. Wziąłem ją na ręce i przeniosłem do mojego mieszkania. Całe szczęście że nie była zbyt ciężka, położyłem ją na łóżku w sypialni, dla pewności włączyłem auto – doktora, by się upewnić czy nie ma obrażeń wewnętrznych, nie miała. Zmieniłem opatrunki i poszedłem się położyć w pokoju obok.Obudził mnie wspaniały zapach, dawno takiego nie czułem. Po chwili już wiedziałem co to. Jajecznica na bekonie. Wstałem i pobiegłem do kuchni.- Jak się spało Max ? Nie chciałam cię budzić, spałeś jak niemowlak – stała tak z łyżką mieszając jajecznicę, a ja patrzyłem z niedowierzaniem- Ale przecież nie powinnaś wstawać, dopiero co miałaś wypadek- Masz bardzo dobrego automatycznego doktora, jestem już prawie jak nowa, tylko lekko potłuczona, ale co tam, będziesz tak stał ? Jajecznica wystygnie. – Usiadłem, co miałem zrobić ? Jajecznica była wspaniała, sam nie potrafiłbym takiej przyrządzić, powiedziałem jej to, uśmiechnęła się.- Słuchaj Max, dziękuję ci za pomoc, jestem zaskoczona że ty normowiec…..- Nie jesteś stąd – przerwałem jej- Skąd wiesz ?- To proste, nie poczułem od ciebie alkoholu – uśmiechnęła się, tym razem inaczej bardziej tajemniczo- Sprytny jesteś jak na…- Normowca ,to chciałaś powiedzieć – zmieszała się lekko, wiedziałem że to miała na myśli- Ależ nie, właściwie tak, przepraszam.- Nic nie szkodzi ja też po ludziach nie spodziewałbym się pomocy, szczególnie po tutejszych – chyba powiedziałem zbyt wiele, bo zakrztusiła się jajecznicą.- Tak, masz rację, ale ty jesteś inny- Wszyscy mi to mówią – nie skończyłem zdania, Jenn zerwała się z miejsca.- Dziękuję naprawdę za wszystko ale muszę już iść – w biegu pocałowała mnie, odmiennie niż wszystkie inne, wypadła w biegu na korytarz, próbowałem ją zatrzymać. Nie udało mi się. Usiadłem i w ciszy dokończyłem potrawę. Dzień jak co dzień. Siedziałem w barze „N15”, popijając drinka.- Hej Max, ja nie chcę ci nic mówić ale wczoraj nie wypiłeś normy, wiesz chyba nie chcesz mieć do czynienia z Milicją – barman stał i uśmiechał się głupkowato- Nie, nie chcę lej za wczoraj i dzisiaj, normohol z cytryną – barman podał dwa duże kufle alkoholu, wypiłem je prawie duszkiem. Miałem już praktykę. Ciężko było wstać, ale podszedłem do testera i wsadziłem palec w otwór maszyny w celu wykonania pomiaru.- Witam obywatelu. Wykonuję pomiar alkoholu we krwi – poczułem lekkie ukłucie – twój wynik wynosi 0,8 jednostki, norma wykonana, najbliższy test jutro, zaległości brak, przelewam odpowiednią ilość kredytów na konto Max S. N122334b. Dziękuję, czy chcesz złożyć zapotrzebowanie ? – na ekranie wyświetliła się lista dostępnych rzeczy możliwych do uzyskania za kredyty które zgromadziłem, wybrałem najnowszego auto – doktora, sprzęt wirtualny i zestaw programów z archiwalnymi odcinkami Star Treka.Automat potwierdził że sprzęt dostarczony będzie w przeciągu trzech godzin. Zakończyłem pracę z testerem i udałem się wyjątkowo chwiejnym krokiem do domu. Miałem nadzieję spotkać Jenn, niestety nie było żadnych wypadków, wtoczyłem się po schodach, otworzyłem drzwi i rzuciłem się na łóżko, zasnąłem, co z tego że był dzień.Następnego dnia obudziłem się z okropnym bólem głowy. Sprzęt już stał przygotowany do użytku. Włączyłem doktora, ustawiłem model lekarza ze Star Treka- Proszę określić rodzaj medycznej potrzeby ? – odezwał się doktor - Kurde, doktorze łeb mi pęka- Widzę że za dużo się wypiło co, oj nieładnie, radziłbym…- Do rzeczy doktorze- Tak, racja, proszę zażyć 3 tabletki „AntiKatza”- Dziękuję - wyciągnąłem tabletki ze stacji doktora – możesz już się wyłączyć – powiedziałem do automatu- Ależ czy na pewno ? Jesteś pewien ? – odpowiedział lekarz- Tak, jestem, do widzenia doktorze – nacisnąłem przycisk OFF na stacji, obraz znikł.Tabletki zadziałały szybko, już w pełni sił ustawiłem komputer VR na pierwszy sezon Star Trek TNG, nałożyłem hełm i usiadłem wygodnie w fotelu.Drzwi wyleciały z zawiasów w iście widowiskowy sposób, pięciu mężczyzn ubranych na biało wpadło do mieszkania.- X1 sprawdź przyległe pomieszczenia – mężczyzna skinął i odszedł- X2, X3 przytrzymać tego obywatela – mężczyzna wskazał na fotel – dwaj potężnie zbudowani osobnicy podeszli do Maxa i złapali go za ręce. Wydający rozkazy chwycił w żelaznym uścisku hełm i pociągnął…Myślałem że świat rozrywa się na kawałki, nagły błysk i oślepiające światło wyrwało mnie z wirtualnej rzeczywistości, dostałem w twarz.- Obudź się człowieku, to nie sen, ani żadne zasrane VR – wielkolud stał i krzyczał mi w twarz- Co jest czego chcecie, ja nic – i wtedy zauważyłem ich białe uniformy, miałem jak to mówią przesrane.- Jasne, cholera ! Każdy tak mówi, ja nic, jestem niewinny – wielkolud robił przy tym głupie miny- Ale naprawdę o co chodzi – dostałem w brzuch, jeszcze raz w głowę- Nie wiesz ? Zaraz ci wyjaśnię – strażnicy mnie puścili – wiesz kim jesteśmy, wiesz co robimy. My zadajemy pytania ty na nie odpowiadasz – skinąłem głową – dobrze, mamy tylko jedno konkretne pytanie gdzie jest kobieta która przebywała niedawno u ciebie ?- Ostatnio było tu dużo kobiet – odparłem, był to błąd salwa ciosów pozbawiła mnie oddechu- Nie chrzań facet, dobrze wiesz o kogo chodzi - Tak wiem – uśmiechnąłem się mimo woli, kosztowało mnie to kolejne uderzenie.- Domyślam się śmierdzielu, a teraz mów albo twój doktor nie da rady cię poskładać – wielkolud uśmiechnął się szyderczo, wymierzył cios.- Dobra, już mówię, nazywa się Jenn, nie wiem gdzie mieszka, gdzie pracuje, cholera nic nie wiem ! Gnoje, obijacie nie tego co trzeba !Ręka wielkoluda opadła z siłą młota, więcej nic nie poczułem, nastała ciemność.Związali mnie, świnie, zostawili też niespodziankę, cholera naprawdę bombową niespodziankę. W co ja się wpakowałem ? Dosięgłem włącznika automatycznego doktora.- Proszę określić…. – doktor nie dokończył bo mu przerwałem- Wiem, wiem, rozwiąż mnie ! – lekarz nie wiedział co odpowiedzieć, był na tyle elastyczny że za pomocą laserowego skalpela rozciął kajdanki.- Dzięki, wstrzyknij mi też coś na ból – spray podziałał natychmiast, ledwo wstałem, ależ to był sukces. Na zegarze bomby było kilka sekund do detonacji, zerwałem się do wyjścia, w ostatniej chwili wyskoczyłem, nastąpiła detonacja, wyrzuciło mnie na przeciwległy chodnik, szkoda że nie mam auto – doktora bo teraz czuję się chyba najgorzej. Pozbierałem się, miałem dużo szczęścia, od śmierci dzieliły mnie sekundy . Wiedziałem gdzie muszę się udać. Potrzebowałem broni. Na ulicy M. jak zwykle było tłoczno, wszedłem do znanego sklepu, zajmującego się dostarczaniem rządnym adrenaliny obywatelom, zabawek. - Witamy pana, czy reflektuje pan na zabawkę ? – przygarbiony sprzedawca spoglądał na mnie z ukosa- Potrzebuję dobrej małej broni – odparłem ,pokazał mi katalog, wybrałem interesujący mnie pistolet, od teraz biali nie będą mnie bezkarnie obijać.Noc była zimna, dla mnie jeszcze bardziej, gdyż ukrywałem się w dawnych tunelach metra. Już prawie zasypiałem gdy usłyszałem podniesione głosy.- X1 daleko jeszcze do celu ?- Nie szefie. Już prawie go mamy.Wiedziałem kto to. Biali, Milicja N. Uparli się. Przynajmniej te ich głupie białe stroje dawały mi większe szanse na trafienie. Kaczki na strzelnicy, tak, to najlepsze porównanie.Max wystrzelił, tłumik pistoletu sprawował się znakomicie, jeden z białych padł. Odpowiedzieli ogniem, ich „zabawki” robiły o wiele więcej hałasu, ale były też efektywniejsze. Max uchylił się przed spadającym odłamkiem sufitu, przeturlał się na drugą stronę tunelu, rozpoczął ponownie ostrzał . Milicja straciła kilku oficerów, nagle przestali strzelać. Przez tunel przetoczył się doniosły głos szefa Milicji.- Max nie bądź idiotą ! Jeżeli będziesz nadal strzelał, nie będzie ucieczki, kopiesz sobie grób !- Ja już go sobie wykopałem – Max wyskoczył na środek tunelu, przełączył pistolet w tryb automatu i wystrzelił cały magazynek w stronę białych. Zuchwała akcja desperata, poczyniła ogromne straty w szeregach Milicji.Biegłem w stronę miejskiego światła, co ja robię, co ? Przecież to samobójstwo. Tunel się kończył. Wybiegłem na dawną stację, ogarnął mnie strach. Znajdowałem się w promieniu reflektora autolotu, za sobą słyszałem krzyki białych. Byłem w pułapce.- Czego tak stoisz, wsiadaj szybko – z autolotu opadła drabinka, zawahałem się - Wsiadaj Max to ja Jenn, szybko albo zrobią z ciebie kaczkę nadziewaną ołowiem – po tych słowach wspiąłem się po drabince, rzeczywiście to była ona.- Jenn – wyjąknąłem, byłem w szoku. - Musimy poważnie porozmawiać Max – też o tym myślałem, należało mi się – ale to dopiero w kryjówce.Autolot wystrzelił w górę, z dołu pasażerowie usłyszeli kilkanaście strzałów, chybionych. Po chwili na ogonie autolotu siedziało kilka pojazdów Milicji.CDN...
