Forum › Fantastyka › Komiksowe światy i ich ekranizacje › Komiksy
Posty wydzielone z wątku o animowanych SF:
Któryś raz z rzędu chwali się przyjaźń i empatię, najpierw okładając przyjaciół po gębie (i drąc im co najwyżej ubranka), potem obrywając samemu (też kończąc z paroma dziurkami w ubranku), a na koniec wszyscy znów się kochają.
W tzw między czasie zdemolowali pół miasta, w wyjątkowych odcinkach - pół planety a w bardzo wyjątkowych - pół kosmosu i nikt tego nie zauważył. Jak czytałem X-Menów to zawsze mnie ciekawiło, ile wynosi budżet komiksowych miast na usuwanie skutków mordobicia różnych super-istot (bo te są ponad to i nie widziałem, żeby Xavier czy Stark płacili za to, co rozpier...lili).
A jak ktoś "umrze", to i tak dwa numery później okaże się, że nie do końca, albo go jakiś bóg/hiroł/naukowiec (szalony albo i nie) ożywił. Ew zmartwychwstał sam z siebie.
Jeżeli komiksy DC czy Marvela niosą jakiekolwiek przesłanie to takie, że "hulaj dusza, piekła nie ma". Czyli nic odpowiedniego dla młodych ludzi.
Jeżeli komiksy DC czy Marvela niosą jakiekolwiek przesłanie to takie, że "hulaj dusza, piekła nie ma". Czyli nic odpowiedniego dla młodych ludzi.
Ach słodkie lata 90-te najgorszy okres dla komiksów niestety teraz wygląda to zupełnie inaczej komiksy niebywale dorosły zwłaszcza w marvelu(DC nie czytam), gdzie jeden event jakim było Civil War potrafił porwać wielu młodych ludzi do dyskusji nad tym czym jest demokracja i jakie są granice wolności jednostki wobec prawa niż debata w CNN odnośnie Patriot Act. Więc mimo, że komiksy to nadal fun dla nastolatków to i starsi tez znajdą coś dla siebie.
W ogóle spłycacie komiksy. Są fajne ambitne komiksy takie jak "Maus - opowieść ocalałego", lub "Kot Rabina". Dzięki takim komiksom można się czegoś nauczyć i to nie tylko tego, że komiksy nie muszą być o Super-bohaterach ratujących Ziemię od Super-złych.
W ogóle spłycacie komiksy. Są fajne ambitne komiksy takie jak "Maus - opowieść ocalałego", lub "Kot Rabina". Dzięki takim komiksom można się czegoś nauczyć i to nie tylko tego, że komiksy nie muszą być o Super-bohaterach ratujących Ziemię od Super-złych.
Fakt, są różne komiksy. Ja na [przykład uwielbiam "Asterxa", "Lucky Luke'a", Kajka i Kokosza", a nawet, wstyd przyznać, "Jonkę, Jonka i Kleksa". To były komiksy! Szkoda, że teraz juz takie nie powstają
Ja na przykład uwielbiam "Asterxa", "Lucky Luke'a", Kajka i Kokosza", a nawet, wstyd przyznać, "Jonkę, Jonka i Kleksa".
A czemu wstyd się przyznawać?
Kiedyś jak jeszcze wydawano "Świat młodych" to wszyscy z przyjemnością czytali Kleksa, Binio Billa (podróbkę Lucky Luka) czy inne komiksy jakie w nim umieszczano.
Zresztą ciężko porównywać takiego Asterixa do powiedzmy Spawna czy Kajka i Kokosza do X-men bo to są całkiem inne bajki. 😉
Te nowe wbrew pozorom też niosą, Planet Hulk to pochwała przyjaźni i empatii.
Albo "Justice League: Crisis on Two Earths" o tym, że trzeba pomagać potrzebującym nawet w innej rzeczywistości. 😉
W ogóle spłycacie komiksy. Są fajne ambitne komiksy takie jak "Maus - opowieść ocalałego", lub "Kot Rabina". Dzięki takim komiksom można się czegoś nauczyć i to nie tylko tego, że komiksy nie muszą być o Super-bohaterach ratujących Ziemię od Super-złych.
Jasne, że są. Ale komiksy superhero to tez już nie durne nawalanki i jeśli ktoś ich nie czyta nie ma prawa ich oceniać tylko dlatego, że kiedyś kupił sobie TM-semica na obozie. A Maus jest przereklamowany.
Ale komiksy superhero to tez już nie durne nawalanki i jeśli ktoś ich nie czyta nie ma prawa ich oceniać tylko dlatego, że kiedyś kupił sobie TM-semica na obozie. A Maus jest przereklamowany.
Czytałam Wolverine. Wszystko, wszyściutkie, ale jakoś nie widzę głębi i przesłania. Ot, fajne ciacho sobie biega i drapie co popadnie.
