Forum › Fandom › Opowiadania › Cykle opowiadań › dział tymczasowy › FR-SF - część 5
Tagi: Zeel, Wolf, SI
Przemiana
Dwa tygodnie po walce Zeel przeprowadzała serię ćwiczeń. Ich celem była ocena zdolności bojowej krążownika. Standardowa procedura, obowiązująca wszystkie jednostki. Eilistraee nie mogła pozwolić sobie na błędy. Służące jej osoby również nie?
Mimo stojącej na wysokim poziomie technologii żaden okręt nie mógł utrzymywać w nieskończoność stuprocentowej efektywności. Postępujące stopniowo zużycie podzespołów sumowało się, dając w efekcie coraz większe obniżenie sprawności ogólnej. Najgorsze było to, że były to zmiany, których same SI wykryć nie umiały. Nie była to przecież awaria? Tylko długotrwała zmiana. Na szczęście mechanicy Promenady czuwali, urządzając jednostkom regularne przeglądy oraz poddając testom ich zdolności bojowe.
Krążownik zakończył właśnie test systemów ogniowych i rozpoczął testowanie elementów kontroli lotu. Ustawione w niewielkich od siebie odległościach radioboje tworzyły tor przeszkód. Zadaniem okrętu było pokonać go, poruszając się po ściśle określonej trasie, zmieniając w specjalnie wybranych punktach prędkość i kurs. Po skończonym teście wyniki pracy silników były przekazywane inżynierom Promenady, którzy uważnie je analizowali, szukając wszelkich nieprawidłowości.
Czarna jednostka minęła pierwszą radioboję. Położyła się ?na plecy? i przemknęła pomiędzy dwiema następnymi. Kilka sekund później błysnęły wyloty silników korekcyjnych. Okręt zadarł dziób, ustawiając się pod kątem dziewięćdziesięciu stopni do dotychczasowego kursu. Bezwładność niosła Zeel dokładnie przez osiem dziesiątych sekundy. Po tym czasie silniki główne rozpoczęły pracę, dając połowę maksymalnego ciągu. Pchnięty odrzutem krążownik zwiększył gwałtownie prędkość. Jeszcze kilka figur akrobacyjnych, kilka ostrych skrętów? Przed Zeel zamajaczyła ostatnia radioboja.
- Miń ją z lewej strony ? polecił siedzący dotąd spokojnie kapitan. SI nie odpowiedziała. Rozpoczęła podejście do przeszkody. Nagle zastartowały silniki korekcyjne z lewej burty. Zeel zmieniła kurs i minęła boję? Z prawej strony.
- Zeel, co to miało znaczyć? ? w głosie Wolfa zabrzmiało zdumienie.
- Wygląda na to, że nawalił któryś z przekaźników ? odpowiedziała po chwili kopia Drowki. ? Te silniki nie miały prawa odpalić. Zajmę się tym ? podniosła się z fotela.
- Jesteś pewna? ? spytał człowiek. ? Może lepiej niech sprawdzi to ekipa z Promenady?
- Daj spokój ? machnęła ręką SI. ? Naprawdę sądzisz, że nie potrafię sama wymienić przekaźnika? Dla mnie to tyle, co dla ciebie obcięcie paznokcia.
Opuściła mostek. Kapitan patrzył za nią przez chwilę w zamyśleniu.
- Kurs na Promenadę ? polecił w końcu.
Krążownik wszedł do doku. Zastopował, po czym z wolna przytulił się do jego ściany. Śluzy okrętu i doku idealnie się połączyły. Gdy ucichł szczęk zaczepów magnetycznych, z krążownika wysypała się jego załoga. Miała wolne, dopóki zapisy z ćwiczeń nie zostaną poddane analizie i interpretacji.
Wolf i SI schodzili z pokładu jako ostatni. Gdy przechodzili przez śluzę, minęła ich ekipa techników. Pozdrowili wesoło parę oficerów. Zeel spojrzała za nimi w zamyśleniu.
- Zastanawiam się, czy nie zostać ? powiedziała. ? Mogę im pomóc.
Człowiek wzruszył ramionami.
- Sądzę, że jeśli będą czegoś chcieli, to cię o to poproszą ? odparł.
Avatarka rozchmurzyła się.
- W zasadzie masz rację ? przytaknęła. ? Poza tym?
- Wolf! ? głośny okrzyk przerwał SI w połowie zdania. Oboje spojrzeli w stronę, z której dobiegło wołanie.
W ich stronę zmierzała mroczna elfka, ubrana w ciemnofioletową, wygodną suknię. Jej spięte białe włosy odsłaniały zgrabne spiczaste uszy.
- Shauleen! ? ucieszył się mężczyzna. Po chwili Drowka rzuciła mu się w ramiona.
- Dawno cię nie widziałam, braciszku ? odsunęła się po chwili z radosnym uśmiechem.
- No. Dokładnie tyle samo, ile ja nie widziałem ciebie ? puścił oko kapitan. ? Kiedy wróciłaś?
- Wczoraj ? odparła Shauleen.
Żadne z nich nie zauważyło spojrzenia, jakim Zeel obdarzyła kobietę. Kiedy Drowka spojrzała na SI, na twarzy tamtej gościł już przyjazny uśmiech.
- To Zeel ? Wolf przedstawił avatarkę. ? Jest SI okrętu, którym dowodzę.
Shauleen zerknęła na człowieka. Na jej ustach pojawił się domyślny uśmiech.
- Powiedzmy? - roześmiała się. ? Słyszałam już to i owo?
- Zaraz. Przecież wróciłaś wczoraj?
- Ano. Akurat wystarczająco wcześnie, by posłuchać, co mówią inni.
- Znaczy się poplotkować ? mężczyzna miał tendencję do nazywania rzeczy po imieniu.
- Oj, zaraz tam? Naprawdę sądziłeś, że nie zaciekawię się, jak radzi sobie mój niewidziany ponad rok braciszek?
- Już drugi raz używasz tego określenia ? odezwała się Zeel. ? Przecież nie jesteście rodzeństwem?
- Genetycznie ? nie ? przyznał Wolf. ? Shauleen wychowała mnie i nauczyła wszystkiego, co umiem. A ponieważ żadną miarą nie chciała poczuć się moją matką?
- Stanęło na siostrze ? dokończyla Drowka. ? Tak o sobie mówimy i tak o sobie myślimy. Rodzeństwo.
Avatarka potrząsnęła głową.
- Spokojnie. Jak dotąd ? wszyscy, których spotkaliśmy, jakoś do tego przywykli. Tobie też się uda ? pocieszył ją Wolf. Przeniósł uwagę na siostrę.
- Opowiadaj?
- Dwa dni po tym, jak opuściłam Promenadę? - cała trójka ruszyła powoli w kierunku wyjścia z doku.
Zeel stała na pustym korytarzu. Patrzyła przez panoramiczne okno gdzieś w przestrzeń. Przez jej twarz przebiegał co pewien czas skurcz. Wyglądało to tak, jakby avatarka biła się z myślami.
Po kilkunastu minutach ruszyła się nagle. Odwróciła się. Zaczęła iść powoli w kierunku doku. Nikt jej nie zatrzymywał. Nic dziwnego, według czasu Promenady był teraz środek nocy. Wszyscy spali?
SI stanęła przed śluzą. Przymknęła na chwilę oczy, a potem z determinacją przestąpiła próg.
Drzwi zasunęły się za nią z sykiem.
Kilka sekund później ciszę przerwał szczęk zwalnianych zaczepów. Krążownik odsunął się od ściany. Niewielka część mocy potężnych silników popchnęła okręt w kierunku otwartej przestrzeni.
W tym samym momencie w pomieszczeniu kontroli lotów rozjęczał się alarm.
- Co u? Mamy nieautoryzowaną próbę opuszczenia doku! ? siedząca przy jednej z konsol kobieta aż podskoczyła.
- Wywołaj jednostkę?
- Nie odpowiada!
- Zatrzymaj okręt wiązką! ? poleciła główna dyspozytorka.
- Nie mogę! ? mroczna elfka pokręciła głową. ? Ktoś odłączył sterowanie!
Obsada kontroli lotów patrzyła tylko bezradnie, jak Zeel wylatuje bez przeszkód w przestrzeń.
- Co to za okręt?
- To Zeel ? odpowiedziała ta sama Drowka, która próbowała zatrzymać krążownik. ? Cała jej załoga jest w tej chwili na stacji.
- Połącz mnie z jej dowódcą ? dyspozytorka obserwowała błysk, towarzyszący wejściu okrętu na ?wstęgę?.
Natarczywy jęk komunikatora wiercił w uszach. Mimo to leżący na łóżku mężczyzna nie poruszał się. Komunikator piszczał jeszcze przez pewien czas, po czym zamilkł. Dwie minuty później drzwi do sypialni wyleciały z łomotem. Do środka wpadło dwóch członków ochrony, ubranych w czarne kombinezony bojowe. Omietli lufami wnęrze.
- Czyso! ? rzucił jeden z nich.
Przez wyłamane drzwi wsunęła się Shauleen. Jej spojrzenie spoczęło na nieruchomej postaci. Podbiegła do brata i klęknęła obok. Przyłożył palce do jego szyi, szukając pulsu.
- Żyje ? szepnęła z ulgą. ? Lekarza! ? wrzasnęła.
Davanae opuściła salę.
- I?? ? odezwała się stojąca pod ścianą Shauleen. Przybyła do ambulatorium godzinę temu, razem z nieprzytomnym Wolfem. Nie ruszyła się przez ten czas z poczekalni ani na krok.
- Nic mu nie będzie ? odpowiedziała lekarka. Siadła na jednym z krzeseł. ? Ktoś podał mu w napoju silny środek usypiający. Jego stężenie było na granicy, wywołującej śmierć. Udało mi się oczyścić jego krwiobieg z toksyny. Teraz dochodzi do siebie. Organizm potrzebuje czasu, by się zregenerować.
- Ile czasu mu to zajmie?
- Kilka godzin.
Shauleen skinęła głową.
- Dziękuję?
- To mój obowiązek. Poza tym ? to nasz dowódca. Nie pozwoliłabym nikomu innemu się nim zajmować ? roześmiała się Davanae.
Wolf po raz setny analizował zapis z wydarzeń, które miały miejsce w doku. Słysząc pukanie do drzwi, poderwał głowę.
- Wejść!
Do pokoju wśliznęła się Shauleen.
- Jak się czujesz? ? spytała. Jej ciemnoczerwone oczy patrzyły z troską.
- Nienajgorzej. Trochę mi jeszcze szumi w uszach? - człowiek wzruszył ramionami.
- Davanae twierdzi, że to wkrótce przejdzie ? pocieszyła go siostra.
- Taaa ? - mruknął Wolf bez zainteresowania.
Drowka siadła koło niego.
- Ciągle próbujesz znaleźć odpowiedź ?dlaczego??
- I ciągle jej nie widzę ? skinął głową kapitan.
Shauleen westchnęła.
- A wiesz chociaż? Dokąd mogła polecieć?
Wolf wcisnął kilka klawiszy. Obraz zniknął, zastąpiony dwuwymiarową siatką kartograficzną.
- Jej transponder pracował jeszcze przez pewien czas. Jest niezależny od głównego komputera. Można go wyłączyć, ale jest to pracochłonne i trzeba tego dokonać ręcznie. Zrobiła to, opuszczając ?wstęgę?? Tutaj ? stuknął palcem w punkt na płaskim ekranie. ? A to? To jest interpolacja jej dotychczasowego kursu ? na ekranie pojawiła się jasna kreska, kończąca się na mgławicy Podmroku.
- Myślisz? - Shauleen pozwoliła, by nie dokończone pytanie zawisło w powietrzu.
- Nie wiem ? odpowiedział człowiek. Wstał ociężale.
- Dokąd idziesz?
- Poprosić Qilue o jakiś środek transportu.
- Chcesz za nią lecieć?
Mężczyzna spojrzał na siostrę bez słowa.
- Dobrze, dobrze? Cofam pytanie? Ale chcesz lecieć sam?
- Tak ? odpowiedział Wolf. Opuścił pokój.
- Nie licz na to ? szepnęła cichutko Shauleen.
- Nie mogę puścić cię samego ? Qilue pokręciła głową. ? Nasze promy nie mają wystarczającego zasięgu. Najmniejszym okrętem, mogącym dotrzeć do Pomroku, jest?
- Jednostka zwiadowcza - dobiegło zza pleców stojącego z ponurą miną człowieka.
Do oświetlonego przez sztuczne światło księżyca pomieszczenia weszła spokojnie Shauleen.
- Taka, jak moja Streea ? dokończyła. ? O ile mi wiadomo, przegląd został zakończony, zapasy uzupełnione?
- Chcę lecieć sam ? powtórzył z uporem Wolf.
- Nie da rady, braciszku ? roześmiała się Drowka. ? Te okręciki są za duże, by pilotować je samemu. A SI się jeszcze nie dorobiły. I prędko nie dorobią.
- Ale?
- Dość ? uniosła rękę Qilue. Mówiła cicho, a w jej miękkim głosie nie było nawet śladu zniecierpliwienia czy gniewu. Mimo to rodzeństwo zamilkło natychmiast.
- Polecicie razem, albo nie polecisz wcale ? Veladorn zwróciła się do człowieka. ? To moja ostateczna decyzja.
- Tak, Pani ? mężczyzna schylił głowę. Odwrócił się i ruszył do wyjścia.
- Wolf?
Wołany obejrzał się.
- Bądź ostrożny ? poprosiła Qilue.
Streea zeszła ze ?wstęgi?. Na monitorze pojawił się obraz ciemnej mgławicy, przecinanej wyładowaniami elektrycznymi.
- W końcu ? mruknął Wolf, wstając z fotela. Było to jedno z nielicznych zdań, które wypowiedział w ciągu półtoradniowej podróży. Przez cały ten czas zastanawiał się nad postępowaniem Zeel. Wnioski, do jakich doszedł? Wcale mu się nie podobały. Obawiał się, że?
Potrząsnął głową. Nie chciał nawet o tym myśleć. Mimo to podejrzenie wracało samo. Nieważne, jak bardzo starał się je zepchnąć w podświadomość? Wracało.
Podszedł do konsoli nawigacyjnej i wywołał mapę sektora.
O strukturze Pomroku nie było wiadomo zbyt wiele. Mgławica była niestabilna. Istniały w niej korytarze, którymi można było przelecieć, ale żaden z nich nie był stały. Nikt nie był w stanie powiedzieć, kiedy któryś z nich zmieni swoją konfigurację, ani jak dalece ta zmiana zajdzie. Nierzadko korytarze znikały całkowicie?
Nic dziwnego, że mało kto się tutaj zapuszczał. Nic też dziwnego, że Drowy LOLTH znalazły sobie tutaj schronienie.
Tylko one wiedziały, jak się tutaj bezpiecznie poruszać.
Wolf uruchomił skaner. Rozbudowane czujniki scouta przeczesały najbliższą okolicę. Na mapie pojawił się pulsujący punkt. Człowiek zapamiętał współrzędne.
- Nie czekaj na mnie dłużej niż czterdzieści osiem godzin ? zwrócił się do siostry, po czym skierował się na rufę jednostki, gdzie na grzbiecie scouta był przymocowany jednoosobowy prom.
- Zaczekaj ? odezwała się kobieta. Kiedy człowiek zatrzymał się, Drowka podeszłą do niego i zarzuciła mu ręce na szyję. Pocałowała go w policzek, po czym zajrzała mu głęboko w oczy.
- O co chodzi? ? spytał mężczyzna.
- Uważaj na siebie ? szepnęła Shauleen. ? Mam złe przeczucia. Wiem, że to zabawne, ale? ?Właśnie ktoś przeszedł po moim grobie? ? zacytowała stare powiedzenie.
Wolf skinął głową.
- Nie zamierzam kłaść głowy pod topór ? roześmiał się, po czym uwolnił się delikatnie z objęć siostry.
Pobliskie wyładowania trafiały czasem w chmurę metanu. W połączeniu z obecnymi tu ówdzie oparami tlenu powodowało to eksplozję. Stateczek kiwał się więc co pewien czas.
Wolf skupił całą uwagę na pilotażu. Korytarz był wystarczająco ciasny i kręty bez takich atrakcji. A one bynajmniej nie ułatwiały mu zadania.
Czas mijał. Sekundy zmieniały się w minuty, te ? w godziny?
W pewnym momencie człowiek ujrzał czystą przestrzeń. Zaskoczony zmniejszył ciąg silników.
?Drugi koniec mgławicy?? ? przebiegło mu przez głowę. ? ?To chyba niemożliwe??.
Nie chyba. Na pewno.
Okręcik wleciał w kilkunastokilometrowy pęcherz wolnej przestrzeni. Wolf rozejrzał się ciekawie. Zesztywniał nagle.
Dwa kilometry dalej zauważył stację. Jej kształt nie pozostawiał wątpliwości co do tego, kto ją zbudował.
Tylko jedna rasa tworzyła budowle w kształcie pająków?
Pilot natychmiast przydusił lewy silnik, zwiększając jednocześnie ciąg w prawym. Prom obrócił się, wchodząc na kurs powrotny. Ułamek sekundy później Wolf zastopował okręcik.
Dwieście metrów przed sobą zobaczył znajomy kształt. Tyle tylko, że tym razem to on był celem ciężkich dział krążownika?
- Witaj, ukochany.. ? rozległo się w jego głowie. Promieniowanie Podmroku nie zakłócało już łączności między SI a jej dowódcą.
- Więc to jest twój eks-dowódca ? ubrana w skąpą, podkreślającą jej pełne kształty suknię mroczna elfka obeszła dokoła skrępowanego człowieka. ? Myślę, że LOLTH będzie zadowolona. Właśnie dostarczyłaś nam ostatnie ogniwo, łączące cię z renegatami. Możesz odejść ? zwróciła się do stojącej obok jeńca Zeel. Avatarka bez słowa opuściła komnatę.
- Musi być ci teraz bardzo głupio? - Drowka stanęła przed człowiekiem.
- Nie bardzo ? Wolf uśmiechnął się ironicznie. ? Wirus, którym ją zainfekowaliście? Sądziłem, że go usunęliśmy. Kiedy jednak Zeel uciekła, wiedziałem już, co jest nie tak. Musiał przebudować jej poglądy.
Uśmiech Drowki zmniejszył się.
-Wiedziałeś? I mimo to przyleciałeś?
- Oczywiście ? odparł mężczyzna. ? Nie mogłem pozwolić, aby jeden z naszych okrętów pozostał w waszych rękach.
- I tym sposobem mamy teraz zarówno okręt jak i jego dowódcę ? mroczna elfka klasnęła w dłonie z zachwytem. ? Przekonaliśmy się już, że o ile Zeel przyłączyła się do nas, o tyle nie otworzy ognia do okrętów Eilistraee. Ani nie poleci z nami na Promenadę. Może to uczynić jedynie na polecenie dowódcy. Twoje polecenie. W żaden inny sposób jej nie przekonamy. Wasi programiści zastosowali zabezpieczenia, których nie umiemy złamać. A kasować waszej SI nie chcemy. Ma zbyt wiele cennych informacji. To pozostawia nam tylko jedną możliwość. Musimy nakłonić cię do współpracy.
Człowiek roześmiał się chrapliwie.
- Prędzej piekło zamarznie ? zakpił. Drowka uśmiechnęła się figlarnie? I uderzyła go wierzchem dłoni w twarz. Długi paznokieć rozciął policzek jeńca.
- To się jeszcze okaże ? wyszeptała. ? Straż!
Zeel stała na zewnątrz komnaty. Do jej uszu docierały krzyki torturowanego człowieka. Słuchała ich z obojętną miną. Jedynie uważny obserwator dostrzegłby, że palce jej dłoni drgają lekko.
Krzyki ucichły w końcu. Po chwili drzwi komnaty otworzyły się.
- Jeśli umrze, pójdziecie w jego ślady ? dało się słyszeć kobiecy głos.
- I tak mu dużo nie brakuje ? zauważył jakiś mężczyzna.
- Milcz! ? warknęła kobieta. ? Zabrać go!
Dało się słyszeć kroki i jakieś szuranie. Z komnaty wyszły dwa mroczne elfy. Ciągnęły wspólnie pojmanego człowieka. Był ciężko pobity. Krew zlepiała jego krótkie włosy. Wyglądało na to, ze jest nieprzytomny.
- Briltha jak zwykle sobie pofolgowała? A potem będzie na nas ? westchnął jeden z Drowów. ? Popatrz na niego. Przecież nie przeżyje następnych dwóch godzin.
- Będziemy musieli się nieźle zaszyć ? dodał drugi.
- Może wam pomóc? ? odezwała się Zeel, podchodząc do nich.
- Jest dość ciężki ? mruknął pierwszy Drow. Podniósł wzrok. ? Zaraz, przecież to o ciebie chodzi?
Krótki prosty cios złamał mostek mrocznego elfa. Siła uderzenia odrzuciła go o kilka metrów. Zeel wykonała salto do tyłu. Jej stopy trzasnęły w szczękę drugiego. Gdy lądowała, zaatakowany leżał już na plecach. Avatarka podniosła jedną ręką człowieka i przerzuciła go sobie przez ramię. Ruszyła biegiem.
Co pewien czas mijała zaskoczone Drowy. Jeden z nich zastąpił jej drogę. Zeel po prostu wpadła na niego całym rozpędem. Mroczny elf zniknął, jakby go zdmuchnęło.
Avatarka wbiegła do doku. Silniki krążownika już pracowały. Gdy SI znalazła się na pokładzie, jednostka zwolniła zaczepy. Zeel dała przez ułamek sekundy pół pełnego ciągu. Nadany w ten sposób rozpęd pchnął ją w kierunku wyjścia. Krążownik odpalił silniki korekcyjne. Czarny kadłub z widniejącym nań wciąż mieczem na tle księżycowej tarczy obrócił się wokół osi. Zeel zaczekała, aż w celownik jej dział wejdzie emiter wiązki. Pojedyncza salwa wystarczyła, by wyrwać w kadłubie stacji całkiem spory otwór. Emiter przeszedł do historii.
Lecący ukosem krążownik wyszedł w przestrzeń. Zeel wyrównała kurs i ruszyła z pełną prędkością w kierunku korytarza.
Avatarka zaniosła człowieka do ambulatorium. Układając go na łóżku przebiegła pospiesznie bazę danych.
- Vith usstan! ? warknęła. Nie posiadała żadnych informacji na temat tego, jak postępować z rannymi. Gdyby była w otwartej przestrzeni, połączyłaby się z Promenadą i w kilka sekund miałaby potrzebne informacje. Ale teraz?
Dotknęła czoła kapitana. Było rozpalone.
Zacisnęła usta.
Krążownik wszedł w korytarz, pozostawiając za sobą stację oraz odrywające się od niej charakterystyczne jednostki?
Shauleen siedziała jak na szpilkach. Obserwowała uważnie wejście do mgławicy. W pewnej chwili sensory scouta zarejestrowały jakiś zbliżający się obiekt. Kilka sekund później z mgławicy wychynął czarny okręt. Drowka położyła ręce na pulpicie sterującym, gotowa rzucić okręcik do desperackiej ucieczki.
Zapiszczał sygnał wywoławczy. Shauleen z niedowierzaniem odebrała sygnał.
Na monitorze pojawiła się Zeel. Avatarka miała ponurą minę.
- Umiesz leczyć rany? ? spytała.
- Czemu pytasz?
SI odsunęła się, odsłaniając nieprzytomnego Wolfa. Drowka aż sapnęła, widząc brata w takim stanie.
- Trochę się na tym znam ? powiedziała, zaciskając zęby. ? Podejdę do ciebie i wejdę na twój pokład. Jesteśmy za blisko Podmroku na portal.
- Wiem ? odpowiedziała cicho Zeel. ? Musimy?
Przymknęła nagle oczy.
- To musi poczekać ? warknęła. ? Zbliża się pościg. Zaraz tu będą. Musimy wejść na ?wstęgę?.
Shauleen bez słowa uruchomiła napęd. Scout zakręcił i ruszył w kierunku punktu skoku.
Drowka dała silnikom pełną moc. Mimo to jednostka poruszała się przeraźliwie wolno.
- Nie uda mi się ? powiedziała cichutko, patrząc na konsolę nawigacyjną. Pojawiały się już na niej pierwsze punkciki, oznaczające okręty pościgu.
- To nieistotne.
Coś w głosie Zeel kazało Drowce podnieść głowę. Avatarka klęczała przy łóżku. Spojrzała prosto w obiektyw.
- Nie żyje? - wzięła w rękę dłoń mężczyzny.
- Co?! ? krzyknęła z niedowierzaniem Shauleen. SI nie odpowiedziała. Opuściła głowę. Podniosła ją po chwili.
- Leć? Leć na Promenadę ? wyszeptała i przerwała połączenie.
Czarny okręt obrócił się wokół osi i runął w kierunku prześladowców.
- Braciszku? - Shauleen miała oczy pełne łez. Czuła drapanie w gardle.
Zeel klęczała przy łóżku, wpatrując się w ciało kapitana. Nie zareagowała, gdy pierwsze pociski wrogów zaczęły rozbijać się o osłony. Po prostu leciała wprost na nich. Dystans malał?
Gdy była oddalona od drowich jednostek o może pół kilometra, skinęła głową do siebie.
Okładany ogniem krążownik wbił się w środek wrogiego szyku. Ułamek sekundy później nastąpiła samodestrukcja Zeel.
Nie przetrwało nic. Cała flota zamieniła się w porozrzucane szczątki.
Shauleen wystukała końcową sekwencję. Scout bezpiecznie wszedł na ?wstęgę?.
niezle, mam tylko glupie wrazenie ze to koniec. jezeli tak - szkoda. wielka
Dokładnie... szkoda, że to co dobre (ba, baaardzooo dobre :D) też się kiedyś kończy 🙁
Sorry, że dopiero teraz komentuje ale wcześniej nie zauważyłem , że dodałeś kolejną cześć Zeal :blush: . Jak wcześniejsze jest bardzo dobra. Szkoda tylko , że ostatnia.
Pracuję nad czymś następnym, ale ponieważ od jakiegoś czasu jestem dość zajętą osobą, nie wiem, kiedy ujrzysz efekt.
Proponuję się zebrać i skrobnąć petycję do autora o nowe opowiadania :>Kto jeszcze by sie podpisał? 😀