Forum Rozmowy (nie)kontrolowane Polityka EUGENIKA - za czy przeciw ?

EUGENIKA - za czy przeciw ?

Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 26 total)
  • Author
    Posts
  • Romek 63
    Participant
    #6315

    Definicja pojęcia :

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Eugenika

    Dołączona grafika

    Francis Galton

    Szwedzkie państwo opiekuńcze i eugenika

    http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/media/szwe...-wiadomosc.html

    Dołączona grafika

    Sterylizowano osoby uznane za upośledzone na umyśle, z angielskiego feeble minded. Co jest o tyle wstrząsające, że żadna z ofiar sterylizacji nie była w kategoriach współczesnej psychologii niedorozwinięta lub upośledzona. Chodziło raczej o osoby, które prowokowały reakcję otoczenia. Następnie olbrzymia grupa ludzi, którzy byli "społecznie nieodpowiedzialni" ponieważ płodzili dzieci nie mając środków na ich utrzymanie. Kolejną grupę tworzyli Cyganie oraz tattare, wędrowcy. Osobną grupą były samotne matki, a także osoby zachowujące się "aspołecznie", co mogło oznaczać wzięcie kredytu i problem z jego spłatą.

    W Polsce ukazała się właśnie Pana książka "Higieniści. Z dziejów eugeniki." wydana przez wydawnictwo Czarne. Ta książka jest kontynuacją Pana artykułów o przypadkach sterylizacji w Szwecji osób uznanych za "niepełnowartościowe"?

    Maciej Zaremba: Moje artykuły na szczęście wywołały ogromny oddźwięk w Szwecji, do tego stopnia, że wprowadzono nową ustawę, na mocy której ofiary polityki eugenicznej otrzymały finansową rekompensatę. Państwo przyznało się do aktów przemocy. Książka powstała z powodu frustracji, że szwedzcy historycy uznali eugenikę za owoc ducha tamtych czasów. Zakładali, że takie były trendy w Europie lat 30’, przykre jest, że Szwecja temu uległa, ale nie było to nic wyjątkowego. Ja pokazałem w książce, że to nieprawda. W praktyce sterylizacja nie była powszechnie stosowana. Poza krajami skandynawskimi, niektórymi stanami w USA oraz Niemcami, Japonią i jednym kantonem w Szwajcarii nigdzie nie sterylizowano obywateli. Napisałem książkę, aby pobudzić szwedzkich badaczy do działania. Do odpowiedzi na pytanie, co w mentalnych genach tego społeczeństwa powoduje takie skłonności.

    Jak Szwecja zareagowała na Pana publikacje?

    Nie było czystego rewizjonizmu, nikt nie zaprzeczał, że to miało miejsce. Były dokumenty, żyły ofiary sterylizacji. Natomiast podniosło się wiele głosów, że mówimy o jakiejś aberracji, o nadgorliwości niektórych lekarzy, ja twierdzę, że była to część programu państwa opiekuńczego.

    Oponenci mówili o skrajnie prawicowych poglądach lekarzy – tymczasem jeśli w decyzjach o eugenice do głosu dochodził światopogląd, to był on bardzo często lewicowy, mówiono o poprawie warunków bytowych. Te wnioski zaskoczyły Szwedów, Norwegów czy Finów. To była oś dyskusji, która wybuchła; jaki program społeczny obwinić za tę historię.

    Jak wiele osób w Szwecji wysterylizowano?

    Wedle oficjalnych statystyk, bo wszystko się odbywało w skoordynowanym porządku administracyjnym, mówimy o liczbie ponad 60 tysięcy. Ile osób z tej liczby zostało wysterylizowanych pod przymusem, tego się nigdy nie dowiemy, ale historycy twierdzą, że od 20 do 30 tysięcy osób.

    W jaki sposób wywierano presję?

    "Nie wyjdzie Pani z więzienia, nie wyjdzie Pani z tego zakładu, odbierzemy Pani dzieci...".

    Repertuar był szeroki. Często manipulowano osobami, które zjawiały się w szpitalu, aby na przykład poddać się operacji wyrostka robaczkowego lub odwiedzały ginekologa będąc w ciąży. Nie mówiono im o prawdziwym celu zabiegu. Oficjalnie państwo szwedzkie uznało po moich artykułach, że dobrowolność była czystą fikcją. Według obowiązujących przepisów pacjent powinien wyrazić zgodę na zabieg sterylizacji. Nawet jeśli orzeczono, że ktoś jest niepełnosprawny umysłowo, to jego podpis na dokumencie uważano w tym przypadku za wiążący. Ten sam schemat obowiązywał we wszystkich krajach, dobrowolność w praktyce była fikcją. Nawet prawnicy wskazywali na sprzeczność, która oczywiście nie przeszkodziła im w przygotowaniu projektów odpowiednich ustaw.

    Jak działał mechanizm wyznaczania osób do zabiegu?

    Informacji o potencjalnych pacjentach dostarczał między innymi Kościół, który był państwowy i z którego nie wolno było wystąpić. Pastor zwracał uwagę na dziewczyny z biednych rodzin, szczególnie jeśli ubierały się wyzywająco. Źródłem donosów była również opieka społeczna, która była i jest nadal w Szwecji bardzo silną instytucją. Ponadto szkoły, w których zawsze można było znaleźć dziewczynę z biednej, wielodzietnej rodziny. W każdym środowisku poza ludźmi bogatymi i wpływowymi pojawiał się donos albo po prostu wniosek o sterylizację. W każdym sklepie papierniczym można było pobrać formularz takiego wniosku. W pewnym sensie każdy mógł być zgłoszony do sterylizacji, a ja nie natrafiłem na ślady protestów jakiejś wspólnoty. Istniał scentralizowany system. Komisja złożona z kilku polityków i ekspertów mianowanych przez rząd otrzymywała podanie, które rozpatrywała i kierowała do realizacji. Odwołać się można było do instancji wyższej, którą był zespół... tych samych ludzi. Ani jednego prawnika. Żadnych możliwości odwołania się. Nie znam żadnych przypadków, aby decyzja tej komisji była anulowana lub zmieniona. Dokument wysyłano telegraficznie do miejscowości, gdzie zabieg był wykonywany następnego dnia.

    Kogo sterylizowano?

    Osoby uznane za upośledzone na umyśle, z angielskiego feeble minded. Co jest o tyle wstrząsające, że żadna z ofiar sterylizacji nie była w kategoriach współczesnej psychologii niedorozwinięta lub upośledzona. Chodziło raczej o osoby, które prowokowały reakcję otoczenia. Następnie olbrzymia grupa ludzi, którzy byli "społecznie nieodpowiedzialni" ponieważ płodzili dzieci nie mając środków na ich utrzymanie. Kolejną grupę tworzyli Cyganie oraz tattare, wędrowcy. Osobną grupą były samotne matki, a także osoby zachowujące się "aspołecznie", co mogło oznaczać wzięcie kredytu i problem z jego spłatą, bo taką relację też znalazłem i opisałem w mojej książce. Zresztą cenzus majątkowy jest charakterystyczny dla zjawiska, nie było ani jednego przypadku wysterylizowania kogoś bogatego i wykształconego. Pomimo oficjalnego stanowiska, że próbuje się poprzez eugenikę wyplenić choroby, to nie znam przypadku żeby żona dyrektora banku, która miała padaczkę została poddana sterylizacji, nikt nawet o to nie wnioskował. Oficjalnie ustawa mówiła o "ochronie przyszłych pokoleń przed chorobami dziedzicznymi." Jak przyszło co do czego, to okazało się, że jest to polityka ekonomiczna. Chronienie gminy przed wydatkami na pomoc osobom biednym.

    Najczęściej były to niezamożne kobiety, które korzystały z opieki społecznej?

    Tak. Pomocny będzie opis typowej ofiary sterylizacji zawarty w formularzach, nota bene dość skromnych, na których opierali się członkowie komisji podczas wydawania decyzji. "Niemrawa, dziwnie się zachowuje, sprawia wrażenie osoby nieinteligentnej, wujek miał schizofrenię, a ciotka gruźlicę, wysiaduje w barach, itd." Powtarza się obawa, że rodząc dzieci nie zapewni im należytej opieki. Na podstawie kilku zdań decydowano o okaleczeniu kogoś, a komisja nigdy nie żądała spotkania z taka osobą, aby porozmawiać lub przynajmniej stanąć twarzą w twarz.

