DGrUXss.jpg

Pojawiają się ciekawe, ale nie za dobre wieści z komety 67P/Churyumov-Gerasimenko. Wczorajsze podejrzenia się potwierdziły, lądownik Philae nie zakotwiczył z powodu niezidentyfikowanej jeszcze awarii i po przyziemieniu odbił się od powierzchni. Na szczęście grawitacja badanej komety jest na tyle silna, że Philae po pewnym czasie (i spory kawałek dalej) wylądował po raz drugi i... znów się odbił. Potem nastąpiło trzecie, najprawdopodobniej ostateczne lądowanie.

Pozytywne wieści są takie, że Philae nie ucierpiał, a przynajmniej nic o tym nie wiadomo. Nadal przekazuje dane, robi zdjęcia, a urządzenia badawcze są gotowe do rozpoczęcia pracy. Ale nie wiadomo, gdzie dokładnie lądownik się znajduje, a jego baterie słoneczne są oświetlone dużo krócej niż przewidywano - być może z powodu jakiejś przeszkody terenowej albo złej pozycji samego Philae. Ze spodziewanych sześciu godzin na dobę baterie lądownika są ładowane tylko niecałe dwie godziny, a to może drastycznie skrócić czas trwania misji.
 

HPo2WWs.jpg

Powierzchnia komety z odległości 40 metrów. Zdjęcie wykonane tuż przed pierwszym lądowaniem.

Naukowcy rozważają różne scenariusze, od wykorzystania czasu i energii, jakie pozostały do przeprowadzenia jak największej liczby badań, aż po próby zmiany ustawienia lub nawet lokacji Philae, bo i do tego był projektowany. Dalsze dni pokażą, co zdziałają.

Źródło: ESA