Zarys fabuły nie jest zapewne szczególnie oryginalny (każe wspomnieć "Podróż" P.K. Dicka, "Wynajętego człowieka" M. Baranieckiego, "Irrehaare" J. Dukaja, "Mydlanooperową bańkę" S. Williamsa i in, że już o "holodeckowych" odcinkach Star Treka nie wspomnę), ale serial może być całkiem interesujący, choćby z racji spodziewanego realizmu, którego serialom SF dotąd często brakowało.Odpowiada mi, że "Virtuality" ma być jeszcze bardziej hard SF niż BSG i prawdopodobnie nie zobaczymy w nim spaceoperowych kosmicznych strzelanin. Wygląda to jak pierwszy serial SF bez ukłonów w stronę komercji i Obcych-humanoidalnych-z-konieczności. Zapowiada się b. ambitna produkcja, mająca potencjał na serialowe arcydzieło - czyli w wariancie optymistycznym będzie to połączenie najlepszych cech poprzedniego serialu Moore'a i wspominanej przeze mnie gdzie indziej wyprodukowanej przez BBC "Space Odyssey".Taki pomysł łatwo też zarżnąć, więc w wariancie pesymistycznym może się z tego zrobić coś pomiędzy "LOST" (osobiście nie gustuję), a "Modą na sukces" - mydlana piła o kosmonautach przeżywających wewnętrzne dylematy, wspominających swą bujną przeszłość i romansujących z nudów z kim popadnie, do tego pogrążonych w intrygach i paranoi. Ale przyznam, że wierzę w Moore'a..Cóż, czas pokaże.