    Jak traktowała ten proceder opinia publiczna w Szwecji?

    Celowo dyskusja toczyła się w wąskich kręgach lekarzy oraz polityków. Panowało przekonanie, że społeczeństwo trzeba przyzwyczajać do tych praktyk powoli, bez pytania ogółu o zdanie. Obawiano się, że upublicznienie tematu wywoła głosy protestu, które będą "bezprzedmiotowe", bo to lekarze, oraz zarządzający społeczeństwem mają najlepszą wiedzę, a nie prosty człowiek. Dla odmiany w Stanach problem został nagłośniony w najprostszy sposób. Ofiary poszły do sądu. Kilka rozpraw było komentowanych w prasie i społeczeństwo mogło zacząć się zastanawiać nad sterylizacją. Nie bez znaczenia jest fakt, że ofiary sterylizacji w Stanach wygrywały procesy. To nie miało w Skandynawii miejsca, bo osoba wytypowana do sterylizacji nie mogła się do nikogo odwołać. W Stanach po II wojnie światowej eugenikę zaczęto oceniać tak jak nazizm. Duża w tym rola procesu w Norymberdze w trakcie którego okazało się, że trudno sądzić hitlerowskich zbrodniarzy za przymusowe sterylizacje skoro podobne przepisy obowiązują w połowie stanów w USA. Efekt był taki, że po wojnie Sąd Najwyższy skasował ustawy eugeniczne, ale kraje na których się skupiam, czyli kraje skandynawskie nie zaprzestały po wojnie praktyk sterylizacyjnych. Podstawa rozumowania była inna. Uznano, że eugenika jest nauką i nie ma nic wspólnego z nazizmem. Żadne wnioski z Holocaustu nie zostały wyciągnięte w tej kwestii. To wynikało z monoetniczności Szwecji, gdzie mógł powstać Instytut Higieny Rasy jako instytucja "poprawiająca" warunki życia Szwedów, oczywiście w przyszłości. Nie było to więc proste budowanie koncepcji rasy w opozycji do innych "gorszych" ras. Instytut Higieny Rasy otrzymał co prawda zlecenie, aby udowodnić, że tattare to nie są Szwedzi tylko na przykład Cyganie. Okazało się, że tattare są takimi samymi Szwedami jak ci, żyjący w sposób osiadły.

    Po lekturze Pana książki mam wrażenie, że aby zrozumieć Szwecję należy najpierw zrozumieć ideę Domu Ludu (folkhemmet)?

    To oryginalny pomysł szwedzkiej demokracji z lat 20, która chciała zareagować na ideologie komunizmu i narodowego socjalizmu. Pojęcie Dom Ludu oznacza, że społeczeństwo szwedzkie jest równe, nie jest społeczeństwem klasowym, wszyscy są tyle samo warci. Interesy przemysłu i robotników są w gruncie rzeczy takie same. Ale najistotniejszym elementem filozofii Domu Ludu jest założenie, że w społeczeństwie szwedzkim nie ma miejsca na żadne wielkie konflikty i antagonizmy. Konsensus i zgoda leżały u podstaw tego myślenia. Z jednej strony potwierdzano egalitaryzm, który miał w Szwecji długą historię, ale z drugiej uczyniono z niego zasadę. Kto szuka sprzeczności i podkreśla konflikty jest wichrzycielem. Szwedzkie chłopstwo nie doświadczyło nigdy feudalizmu i miało zagwarantowane prawa, do króla zwracano się "na Ty", szlachta była na garnuszku państwa, więc nie miała w ogóle anarchicznych ciągot. Kolejny element wspólnotowy to religia, która ramię w ramię z państwem tworzyła spójny system wartości. Ta idea w Polsce nie mogła mieć miejsca ze względu na różnice majątkowe, klasowe i na końcu światopoglądowe, które były nie do pomyślenia w Szwecji. Traktowano państwo jak organizm, to istotna retoryka, społeczeństwo musiało być zdrowe i jednomyślne. Żadna tkanka nie mogła działać wbrew interesom całego organizmu. Na przykład polski gorączkowy, międzywojenny parlamentaryzm był w tej koncepcji nie do pomyślenia.

    To dlatego w Polsce nie dokonywano przymusowych sterylizacji?