Witam. To moje pierwsze opowiadanie na forum TSS. Mam nadzieję, że będzie się podobać. 😀
Opowiadanie jest ciekawe, choć widzę iż pisane pod wpływem MP 2;) Samo uniwersum jest dośc obiecujące i dajace spore pole do popisu, jednak nad formą musisz popracowac; przedewszystkim brakuje opisów. Poza tym wszyzstko sprawia wrażenie nieustannie popychanego do przodu. Zwolnij troche tępo, przejdź też kapke na watki poboczne, np opisując to jak Max dostał się do metra.
Aha, i proponuje skupić sie albo na narracji albo pierwszo, albo trzecio osobowej, nie zaś skakać między nimi, w koncu czytelnicy nie muszą wiedzieć dokładnie jak sie dzieje coś czego bohater nie widzi
Miła odmiana dla forum treka. Czytając to opowiadanie miełem wrażenia jakbym oglądał Immortela lub Raport Mniejszości choć sięgając w głąd pamięci zastanawiam się czy przypadkiem nie czytałem jakiejś książki opartej na tym universum które jest opisywane w tym opowiadaniu. Ale wracajac do tematu opowiadanie czyta się miło, szybko, pobudza wyobraźnie {co zdaża mi się rzadko czytając niektóre "wypocinny"}, szkoda tylko że krótkie, mam nadzieję że będzie dalsza część inaczej taki fajny poczatek niepotrzebnie by sie zmarnował. Teraz sobie przypomniałem jaka to była książka, tam też system życia opierał się na normach ale w zupełnie innym ujęciu, tam nie można było ich przekroczyć, normy były bardzo rygorystyczne i trzeba było nie lada sie natrudzić aby opinąć przepisy zgodnie z przepisami. Wieczna Wojna i Wieczna Wolność bo o nich mowa, polecam ją każdemu bo naprawde warto. Tak trzymać Sai, czekam na dalsze części z niecierpliwością.
Bardzo fajny tekst. szczegolne podobala mi sie forma - 'wspomnienia' bohatera to mila odmiana. Mam nadzieje, ze zobacze tutaj ciag dalszy.
Miła odmiana dla forum treka. Czytając to opowiadanie miełem wrażenia jakbym oglądał Immortela lub Raport Mniejszości choć sięgając w głąd pamięci zastanawiam się czy przypadkiem nie czytałem jakiejś książki opartej na tym universum które jest opisywane w tym opowiadaniu.
[post="20281"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]
Dzięki za komentarze. Jak będę miał czas (przez najbliższe dni muszę kuć prawoznawstwo, prawo konstytucyjne i psychologię społeczną..uff) napiszę kontynuację. Inspiracją do napisania tego opowiadania była twórczość J. Zajdla w szczególności „Limes inferior”. Jeżeli ktoś go nie czytał to polecam. De facto nie czytałem książki z universum takim jak w opowiadaniu. Chętnie przeczytam. 😀
Może mi ktoś wytłumaczyć co oznacza skrót „MP 2” ❓ Nie kojarzę, najlepiej Coen bo to on go użył.
Może mi ktoś wytłumaczyć co oznacza skrót „MP 2” ❓ Nie kojarzę, najlepiej Coen bo to on go użył.
[post="20331"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]
Wydaje mi się że chodziło mu o Max'a Payne'a 2 😀
Zaś co do opowiadanka - nie będę oryginalny i powiem że mi się podobało - pisz dalej 😀