Forum Fandom Opowiadania Cykle opowiadań dział tymczasowy FR-SF - część 1

FR-SF - część 1

Viewing 11 posts - 1 through 11 (of 11 total)
  • Author
    Posts
  • Zeal
    Participant
    #2351

    Tagi: Zeel, Wolf, SI

    Okręt

    Stacja kosmiczna błyszczała w próżni niczym klejnot. Promienie pobliskiej gwiazdy oświetlały ją, wydobywając z wiecznego mroku każdy szczegół. Postronny obserwator mógłby się zastanowić, po co jakakolwiek rasa budowałaby stację o tak finezyjnym kształcie?

    A było na co popatrzeć. Stacja miała dobry kilometr w każdą stronę. Od głównej części w kształcie dwóch połączonych podstawami stożków odchodziły fantazyjnie powyginane wypustki. Cała konstrukcja kojarzyła się z ukwiałem. Wyglądało to tak, jakby rasa, która ją stworzyła, przykładała równą wagę do estetyki, co i funkcjonalności.

    Wewnątrz mieściły się niezliczone korytarze. Jednym z nich szła grupa trzech istot

    Dwie z nich wyglądały niestandardowo, jeśli za miarę ?normalności? przyjąć ludzkie wyznaczniki.

    Obie istoty były niewysokie. Miały około metra pięćdziesięciu wzrostu. Idealnie czarna skóra pokrywała ich szczupłe ciała. Białe włosy spływały pofalowanymi kaskadami na ramiona. Czerwone oczy jarzyły się inteligencją. Długie spiczaste uszy dopełniały całości. Obie istoty były płci żeńskiej. Tak przynajmniej mówiły ich figury, opinane przez srebrzyste, przejrzyste suknie.

    Trzecią osobą był człowiek. Nie zaliczał się do gigantów, niemniej jednak górował wyraźnie wzrostem nad pozostałą dwójką. Był ubrany całkowicie na czarno. Miał krótko ścięte włosy, kontrastujące z bujnymi fryzurami towarzyszek. Równie krótko przycięte wąsy i broda dopełniały całości.

    - Powiecie mi w końcu, o co chodzi, czy nie? ? zagadnął.

    -Nie ? uśmiechnęła się jedna z kobiet. ? Dowiesz się? Za chwilę.

    - Niech was?. ? machnął ręką człowiek. Obie kobiety uśmiechnęły się porozumiewawczo.

    Niecałą minutę później cała trójka weszła do pomieszczenia, zakończonego kilkumetrowej długości panoramicznym oknem. Obie kobiety podprowadziły mężczyznę do przezroczystej tafli.

    - Spójrz ? pokazała jedna z nich.

    Człowiek popatrzył we wskazanym kierunku.

    Okno wychodziło na dok. Był w nim zacumowany tylko jeden okręt.

    Sądząc na oko ? miał dobre trzysta metrów. Główny kadłub nie był długi. Nie przekraczał stu pięćdziesięciu metrów. Pozostałe sto pięćdziesiąt należało do wygiętych łukowato, rozmieszczonych symetrycznie długich ?skrzydeł?. Tuż przy spojeniach ?skrzydeł? z kadłubem widniały ciężkie działa. Okręt bardzo przypominał ziemską mątwę. Jego kadłub miał jednolity czarny kolor. Na górnej powierzchni widniał charakterystyczny srebrzysty symbol, przedstawiający miecz, umieszczony na tle księżycowej tarczy.

    - Co to jest? -spytał człowiek.

    - To jest twój okręt ? odpowiedziała kobieta, która go podprowadziła do okna. Mężczyzna nie zauważył, jak druga z kobiet wyciągnęła komunikator i wcisnęła jakiś przycisk.

    - Chyba sobie żartujesz? - mężczyzna był wstrząśnięty. ? Przecież to jakiś ciężki krążownik?

    - Poradzisz sobie ? uśmiechnęła się jego towarzyszka.

    Mężczyzna z powrotem wbił wzrok w widoczną za oknem jednostkę. Nie zauważył, jak do pomieszczenia weszła trzecia kobieta. Była ubrana inaczej, niż dwie pozostałe. Zamiast srebrzystej sukni miała na sobie czarne spodnie i czarną koszulkę bez rękawów. Poza tym wyglądała niemal identycznie.

    Nowoprzybyła stanęła tuż przy mężczyźnie.

    - Będziesz tak patrzył, czy może wejdziesz jednak na mój pokład? ? spytała melodyjnym głosem.

    Człowiek odwrócił się gwałtownie. Jego wzrok padł na mówiącą. Kobieta uśmiechnęła się.

    - No? ? spytała, po czym nie czekając na odpowiedź ruszyła w kierunku wyjścia.

    - Wolf, wyglądasz jakby cię zatkało ? uśmiechnęła się jedna z kobiet, które go tu przyprowadziły.

    - Czy to? - wykrztusił człowiek.

    - Tak, To SI twojej jednostki ? usłyszał w odpowiedzi. W tonie mówiącej pojawił się pewien niepokój.

