Federacyjną przestrzeń przemierzają liczne okręty nienależące organizacyjnie do Gwiezdnej Floty. Promy, frachtowce, transportowce, jednostki patrolowe, kurierskie, naukowe czy górnicze wykonują różnorodne zadania i słyszymy o nich sporadycznie – najczęściej gdy są w opresji i wzywają pomocy. Okręty mogą należeć do instytutów naukowych, konsorcjów handlowych, a także prawdopodobnie do osób prywatnych.

Wrak cywilnego frachtowca Odin zostaje odnaleziony przez Enterprise ponad siedem lat po tym, jak doznał poważnych uszkodzeń po zderzeniu z asteroidą. Nie znamy wyników śledztwa wyjaśniających przyczyny wypadku, ale można przyjąć, że były typowe dla cywilnych jednostek – gdyby zdarzyło się coś niezwykłego, to byłoby to przedmiotem dalszego dochodzenia ze strony Gwiezdnej Floty.

Ludzie decydujący się na daleki lot w nieznaną przestrzeń muszą mieć wiele determinacji i odwagi.

Zderzenie statku z asteroidą nie powinno się zdarzyć w normalnych okolicznościach, ponieważ obiekty te są dość przewidywalne i wyliczenie bezpiecznego kursu powinno być relatywnie proste dla doświadczonych pilotów. Możemy założyć jednak, że Odin był wyposażony w systemy detekcji zagrożeń o wiele słabsze niż te istniejące na Enterprise i że podczas długiego lotu mogło dojść do usterki systemów nawigacyjnych. Ryzykowna misja (handlowa?) z daleka od znanych szlaków oznaczała brak możliwości naprawy albo diagnozy usterki, co w rezultacie skończyło się wypadkiem.

Okręty cywilne i nieuzbrojone (lub uzbrojone słabo, wyposażone w przestarzałe systemy obronne) mogły także paść łatwym łupem piratów, Ferengich albo kosmicznych istot (jak np. istota kryształowa z TNG 1x13 Datalore), jednak w przypadku Odina nie uzyskujemy żadnych tego typu informacji.

Jeśli rozpatrzymy skalę grożących w odległym kosmosie niebezpieczeństw, to okaże się, że załogi okrętów cywilnych i badawczych są w o wiele trudniejszej sytuacji niż personel USS Enterprise. Jak nazwać odwagę ludzi, którzy lecą w nieznane na bezbronnym okręcie, często pozostawieni sami sobie, gdyby coś poszło nie tak?

Każde wezwanie pomocy jest traktowane przez Enterprise priorytetowo, dlatego można bezpiecznie założyć, że załoga Odina po zderzeniu z asteroidą nie była w stanie nadać żadnego sygnału. Prawdopodobnie rodziny załogi albo instytucja odpowiedzialna (jeśli taka była) zgłaszały Federacji zaginięcie okrętu, jednak obszar poszukiwań był zbyt rozległy lub oddalony od bieżących tras, aby rutynowe działania odniosły jakiś skutek.

Wrak Odina był opuszczony (w końcu od katastrofy minęło wiele lat), natomiast okazało się, że brakowało trzech kapsuł ratunkowych – to bardzo słaby trop, ale kapitan Picard zdecydował się nim podążyć i przeszukać okoliczne planety w poszukiwaniu ewentualnych śladów po rozbitkach.

Mieszkańcy Angel One to Angelanie czy Anioły?

Rutynowe czynności doprowadziły Enterprise do odległej planety Angel One, z którą ostatnie kontakty dyplomatyczne Federacja odnotowała ponad 60 lat temu. Świadczy to zarówno o olbrzymim oddaleniu sektora od obszarów znajdujących się w centrum zainteresowania ludzi, ale także o niekompetencji urzędników odpowiedzialnych za dyplomację i kontakty międzyplanetarne. Co gorsza, Picard nie wspomina ani słowem o tym, że posiadane informacje mogą być przestarzałe, co może sugerować, że uznaje 60 lat za wcale niezły wynik w tym rejonie i kontakty z wieloma innymi światami są jeszcze bardziej zaniedbane. Dodatkowo zwierzchnicy Picarda proszą o szczególną ostrożność w relacjach z mieszkańcami Angel One, ponieważ według ostatnich ocen mogą stać się w przyszłości kandydatami do dołączenia do Zjednoczonej Federacji Planet.

Według informacji pozyskanych wiele lat temu (i zapewne w znacznym stopniu nieaktualnych – wystarczy spojrzeć, jak zmienił się nasz świat od czasów, kiedy kręcono pierwszy serial Star Trek) na planecie panuje oligarchiczny matriarchat.

Sala audiencyjna na Angel One. Uzbrojone strażniczki w praktycznych szarych strojach pilnują porządku, podczas gdy mężczyzna (po lewej) ubrany w znacznie bardziej wyraziste kolory służy jako hostessa. Podkreślający sylwetkę strój z dużym wycięciem na klatce piersiowej ma podkreślać atrakcyjność mężczyzny, tak samo jak dłuższe (niż u strażniczek) włosy. Być może z bliska da się zauważyć także subtelny makijaż i/lub pomalowane paznokcie?

To społeczeństwo, w którym tradycja przypisuje odpowiedzialność za sprawy publiczne, rządzenie państwem, a prawdopodobnie i wyżywienie rodziny kobietom, podczas gdy mężczyźni dbają o strefę prywatną, opiekując się domem i potomstwem. Uważani za słabszych i mniej inteligentnych, nie są postrzegani jako pełnoprawni obywatele – raczej jako beztroskie lekkoduchy, którzy mogą osiągnąć coś tylko, jeśli pięknie wyglądają i uwiodą wpływową lub bogatą kobietę.

BEATA: Well, in our society, it is the men who are the fortunate ones, enjoying all life has to offer while we women devote ourselves to the obligation of making life work.
(W naszym społeczeństwie to mężczyźni są szczęściarzami, ponieważ mogą cieszyć się wszelkimi urokami życia, podczas gdy kobiety poświęcają się obowiązkowi pracy na nie).

RIKER: In our society, we share the responsibilities and the pleasures equally. Which is why I am able to be here with you while the women of the away team go to find Ramsey.
(W naszym społeczeństwie dzielimy się obowiązkami i przyjemnościami porówno. Dlatego właśnie mogę być tu z tobą, podczas gdy moje koleżanki z drużyny wypadowej szukają Ramseya).
BEATA: You'll have to remind me to thank them when they come back for giving us this time.
(Będziesz musiał mi przypomnieć, abym im podziękowała za to, że dały nam ten czas).

Mężczyźni są zwykle mniejsi i słabsi od kobiet, a także mniej samodzielni. Nie przywiązują wielkiej wagi do obowiązków, żyją dość beztrosko i pewnie zginęliby marnie, gdyby odpowiedzialne kobiety nie wzięły ich pod swoją opiekę.

Nie przywiązuje się tu specjalnie wielkiej wagi do wykształcenia mężczyzn, bo przecież i tak ich ograniczone zdolności uczynią wszelki wysiłek daremnym. W budynku rządowym polityczkami i strażniczkami są kobiety, natomiast płeć męska pełni funkcje służących i hostów. Jest niemal pewne, że mężczyźni nie mają praw publicznych i wyborczych, zresztą w tym układzie społecznym byłoby nieodpowiedzialnością, gdyby głos mądrej i wykształconej kobiety znaczył tyle samo, co głosy znacznie bardziej ograniczonych facetów (to oczywiście nie ich wina i nie powinni czuć się z tym źle, po prostu tak już jest).

Zajmowanie się przez mężczyzn sprawami publicznymi stanowi tak wielkie tabu, że Ramseya, jednego z rozbitków (który jest liderem ruchu walczącego o równouprawnienie), uważa się za anarchistę i oskarża o próbę obalenia ustroju.

Oficerowie Gwiezdnej Floty oczywiście starają się nie ingerować w wewnętrzne sprawy na planecie, natomiast są zadeklarowanymi rzecznikami równości płci i dają sygnały, że dyskryminacja nie jest jedynym rozwiązaniem, a współpraca mężczyzn i kobiet jest możliwa.

RIKER: You don't believe me? (Nie wierzysz mi?)
ARIEL: Not yet. I hear the words, but not the sincerity. (Jeszcze nie. Słyszę słowa, ale nie szczerość).

Jak jednak w praktyce wygląda równouprawnienie w Gwiezdnej Flocie? Jeszcze przed przesłaniem ekipy zwiadowczej na Angel One, po tym gdy zostało powiedziane, że na planecie panuje matriarchat, kapitan Picard zasugerował, że lepiej będzie, jeśli to kobieta z jego załogi nawiąże pierwszy kontakt (po ponad 60 latach przerwy). Poprosił o to doradcę Troi, ale tak naprawdę nie miał specjalnie dużego wyboru. Gdyby zaś chciał wysłać drużynę zwiadowczą pod dowództwem kobiety (aby złagodzić potencjalne tarcia w kontaktach z Angelanami), to okazałoby się to zupełnie niemożliwe

Doradca Deanna Troi jest przede wszystkim specjalistką – psycholożką i dystansuje się od pozostałego personelu, chociażby przez fakt, że nie nosi standardowego munduru. Nie ma żadnego doświadczenia w dowodzeniu czy w kierowaniu zespołem.
Bardzo podobnie można powiedzieć o Beverly Crusher – pomimo że obie kobiety mają wysoką rangę oficerską, to ścieżka kariery nie pozwoliła na rozwinięcie ich zdolności przywódczych. Trzecią i chyba ostatnią rozpatrywaną kandydaturą na szefową takiej drużyny zwiadowczej byłaby Tasha Yar, która jak najbardziej odnajduje się w hierarchii służbowej i kieruje całym wydziałem ochrony na okręcie. Niestety, jej szans na dowodzenie misją nie zwiększa historia jej licznych niekompetencji – wspomnijmy chociażby, że to właśnie ona ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za zagrożenie życia Wesleya w TNG 1x08 Justice.

Czy jednak w społeczeństwie, w którym panuje pełne równouprawnienie, nie powinniśmy mieć więcej oficerek na kluczowych pozycjach?

W czasie gdy drużyna wypadowa na powierzchni planety poszukuje rozbitków, na okręcie wybucha epidemia groźnego wirusa. Wesley Crusher i jego koledzy ze szkoły są pierwszymi zakażonymi, ale dość szybko roznoszą chorobę po całym okręcie. Obserwujemy, jak stopniowo załoga traci zdolność operacyjną, ponieważ oficerowie jeden po drugim dostają objawów zakażenia i stają się niezdolni do dalszej służby.
Na ilustracji – Picard zostaje trafiony kulą śnieżną z holodeku, tuż przed tym, jak zostanie zainfekowany.

Tymczasem rozbitkowie z Odina przebywają na planecie od sześciu lat i się już całkiem zadomowili, więc po tym, gdy załoga Enterprise ich odnajduje wcale nie są chętni do opuszczenia planety i “ponownego dołączenia do swoich rodzin”. Przez ten czas zdążyli stracić nadzieję na ratunek i założyć nowe rodziny z lokalnymi kobietami. Możliwe, że podczas starań o uzyskanie jakiejkolwiek podmiotowości prawnej spotkali się jako przybysze z zewnątrz, ale także jako mężczyźni, z takim oporem ze strony władzy, że mimo woli stali się symbolami ruchu emancypacyjnego.

Kapitan Picard leży unieruchomiony przez chorobę – podobnie jak niemal całą załoga; komandor Riker na powierzchni planety musi radzić sobie sam.

Rządzące Angel One przywitały Enterprise z pewnym niepokojem, ponieważ mogły postrzegać wizytę okrętu jako przygotowanie do pełnowymiarowej inwazji. Przecież rozbitkowie, którzy pojawili się wiele lat temu, aktywnie zaangażowani byli w zmianę ustroju społecznego i swoimi działaniami podważali legitymizację aktualnego rządu. Gdy komandorowi Rikerowi udaje się z dyplomatycznym wdziękiem wyjaśnić, jaka jest prawdziwa natura ich misji (chodzi o odzyskanie rozbitków), Angelanie z radością przystają na współpracę. Przywódczyni grupy trzymającej władzę, Beata, cieszy się, że element wywrotowy zostanie usunięty ze społeczeństwa – w ten czy inny sposób.

Jak się jednak okazuje, Ramsey i jego koledzy będący obywatelami Federacji nie mogą zostać zmuszeni przez Gwiezdną Flotę do opuszczenia planety.

DATA: The Odin was not a starship, which means her crew is not bound by the Prime Directive. If he and the others wish to stay here, there is absolutely nothing we can do about it. (Odyn nie był okrętem, a więc jego załogi nie obowiązuje Pierwsza Dyrektywa. On i pozostali mają prawo tu pozostać i nie możemy nic z tym zrobić).

Gdy rozbitkowie zostają pochwyceni przez lokalne organy ścigania i grozi im kara śmierci, komandor Riker uznaje, że jest gotowy zaryzykować swoją karierę, aby ich zabrać nawet wbrew ich woli. Zapewne spodziewa się, że komisja dyscyplinarna Gwiezdnej Floty zwolni go z odpowiedzialności w sytuacji, gdy działał w celu ratowania życia obywateli Federacji. Dopiero obiektywne okoliczności (Enterprise nie wyraża zgody na transport na pokład z powodu szalejącej na okręcie epidemii) udaremniają ten plan.

To kolejny przypadek, kiedy Beverly Crusher nie jest w stanie zapanować nad epidemią rozprzestrzeniającą się wśród całej załogi i powstrzymać humanitarnej katastrofy. Doktor tłumaczy, że nie jest w stanie skutecznie opanować zarazy, dopóki nie pozna dróg przenoszenia się wirusa, jednak nie widać, aby podejmowała jakieś wysiłki, by wykluczyć najbardziej prawdopodobne przypadki (np. kontakt osobisty). W niedługim czasie niebezpieczna choroba obejmuje wszystkich na pokładzie.
Działania głównej lekarki skupiają się na próbie wynalezienia lekarstwa, ale być może kolejność powinna być odwrotna – najpierw ograniczyć lub zapobiec dalszym infekcjom, a dopiero później zająć się szczepionką. Przecież doktor nie mogła wiedzieć, że uda się jej zwalczyć chorobę tak szybko – równie dobrze mogło być to coś tak złośliwego albo nieustępliwego jak tarelliańska plaga z TNG 1x11 Haven.

W jaki sposób możliwe jest wyłączenie obywateli Federacji spod przestrzegania Pierwszej Dyrektywy i innych pokrewnych przepisów o nieingerencji? Czy to oznacza, że cywile mogą wynajmować frachtowce i robić wszystko to, czego zabrania się Gwiezdnej Flocie? Handlować bronią i technologią z zupełnie innego poziomu rozwoju technologicznego, podawać się za bogów i domagać się czci i danin, modyfikować ustrój społeczny i polityczny prymitywnych światów wedle własnego uznania?
Jakże proste byłoby życie oficerów Gwiezdnej Floty, gdyby za Enterprise leciał jakiś cywilny frachtowiec, gotowy do działania w sytuacji, gdy naszą załogę zaczynają krępować zasady Pierwszej Dyrektywy lub ogólne rozkazy z dowództwa. Zastanówmy się także, czy dopuszczalne byłyby ingerencje w obce, mniej rozwinięte społeczeństwa, gdyby cywile byli na przykład Ferengimi lub Klingonami.

Proste konsekwencje powyższej zasady są tak doniosłe, że możemy śmiało zinterpretować to jako poważny błąd scenariusza i spuścić na to zasłonę milczenia.

Wyzwanie dyplomatyczne, przed jakim stoi komandor Riker, daje nam okazję obserwować poziom jego kompetencji i jego seksowną, owłosioną klatę. Szkoda, że nie ma tu jeszcze brody.
Na początku pierwszy oficer chowa swoją dumę (ale nie klatę) i w kontaktach z Beatą stara się używać pojednawczego tonu, nie reagując na jej zaczepki. Daje się uwieść podczas prywatnej audiencji i traktuje ten czas jako okazję do poznania lepiej charakteru liderki Angelan. Zdobyta wiedza i ich zażyłość prawdopodobnie ułatwią mu później nakłonienie Beaty do ocalenia życia Ramseya i jego zwolenników.
Kobieta jest zauroczona Rikerem – zachowuje się on zupełnie inaczej niż mężczyźni z jej świata, nie boi się jej i potrafi przejawiać własną inicjatywę. Zdarza się, że jest zuchwały, ale potrafi uzasadnić swoją bezczelność, a pewnie jest tak uroczy, że nie sposób się na niego gniewać, zwłaszcza jeśli ma trochę racji.

Pisząc o matriarchacie trudno nie wspomnieć jeszcze o niesławnym klasycznym odcinku TOS 3x06 Spock’s Brain, w którym przedstawiona jest podziemna baza zamieszkana przez kobiety korzystające z nowoczesnej technologii, podczas gdy mężczyźni żyją w ciężkich warunkach na powierzchni. Jednym z absurdów wspomnianego epizodu jest fakt, że przedstawicielki obcego gatunku muszą ukraść mózg Spocka, aby zapewnić moc obliczeniową komputerowi sterującemu ich placówką.

TOS 3x06 Spock’s Brain – mężczyźni-jaskiniowcy pochwyceni przez kobiety (zwane dawcami bólu i rozkoszy) po wykąpaniu i ostrzyżeniu czupryn stają się sługami i reproduktorami. Obraz kobiet jest w odcinku tak przerysowany, że czasem ciężko się zorientować, czy to mizoginia czy ironia.

Angel One natomiast to pierwsze tak wyraziste podejście do tematu matriarchatu i jednocześnie praktyczna konfrontacja z ideą równouprawnienia płci w The Next Generation. Nie mamy tu do czynienia z bezlitosnym, feministycznym reżimem brutalnie uciskającym mężczyzn – wszystko jest zorganizowane subtelnie i na tyle wiarygodnie, że jesteśmy w stanie uwierzyć w stabilność przedstawionych stosunków społecznych, gdzie większość obywatelek i obywateli świadomie popiera lub tylko akceptuje tradycję. Beata, jako przywódczyni swojego ludu, zachowuje się racjonalnie, nie jest głucha na humanitarne argumenty i nie domaga się śmierci Ramseya za wszelką cenę.
Obserwujemy, jak Riker uwodzi przywódczynię Angelan (albo jest przez nią uwodzony), trochę na zasadzie odwróconych ról, bo to kobieta komplementuje piękne oczy komandora i to, jak współgrają kolorystycznie z jego strojem.

Warto zauważyć, że Angel One traktuje temat matriarchatu taktownie i ze zrozumieniem, nie popadając w nadmierne moralizowanie ani śmieszność. Odcinek nie jest zbyt dynamiczny, ale stabilnie opowiada historię, nabiera tempa zwłaszcza pod koniec, gdy Riker musi lawirować, aby ocalić życie Ramseya i jego zwolenników. Gdy porównamy przedstawienia kobiecych rządów w “Angel One” i “Spock’s Brain”, to dostrzeżemy, jak bardzo widoczna jest różnica między nimi i jak w ciągu dwudziestu lat zmienił się nasz świat oraz postrzeganie płci – zauważalny krok w kierunku równości, o której mówił Beacie komandor Riker.


Autor tekstu jest członkiem stowarzyszenia TrekSfera.