Forum Fandom Opowiadania Cykle opowiadań dział tymczasowy U Prapoczątków - część 3

U Prapoczątków - część 3

Viewing 1 post (of 1 total)
  • Author
    Posts
  • Barusz
    Participant
    #3328

    Tagi: Obcy, Peter, Ellen, Prezydent USATo samo pomieszczenie. Ellen mówi:- Jestem Ellen Wax z domu Hoolkin, urodzona dwudziestego trze...- Jak długo jeszcze masz zamiar uciekać? Jak długo jeszcze masz zamiar zaprzeczać temu, co masz tuż przed swoimi oczami? Jak długo jeszcze masz zamiar...- Mój ojciec był prawnikiem, matka ukończyła studia pedagogiczne, ale zajmowała się domem, mam młod...- To nie zaczęło się ani w twoim dzieciństwie, ani w czasie gdy żyli twoi rodzice. To się nie zaczęło wiele lat temu, Ellen. To trwa od miliardów lat. Zawsze gdy jakaś planeta staje na progu śmiertelnego zagrożenia przedstawiciele naszej rasy przybywają, by jej pomóc. Taka jest nasza rola. Nasze zadanie. Jesteśmy dobrymi i wszechpotężnymi istotami, które pomagają słabszym rasom.- I mojemu narodowi grozi niebezpieczeństwo... ? Mojemu... Mojej planecie?- Jakiej twojej? Ellen, ty nic nie pamiętasz?- Pamiętam, że chodziłam do szkoły podstawowej w Buckinia-Line, że ukończyłam ją z wyróżnieniem w wieku czternastu lat, następnie kont....- To wszystko prawda, ale czy pamiętasz, co było wcześniej?- Peter, przecież wiesz, że nie pamiętamy wczesnego dzieciństwa.- Cóż, widocznie w twoim wypadku musi to potrwać dłużej.Odjazd kamery, ponieważ do tej pory widzieliśmy tę scenę rozegraną tylko na twarzach małżonków, dopiero teraz zauważamy, że oboje są już w swej małżeńskiej sypialni. Co ciekawe ekran rozbity przez Ellen w pierwszym odcinku wciąż jest zniszczony.- Co ma potrwać dłużej?- Oł, na litość bogów, Ellen, ja tydzień temu też jeszcze niczego nie pamiętałem.- Nie pamiętałeś...- Misji. O misji. O naszej misji. Na czym polega.- A polega na...- Ile razy mam ci powtarzać, Ellen? Na uratowaniu planety na której oboje teraz stoimi. Bo grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. A tym bardziej wszystkim jej mieszkańcom.Cięcie ;)To samo pomieszczenie. Małżonkowie siedzą na łóżku i przeglądają jakieś dokumenty. On podaje jej kartkę papieru, ona przegląda ją. Po chwili mówi:- I to ma być nam potrzebne? Naszej planecie?- Ellen, nie naszej, tylko ich. A jest to potrzebne tak im, jak i nam. W pierwszym rzędzie jednak oczywiście im. Tubylcom. Inaczej nie przetrwają. To ich planeta i co do zasady robią z nią to co chcą. Ale ich istnienie jest potrzebne wszechświatowi. Widzisz, wszechświat jest układem zamkniętym. Jak, jak... Jak domek z kart. Gdy zabierzesz jedną z nich całość się rozpadnie. Albo raczej jak zwykły dom. Nawet ten w którym teraz przebywamy. Jeżeli zabierzesz ścianę, lub sufit, lub nawet tylko jedną cegiełkę, to całość się może się rozstrzaskać w drobinki. Pomagając tej planecie, pomagamy samym sobie. I to się dzieje od miliardów lat. Pamiętasz, prawda?- Nie. Nie pamiętam. Jestem Ellen Wa...