Forum › Trek.pl › Newsy › Fantastyka › Zapowiedź ostatnich odcinków SGU
W amerykańskich telewizjach pojawiły się zwiastuny zbliżającej się drugiej połowy bieżącego sezonu Stargate Universe. Jak wiadomo, zapadła już decyzja o kasacji serialu, więc przed nami już tylko ostatnie dziesięć epizodów. Pierwszy z nich, Deliverance, premierę będzie miał 7 marca.
Źródło: GateWorld
Powoduje to mieszane uczucia. Z jednej strony serial był nudny, z drugiej zaś oryginalny. Miał kilka fajnych postaci i całkiem klimatyczny statek, fajnie wyglądający w locie.Wiec ogólnie rzecz ujmując, wielka szkoda...że nie zrobili go lepiej i nie wykorzystali posiadanej szansy.
Z jednej strony serial był nudny, z drugiej zaś oryginalny. Miał kilka fajnych postaci i całkiem klimatyczny statek, fajnie wyglądający w locie.
I jeszcze muzyka, do której przekonałem się nie od razu. Teraz uważam, że jest na prawdę świetna. Szkoda serialu.
Choćby w samym podejściu do uniwersum SG. Nie mówimy przecież o przełomie w sci-fi. Ale ma oryginalny tajemniczy klimat, budowany właśnie przez scenografię, muzykę i opowiadaną historię. Moim zdaniem tutaj wyróżnia się na tle całej masy bardzo przeciętnych produkcji, nie tylko sci-fi.
Nie mogę się doczekać. Jdnocześnie mi żal, że już koniec. Serial fajny ogólnie mówiąc; dobra muzyka, cirkawa, tajemnicza fabuła. Czasami nudny wręcz beznadziejnie nudny, ale tak zazwyczaj jest z serialami. Każdy ma dobre i złe chwile.
Oryginalny dla mnie był patent z byciem pchłami na psie. Niby pies nic nam nie zrobi, może czasem podrapie i kogoś w ten sposób poobija, ale z drugiej strony my też ledwo możemy zadrapać powierzchnie.Podobało mi się w kilku pierwszych odcinkach, że mieli problemy ze wszystkim. Był cały odcinek skupiony wokół tego, że "o Boże, nie mamy powietrza" i wyglądało to na poważny problem.W odcinku o braku energii i statku lecącym w słońce oryginalna była prozaiczność. Próbujemy cały odcinek coś z tym zrobić, spinamy się jak strongmani przed ostatnią kulą i...g**no nam z tego wychodzi. Jasne, było wiadomo, że nie zginą, serial by się był wtedy skończył. Każdy się jednak zastanawiał kto wpadnie na genialny pomysł, albo kto ich uratuje. A tu taki numer, że po prostu pominęliśmy w podręczniku obsługi sekcje o ładowaniu baterii...to było takie...przyziemnie prawdziwe:)Takich smaczków było sporo. Czy dość aby serial oglądać z zapartym tchem i wypiekami na twarzy? Ni, ale dość aby czasem się uśmiechnąć i kiwnąć z zadowoleniem głową.No i sam statek - rozpadający się rupieć, był oryginalna. Wszystkie inne seriale, może z wyjątkiem bezapelacyjnie genialnego FireFlay i miejscami Farscape pokazywały nam latające sale chirurgiczne. Na korytarzach można było dziecko z podłogi karmić, mając pewność, że niema nawet drobinki kurzu. Tu było inaczej, wszystko się sypało, było pordzewiałe, brudne i po prostu stare.W tym widzę tą oryginalność.
O o właśnie to, Coen podałeś to w tak prosty sposób, że nic więcej nie trzeba dodawać. Nie ma wszechwiedzących cudotwórców, są tam zwykli ludzie którzy się uczą, którzy nic nie wiedzą o okręcie i którzy zwyczajnie są zależni od niego. Fakt, to się ciągnęło, ale ostatecznie czemuś to służyło. Natomiast podany przez ciebie epizod z ładowaniem baterii jest chyba najbardziej wymownym momentem pokazującym zależność od okrętu i zwyczajną bezsilność, że po prostu nikt nie wie co zrobić. A Destiny leciał i leciał w tą gwiazdę, wleciał w nią i dalej nic (nikt nic nie wymyślił, nic nie wybuchło), a widz czeka w napięciu co się wydarzy. Dopiero po roku zyskali jako taka kontrolę nad okrętem. Ech, gdyby Voyagera nakręcić w takiej konwencji...
Nic dodać nic ująć, ale .... Można wspomnieć o kwestii "wrogów".Nie chodzi mi oczywiście o Lucków tylko o Obcych z Dalekiego Kosmosu. Nie ma ich d razu w pierwszym odcinku, ale pojawiają sę dopiero później w przeciwieństwie do poprzednich SG i innych seriali. No i o dziwo, ludzka rasa nie panuje w całym kosmosie, a angielski to nie język dyplomatyczny kosmosu (podobnie w Farscape, ale tam inne rozwiązania)."Kto zrozumie amerykańskiego widza ❓ "Ehhhh
Ostatecznie jest sporo takich niby pomijanych na początku elementów które wpływają na jakąś tam inność tego serialu. Niejako odrywa się od znanych schematów, nie nie, nie mówię, że jest przełomowy, ale trochę inny. I są bariery językowe i są kosmici, co prawda z jedną głową i czterema kończynami, ale jednak są bardziej kosmiczni od Widm. Szkoda, że dopiero po czasie te plusy przebijają się przez wady.