    Mężczyzna spojrzał na nią pytająco.

    - Do tej pory nasze SI były czystą logiką ? powiedziała niechętnie odziana w srebrzystą suknię istota. ? Niedawno uzyskaliśmy od was informację, jak zaimplementować im uczucia. Niestety, nasi programiści nie potrafili skopiować tego idealnie. W efekcie? W efekcie powstaje SI zaprogramowana do walki, ale też potrafiąca czuć. Tyle tylko, że nie umiemy sprawić, aby uczucia nie kolidowały z obowiązkiem. Potrafi logicznie rozumować i wypełniać swoje zadania, ale pod względem uczuć jest jak dziecko. Stopniowo nauczy się, jak godzić te dwie rzeczy, ale na razie?

    - Na razie jest emocjonalną bombą ? wpadł jej w słowo człowiek.

    - Dokładnie. Sądzę jednak, że poradzisz z nią sobie? Pamiętaj tylko o tym, ze przez pewien czas twój okręt może być emocjonalnie rozchwiany.

    - Ale perspektywa ? mruknął człowiek. Popatrzył na obie kobiety.

    - Idziecie ze mną? ? spytał.

    - Nie - pokręciła głową ta, która uruchomiła komunikator. ? To twój okręt, nie możemy ingerować?

    - Rozumiem ? westchnął mężczyzna, po czym podążył śladem SI, która zdążyła już dawno zniknąć. Na szczęście jednak istniała tylko jedna droga, wiodąca prosto na pokład zacumowanej jednostki.

    Wolf przeszedł przez śluzę i znalazł się w wąskim korytarzu, oświetlanym przez łagodne purpurowe światło. Rozejrzał się, zastanawiając, w którą stronę iść.

    - W prawo. Powinieneś iść w prawo, do ambulatorium ? jego wątpliwości zostały rozwiane przez kobiecy głos. Rozpoznał mówiącą. Była nią SI okrętu. Tym razem jednak jej głos dobiegał znikąd. Nic dziwnego. Przecież okręt to ona?

    - Dlaczego akurat tam? Nic mi nie dolega ? wymruczał niechętnie człowiek, kierując się jednak we wskazaną stronę.

    - Wiem. Moje czujniki mówią, że jesteś w idealnej kondycji fizycznej - padło w odpowiedzi. ? Niemniej jednak pokładowy lekarz ma coś dla ciebie.

    Wolf nic nie odpowiedział. Szedł przed siebie do momentu, gdy trafił na windę. Wszedł do środka. Winda ruszyła bez żadnego polecenia z jego strony. Zatrzymała się po chwili. Człowiek wysiadł z niej i rozejrzał się ciekawie.

    Ambulatorium znajdowało się dziesięć metrów dalej. Trudno było je przeoczyć?.

    W środku znajdowała się kolejna białowłosa kobieta, ubrana w lekarski kitel. Obok niej stała SI. Kobieta coś jej cicho tłumaczyła. Przerwała na widok człowieka.

    - Witam kapitanie ? odezwała się uprzejmie. Wskazała na jedno z pięciu ustawionych pod ścianą łóżek.

    - Proszę usiąść i rozebrać się do pasa?

    Wolf bez słowa wykonał polecenie. Lekarka podeszła do stołu i wzięła do ręki przyrząd, wyglądający jak gruby ołówek lub długopis. Zbliżyła się do człowieka.

    - Każda dowodząca okrętem osoba ma wprowadzony pod skórę nadajnik, umożliwiający bezpośredni kontakt z SI jednostki ? powiedziała. ? Chciałabym wszczepić panu coś takiego.

    - Proszę bardzo ? odparł mężczyzna. Kobieta usiadła przy nim. Przytknęła przyrząd do jego lewego ramienia i rozpoczęła proces wszczepiania. Wolf siedział bez ruchu. Jedyną rzeczą, jaką odczuwał, było niewielkie pieczenie. Po około pięciu minutach lekarka wyłączyła przyrząd.

    - Gotowe ? uśmiechnęła się z dumą. Mężczyzna zerknął na ramię. Zobaczył tatuaż w formie miecza, umieszczonego na tle księżycowej tarczy.

    - Mikroelementy nadajnika mają mniej więcej taką średnicę, jak drobinki barwnika ? wyjaśniła lekarka. ? Aby działał, musimy wprowadzać ich odpowiednią ilość. A skoro tak, to równie dobrze można nadać nadajnikowi jakiś kształt. Na przykład nasz znak rozpoznawczy.

    - Rozumiem ? skinął głową Wolf. ? To w ogóle działa?

    - Owszem ? włączyła się do rozmowy SI. Do tej pory stała dwa metry dalej, przyglądając się całemu procesowi. Gdy mężczyzna na nią spojrzał, usłyszał:

    - Teraz masz ze mną łączność w każdym miejscu i o każdej porze. Nawet, gdy będziesz poza mną.

    Dopiero po sekundzie człowiek zauważył, że SI w ogóle nie otwierała ust?

    - Bezpośredni przekaz do mózgu ? powiedziała lekarka, widząc jego zdumioną minę. ? Oczywiście pan musi mówić w normalny sposób.

    Zastanawiała się jeszcze chwilę.

    - Z mojej strony to wszystko ? stwierdziła w końcu. ? Zeel pokaże panu resztę siebie.

    Dowódca okrętu ubrał się i spojrzał na SI. Ta odezwała się:

    - Gotowy?

    Zwiedzanie Zeel zajęło Wolfowi kilka ładnych godzin. Towarzysząca mu wszędzie SI opisywała dokładnie każdy szczegół. Była sumiennym przewodnikiem. Człowiek musiał przyznać, że po tym ?zwiedzaniu? okręt nie miał już przed nim tajemnic. Był w stanie dotrzeć wszędzie bez zastanowienia.

    Siedział teraz na mostku. Centrum całego okrętu miało okrągły kształt. Fotel kapitana znajdował się z tyłu, na lekkim podwyższeniu. Tuż obok było stanowisko, zajmowane przez SI. Oczywiście jej obecność wcale nie była wymagana, ostatecznie wystarczyło rzucić w przestrzeń imię, będące nazwa okrętu, a jednostka natychmiast odpowiadała? Projektanci uznali jednak, że mówienie do konkretnej osoby daje większy komfort psychiczny.

    Właśnie. Osoby. SI była niematerialna. Jej ciałem był cały okręt. Kiedyś jednak wymyślono, że SI powinna mieć również avatar. Choćby z tego prostego powodu, aby można było wymienić uszkodzony podzespół. Jasne, załoga okrętu mogła to również zrobić? Tyle tylko, że avatar robił to szybciej. Był dla SI okrętu tym, czym ręka dla człowieka.

    Poza tym avatar mógł dotrzeć tam, gdzie sam okręt za bardzo nie mógł.

    Avatar był androidem. Wyglądał tak, jak rasa, która go zbudowała. Zewnętrznie nie różnił się niczym od jej typowych przedstawicieli. Jego płeć zależała od nazwy okrętu. Jednostka o żeńskiej nazwie otrzymywała androida o kobiecej postaci.

    Ludzie wymyślili avatary jako pierwsi. Tak samo zresztą, jak same SI. Ich wersje były najbardziej rozwinięte. Pozostałe rasy korzystały z ich doświadczeń, niemniej jednak nikomu nie udało się powtórzyć tego, co osiągnęli ludzie. Tylko ich SI posiadały uczucia. Reszta ras tworzyła SI działające w oparciu o logikę. Nic więcej. W zasadzie były to tylko samouczące się komputery. Ludzkie dzieła natomiast łączyły w sobie umiejętność błyskawicznego analizowania sytuacji oraz działania intuicyjnego. Poza tym ich SI wiedziały, co to żal, smutek czy radość.

    Dzięki temu potrafiły dyskutować z dowódcami, jeżeli wydawało im się, że rozkaz człowieka jest błędny. Jeśli człowiek mimo wszystko kazał im wykonać polecenie ? robiły to. Wiedziały jednak, jak przedstawiać swoje wątpliwości.

    Taki stan rzeczy utrzymywał się dość długo. W końcu jednak niektóre rasy poznały sposób, w jaki zaimplementować SI uczucia.

    Zeel była dziesiątą SI stworzoną przez drowich renegatów, wyposażoną w zdolność odczuwania Niestety, drowi naukowcy nadal nie potrafili zrozumieć, jak połączyć logikę i uczucia. Jedyne, do czego doszli, to stworzenie SI wyposażonej w kompletną wiedzę bojową oraz nawigacyjną, za to w sferze emocji pozostającej na poziomie pięcioletniego dziecka. Wszystkiego miała się dopiero nauczyć?

    Z przodu znajdowały się dwa stanowiska. Z lewej strony siedział pilot, z prawej ? nawigator. Pośrodku zaś znalazło się miejsce dla oficera ogniowego. Zazwyczaj kontrolowali tylko, czy okręt leci prawidłowym kursem i czy wykonuje prawidłowo manewry. Kiedy jednak dochodziło do bitwy, zdarzało się, że SI jednostki traciła wskutek uszkodzeń kontrolę nad napędem czy uzbrojeniem. Wtedy do akcji wchodzili członkowie załogi. Przejmowali manualną kontrolę nad wymagającymi tego podzespołami do momentu, gdy uszkodzenie nie zostało usunięte.

    Pilotem i nawigatorem byli mężczyźni, zaś funkcję oficera taktycznego pełniła kobieta. Wolf znał ich imiona, ale nie wiedział o nich nic więcej. Przynajmniej na razie.

    - Status? ? zwrócił się do Zeel. Ta przymknęła na sekundę oczy, po czym zaczęła wymieniać po kolei:

    - Napęd ? sprawny. Uzbrojenie ? sprawne. Generator osłon ? sprawny. Mam też zgodę na odcumowanie i opuszczenie doku.

    - Pokaż więc, na co cię stać ? uśmiechnął się człowiek. SI skinęła głową.