    W dużym skrócie można tak myśleć, nie potrafiliśmy żadnej dużej sprawy przegłosować bez dramatycznej dyskusji. Projekt ustawy sterylizacyjnej jednak nie dotarł nawet do polskiego Sejmu.

    Z jednej strony w gronie osób popierających eugenikę był zarówno Janusz Korczak jak i Tadeusz Boy – Żeleński, ale oni z kolei nie byli zwolennikami sterylizacji. Trudno powiedzieć jakie rozwiązania mieli na myśli członkowie Polskiego Towarzystwa Eugeniki kiedy twierdzili, że "...walka z alkoholizmem jest walką o jak najlepszą rasę, jest zagadnieniem eugenicznym". Tomasz Janiszewski, pierwszy minister zdrowia w okresie międzywojennym nawet na posiedzeniu Ligi Narodów przekonywał, że zdrowie jednostki należy do państwa, a nie do niej. Chciał karać grzywną mężczyzn, którzy mają dobre cechy intelektualne i fizyczne, ale nie chcą się rozmnażać. Był ewidentnym zwolennikiem eugeniki i nie wiemy co stałoby się gdyby los dał mu szansę na wcielenie tych idei w życie. Z drugiej strony katolicyzm pomógł Polakom uniknąć masowych sterylizacji głosząc, że życie jest święte i należy rodzić dzieci. W krajach zdominowanych przez katolicki światopogląd eugenika się nie przyjęła lub miała raczej humanitarny wymiar. Kraje protestanckie ją stosowały w praktyce w formie sterylizacji.

    Katoliccy konserwatyści Panu przyklasną...

    Ich reakcje w XX wieku na eugenikę były jednoznaczne. Nie wiemy co to jest, ale lepiej tej nowości nie upowszechniajmy. Encyklika Piusa XI z 1930 roku mówi wyraźnie: "Państwu nie przysługuje żadna bezpośrednia władza nad ciałem podwładnych. Jeśli nie ma winy i tym samem powodu do kary cielesnej, nie wolno mu naruszyć całości ciała albo go kaleczyć, ani ze względów eugeniki, ani z innych jakichkolwiek powodów." To jednoznacznie ustawiło katolicyzm w opozycji do eugeniki.

    Konserwatyzm, który tak wiele razy doprowadził do stłamszenia wolnej myśli tutaj okazał się być zbawienny. Z drugiej strony "postępowość" pokazała zaskakujące oblicze. Na przykład niektórzy socjaliści widzieli w eugenice receptę na fatalne warunki życiowe miejskiej biedoty. Okazuje się, że była lewica, która zwalczała biedę i lewica, która zwalczała biedaków. To było widoczne w Anglii gdzie jedno skrzydło Labour Party chciało sterylizować "proletariuszy z Manchesteru", a drugie skrzydło stanowili właśnie "proletariusze z Manchesteru". Nic w historii eugeniki nie jest jednoznaczne, ale najwięcej krytyki spotyka mnie za to, że pokazałem jak feminizm wpadł w pułapkę. Walka o prawo do antykoncepcji i do aborcji przerodziła się gdzieniegdzie w nakaz sterylizacji. Logika świadomego wyboru kobiety czy chce mieć dziecko czy nie widziana z pozycji państwa wyglądała inaczej: państwo zdecyduje czy możesz mieć dziecko czy nie. To zaskakujące dla współczesnych feministek i zdaję sobie sprawę, że miłe dla ucha katolickiego konserwatysty.

    Historia eugeniki nie wpisuje się w jasne podziały światopoglądowe.

    Maria Ossowska stwierdziła kiedyś, że intelektualistą można się nazwać tylko wtedy kiedy potrafi się "rozszczepić" własne poglądy. Osoba, której widoku nie znoszę może pisać wiersze, które kocham.

    Kościół katolicki bywał czasami okrutny, ale w przypadku eugeniki uchronił wyznawców od praktykowania sterylizacji. Kościół protestancki w Szwecji sprawił, że społeczeństwo stało się piśmienne, ale ten sam kościół wyszukiwał teologiczne argumenty za sterylizacją. Śledząc historię eugeniki musimy unikać łatwych generalizacji. Szczególnie jeśli chodzi o rolę państwa. Tam gdzie rościło sobie pretensję, aby sterować ludzkimi wyborami o potomstwie stawało się oprawcą. Przykładem jest lekarz, który w Szwecji de facto był urzędnikiem państwowym. Realizował daną strategię, jaka by ona nie była. W tym samym czasie we Francji ponad połowa lekarzy nie pracowała na państwowych posadach, czyli w szpitalach. Ich klientem był prywatny pacjent, a nie państwo. Siłą rzeczy nie stosowali wobec niego przymusu, ani przemocy. Co oczywiście nie oznacza, że prywatna służba zdrowia jest panaceum na każde wyzwanie epoki.

    Autor: Paweł Sulik

    Źródła: Liberté!

    Dołączona grafika

    Wystarczy zmienić jeden gen, żeby zyskać superwytrzymałość

    http://gadzetomania.pl/2011/11/14/wystarcz...perwytrzymalosc

    Jak na razie taki trik udał się naukowcom jedynie z myszami, ale trzeba mieć na uwadze, że to dopiero początek badań. Zmodyfikowane genetycznie gryzonie są szybsze i wytrzymalsze. Do czego przydadzą się nauce takie supermyszy?

    Naukowcy z Uniwersytetu Luizjany stworzyli genetycznie usprawnione myszy, które posiadają znacznie wyższą wytrzymałość fizyczną. Wysportowane gryzonie potrafią przebiec o 50% dłuższy dystans i wytrzymują 20 minut więcej wysiłku fizycznego. Poza tym nie różnią się niczym od zwyczajnych przedstawicieli swojego gatunku

    Badaczom udało się zmodyfikować gen, który odpowiada za spalanie kwasów tłuszczowych przez organizm. Początkowo takie badania skupiały się na spalaniu glukozy, jednak dzięki wykorzystaniu tłuszczu w formie paliwa udało się osiągnąć lepsze wyniki na długich dystansach.

    To kiedy doczekamy się rasowanych jak w Star Trek Enterprise i Star Trek II: The Wrath of Khan ? 🙄

    A tak poważniej to obecnie dzięki postępowi medycyny żyją coraz dłużej ludzie z wadami genetycznymi i posiadają potomstwo które te wady powiela. W rezultacie tego populacja ludzka licząc średnią jest coraz bardziej chorowita i słaba fizycznie. Wśód zwierząt i roślin jest oczywiście odwrotnie bo działa dobór naturalny i naturalna selekcja. Wśród ludzi też tak było gdzieś do XX wieku. Od tego czasu chyba zmierzamy do jakiejś formy biologicznej degeneracji. A więc czy nie potrzebne by były szybko środki zaradcze ?

    Jak ulepszyć rasę ludzką?

    http://odkrywcy.pl/kat,111396,title,Jak-ul...,wiadomosc.html

    Romek 63
    Participant
    #111174

    Chińscy geniusze z probówki czyli - tak oto rodzi się eugenika XXI wieku.

    http://nt.interia.pl/raport-medycyna-przys...ampaign=firefox

    Chińscy naukowcy chcą, by w Państwie Środka rodziły się tylko nadzwyczaj inteligentne dzieci. Po co temu supermocarstwu armia geniuszy?

    Dołączona grafika

    Pomysł hodowania dzieci z nad wyraz wysokim IQ nie jest niczym nowym, ale dopiero teraz ktoś faktycznie chce tego dokonać. Odważyć ma się zespół naukowców z jednego z najlepszych na świecie ośrodków badań genetycznych - Beijing Genomics Institute (BGI) w Shenzhen. Eksperymenty tam przeprowadzane mogą mieć olbrzymie znaczenie nie tylko dla Chin, ale i całej ludzkości. Są jednak wyjątkowo kontrowersyjne, bowiem zakładają selekcję genetyczną ludzkich zarodków i utrzymywanie przy życiu tylko tych, z pożądanymi genami.

    Dla światowej nauki, genetyczna selekcja tworzonych zarodków nie jest niczym niezwykłym. Podobne badania prowadzą zarówno Amerykanie, jak i Europejczycy. To jednak Chińczycy są pionierami w tej dziedzinie, głównie ze względu na zupełnie inne podejście kulturowe i luźne traktowanie zachodnich norm etycznych. Dla Europejczyków wspomniane eksperymenty są "zabawą w Boga" i przywołują skojarzenia z nazistowską eugeniką. Chińscy uczeni nie mają tego problemu.

    - Zachodnia genetyka jest daleko w tyle za Chinami. Mamy te same możliwości techniczne, te same umiejętności, ale w Państwie Środka eksperymenty naukowe są przeprowadzane na znacznie większą skalę. Wszystko dlatego, że Europejczycy i Amerykanie mają mnóstwo ideologicznych uprzedzeń pokroju "nie powinniśmy igrać z naturą, nie powinniśmy bawić się w Boga". Zapytane o stosowanie inżynierii genetycznej u zarodków, amerykańskie społeczeństwo będzie podzielone. W Chinach 95 proc. ludności odpowie, że chce mieć zdrowsze, szczęśliwsze i mądrzejsze dzieci udoskonalone dzięki genetyce.

    Łatwo przewidzieć, że wykorzystanie inżynierii genetycznej do otrzymywania ponadprzeciętnie inteligentnych dzieci, to dopiero początek. Embriony z czasem będą poddawane selekcji w poszukiwaniu idealnego garnituru genów. Przy życiu będą pozostawiane zygoty, z których będą mogły powstać dzieci o ponadprzeciętnej sile, anielskiej urodzie czy nietuzinkowej zręczności. Tak oto rodzi się eugenika XXI wieku.

    Coś mi się wydaje że reszta świata nie będzie miała specjalnie innego wyjścia w tej sytuacji jak podążyć za Chinami. W innym razie Chiny zdominują świat dzięki armii supernaukowców i superżolnierzy. Oczywiście pięknych kobiet też będzie tam najwięcej 😮

    LIBERTO
    Participant
    #111175

    co do inteligencji czy siły to się mogę zgodzić. ale kto będzie decydować o "piękności"? jeśli wszyscy będą tworzeni z jednej matrycy wg wyznaczonego wzorca urody to wszyscy będą "piękni" a to znaczy że wszyscy będą przeciętni, nijacy, niewyróżniający sie z tłumu. a tak poza tym każdy ma własny ideał piękna i raczej ciężko będzie to uśrednić

    Barusz
    Participant
    #111177

    Akurat inteligencja też niejedno ma imię. Kto inny znakomicie wyliczy optymalne oprocentowanie lokaty bankowej, kto inny napisze genialną powieść, kto inny najlepiej, najtrwalej naprawi uszkodzony silnik samochodowy.

    Romek 63
    Participant
    #111178

    co do inteligencji czy siły to się mogę zgodzić. ale kto będzie decydować o "piękności"? jeśli wszyscy będą tworzeni z jednej matrycy wg wyznaczonego wzorca urody to wszyscy będą "piękni" a to znaczy że wszyscy będą przeciętni, nijacy, niewyróżniający sie z tłumu. a tak poza tym każdy ma własny ideał piękna i raczej ciężko będzie to uśrednić

    Co do tej matrycy to na pewno nie będzie ona jedna ale na pewno wiele i to z kilku powodów. Po pierwsze nie można za bardzo zawężać puli genów bo jak wiadomo odbija się to negatywnie na zdrowiu potomstwa. Po drugie potrzebni bęą zawsze ludzie o różnych zdolnościach wiec bardzo różni muszą być też dawcy genów czyli rodzice potomstwa. A co do kwestii piękna i urody to oczywiście tak samo dawców genów musi być wielu ale i tak istnieje w tej kwestii taka prawidłowość właśnie, że rysy twarzy uśrednione zawsze odbierane są jako piękne. To już doświadczalnie udowodniono i często ta informacja kilka lat temu pojawiała się w necie.

    Czy stajemy się coraz głupsi?

    http://www.rp.pl/artykul/9129,1019778-Czy-...az-glupsi-.html

    Są naukowcy, którzy uważają, że inteligentni to my byliśmy. Kiedyś. A teraz nasze zdolności umysłowe kurczą się, a nie rosną. Innymi słowy – nasi przodkowie byli mądrzejsi. I to wniosek nie tylko z obserwacji tego, co dzieje się w Internecie, ani z faktu, że spada liczba patentów w przeliczeniu na głowę mieszkańca Ziemi.[...]

    To prowadzi do drugiego argumentu Geralda Crabtree: z punktu widzenia ewolucji inteligencja nie jest nam tak potrzebna, jak kiedyś. Tysiące lat temu – przekonuje naukowiec – od odpowiednio „skonstruowanej" dzidy zależało życie łowcy, bo na jej drugim końcu znajdował się tygrys. Jeżeli łowca źle coś wymyślił, tygrys już zadbał o to, aby człowiek nie mógł przekazać genów potomstwu. Selekcja naturalna pomagała przetrwać najlepszym, w tym przypadku najinteligentniejszym. A teraz ludzie współcześni nie są poddawani tak brutalnym testom przystosowania do otoczenia. Ci mniej inteligentni mają takie same szanse przekazania swoich genów nowym pokoleniom jak ci najinteligentniejsi.

    A właściwie mają nawet większe szanse, bo badania populacji wskazują, że istnieje negatywna korelacja IQ i liczby posiadanych dzieci. Czyli inteligentni ludzie mają mniej liczne potomstwo. Ma się tak dziać od mniej więcej połowy XIX wieku. Pula genów korzystnie wpływających na poziom umysłowy ludzkości nie jest zatem wykorzystywana.[...]

    Zagadkę genetycznego czynnika inteligencji zapewne wkrótce uda się rozwikłać. Pracuje nad nią chiński zespół Zhao Bowena z BGI (Beijing Genomics Institute). Naukowcy pobrali próbki materiału genetycznego od osób z IQ na poziomie co najmniej 160 (nobliści mają średnio 145). Mają nadzieję, że znajdą geny sprawiające, że niektórzy z nas są wybitnie inteligentni. Nawet jeśli „wybitnie" dziś oznacza mniej, niż znaczyło kiedyś.

    Match
    Participant
    #111181

    Unikałbym słowa "zawsze" przy omawianiu badań statystycznych.

    Romek 63
    Participant
    #113122

    Nadchodzą nadludzie z Wielkiej Brytanii

    http://www.geekweek.pl/aktualnosci/16763/n...elkiej-brytanii

    Wielka Brytania najwyraźniej chce być pierwszym krajem na świecie, który dopuści do użytku nową, kontrowersyjną metodę zapłodnienia in vitro. W przypadku takiego zapłodnienia dziecko będzie miało trzech rodziców, a dokładnie dwie genetyczne matki i jednego ojca.

    Nowa metoda ma wyeliminować wadę genetyczną, która związana jest z uszkodzonymi mitochondriami. Szacuje się, że w Wielkiej Brytanii każdego roku jedno na 200 dzieci rodzi się z chorobami mitochondrialnymi.[...]

    Przeciwnicy tej kontrowersyjnej techniki uważają, że jest to nieetyczne i jest pierwszym krokiem do produkcji lepszych ludzi dostępnych na zamówienie.

    No to będziemy chyba mieli dylematy rodem ze Star Treka 😮

    Dalek
    Participant
    #113124

    Ale o co chodzi?Jak z onetu - sensacja a później ziarenko prawdy: "Badacze zapewniają, że nowa metoda nie wpływa na zmianę indywidualnych cech przyszłego dziecka."No bo jak ma wpływać. "Wymieniane" ma być tylko mDNA. DNA dziecka się nie zmieni. Procedura "wymiany" mDNA to zupełnie inna para kaloszy niż interwencja w DNA. Po prostu jadro komórki, w którym znajduje się DNA zostanie wyjęte z tejże komórki i włożone do innej pochodzącej od innej dawczyni.Nigdy w życiu nie można tego nazwać pierwszym krokiem do eugeniki.

    Barusz
    Participant
    #113126

    Tak czy owak problem jest szerszy. Bo ja się spytam: a co w tym złego? Bez bawienia się w eksperta od wszystkiego, rzucania jakże mądrych tekstów o DNA, mDNA, ABCD, HwDP. Co w tym złego, że chcemy by nasze dzieci były silniejsze, mądrzejsze, zdrowsze? To jest właśnie to, co robią naukowcy od biologi i pokrewnych rzeczy. Wymyślają nowe leki i inne środki, dzięki którym radzimy sobie z dolegliwościami, z którymi kiedyś sobie nie radzono. Dziś jesteśmy zapewne mądrzejsi od przodków i silniejsi od nich, mamy więcej leków, lepiej jemy itd. Co złego w tym, że dalej będziemy to robić, serio pytam?

    Takeda
    Participant
    #113447

    Eugenika jak najbardziej na tak, czy chcemy czy nie prędzej czy później i tak czeka nas to. Ludzkośc jako gatunek degeneruje. Dzieki służbom zdrowia geny, które normalnie nie miałyby szans byc przekazane, przez ustanie selekcji naturalnej są w populacjach. Ulepszamy rośliny i zwierzęta, wiec dlaczego nie ludzi, którzy wszak są tylko troche inteligentniejszymi zwierzętami od reszty. Przy czym należy tylko pamietac, kiedy zaprzęgniemy do słuzby eugenicznej inżynierię genetyczną, że nadmierna specjalizacja doprowadza do śmierci.

    Barusz
    Participant
    #113451

    Moim zdaniem nie nalezy stosować tego słowa, bo fatalnie się kojarzy, i w ogóle pisanie o całym zjawisku jednolicie nie jest właściwe. Trzeba się zastanawiać nad poszczególnymi zagadnieniami. Ale generalnie... trzeba to popierać. Bo "to jest właśnie to, co robią lekarze, walczą z naturą". Skoro umiemy zwalczać choroby, których przodkowie nasi nie umieli zwalczać 100 lat temu, to powinniśmy im też zapobiegać.

    The D
    Participant
    #113596

    Dzieki służbom zdrowia geny, które normalnie nie miałyby szans byc przekazane, przez ustanie selekcji naturalnej są w populacjach. Ulepszamy rośliny i zwierzęta, wiec dlaczego nie ludzi, którzy wszak są tylko troche inteligentniejszymi zwierzętami od reszty. Przy czym należy tylko pamietac, kiedy zaprzęgniemy do słuzby eugenicznej inżynierię genetyczną, że nadmierna specjalizacja doprowadza do śmierci.

    No i warto zauważyć, że część uprawianych roślin (np. drzewa i krzewy owocowe) to w większości bezpłodne mutanty, które można rozmnażać tylko wegetatywnie, czyli w pewnym sensie przez klonowanie. Z naturalnej pestki albo nie wyrośnie nic albo organizm "niepełnowartościowy". Analogia w sumie ciekawa.

    Romek 63
    Participant
    #113600

    No i warto zauważyć, że część uprawianych roślin (np. drzewa i krzewy owocowe) to w większości bezpłodne mutanty, które można rozmnażać tylko wegetatywnie, czyli w pewnym sensie przez klonowanie. Z naturalnej pestki albo nie wyrośnie nic albo organizm "niepełnowartościowy". Analogia w sumie ciekawa.

    No chyba nie do końca trafione jest to porównanie. Te bezpłodne rośliny otrzymano dość skomplikowanymi metodami, a tymczasem w eugenice wystarczy dobór dawców zarodków. Jeśli już porównywać do ewentualnie do hodowli rasowych odmian zwierząt 😛 aczkolwiek i tak nie do końca bo nie o tworzenie nowych ras ludzi by tu chodziło ale o rozmnażanie jednostek najzdrowszych i najbardziej pożądanych pod względem intelektualnym. Utrata płodności na pewno nie grozi ani inne problemy genetyczne - przy zachowaniu rozsądnie dużej puli dawców zarodków.

    Barusz
    Participant
    #113602

    Akurat sam pomysł "człowiek to tylko trochę inteligentniejsze zwierzę" jest idiotyczny. Życie ludzkie to najwyższa wartość w naszej kulturze, zwierzęta wolno zabijać, na mięso, skóry it.

    Takeda
    Participant
    #113771

    Najwyższa wartośc życia w kulturze kończy się na walce przeciwników i zwolenników aborcji. Cywilizacja ziemska jest cywilizacją śmierci, w świecie zwierzęcym agresja jest ograniczona do koniecznego minimum, ludzkośc ma to gdzies. Przemoc niczym nieuzasadniona, wyzysk, przesladowania, wojny zaiste masz rację Barusz. Ludzkośc w swej masie to zwykłe bydło, czasem jednostki są warte istnienia, ale takie jednostki zwykle mieli historia.

Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 26 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram