Dodatkowo mamy porąbaną zackową metafizykę. Jakiś bóg, jakieś zmartwychwstanie, byłoby to śmiszne jakby nie było tragiczne.
DC tak ma. Od pewnego momentu postanowili traktować swoich czołowych herosów jako swego rodzaju bogów, panteon... Nie wiem kiedy dokładnie się to zaczęło (niektórzy twierdzą, że w postać Supermana wątki mesjańskie wpisane były od samego początku...), ale w komiksach takich jak "Kingdom Come" i "All-Star Superman" widać to b. wyraźnie, w singerowym (filmie) "Superman Returns" też się można podobnych podtekstów doszukać...
Z drugiej strony złole są średnie, za mało zróżnicowane i nie mające zaawansowanych środków bojowych.
W rysowanym oryginale 😉 też tak było... Sensu to nie ma (innego ponad to, żeby rzecz mogła się zakończyć - jak konwencja każe - najzwyczajniej normalnym mordobiciem, z dość częstym zastosowaniem kopniaków), ale chyba mają te parademony robić za coś na kształt stereotypowego wyobrażenia ruskiej armii, która - teoretycznie - dzięki samej liczebności jest w stanie przeciwnika czapkami zarzucić, więc nic innego jej nie potrzeba...