- Wcześniej nosiłaś wiele innych imion, na wielu innych światach. Potem mam nadzieję też będziesz. Bo jesteś w tym dobra. Jedna z najlepszych. Tym bardziej dziwię się, że tym razem najwyraźniej coś nie zadziałało i... I nie jesteś w stanie w pełni podjąć misji. Widzisz, ja też jeszcze kilka dni temu nie wiedziałem kim naprawdę jestem. Pamiętasz kiedy mówiłem do ciebie po raz pierwszy, wtedy w nocy. Byłem wtedy przeświadczony, mógłbym przysiąc, że po prostu jakaś obca siła przejmuje kontrolę nad moim ciałem. Ale tak nie było. Po prostu docierała wtedy do mnie świadomość kim jestem i co ważniejsze, dlaczego tu jestem. Świadomość przychodziła powoli i w pewnym sensie boleśnie. Myślę, że dlatego właśnie...- A ciała? ? Ellen przerwała mu z tonem prawie-że-agresji w głosie.- Stara dobra Ellen ? Peter uśmiechnął się ironicznie ? Jednak wracasz do formy. Widzisz, to w prawdzie bardzo przykre, ale nasze eksperymenty...Nagle ktoś puka do drzwi. Małżonkowie patrzą się na siebie zaskoczeni.- No, chyba powinnaś odpowiedzieć ? mówi Peter.- Proszę! ? krzyczy Ellen.Wchodzi Wally.- Pani prezydent. Panie przewodniczący ? chłopak przez moment zaskoczony patrzy na Petera, ten spokojnie skina mu głową.- Tak? ? pyta Ellen.- Ojciec Flasher przybył na pani zaproszenie i oczekuje w pokoju numer 221.- No taaaaak...- Ellen, rozumiem twoje zmęczenie sytuacją, ale jesteś prezydentem i tak szybko jak to możliwe powinnaś wrócić do normalnego toku zajęć. Myślę, że powinnaś tam po prostu iść i go przyjąć.- Tak, oczywiście.Ellen wstaje, mąż podchodzi do niej i powoli ją całuje. Na twarzy Wallego rysuje się mocne zdziwienie. Prezydent wychodzi, w drzwiach ponownie wymieniając spojrzenia z Peterem.Cięcie ;)Pokój ze ścianami pomalowanymi na ciemnogranatowo, duże okna, pośrodku głębokie skórzane fotele. Przy oknie stoi Flasher. Wchodzi prezydent z asystentem. Przytula serdecznie tamtego.- Jack, dobrze cię zobaczyć. Na żywo!Wzrokiem odprawia Wallego, ten żegna się skinięciem głową.- Witaj, Ellen. Ciebie również dobrze widzieć. Nie na ekranie.- Jak ciepłe kraje?- Lepiej niż tu, zapewniam, zresztą widać nawet po tobie. Nie obraź się, ale wyglądasz gorzej niż gdy ostatnio się widzieliśmy. Chyba niewiele sypiasz i jesz ostatnimi czasy?- To dla mnie tylko komplement, Jack. Ciężko pracująca, poświęcająca się dla ojczyzny prezydent chyba dobrze wygląda w mediach. Zwłaszcza, że mamy ich przecież coraz mniej.- Zostałem zapoznany z sytuacją. Rzeczywiście sądzisz, że to próba kontaktu? Obca cywilizacja?- Cóż, by wypracować wiedzę taką jaką otrzymaliśmy, owszem potrzeba cywilizacji. A ponieważ raczej nie została ona stworzona przez przedstawicieli naszego gatunku... Jest obca.- Zdajesz sobie sprawę z implikacji?- Jesteś jedną z dziesięciu osób na planecie, które znają prawdę. Które wiedzą, że teoria drabiny to bujda. To chyba najlepsza odpowiedź.- Akurat musiałaś mnie wtajemniczyć, o czym dobrze wiesz. Beze mnie by nie uwierzyli. Nawet gdybyś zaprzęgła do tłumienia paniki całe media, ludzie wciąż w pierwszym rzędzie potrzebują religijnego wsparcia.- Wciąż? Mówisz tak, jakby to się miało kiedyś skończyć.- Oł, Ellen, nie łap mnie za słówka. Lepiej przejdźmy już do istotny problemu. A istota problemu polega na tym, jak mamy zakwalifikować istoty, które nawiązały z nami kontakt. To z kolei musi zależeć od ich cech zewnętrznych, bo na podstawie tego klasyfikujemy wszystko z czym się stykamy. Ale nie od ilości macek, czułków, czy oczek. Od tego, czy oni sami postrzegają świat podobnie jak my. Nie możemy bowiem wykluczyć, że np. zajmują się tylko zbieraniem informacji i..Drzwi otwierają się i staje w nich Wally. - Wally, miałeś tu nie wchodzić! - krzyczy Ellen.