Forum › Fantastyka › Star Trek › Enterprise symbol nadziei zwycięstwa
Enterprise stał się juz symbolem i ikona w świecie ST najwspanialszy z reguły najlepiej wyposażony okręt floty (okręt flagowy) z najlepszą załogą dla której nie ma rzeczy nie możliwych. Ile razy było tak że federacja obrywała i nagle przylatuje Enterprise i ludzie nagle dostają nowych sił do walki wraca duch nadzieja. Albo ile razy nalegano żeby to Enterprise był obecny przy rozwiązywaniu konfliktów, przy rozmowach pokojowych albo był statkiem na którym goszczono ważnych gosci... Lecz dla mnie najfajniesze są momenty gdy Enterprise pomaga przechylić szalę zwycięstwa na strone Federacji.
np: http://www.youtube.com/watch?v=MJZbCNexctc Ta scena jak młody melduje Worfowi i nagle czujniki wykrywają okręt włączający się do walki i te słowa zaskoczenia i nadzieji -its a Enterprise !- (aż mnie wtedy ciarki przechodzą) spojrzenie Worfa i już wiadomo ze jeszcze nic nie jest stracone Entek wlatuje osłania Defianta i się bitwa zaczyna na nowo... Chodźi o ten sam fakt przybycia daje nowe siły do walki biednym załogą floty dziesiątkowanej przez sześcian Borga...
Zresztą w tej bitwie brały udział moje 2 ulubione statki
Enterprise-E klasa Sovereign dumny potężny wytrzymały i zarazem smukły dystyngowany iście królewska sylwetka nie dziwie się że klasa tych okrętów nazywa się Sovereign symbolizuje wszystko co oznacza te słowo.
No i klasa Defiant małe zadziorne zwortne szybkie i cholernie mocno uzbrojone cacko uważam ze flota powinna mieć więcej takich okrętów stworzonych typowo do walki. Wiem wiem kłuci się to z polityką Fedków ale no Defiant w akcji no normalnie aż samemu by się chciało takim "pozamiatać" 😀
Dla mnie to jest przegięcie - Enterprise ma zawsze premię za epickość, co jest zrozumiałe z racji jego miejsca w serialu, ale skrajnie nierealistyczne (choć realizmu w ST się nie doszukuję).
Z drugiej strony "ceną" za premię jest szybkie kończenie się czasu "życia" statku - bo często eksplodują na ekranie 😉 Ot, plusy i minusy bycia głównym statkiem serialu 😉
Niby eksplodują ale tak naprawdę nic się nie dzieje - dobrze to ilustruje reklama Plusa z autodestrukcją 🙂
Plusy za epickość ma nie tylko Entek. Każdy główny okręt ma takie - weźmy choćby Defianta, który rozpirzał wszystko na prawo i lewo i porównajmy z okrętem tej samej klasy dowodzonym przez dzieciaków z jednego z odcinków DS9, co sobie ledwo z jednym szturmowcem radził.
Natomiast doskonale rozumiem Twoje odczucie MikE. Identyczne mam tu http://www.youtube.com/watch?v=aARI_GExoqE...feature=related przy 2:13 🙂
Z Defiantem przykład nie jest aż tak ostry, owszem miał coś z tej "premii", ale porównywanie działań okrętu dowodzonego przez dzieciaki z takim z doświadczoną załogą jest jednak nie na miejscu, różnica klas jest tu oczywista.Nie da się natomiast tak wytłumaczyć "premii" Enterprise - owszem załoga prawdopodobnie była jedną z lepszych, ale nie wierzę żeby różnica między nią a innymi była bardzo duża.
Praktycznie przypadkowo dobrana zaloga Voyagera radziła sobie nie gorzej 😉 Choć, patrzcie... załoga Picarda poradziła sobie z problemem z Cause and Effect w mniej niż tydzień, załoga Bozemana tkwiła weń przez lata.BTW: Co łączy Defianta i Valianta? Oba eksplodowały 😀
Czy ja wiem...Zwróć uwage, że nie licząc kilku wyjatków, za tuzin lat co ją znamy to tam nikt nigdy nie dostał awansu a choćby za wysługę lat większośc powinna już kapitanować. Mamy więc okręt w którym nawet kuk ma dość expa aby dowodzić inną jednostką. To się przekłada.Zresztą, aby to jeszcze bardziej uwidocznić - Voyager, lekki okręcik (zdaniem większości odpowiednik lekkiego krążownika), obsługiwany przez wykolejeńców, żółtodziobów i nieudaczników (no, dobra był jeszcze Tuvok, ale to wyjątek potwierdzający regułę) a dowodzony przez kobietę, której jedynym dokonaniem w karierze było zgubienie się na drugim krańcu galaktyki podczas dziewiczej misji. A przez sam fakt bycia główną jednostką serii robi więcej i donośniej niż wszystkie okręty przed i po.
Beverly miała statek w wielkim finale TNG, Georgi w jednym odcinku Voya miał (obie rzeczywiśtości oczywiście zniknęły), Riker wiele razy odmawiał, w końcu dostał w NEM itd.
Masz 100% racji, dla mnie po prostu przykłąd Defianta nie jest aż tak rażący jak w wypadku okrętów z innych serii.
Coen zgadzam się tez epicko a chwile później wpada worf z klingonami i też robi siekę przełamując linie wroga 🙂
Co do załogi to też zawsze się nad tym zastanawiałem czy to są specjalnie do ząłogi Entka wybierani najlepsi z najlepszych wśród najlepszych i czy tak naprawdę w tych wszystkich kryzysowych sytuacjiach dali by sobie za każdym razem radę... Ale nie wiem czy zauważyliście ze Entek często gesto był jedynym okrętem w sektorze i tylko jego załoga zawsze była najbardziej doświadczona i tylko ona się nadawała do misji przykład pierwsze 5 części ST pełnometrażowe nawet z niedokończonymi naprawami wylatywał i taką zadymę robił tu akurat przyznam że przesada 😀
Z drugiej strony "ceną" za premię jest szybkie kończenie się czasu "życia" statku - bo często eksplodują na ekranie Ot, plusy i minusy bycia głównym statkiem serialu
Też Racja praktycznie prawie wszystkie Entki skończyły efektownym Kaboooom (przypomniał mi się Rico z pingwinów ) no oprócz Entka-E bo przetrwał tę próbę staranowania Scimitara i na koniec widac jak go remontują w stoczni...
No i jeszcze w nieodkrytych krainach na sam koniec odlatują Entkiem uszkodzonym po bitwie ale całym...
Najlepsi z najlepszych, choć to trochę dziwne, skoro często nie mają jeszcze trzydziestki (jak Tasha Jar czy Czekov) ;>
Z drugiej strony jak Ro powiedziała, że Entek jest lepszy od pierdla to Riker prawie zniósł jajko z przejęcia.
Ta scena jak młody melduje Worfowi i nagle czujniki wykrywają okręt włączający się do walki i te słowa zaskoczenia i nadzieji -its a Enterprise !- (aż mnie wtedy ciarki przechodzą) spojrzenie Worfa i już wiadomo ze jeszcze nic nie jest stracone Entek wlatuje osłania Defianta i się bitwa zaczyna na nowo... Chodźi o ten sam fakt przybycia daje nowe siły do walki biednym załogą floty dziesiątkowanej przez sześcian Borga...
Mnie taka reakcja nie dziwi.
Primo: Entek-E był najnowocześniejszym i najlepiej uzbrojonym okrętem Federacji. Nie bez powodu określa się go mianem Flagowca Federacji.
Secundo: Picard był byłą droną Borg i miał najlepsze dane na temat jak i gdzie uderzyć aby kostkę rozbić.
Najlepsi z najlepszych, choć to trochę dziwne, skoro często nie mają jeszcze trzydziestki (jak Tasha Jar czy Czekov)
To też nie jest aż tak dziwne. Większość jest zaraz po akademii gdzie studiowali najnowsze technologie i taktyki, uczeni przez specjalistów w swoich fachach. Zresztą zapotrzebowanie na oficerów i załogantów dla floty tych rozmiarów idzie w setki tysięcy jak nie miliona, więc wyłuskać wyjątkowe jednostki na kluczowe stanowiska w 1000 osobowej załodze nie jest problemem.
Najlepsi z najlepszych, choć to trochę dziwne, skoro często nie mają jeszcze trzydziestki (jak Tasha Jar czy Czekov) ;>
A odkąd to ocenia się to, czy ktoś dobry czy nie, wyłącznie po wieku?
Z drugiej strony jak Ro powiedziała, że Entek jest lepszy od pierdla to Riker prawie zniósł jajko z przejęcia.
Z przejęcia czy z oburzenia na jej bezczelność ?