Forum Trek.pl Newsy Star Wars Jedi na zakupach - tylko bez kapturów

Jedi na zakupach - tylko bez kapturów

Viewing 8 posts - 16 through 23 (of 23 total)
  • Author
    Posts
  • Silver Phoenix
    Participant
    #78320

    Miliony? Mnie byłoby trudno dziesięciu znaleźć...:P A skoro przeżyli Yoda i Kenobi - w dodatku Imperium nigdy ich nie znalazło - to mniej znanym też mogło się udać 😛 Poza tym ilu ich było? Z "Dark Empire" pamiętam Vimę oraz Solusara (który de facto nie należał do Zakonu). Mroczni pomagierzy Imperatora się nie liczą :PCo do eksperymentów... Zawsze możesz sięgnąć po mangową wersję SW 😉

    Dalek
    Participant
    #78589

    Kanon gwiezdnowojenny tak nie działa, a Kryształowa gwiazda jest dobra na przekór wszystkiemu, co się o niej mówi. Masakrą jest trylogia Callisty <3

    Gwiezdnowojenny EU kanon* nie, ale mój tak ;). Jeśli czytam sobie książkę niezłą książkę Star Warsową to nie chce, żeby nagle wyskakiwali i przypominali mi o tej słabej. Kryształowa gwiazda nie podobała mi się głównie dlatego, że nie ma w ogóle klimatu SW, postacie nie zachowuje się jak powinny, Moc jest przedstawiona w sposób co najmniej dziwaczny (no może nie tak dziaczny jak w Trylogii - Kryzys Czarnej Floty).

    Trylogia Callisty? Hmm w sumie nie pamiętam nawet o czym to było ;P, tylko że Callista to był duch kobitki Jedi z komputera. Nie wspominam tego jakoś strasznie. Nie odbiegało to specjalnie od "twórczości" Kevina J. Andersona i jest dużo lepsze od wspomnianej wyżej Trylogii - Kryzys Czarnej Floty.

    Powiedzmy sobie szczerze, 95% książek SW to zwykłe czytadła pisane przez wyrobników na zlecenie, oczywiście jest kilka perełek Trylogia Thrawna, Ja, Jedi, ale to wciąż po prostu dobra wykonana pisarska robota - nic szczególnego. Szkoda, że się zorientowałem (a może znudziłem?) dopiero w 2000 roku. Wektor pierwszy uświadomił mi, że szykuje się dłuuuuuugaśna seria i zacząłem się zastanawiać czy chcę się w to pakować. Decyzję o porzuceniu EU przypieczętował nowy wróg (Yuuzhan Vong), który nie przypadł mi jakoś do gustu oraz śmierć Chewbacci - nie sam fakt tego, że zginął, z tym jestem w stanie się pogodzić, ale monstrualnie głupi sposób w jaki to zrobiono (dla niewtajemniczonych zrzucono na niego księżyc, sic!). Od tego czasu mam swój prywatny kanon, w którym znajduje się tylko to co mi się podoba ;P. Problemem staje się gdy w "mojokanonicznej" książce odwołują się do wydarzeń przedstawionych w źródle nie "mojokanonicznym". Chce ktoś może kupić 40 ksiązek SW wydanych do 1999 ? ;P Pamiętam, że kiedyś Ślub Księżniczki Lei dużo kosztował ;P. Oczywiście żartuje, nie sprzedam moich skarbów teraz, pczoak aż będą więcej warte ;P.

    Miliony? Mnie byłoby trudno dziesięciu znaleźć...:P A skoro przeżyli Yoda i Kenobi - w dodatku Imperium nigdy ich nie znalazło - to mniej znanym też mogło się udać 😛 Poza tym ilu ich było? Z "Dark Empire" pamiętam Vimę oraz Solusara (który de facto nie należał do Zakonu). Mroczni pomagierzy Imperatora się nie liczą 😛

    http://starwars.wikia.com/wiki/Order_66 i Known survivors

    W starej trylogii Luke był kimś wyjątkowy, ostatnim Jedi i zarazem pierwszym z nowych - ostatnią nadzieją białych ;P (no może przedostatnią - (Obi-Wan) "That boy is our last hope" (Yoda) "No, there is another"). Po wdrożeniu masowej produkcji starych Jedi chłopak trochę na wyjątkowości stracił.