    Dał się słyszeć szczęk, gdy zostały zwolnione cumy magnetyczne. Zeel przez chwilę wisiała nieruchomo, po czym zaczęła przesuwać się w kierunku wyjścia z doku. Dwie minuty później była już poza jego bramą.

    - Kurs? ? zapytała SI. Wolf wzruszył ramionami.

    - To lot testowy. Wybierz coś.

    Avatarka siedziała przez chwilę, po czym zaproponowała:

    - Może Tethyr?

    - Niech będzie ? skinął głową człowiek.

    Krążownik położył się w zakręcie zmieniając kurs, po czym zaczął przyspieszać.

    - Dziesięć minut do punktu skoku ? oznajmiła Zeel.

    - Potwierdzam ? odezwał się Kha?l, nawigator.

    Dokładnie po dziesięciu minutach SI powiedziała:

    - Wchodzę na ?wstęgę?.

    Dysze silników zmieniły kolor z czerwonego na srebrny. Sekundę później okręt zniknął z normalnego wszechświata?

    ? by pojawić się na ?wstędze?.

    ?Wstęga? była zjawiskiem, umykającym wszelkim próbom logicznego wyjaśnienia. Dawno temu wynaleziono sposób na przenoszenie się do równoległego wymiaru. Istniało w nim coś, czego nikt się nie spodziewał?

    Nikt nie potrafił wyjaśnić, skąd się tam wzięło coś o szerokości stu kilometrów i nieskończonej długości. Co ciekawe ? dla obiektu umieszczonego nad tym obszarem właściwości fizyczne otoczenia były identyczne jak w normalnym wszechświecie. Ale tylko tam. Każdy okręt, który wysunął się poza krawędź owego obiektu, ulegał natychmiastowemu zniszczeniu. Nazwano ten obiekt ?wstęgą?. Wkrótce po jej odkryciu dostrzeżono jeszcze jedną jej właściwość. Okręt poruszający się nad ?wstęgą?, poruszał się o wiele szybciej względem normalnego wszechświata. Jego prędkość względna przewyższała wielokrotnie prędkość światła. To umożliwiło podróże dalekiego zasięgu.

    Niestety, przy całej swoje przydatności, ?wstęga? miała pewną wadę. Można było się na nią dostać oraz opuścić ją tylko w pewnych, ściśle określonych punktach. Znaleziono parametry, według których można było szukać kolejnych takich punktów. Dlaczego jednak taka a nie inna ich kombinacja umożliwiała wejście lub wejście ze ?wstęgi? ? cóż, tego nie wiedział nikt

    W sumie nikt tego wiedzieć nie musiał. Działało. To wystarczało w zupełności.

    - Wszystkie odczyty w normie ? zameldowała Zeel. Wolf popatrzył na nią. Avatarka uśmiechała się.

    - Bardzo dobrze ? skinął głową. ? Ile czasu do celu?

    - Godzina.

    Kapitan usiadł wygodniej.

    - Mów natychmiast, gdyby coś było nie tak ? poprosił.

    - Oczywiście.

    Na mostku zapadła cisza.

    Godzinę później krążownik pojawił się z powrotem w normalnym wszechświecie.

    - Czujniki niczego nie wykrywają ? odezwała się SI. ? Kontrola podzespołów nie wykazuje żadnych uszkodzeń ani problemów. Jestem w pełni sprawna.

    Człowiek zerknął na Zeel. Nie mógł się ciągle przyzwyczaić do tego, że siedząca przy nim kobieta jest tak naprawdę dowodzoną przez niego jednostką. Dla niego była tylko Drowką. Taką samą, jak ta, która zajmowała miejsce oficera taktycznego.

    Pojęcie SI nie było dla niego niczym nieznanym. Dotąd jednak stykał się z nimi niezwykle rzadko. Zeel była pierwszą, z którą miał bliższy kontakt. Ciągle łapał się na tym, że traktuje ją jak żywą istotę.

    Potrząsnął lekko głową. Przecież była. Nie pod względem biologicznym, oczywiście, ponieważ jej ciało było całkowicie sztuczne? Była jednak jednocześnie całkowicie niezależnym i w pełni świadomym bytem. Posiadała świadomość w takim samym stopniu jak i on. Ba, posiadała nawet emocje. Nie ich nieudolne naśladownictwo, ale prawdziwe emocje.

    Tak przynajmniej twierdzili programiści, odpowiedzialni za jej stworzenie.

    W zasadzie? Nawet jej ciało ? choć sztuczne ? zewnętrznie było nie do odróżnienia. Jej skóra miała odpowiednią fakturę oraz temperaturę. Postarano się nawet o symulowanie oddechu. Każdy, kto dotknąłby jej ręki stwierdziłby, że ma do czynienia z żywą kobietą. Nie różniła się od niej niczym. Żadnym szczegółem. Jedyna różnicą było to, że ludzkie ciało starzało się i umierało, zaś SI zawsze wyglądała tak samo.

    - No dobrze ? Wolf otrząsnął się z zamyślenia. ? Rozpocznijmy testy?

    Od przybycia do Tethyru minął miesiąc. Zeel zrobiła sobie wszechstronne analizy. Próbowała symulowanych walk z różnymi wariantami symulowanych uszkodzeń. Poznała dogłębnie swoje możliwości bojowe.

    Dowódca wybitnie jej w tym pomagał. Spał po cztery ? pięć godzin na dobę. Cały pozostały czas poświęcał SI. Razem z nią analizował wszystkie wykonane przez nią podczas ćwiczeń posunięcia.

    Oboje powoli się ze sobą oswajali. Więcej. Polubili się. Wolf nie zwracał już uwagi na to, że Zeel jest ?tylko? SI. Dla niego była żywą osobą.

    Z kolei SI traktowała dowódcę jak zaufanego przyjaciela. Dano jej uczucia, ale zapomniano o tym, że każda czująca istota jest głodna akceptacji i miłości. Człowiek stał się dla niej punktem oparcia, kimś na kim zawsze może polegać. Kimś, kto zawsze znajdzie dla niej czas ? nieważne, z jakim problemem by do niego przyszła.

    Pod koniec miesiąca zdała sobie sprawę, że nie myśli już o nim jak o przyjacielu, ale o kimś zupełnie innym?

    Krążownik wykonał zwrot.

    - Gotowa? ? spytał Wolf.

    - Oczywiście- odpowiedziała Zeel.

    - Rozpocznij test skanerów dalekiego zasięgu ? polecił dowódca.

    SI nie odpowiedziała. Nie musiała. Skanery krążownika rozpoczęły pracę. Siedząca na miejscu taktycznego Alkilia patrzyła na odczyty. Nagle Zeel odezwała się:

    - Wykrywam inny okręt. Właśnie wchodzi do układu.

    - Potwierdzam ? dodała Alkalia.

    - Identyfikacja?

    - Brak danych ? powiedziała SI. ? Jesteśmy za daleko. Obiekt wchodzi na kurs prowadzący do najbliższego punktu skoku? Chce uciec.

    - Zmniejsz odległość.

    Okręt wszedł na kurs przechwytujący i zaczął zbliżać się do niezidentyfikowanej jednostki. Po pięciu minutach Zeel odezwała się ponownie:

    - Rozpoczynam analizę obiektu? Konstrukcja i oznaczenia wskazują na okręt do przewozu niewolników.

    Obecni na mostku oficerowie odwrócili się, patrząc wyczekująco na kapitana.

    - Uzbrojenie?

    - Przewyższa moje ? powiedziała niechętnie SI. ? Jest jednak mniej zwrotny.

    Wolf zastanawiał się. Popatrzył na siedzącą obok niego kobietę. Nie chciał narażać okrętu. Z drugiej strony ? on i jego ludzie mieli moralny obowiązek zajęcia się tą sprawą. Jednostki do przewozu niewolników nigdy nie podróżowały z pustymi ładowniami.

    - Ile może mieć załogi? ? zapytał.

    - Trzydzieści osób ? odparła Zeel.

    - O dziesięć więcej niż my? - wymruczał ponuro człowiek.

    - Jedenaście ? sprostowała SI. Widząc pytający wzrok kapitana wzruszyła ramionami.

    - Sądzisz, że pozwolę ci brać udział w abordażu? Jesteś dowódcą, nie wolno ci opuszczać jednostki. Zapomniałeś o regulaminie?

    Wolf westchnął. Nie widział sensu by się sprzeczać. SI można było czasem przekonać, kiedy jednak wbiły sobie coś do głowy?

    - Alarm bojowy! ? zarządził.

    Na wszystkich pokładach rozjęczały się klaksony. W ciągu dwóch minut stanowiska zostały obsadzone.

    - Zaczynaj ? powiedział cicho kapitan. ? Wektor i sposób ataku ? według twojego uznania.

    Krążownik rozpoczął podejście bojowe. Atakowany okręt przywitał nadlatującą Zeel salwą. Czarna jednostka wykonała unik. Większość salwy poszła w przestrzeń, część trafiła jednak w osłony.

    - Osłony osiemdziesiąt procent? - wycedziła SI. Wyrównała kurs. Odczekała chwilę, po czym odezwały się jej ciężkie działa. Kule skondensowanej energii trzasnęły w osłony drugiej jednostki. Zeel zeszła pod jej kadłub, po czym odpaliła silniki manewrowe. Wydłużony krążownik obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. Leciał teraz tyłem, korzystając z nabranego wcześniej rozpędu.

    Następna salwa padła równocześnie z obu stron. Dziobowe osłony Zeel błysnęły na srebrno, wchłaniając destrukcyjną energię. Drugi okręt rozpoczął zwrot, chcąc uniknąć ciosu.

    Na próżno. Drowia salwa trafiła w stu procentach.

    - Osłony celu ? dwadzieścia procent ? zameldowała z satysfakcją Zeel. Wolf wiedział jednak, że nie ma się z czego cieszyć. Znał ten typ jednostek. Ich osłony były minimalne. W zasadzie ich głównym zadaniem było pochłanianie promieniowania, spotykanego w głębokim kosmosie. Nic dziwnego, że po dwóch salwach już ich nie było.

    Prawdziwym problemem był pancerz. Jego grubość była tak duża, że jednostka klasy Zeel musiałaby spędzić sporo czasu, aby zadać mu naprawdę poważne uszkodzenia.

    Drowi krążownik z kolei był skonstruowany zupełnie odmiennie. Miał potężne osłony? Ale słaby kadłub. W momencie, w którym atak wroga zacząłby przechodzić przez pole ochronne? Cóż. Dwie salwy w niechroniony kadłub i Zeel byłaby tylko wspomnieniem. Wolf nie miał ochoty na wdawanie się w dłuższą wymianę ciosów. Zdjęcie przeciwnikowi osłon pozwalało na abordaż. Problem w tym, że załoga wrogiej jednostki była liczniejsza. I to sporo.

    Co prawda jej dowódca nie miał zamiaru wdawać się w walkę ? co było widać już na samym początku. Próbował uciec. Niestety, Zeel była od niego znacznie szybsza.

    - Przyłóż mu jeszcze raz ? poprosił. Wcisnął umieszczony w fotelu klawisz łączności wewnętrznej.

    - Przygotować się do abordażu ? polecił. ? Wszyscy.

    Oficerowie wstali i opuścili mostek. Gdy padała taka komenda, na danej jednostce zostawali tylko SI i dowódca.

    Krążownik oddał kolejny strzał. Ułamek sekundy później kadłub Zeel zatrząsł się.

    - Stan osłon ? piętnaście procent ? powiedziała SI. ? Nieznaczne uszkodzenia kadłuba.

    - Stan celu?

    - Osłony ? zero. Grupa abordażowa gotowa do ataku.

    - Postaw portal.

    Ułamek sekundy później przed gotowymi do ataku Drowami zamigotała świetlista energia, formująca się w kształt owalnego przejścia. Mroczne elfy bez wahania ruszyły do przodu, wyłaniając się na pokładzie drugiego okrętu.

    Rozpoczęła się walka. Nie używano w niej żadnego uzbrojenia poza bronią białą. Broń energetyczna była nieskuteczna. System osłon osobistych został udoskonalony do tego stopnia, iż były w stanie zatrzymać strzał z każdej broni ręcznej. Oczywiście strzału z ciężkiego działa by nie wytrzymały? Ale to byłby już zupełnie inny zakres mocy. Po prostu ogniwa zasilające broń ręczną nie były w stanie wytworzyć wystarczająco dużo energii, aby zniwelować osłony osobiste. Z okrętami było inaczej ? ale okręt to nie ręczny pistolecik?

    Niestety, osłony osobiste nie były w stanie zatrzymać czegoś takiego, jak klinga miecza. Dlatego tez każdy posiadał jakąś broń białą.

    Drowy walczyły zajadle. Ich wrodzona zręczność i doskonała koordynacja ruchowa dawały przewagę nad załogą, złożoną z przedstawicieli różnych ras. Ludzie walczyli razem z krasnoludami. Kilkoro zwykłych elfów wymieniało ciosy z dwiema Drowkami. Po pokładzie niósł się szczęk mieczy.

    Przez długi czas żadna ze stron nie uzyskiwała znaczącej przewagi. W końcu jednak jeden z Drowów poszedł po rozum do głowy. Porozumiał się błyskawicznie z walczącymi w pobliżu mrocznymi elfami. Czworo mężczyzn i jedna kobieta odskoczyli jednocześnie od swych przeciwników, formując szyk w kształcie klina, po czym runęli do przodu. Ich klingi śmigały z niewyobrażalną wręcz prędkością. Zanim wrogowie zorientowali się, o co chodzi, Drowy uderzyły na najstarszych rangą oficerów. Po krótkiej wymianie ciosów kapitan i dwaj jego zastępcy padli martwi na pokład. Walka toczyła się z coraz mniejszym zacięciem.

    Nikt nie zauważył, jak słoneczna elfka przemyka bokiem i wchodzi w portal.

    Wolf siedział na mostku i obserwował z niepokojem odczyty, monitorujące stan zdrowia poszczególnych członków grupy abordażowej. Kilka z nich stało już na zerze. Paru innym niewiele brakowało. Nie zauważył, jak Zeel uniosła nagle głowę. SI zmarszczyła brwi, po czym wstała bezszelestnie i opuściła mostek.

    Minutę później kapitan wyczuł, ze ktoś zanim stoi.

    - Wszystko w porządku? ? spytał. W odpowiedzi otrzymał silny cios w głowę. Człowiek wypadł z fotela i upadł ciężko na podłogę. Przetoczył się po niej i klęknął na kolano. Potrząsnął głową, chcąc pozbyć się oszołomienia. Zauważył, że ktoś się do niego zbliża. Skupił wzrok na poruszającej się postaci.

    Zobaczył słoneczną elfkę, ubraną w obcisłą tunikę. Jasne włosy związała w koński ogon. Zbliżała się do niego. Człowiek zmusił się do wstania. Kobieta zaatakowała ponownie. Wyprowadziła okrężne kopnięcie. Wolf zablokował je i poczuł przeraźliwy ból w ręce. Żaden elf nie miałby tyle siły. Żaden.

    Spojrzał w chłodne złote oczy przeciwniczki. Walczył z SI drugiego okrętu. Nie miał szans. SI były o wiele silniejsze i wytrzymalsze niż ludzie. Może gdyby miał miecz? Pokręcił głową. To też nic by nie dało, elfka sparowałaby każde uderzenie?

    Cios w żołądek pozbawił go oddechu i posłał na ścianę. Uderzył w nią ciężko i osunął się w dół, tracąc przytomność.

    Elfka podeszła do Wolfa. Uniosła rękę, chcąc zgruchotać mu czaszkę.

    Smukłe, hebanowe palce owinęły się wokół jej przegubu. Zeel obróciła się wokół osi, podrywając przeciwniczkę w górę i rzucając nią między konsole. Słoneczna elfka podniosła się natychmiast na nogi. Zeel już przed nią stała. Odbiła się, robiąc salto do tyłu. Jej pięty trzasnęły w brodę przeciwniczki. Uderzona zatoczyła się do tyłu, po czym natarła na SI drowiego krążownika. Na mostku zakotłowało się. W końcu Zeel zdołała znaleźć się za plecami słonecznej elfki. Natychmiast założyła chwyt na jej szyję. Zaparła się i pociągnęła w górę jej głowę. Rozległ się trzask. Zeel pozrywała połączenia między mózgiem a ciałem trzymanej kobiety. Ułamek sekundy później świadomość bezradnej już teraz SI uległa samokasacji.

    Zeel odrzuciła ciało w bok, po czym podbiegła do nieprzytomnego dowódcy.

    Oba okręty leciały burta w burtę. Podejrzenia oficerów Zeel co do ładunku drugiej jednostki okazały się być słuszne. Pięćdziesięciu niewolników różnych ras i płci miało zostać dostarczonych na targ w mgławicy Thay. Siedzieli teraz w mesie okrętu, który tak długo przeklinali. Jego SI została ręcznie odcięta od sterowania wszystkimi systemami. Część załogi Zeel obsadziła niezbędne stanowiska. Nie obawiali się, że SI odzyska niespodziewanie kontrolę nad układami. Bez ciała nie była w stanie tego zrobić. Planowali podłączyć ją do jednego z rdzeni Eilistraee. Nadświadomość renegatów powinna bez trudu przebudować sposób myślenia schwytanej SI.

    Uwolnieni niewolnicy patrzyli podejrzliwie na swoich wybawców. Nic dziwnego. O Drowach krążyły same paskudne opowieści. Wszystkie prawdziwe. Trudno było im więc uwierzyć, że trafili na grupkę przyjaźnie nastawionych mrocznych elfów. Tamci się jednak tym nie przejmowali. Byli przyzwyczajeni do podobnej reakcji. Wiedzieli, że z czasem uwolnieni niewolnicy przekonają się do nich.

    Wolf podniósł powieki. Zobaczył utkwione w siebie spojrzenie czerwonych oczu. Zeel siedziała na łóżku i obserwowała go.

    Dowódca okrętu usiadł i spuścił nogi na podłogę. Rozejrzał się. Był w swojej kabinie.

    - Jak się czujesz? ? spytała SI.

    - Jakby mnie coś rozjechało ? odpowiedział ponuro człowiek. Dotknął obolałej głowy.

    - Nic dziwnego, walczyć z jedną z nas?- Zeel pokręciła z dezaprobatą głową. ? Davanae twierdzi, że nic ci nie będzie. Tylko przez pewien czas będziesz odczuwał lekki ból.

    - Lekki mówisz? - Wolf zastanawiał się, jaki w takim razie musi być według lekarki ?mocny?.

    Dopiero po chwili dotarło do niego, że Zeel o coś go pyta.

    - Słucham? ? spojrzał na nią.

    - Co to jest miłość? ? spytała kobieta. Zaskoczony człowiek otworzył szeroko oczy.

    - Pytasz o definicję?

    - Nie, definicję znam ? odpowiedziała niecierpliwie SI. ? Chodzi mi o to, co to jest według ciebie.

    - Dlaczego według mnie? Myślisz, że powiem ci coś więcej niż dane, jakie posiadasz?

    - Po prostu odpowiedz ? patrzyła z wyczekiwaniem.

    - Miłość to? Uczucie, które wiąże ze sobą dwoje ludzi ? powiedział z ociąganiem Wolf. ? Kiedy czujesz? Kiedy wiesz, że druga osoba jest dla ciebie ważniejsza niż cokolwiek innego, kiedy robisz wszystko, aby jej nie zranić? Kiedy cały czas o niej myślisz, kiedy chcesz po prostu z nią być? To jest właśnie miłość. Trudno to opisać ? rozłożył bezradnie ręce.

    - Dwoje ludzi ? powiedziała cicho kobieta. ? To znaczy, że nigdy nie dowiem się, jak to jest. Nie jestem człowiekiem?

    Odwróciła głowę. Po jej policzku spłynęła łza. Wolf delikatnie dotknął wilgotnego śladu.

    - Potrafisz się smucić? I okazujesz to ? odezwał się jeszcze ciszej, niż ona. ? To nieważne, kim tak naprawdę jesteś. Ważne jest, czy potrafisz czuć.

    Zeel z powrotem na niego popatrzyła.

    - A..Gdybym powiedziała, że kocham?Ciebie? Uwierzyłbyś?

    Człowiek zareagował w jedyny możliwy sposób. Przyciągnął ją delikatnie do siebie i pocałował.

    Zeal
    Participant
    #24664

    Tytułem wstępu... Opowiadanie, które przeczytaliście, jest swego rodzaju eksperymentem, wynikającym z przekory. Mówiąc krótko... Coen podpuścił mnie twierdząc, że da się przenieść realia FR w świat SF. Zaczęło mi się pisać opowiadanie, aby zobaczyć, czy to jest rzeczywiście realne.No cóż.Wychodzi na to, że... Owszem.

    Zarathos
    Participant
    #24667

    Da sie? Zeal, to bylo super. Moze zaczniesz ksiazki pisac 🙂

    Sai
    Participant
    #24671

    Zamurowało mnie. Dojrzałe, konkretne, spójne….bardzo dobre opowiadanie. Tylko SI przypominało mi Andromedę 😉 a Wolf nie wiem dlaczego Wulfgara z FR 😀 . Naprawdę świetne.

    KaThArN
    Participant
    #24676

    Opowiadanko zajefajne... Chłopaki - wy naprawdę piszecie na wysokim poziomie... Aż dziw bierze że tego nie publikujecie 😀

    Mam małe pytanko dotyczące skrótu - FR - jakie jest rozwinięcie??? (hmm ależ ja wielu rzeczy nie wiem :))

    Od Moderatora: Mala prosba do autora postu jak i innych uzytkownikow. Starajmy sie unikac tworzenia takich nowych slow jak "zajefajne". Polski jezyk ma wiele ladnych wyrazen na okreslenie czegos co nam sie podoba 😉

    Zeal
    Participant
    #24677

    FR to inaczej Forgotten Realms (Zapomniane Krainy). Świat fantasy, oparty na systemie Dungeon & Dragons.

    KaThArN
    Participant
    #24678

    Od Moderatora: Mala prosba do autora postu jak i innych uzytkownikow. Starajmy sie unikac tworzenia takich nowych slow jak "zajefajne". Polski jezyk ma wiele ladnych wyrazen na okreslenie czegos co nam sie podoba 😉

    [post="23517"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]

    Przepraszam najmocniej - już będę uważał, by tego typu "dziwne" określenia nie wyskoczyły mi spod palców 🙂 🙄

    FR to inaczej Forgotten Realms (Zapomniane Krainy).

    Świat fantasy, oparty na systemie Dungeon & Dragons.

    [post="23519"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]

    Dzięki za wyjaśnienie. W sumie to powinienem skojarzyć... Już mi kiedyś Coen wspominał przy okazji nazewnictwa w ORP 😀

    GWYNBLEIDD
    Participant
    #24680

    Zeal moje szczere gratulacje. To jest jedno z najlepszych opowiadan jakie przeczytalem. Szczegolnie pomysl na spersonifikowanie SI - bardzo oryginalne i bardzo interesujace. Swietny jezyk, dobre dialogi, wartka akcja. Jednym slowem opowiadanie najwyzszego sortu 😉

    Zeal
    Participant
    #24684

    Szczegolnie pomysl na spersonifikowanie SI - bardzo oryginalne i bardzo interesujace.

    Właśnie nie wiem, na ile oryginalne. Istnieje serial "Andromeda", gdzie zastosowano podobny chwyt.

    Nie wiem, na ile podobny, nie oglądałem żadnego odcinka. Niemniej jednak - nie byłem pierwszy.

    EMH Mark IX
    Participant
    #24691

    Ajajajjj... No kolego, teraz to przeszedłeś samego siebie.Tak sprawnie napisanego i smakowitego kawałka fantastyki już daaaawno nie czytałem. 😯 Oczywiście, część kolejna za tydzień o tej samej porze? 😉

    GWYNBLEIDD
    Participant
    #24706

    Zeal wyjasnie czemu mi sie podoba Twoja personifikacja SI. Bo to jest uczlowieczenie programu/maszyny a nie nadanie mu jedynie cech fizycznych czlowieka. Ty dorzuciles tutaj do postaci aspekt emocjonalny. I ja to kupuje w calosci 😉 Poza tym ma to miejsce opowiadaniu a nie serialu gdzie latwiej taka sytuacje pokazac 😀

Viewing 11 posts - 1 through 11 (of 11 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram