Forum › Fantastyka › Star Trek › Holodek - Protokoły bezpieczeństwa.
Dzisiaj w czasie przerwy w robocie przypomniałem sobie odcinek voya gdzie Hirogeni przejęli okręt i uczynili z niego jeden wielki holodek.
W pewnym momencie była wzmianka że chcieli by stworzyć bitwę pod wolf 359 jak wiemy nie używali protokołów bezpieczeństwa zastanawia mnie to jak by wyglądała asymilacja przeprowadzona prze takiego holograficznego Borga w końcu Amerykanie z czasu WW2 dali im w kość.
Czekam na wasze komentarze i przemyślenia.
Khem, a jak miałaby wyglądać jesli nie "normalnie"? O ile w komputerze znalazłyby się dokładne dane techniczne na temat nanosond, które umożliwiłyby ich rekonstrukcję, to raczej holoasymilacja nie różniłaby się niczym od prawdziwej...
Ale załóżmy że holosieć by padła wszystkie rzeczy strwożone przez holograficznego borga by znikły co stało by się z zasymilowanymi ludźmi? Umarli by? Wrzucili do normalnej formy?
Po za tym co z kolektywnym umysłem królowa zauważyła by że przybyło kilka dron nawet jeśli ich nadajniki były by holograficzne nadal by działały.
Jak wiesz Borg wymienia sporo części w nowych członach i zasymilowani po skończeniu symulacji umarliby z powodu braku organów wewnętrznych ni8ezbędnych do życia.Jeśli zrobiliby prawdziwe odwzorowanie bitwy to człony próbowałyby skontaktować się z Kolektywem, ale Hirogeni spotkali już Borga i sądzę, że raczej zablkowaliby taką możliwość.Tylko nie wiem jak by wyglądała bitwa bo Wolf 359 toczył się w kosmosie, a nie na powierzchni, więc nawet Voyagerowy holodek byłby mocno za mały.
Pewnie część Hirogenów i nieświadomych sytuacji załogantów Kaśki zamknęłaby się w pomieszczeniach symulujących mostki poszczególnych statków Federacji i by się grzmocili 😉 Tzn. nie wzajem, tylko z holograficznym Borgiem 😉 Przecież Voyager w tym odcinku też nie robił za całą Francję, tylko za kilka jej oddalonych od siebie punktów (kwatera Nazistów, Jankesów, ruchu oporu itp.).
Tak a potem by się zdziwili jak by Voy zmienił kurs na terytorium borga. 🙂
Wystarczyło by zrobić z mostka Voyagera symulację nie wiem czarnej dziury :> albo łazienki Paris Hilton, nikt by tam nie zaglądnął :>
Przypominam, że holodek najwyraźniej, co bardziej interaktywne elementy symulacji "stwarza" przy pomocy replikatorów. Kto wie, czy np. nanosondy nie byłyby replikowane?
Jeśli tak, to nie musiałyby zniknąć po zakończeniu symulacji, podobnie jak Łosiu wyszedł z holodeku mokry w EaF i takim pozostał 😀 Do dziś nie wiadomo skąd nanosondy biorą metal do produkcji implantów (część to oczywiście wszczepy, ale część najwyraźniej jest stwarzaa przez "drobiazg"). IMO jest spora szansa że zasymilowany w holodeku człowiek przy wyłączonych protokołach i dokładnie odtworzonych, zreplikowanych nanosondach mógłby pozostać droną.
Tylko nie wiem jak by wyglądała bitwa bo Wolf 359 toczył się w kosmosie, a nie na powierzchni, więc nawet Voyagerowy holodek byłby mocno za mały.
No, zapewne w na kilku okrętach musiało dojść do inwazji i pewnie o tym mówiono. Inaczej sobie tego nie wyobrażam - Hirogeni raczej gustują w walce mono a mono, a nie w symulacjach walk na okręty :]
Wracamy do punktu wyjścia. Pomysł, że Hirogeni ryzykowaliby stworzenie na pokładzie grupki czonów, choćby ze zrepliowanymi wszczepami jest moim zdanie, delikatnie rzecz ujmując, dziwny. W tymż odcinku AHM przywracał przecież rannych załogantów do stanu 'używalności', a z przywróceniem do onego stanu członów miałby zapewne problem.
Tak ale Hirogeni mogli by zrobić załogę voya jako oficerów federacji na innych okrętach a borga jako hologramy.
Ale Ty wyszedłeś od pytania, czy owe hologramy miałyby w sobie duży ładunek realności, a z kolei mój przedmówca udowadniał, że owszem - wszczepy nie niknęłyby po wyłączeniu holodeku.
Owszem, byłyby jak najbardziej realne. Co do przywracania do życia, to przypomnę, ze w czasach II WŚ dało się człowieka na tyle rozczłonkować, że nawet w XXIV wieku żaden lekarz by go nie poskładał - wystarczy jeden granat i mamy takie puzzle że proszę siadać... Równa się to z trudnoscia przywrócenia do stanu uzywalności po prawdziwej asymilacji. Warto jednak zauwazyć, że zasymilowanego człowieka, zwłaszcza wciąż "na świeżo", bo proces zajmuje trochę czasu, można jeszcze odratować. Osobiście nie widzę zatem przeciwwskazań w tworzeniu symulacji Borg...O ile się nie mylę to w późniejszych odcinkach VOYa hologramy stworzone przez Hirogenów porywają Doktora i w ich wspólnocie znalazły się także drony...
Owszem, byłyby jak najbardziej realne. Co do przywracania do życia, to przypomnę, ze w czasach II WŚ dało się człowieka na tyle rozczłonkować, że nawet w XXIV wieku żaden lekarz by go nie poskładał - wystarczy jeden granat i mamy takie puzzle że proszę siadać... Równa się to z trudnoscia przywrócenia do stanu uzywalności po prawdziwej asymilacji. Warto jednak zauwazyć, że zasymilowanego człowieka, zwłaszcza wciąż "na świeżo", bo proces zajmuje trochę czasu, można jeszcze odratować. Osobiście nie widzę zatem przeciwwskazań w tworzeniu symulacji Borg...
Tylko, że w wypadku rozwalenia kogoś za pomocą granatu nie ma niebezpieczeństwa rozprzestrzenienia się tego niebezpieczeństwa, a w przypadku Borga - owszem.
O ile się nie mylę to w późniejszych odcinkach VOYa hologramy stworzone przez Hirogenów porywają Doktora i w ich wspólnocie znalazły się także drony...
W tym miejscu wracamy (znów) do pytania z pierwszego postu - czy to będzie prawdziwy Borg, czy jakaś tam podróba, niemająca dostępu do zbiorowego umysłu, niechcąca wracać do swoich itd.
Można powiedzieć, że ORV pomnożyło jeszcze kłopoty z Holodeckiem, zwanym tam - frazą wprost z Manuala TNG pochodzącą - Environmental Simulatorem. Bo skoro XXV-wieczny Holodeck syntetyzuje już nie tylko fotony, ale i grawitony (dla Alary), czy wszystkie cząstki jedzenia jakich potrzebował, by przeżyć (latami!) Adam/Otto z "Sympathy For The Devil", to granica między symulacją a rzeczywistością coraz bardziej - po dickowsku (ale i po lemowsku - vide wątek doskonałości Trurla) - się zaciera.
(I teraz potrzebne będą chyba protokoły chroniące byty holodeckowe przed użytkownikami...)