    Wyciąganie trupów z szafy to raczej kiepski zabieg fabularny. Najgorszym tego przykładem jest chyba K'Kruhk (http://starwars.wikia.com/wiki/K'Kruhk), który dożył sobie sędziwej starości, ostatnio widziane 137 lat po bitwie o Yavin jak niańczy pra pra (cholera wie ile) wnuczka Luke'a. To właśnie Dark Empire wprowadziło tą tradycję wyciągania z szafy starych mistrzów, upadłych Jedi itp. itd.

    *dla startrekowców, to co pokazane jest w tzw. rozszerzonym uniwersum (Expanded Universe) - gry, komiksy, ksiązki itd. - jest uznawane za dopełnienie "twardego" kanonu, czyli tego co tworzy George Lucas, wszelkie sprzeczność rozstrzyga się na rzecze wizji George'a (George ty chamie gdzie są klony rycerzy Jedi i krążowniki Victory w użyciu podczas Wojen Klonów!)

    Silver Phoenix
    Participant
    #78591

    http://starwars.wikia.com/wiki/Order_66 i Known survivors

    W starej trylogii Luke był kimś wyjątkowy, ostatnim Jedi i zarazem pierwszym z nowych - ostatnią nadzieją białych ;P (no może przedostatnią - (Obi-Wan) "That boy is our last hope" (Yoda) "No, there is another"). Po wdrożeniu masowej produkcji starych Jedi chłopak trochę na wyjątkowości stracił.

    Heh... A jak opis rozkazu 66 (który notabene pojawił się "z imienia", jeśli dobrze pamiętam, w nowej trylogii ) ma się do Jedi pokazanych w "Dark Empire" (wydanym przed nową trylogią...)? Nie wiem jak Ty, ja w swojej wypowiedzi odnosiłem się cały czas do tego komiksu. I tylko do niego. Nie widze tam owych milionów 😛 Poza tym logiczne chyba jest, że ktoś musiał tę rzeź przeżyć - wystarczy wspomnieć opowieść Kenobiego. Jak to szło? "Darth Vader pomagał w tropieniu Jedi i doprowadził do zniszczenia Zakonu". Jakoś chyba tak to brzmiało...

    Co do wyjątkowości - a licho wie, co właściwie Yoda miał na myśli. Czy to, że Luke jest ostatnim kandydatem na Jedi, czy może to, że jest ostatnim tak powerfulnym kandydatem, czy w końcu może to, że jest Skywalkerem z przepowiedni, który ma zniszczyć Palpiego (to gra też z przypomnieniem o istnieniu "innego" :P)... Zauważ, że słowa o jego wyjątkowości wcale nie muszą kolidować z możliwością istnienia innych Rycerzy. Tyle, że spytać go nie bardzo jest jak 😉

    To właśnie Dark Empire wprowadziło tą tradycję wyciągania z szafy starych mistrzów, upadłych Jedi itp. itd.

    Wprowadziło nie wprowadziło, historia jako taka jest niezła i przy tej opinii pozostanę.

    Mam łatwiej, ponieważ nie jestem ortodoksyjnym fanem 😉

    Dalek
    Participant
    #78592

    Mam łatwiej, ponieważ nie jestem ortodoksyjnym fanem

    Jak widaż z mojego poprzedniego posta ja też do nich nie należę ;).

    Dark Empire ma dla mnie nostalgiczny posmak, ale wątki z odrodzonymi imperatorami i z markowanym przejściem Luke'a na Ciemną Stronę (szkoda, że nie załatwiono tego jak należy tj. z pełną konwersja Luke'a) nie leżą mi na wątrobie. Miło wspominam za to wątek ucieczki Hana i Lei (aż do momentu wlecenia w tą chmurę / mgławicę / whatever) przed Boba Fettem.

    Czym by był świat SW bez superbroni? Dewastatory Światów z Dark Empire (http://starwars.wikia.com/wiki/World_Devastator) nieźle się spisały, miła odmiana po Gwiazdach Śmierci. Broń ta nie była super potężna, ale była nadzwyczaj skuteczna, a koszty ich budowy za pewne nie były ogromne. Efekt psychologiczny wywierany na atakowanych mieszkańcach też musiał być niezły (no na pewno nie porównywalny z Gwiazdą Śmierci, ale wciąż dość znaczący). Szkoda tylko, że znów dało się je zniszczyć w dość prosty sposób. Ahh dość pamięta tę misję w rogue squadron -> http://www.youtube.com/watch?v=avjEaLmfLyI . Szkoda, że obok Dewastatorów pojawiło się to: http://starwars.wikia.com/wiki/Eclipse-cla..._Star_Destroyer.

    Zarathos
    Participant
    #78596

    Historia z Dark Empire nie byłą głupia i miała sporo smaczków, na nieszczęście skopanych przez hurtowe wstawiania Jedi, byłych Jedi, użytkowników mocy etc. na lewo i prawo. A podobno Palpie/Vader i Obi/Yoda byli ostatnimi aż do pojawienia się Luka. No, ale bez mnogości Jedi to nie byłaby historia, co nie?A Kryształowa Gwiazda nie była taka zła. Czytało się ją w każdym razie lepiej niż Trylogia Akademii Jedi, w moim skromnym mniemaniu najgorsze książki SW. Inna sprawa, że 99,999...9% pozostałych wiele się ponad jej poziom nie podnosi.A o Józkach Wongach nawet nie wspominaj. Chociaż z drugiej strony co książka to jakieś tam nowe zagrożenie, nowa raza i inny bełkot w tym stylu, przy czym akcja była zazwyczaj identyczna do pozostałych książek, zmieniały się tylko nazwy i Luke był raz mniej, raz bardziej "uber". Więc Wongi taki złe nie były. Przynajmniej w miarę oryginalne... powiedzmy.Cóż, SW jeszcze muszą poczekać na swojego Borga.

    Silver Phoenix
    Participant
    #78599

    Swoją drogą sporo smaczków miało również "Karmazynowe Imperium". Podobała mi się postać Kanosa - nawet mimo tego, że uparcie starał się dochować wierności nieżyjącemu już Imperatorowi. W świecie SW przydałoby się więcej takich opowieści...

    Dalek
    Participant
    #78603

    Historia Kanosa była niezła, ale jakoś mnie nie poruszyła. Chyba nie przepadam za etosem żołnierza.Ja tam chyba emo jestem bo lubię Quinlana Vosa i jego historię przedstawioną w serii Republic ;)Swoja drogą denerwujące jest to, że nie dostajemy konkretnych serii tylko jakiś Star Wars komiks w którym skaczą po seriach jak psy po grzbiecie starego kundla :).

    Silver Phoenix
    Participant
    #78605

    Szczerze? Cieszmy się, że w ogóle dostajemy komiksy. Polski rynek nie jest zbyt przyjazny dla tego typu opowieści. Popatrzmy: TM-Semic, Mandragora, Dobry Komiks... Były i zniknęły. Jedynie Egmont się jeszcze trzyma, ale wg info na ich stronie nie będą już wydawać SW.

    Zresztą trudno się dziwić. Z jednej strony podejście większości społeczeństwa (Eee...komiks? To dla dzieci...), z drugiej dostęp do skanów. Po co płacić 10-20 PLN za dobre wydanie, skoro można mieć za free od wujka IRC-a tudzież cioci Mininovej.... I tak to funkcjonuje.

    Sam chętnie kupowałbym nadal komiksy - gdyby były to serie, które mnie interesują. I mało obchodziłyby mnie opinie stojących za mną w kolejce. Ja im erotyki kupować nie zabraniam, więc od komiksów wara 😛

    W niektórych dziedzinach długo jeszcze będziemy zacofani.

    Historia Kanosa była niezła, ale jakoś mnie nie poruszyła. Chyba nie przepadam za etosem żołnierza.

    Może nie chodzi tyle o etos, co o pokazanie Imperium z tej drugiej strony. Nieczęsto się to spotykało 🙂 Nie wspominając już o tym, że bohaterem jest nie kto inny, a członek osobistej Gwardii Imperatora. To... Przemawiające. Przynajmniej do mnie 🙂

Viewing 8 posts - 16 through 23 (of 23 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram