Stare klingońskie powiedzenie mówi, że zemsta najlepiej smakuje na zimno – tak przynajmniej twierdził opętany żądzą zemsty na kapitanie Kirku Khan w “Star Trek II: The Wrath of Khan” (filmie kinowym o przygodach załogi klasycznego Enterprise nakręconym 5 lat przed omawianym odcinkiem).

DaiMon Bok, prominentny przedstawiciel rasy Ferengi, decyduje się porzucić największe cnoty własnej cywilizacji – czyli chciwość i pogoń za zyskiem – po to, żeby wziąć odwet na zabójcy swojego syna. Minęło już 9 lat od tego wydarzenia, ale Bok wciąż żyje przeszłością i zamierza zemścić się okrutnie na kapitanie Picardzie, którego bezpośrednio obwinia o śmierć potomka. W tamtym momencie (bitwy pod Maxia Zeta) Picard był tylko jednym z członków załogi na pokładzie USS Stargazer. Jaki mógł mieć więc wpływ na przebieg bitwy pod Maxia Zeta? Dokonajmy zatem porównania i zastanówmy się, jaką odpowiedzialność i jaki wpływ na bieg wydarzeń mają sternicy na Enterprise – czy to Geordi, czy Worf, czy inni oficerowie. Dość ograniczony, trzeba przyznać, ponieważ wszystko, co robią, wynika z otrzymywanych od dowódcy rozkazów.

In response to a Starfleet order we are in the Xendi Sabu star system, having rendezvoused with a Ferengi vessel which has requested a meeting. Although we arrived here and made appropriate signals to the Ferengi three days ago, they have so far responded only with the message, stand by Enterprise. (Zgodnie z rozkazami Gwiezdnej Floty stawiliśmy się w systemie gwiezdnym Xendi Sabu na spotkanie z okrętem Ferengi. Jesteśmy tu od trzech dni i na razie Ferengi wysyłają wiadomość o tej samej treści: proszę czekajcie.)
Słowo komentarza – trzy dni?! Enterprise czeka bezczynnie trzy dni w nadziei, że okręt znajdujący się obok nich w końcu się odezwie? Być może warto było nie tracić czasu i sprawdzić, czy nie ma usterki w systemie komunikacyjnym albo jakiejś innej awarii? Co ciekawe, po tym jak Ferengi w końcu nawiązują kontakt, to informują, że swoją sprawę przedstawią na spotkaniu osobistym, które odbędzie się za kolejną godzinę. Enterprise czeka na jakimś pustkowiu 3 dni i jeszcze godzinę. Co za marnotrawstwo federacyjnych zasobów.

Przez ostatnie lata kariera Picarda rozwijała się bardzo dynamicznie; na Stargazerze był tylko sternikiem (zwykle jest to funkcja obejmowana przez niższych rangą oficerów), natomiast w chwili obecnej jest samodzielnym dowódcą flagowego okrętu klasy Galaxy. Całkiem możliwe, że jego zachowanie podczas starcia z Ferengi i okazana przez niego inicjatywa znacząco wpłynęły na przyspieszenie awansu – tym większy ból i żal odczuwa Bok obserwując, jak dobrze sobie radzi zabójca jego syna.
W całej zemście nie chodzi o to, by kapitan Picard po prostu zginął – są łatwiejsze i skuteczniejsze sposoby, by tego dokonać. Picard powinien się skompromitować w możliwie największym stopniu. Ferengi wydaje więc całe zgromadzone przez siebie bogactwa na zakup dwóch urządzeń do kontroli umysłu zwanych thought makers (kreatorami myśli), aby za ich pomocą sprowadzić swojego przeciwnika na samo dno.

Podrobione przyznanie się do winy, w którym słyszymy głos kapitana wyznającego, że doszło do pomyłki i wziął anteny komunikacyjne okrętu Ferengich za systemy uzbrojenia, nie mogły przejść próby autentyczności w dłuższej perspektywie, ale też nie takie było jego zadanie. Bok nie chciał skazania Picarda jako zbrodniarza wojennego (pytanie na ile taki proces mógłby się odbyć, nawet gdyby faktycznie były ku temu podstawy), ale zamierzał podmyć fundamenty jego pewności siebie. Resztę miały zrobić sugestie wysyłane za pomocą thought makera.

Ferengi dają okręt w prezencie. Co może pójść źle?

Bardzo niewiele brakowało, żeby odwet Boka stał się rzeczywistością – jego oponent zaczął wierzyć, że w istocie jest przestępcą, stracił także kontakt z rzeczywistością i omal nie zginął w bratobójczym starciu z Enterprise. Gdyby nie wsparcie załogi, historia mogłaby się skończyć tragicznie.

Warto zauważyć, że oficerowie Gwiezdnej Floty zaczęli reagować o wiele szybciej na wszelkie podejrzenia, że ktoś może wpływać lub kontrolować ich dowódcę. To naprawdę budujące, że wyciągnięto konstruktywne wnioski z wydarzeń z poprzednich odcinków i widzimy wyraźną poprawę.

Crusher: You should not have a headache unless there's something wrong, sir. It may be true that headaches were once quite common, but that was in the days before the brain was charted, before we understood the nature of pain. (Nie powinien Pan doświadczać bólu głowy bez żadnego powodu, sir. Kiedyś faktycznie była to popularna przypadłość, ale to było zanim zmapowaliśmy mózg i zrozumieliśmy pochodzenie bólu.)
Picard: So what's the cause of my headache? (Jaka jest w takim razie przyczyna mojego bólu głowy?)
Crusher: I haven't the slightest idea. (Nie mam pojęcia)

Beverly Crusher informuje o dokonaniach federacyjnych naukowców, którzy kiedyś zbadali naturę mózgu i przyczynili się do poznania, w jaki sposób ten organ działa. Oceniając jej zachowanie oraz stawiane diagnozy, śmiem twierdzić, że ich praca nie została doprowadzona do końca, ponieważ nie jest ona w stanie wykryć, że myśli Picarda są pod silnym wpływem zewnętrznego urządzenia.

W przypadku złamania kończyny lekarz z łatwością ustala, co należy zrobić, żeby pomóc pacjentowi wrócić do zdrowia – tu faktycznie możemy powiedzieć, że coś zostało dobrze zbadane i zrozumiane. W przypadku mózgu daleko do podobnej pewności.

Troi jest bardziej pomocna, ponieważ przez moment wyczuła silną falę myśli o raczej mechanicznym pochodzeniu, ale nie jest w stanie powiedzieć nic konkretnego.

Proces przejęcia Stargazera przez Gwiezdną Flotę nie wystawia niestety dobrej oceny skuteczności oficerów dokonujących zabezpieczenia okrętu. W tak nietypowym przypadku pokład powinien być bardzo dokładnie przeszukany pod kątem wszelkiego rodzaju modyfikacji, a także pułapek. Bezpieczeństwo załogi zostaje narażone dwukrotnie z powodu tych zaniedbań – najpierw w momencie wyrażenia zgody na przebywanie na Stargazerze, a później w momencie gdy Worf wnosi na pokład Enterprise skrzynię z osobistymi rzeczami kapitana, zawierającą dodatkowo dość duże urządzenie nieznanego pochodzenia. To mogła być bomba albo inne zagrożenie. Na szczęście plan Boka przewidywał zemstę innego rodzaju.

Wspomnijmy też kto z wykwalifikowanych oficerów jako pierwszy zauważa dziwnego rodzaju transmisje, które nadawali Ferengi w kierunku Enterprise, co naprowadziło później do odkrycia urządzeń zmieniających myśli. To mogła być tylko jedna osoba, ktoś myślący nieszablonowo i nieskupiający się na swoim wąskim polu specjalizacji. Chodzi oczywiście o Wesleya, który był w stanie połączyć schemat fal mózgowych Picarda z medycznych odczytów z danymi uzyskanymi z zewnętrznych sensorów okrętu. Acting ensign (tymczasowy chorąży) to za niska ranga dla takiej postaci, która co chwilę wykazuje się nadzwyczajną inicjatywą i inteligencją.

Picard siedzi na taborecie i wykrzykuje rozkazy, widać wyraźnie, że bardzo przeżywa całą scenę, ale mimo wszystko czegoś tu brakuje. Płomienie są sztuczne, a reakcje jego oficerów nienaturalne i nieprzystające do sytuacji, w której się znaleźli.

W jaki sposób udaje się psychicznie skrzywdzić Picarda, skoro oskarżenia Boka to nonsens? Na pierwszym etapie mamy do czynienia z prostym torturowaniem kapitana – ból i zakłócanie snu sprawiają, że jego sprawność jest znacznie niższa. Oto powód, dla którego Enterprise miał czekać trzy dni w sąsiedztwie okrętu Ferengi. Przez ten czas Bok stopniowo zwiększał dawki bólu, dbając o to, by kapitan nie zaznał spokoju. Początkowo Beverly udaje się zredukować ataki migreny, ale to tylko tymczasowe rozwiązanie.

Dramatyczny wpis z przyznaniem się do winy jest dobrą pożywką do przejścia do kolejnego etapu – to zasiana wątpliwość, wskazówka dla Picarda, by interpretować ataki bólu głowy oraz dziwne sny jako przejawy budzącego się poczucia winy. Umęczony kapitan ma coraz większe kłopoty z rozróżnianiem snu od jawy, przeżywa niemal nieustannie potyczkę pod Maxia Zeta, w czasie odprawy ze swoimi oficerami traci koncentrację i woła swojego dawnego oficera ze Stargazera.

Troi: Which confirms the feeling of duality that I sensed earlier in both of them. (Co potwierdza uczucie dwoistości, które wcześniej u nich wyczułam)
Picard: Why didn't you report it? (Dlaczego Pani tego nie zameldowała wcześniej?)
Troi: Because, sir, I assumed at first it was the kind of duality we Betazeds feel in all of you. Even you, sir. When you approach a decision and ask yourself which way to go, who are you talking to? (Sir, ponieważ na początku myślałam, że to ten rodzaj dwoistości, który my Betazoidzi wyczuwamy w każdym z Was. Nawet w Panu, sir. Gdy musimy podjąć jakąś decyzję i zastanawiamy się jak ją rozstrzygnąć, to z kim się wtedy naradzamy?)

Troi w (TNG 1x07) Lonely Among Us objaśnia złożoną strukturę ludzkiej świadomości. Mówi o tym dość skrótowo, ale ogólnie chodzi jej o to, że proces decyzyjny w mózgu jest dość skomplikowany.

Patrick Stewart wybija się aktorsko na tle reszty załogi, ale to nie wystarcza, żeby nadać tej historii jakieś większe znaczenie.

Nie chcę wchodzić zbyt głęboko w zagadnienia, na których się nie znam, ale rzecz w tym, że podczas podejmowania decyzji w mózgu zachodzi jednocześnie wiele procesów, które można nazwać głosami-myślami. Wyrażają one często sprzeczne potrzeby albo podejścia. Z jednej strony najbardziej pierwotna reakcja “walcz lub uciekaj”, z innej chęć postępowania według przepisów Gwiezdnej Floty i etycznego zachowania, instynkt samozachowawczy, empatia wobec czyjegoś cierpienia lub lęk przed własnym itp.

Dopiero przy takim ujęciu sprawy widać dobrze mechanizm działania thought makera – urządzenie dodaje nowy głos do naszych procesów albo nasila lęki, które już tam kiedyś były (np. przed spowodowaniem wypadku, zranieniem niewinnej osoby) w taki sposób, że ofiara nie czuje tego jako ingerencji z zewnątrz, a raczej jako rezultat własnej refleksji.

Po zakończeniu pełnego procesu Jean-Luc Picard doznaje tymczasowej zmiany w percepcji rzeczywistości. Czuje, że musi wrócić na pokład Stargazera, ale realizuje swój plan, korzystając ze zdolności do improwizacji, a także stanowczego tonu – gdy odsyła swoich oficerów do stanowisk, pomimo protestów dr Crusher. Także rozkaz zwolnienia wiązki holowniczej wydany pierwszemu oficerowi musiał zostać powtórzony dość nieprzyjemnym tonem.

Szczęśliwie w tym stanie Picard był na tyle przytomny, żeby w kluczowym momencie bitwy się opanować i wysłuchać głosu Rikera, który przebił się jakoś do jego świadomości i podpowiedział rozwiązanie kryzysu – zniszczenie wrogiego urządzenia.
Morałem odcinka mają być zapewne ostatnie zdania, które podsumowują osiągnięcia Boka:

Riker: Removed from command, sir. Placed under guard for his act of personal vengeance. Seems there was no profit in it. (Odsunięto go od dowodzenia, sir, i aresztowano za prowadzenie osobistej wendety. Wygląda na to, że nie ma w tym żadnego zysku.)
Picard: In revenge, there never is. Let the dead rest. And the past remain the past. (Nigdy nie ma, gdy chodzi o zemstę. Niech zmarli spoczywają w pokoju, a to co było pozostanie za nami.)

Tylko czy Bok jest tak naprawdę dużym przegranym? Przecież jego bardzo zmyślny plan zemsty niemal się powiódł…

To ja to tu zostawię…

Oglądałem ten odcinek w ostatnim czasie kilka razy i za każdym razem było to doświadczenie dość męczące. Owszem, cierpimy obserwując tortury, jakim poddawany jest Picard, ale dramatyczny szczyt odcinka – odtworzenie bitwy z kapitanem na pokładzie Stargazera – pomimo starań twórców wygląda dość biednie i sztucznie. W negatywnym świetle ukazuje nam się stan wyszkolenia załogi, która przez bardzo długi czas nie zorientuje się, że kapitan jest atakowany bronią o działaniu psychologicznym.

Historia dość dobrze wpisuje się w średnią z pierwszego sezonu, gdzie sporo odcinków jest – delikatnie mówiąc – niezbyt wybitna.


Autor tekstu jest członkiem stowarzyszenia TrekSfera.