Ale komiksy superhero to tez już nie durne nawalanki i jeśli ktoś ich nie czyta nie ma prawa ich oceniać tylko dlatego, że kiedyś kupił sobie TM-semica na obozie. A Maus jest przereklamowany.
Czytałam Wolverine. Wszystko, wszyściutkie, ale jakoś nie widzę głębi i przesłania. Ot, fajne ciacho sobie biega i drapie co popadnie.
A "Wounded wolf" czytałaś?
Ale komiksy superhero to tez już nie durne nawalanki i jeśli ktoś ich nie czyta nie ma prawa ich oceniać tylko dlatego, że kiedyś kupił sobie TM-semica na obozie.
"Weapon X", "Life/Death", "X-Tinction Agenda", walka o życie zarażonego technowirusem syna Cyclopsa, zderzenie metod Bishopa i "starych" X-Men, tragedia Illyany i Colossusa, przewijający się wątek Magneto i jego Acolytes - wszystko w polskich wydaniach 😉 TM Semic wybierał niezłe części. Nie wszystkie, ale niemało. I wbrew pozorom nie były to tylko nawalanki 😛
Idźmy dalej... "Venom", "Miecz Azraela" z Batmanem, pierwszy Mega Marvel ze Spidermanem (zwłaszcza ostatnia scena - "Kochanie... Wróciłem...Do...domu...) - to tak pierwsze z brzegu, bez wysilania pamięci (wybaczcie, ale straciłem swoją kolekcję dziesięć lat temu i odtworzyłem tylko częściowo). Głupie?
Nawet w komiksach superhero zdarzają się przesłania... A właściwie przypomnienie pewnych uniwersalnych prawd. O wielu z nich zapomnieliśmy, komiks potrafi nam to bezboleśnie przypomnieć. Komiks jako taki nie może też z definicji dążyć do moralizatorstwa. Jego główną rolą jest dostarczanie rozrywki. Zdarzają się ambitniejsze próby, ale rzadko. I nic dziwnego, to nie ta półka.
Dzięki takim komiksom można się czegoś nauczyć i to nie tylko tego, że komiksy nie muszą być o Super-bohaterach ratujących Ziemię od Super-złych.
Tu się zgadzam całkowicie. Polecam choćby "303" (nie, to nie jest komiks o Spartanach i nie przejęzyczyłem się w tytule :P) bądź "Sanktuarium".
A "Wounded wolf" czytałaś?
Myślę...
Nie! Ale póki co nie uzupełnię lektury.
Khy...nauka...khy.
Wbrew pozorom moje doświadczenie z Marvelem nie kończy się na TM-Semic czy Dobrym Komiksem (bo tak to się chyba nazywało). Czytałem Civil War, WWH i resztę "współczesnych" komiksów Marvela i swojego zdania nie zmienię.Sam uwielbiam komiksy franko-belgijskie no i polskie starocie w stylu Funky Kovala, Yansa, Kajka i Kokosza (szczególnie Kaprala), Tytusa. Kleksa też pamiętam, no i były kiedyś komiksy oparte o bajki Makuszyńskiego: Myszka Fiki-Miki i Koziołek Matołek.
Moim ulubionym komiksem jest Asterix. To było pierwsze zetknięcie się z komiksem. Potem czytałem Kleksa, Kajko i Kokosza (uważałem to zawsze za takiego polskiego Asterixa 🙂 No i czytałem też Thorgala który zrobił nam nie piorunujące wrażenie przez powiązania ze skandynawską mitologią i s-f. A pamięta ktoś komiks o kosmitach którzy zakładają na naszej planecie Atlantydę, pomagają ewoluować ludzkości i jeszcze pamiętam była akcja na księżycu a na koniec Ci kosmici się wycofali i zniszczyli Atlantyde i mieli nas tylko obserwować?
A pamięta ktoś komiks o kosmitach którzy zakładają na naszej planecie Atlantydę, pomagają ewoluować ludzkości i jeszcze pamiętam była akcja na księżycu a na koniec Ci kosmici się wycofali i zniszczyli Atlantyde i mieli nas tylko obserwować?
Pamięta, pamięta. Nawet pamiętam pierwszą część "Lądowanie w Andach" jaką dostałem na samym początku lat 80. Bo w latach 80 wychodziło to w formie pojedynczych zeszytów.
A w 2003 zebrano wszystkie części i wydano w formie albumów w dwóch tomach pod wspólnym tytułem "Ekspedycja" i dodano ostatni zeszyt wcześniej nie wydany w Polsce. Miłe wspomnienie z dzieciństwa. 🙂
I jeszcze niedawno można je było kupić ---> "Ekspedycja" tom 1 oraz "Ekspedycja" tom 2 ale może jeszcze w innym sklepie się znajdzie dostępne to wydanie.
Dzięki 🙂 od jakiegoś czasu męczyło mnie jak to się nazywało 🙂