- Przepraszam, pani prezydent, ale to nie może czekać. Proszę o przejście do pokoju obok. Oni nadają to teraz na wszystkich kanałach.Ellen i Jack wymieniają spojrzenia i przechodzą za asystentem.Wchodzą do duże pomieszczenia, czegoś na kształt salonu. Drewniany stół pośrodku, za nim telewizor. Na nim buźka DeMill. Dziennikarka mówi spokojnym głosem:- Bo prawda jest taka, że nasze władze nas zdradziły. Przez ostatnie tygodnie miałam dostęp do ich materiałów i jestem tego pewna. Dlatego właśnie zdecydowałam się na tak drastyczny krok.Cała czwórka (prezydent, kapłan, Wally i Peter, który już był w tym pokoju) patrzy się na siebie zaskoczona.Przerwa na reklamy ;)DeMill kontynuuje:- Oczywiście nie mogę teraz przekazać wam wszystkiego, chce jednak byście wiedzieli, że nie jesteście sami. Wszyscy, którzy w zaciszach swych domów wątpia w prawdomówność ekipy pani Wax, możecie na nas liczyć. Jestem jedną z najzamożniejszych osób na planecie. Stać mnie na stworzenie regularnego ruchu oporu i właśnie w tej chwili to czynię. Oczywiście ja sama będę teraz musiała zniknąć, ale wrócę i chociaż spróbuję bronić nas przed zagrożeniem, które czyha na nas także ze strony władz, które powinny stać za nami aż do końca. Spróbuję także jak najszybciej upublicznić materiały, którymi dysponuję, a które jednoznacznie wskazują, że pani Wax nie tylko okłamywała własny naród i cały swój gatunek, ale także regularnie go zdradziła.- Kurwa mać ? krzyknęła w tym miejscu Ellen i jęła szukać czegoś, czym zapewne chciała cisnąć w ekran. Szybko zauważyła wazon z kwiatami stojący na półce po jej lewej stronie i nachyliła się, by po niego sięgnąć. Niespodziewanie Peter powstrzymał ją jednak. Wally i Jack spojrzeli się na nich a następnie na siebie. Obaj byli zszokowani.Cięcie ;)Pokój nr 221. Na fotelach siedzą Ellen, Peter, Watering i Flasher, przy oknie stoi Wally. Wszyscy strapieni. Ellen mówi:- To prawda, wszystko to co ona mówiła jest prawdą.- Nie... Ellen, ty nikogo nie zdradziłaś, prawdę o upadku Netu ukrywałaś ponieważ...- Oł, nie mówię przecież o tym, nawet o tym nie myślę! Mam na myśli jej słowa o niej samej. Jest bogata i wpływowa. Stać ją na stworzenie regularnego podziemnego systemu walki z nami. I wie wiele o naszych grzeszkach.- Większa część gabinetu będzie względem pani lojalna, zapewniam ? odezwał się Watering ? Większa część społeczeństwa zapewne też. Tylko trzeba działać. Trzeba zacząć jak najszybciej działać.- Która godzina? ? spytała Ellen?- 19:36.- Na 21:30 zwołuję nadzwyczajne posiedzenie rządu, wcześniej o 21:00 wygłoszę orędzie telewizyjne do narodu. Skoro już odzyskaliśmy kontrolę nad telewizją. Na razie chciałabym zamienić kilka słów z moim mężem. Na osobności.Wszyscy wychodzą.- Cieszę się, że już się pozbierałaś ? mówi mężczyzna.- Peter, ja dalej nic nie pamiętam.CDN 😉

Viewing 1 post (of 1 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram