Forum Fantastyka Star Wars Star Wars: Resistance

Star Wars: Resistance

Viewing 1 post (of 1 total)
  • Author
    Posts
  • Q__
    Participant
    #244769

    Seria niezbyt kochana, za sprawą związków z Sequelami, kontrowersyjnego stylu animacji, i prób naśladowania anime (które w praktyce oznaczały okazjonalne robienie z bohaterów nastoletnio emocjonalnych niekompetentnych idiotów - coś, co my, Trekerzy, znamy z ORV i DSC).

    Ale przyznać muszę, że - pod wpływem rozmowy z S.E. - odświeżyłem sobie pilota tej serii zatytułowanego "The Recruit" i znalazłem tam sporo rzeczy do docenienia. Owszem, widać objawy sequelozy - nie wiadomo jakie są właściwie relacje Nowej Republiki i tytułowej organizacji, raz ich struktury wydają się nakładać, kiedy indziej wyglądają na byty wręcz skonfliktowane; nie wiadomo też co właściwie robi FO w tej układance (poza tym, że knuje atak znany z "TFA"); pokazanie pilotów NR, tyle lat po bitwie o Endor, jako pełnych dobrych chęci nastoletnich żółtodziobów - bez podkreślenia, że to jacyś kadeci - wydaje się ostro problematyczne; charakter wywiadowczej misji bohatera zostaje kompletnie niesprecyzowany, a umieszczenie go w nowym otoczeniu to absolutna amatorszczyzna. Ale cała główna zbieraninka 😉 zostaje gładko wprowadzona (przy czym mamy okazję - w skrócie, bo w skrócie, ale jednak - poznać ich portrety psychologiczne i motywacje*, a to - w tej erze - naprawdę sporo). Do tego najgłówniejszy z nich - w sposób naciągany, ale bardzo starwarsowy - wplątuje się w perypetie, w wyjściu cało z których automatycznie ma się chęć mu kibicować. I - co rzadkie w nowych SW - dostajemy robiącego wrażenie groźnego i - to chyba nawet ważniejsze - kompetentnego villaina. Największą jednak zaletą tej produkcji jest miłość Filoniego do ukształtowanego przez filmy Lucasa i stare EU świata przejawiająca się w praktyce bogactwem zaprezentowanych Obcych i droidów, konsekwentnym klimatem used future i widoczkami sięgającymi - przynajmniej dla starego Warsie, którym również jestem 😉 - okolic wizualnej poezji. Może i Kaz nie jest protagonistą na miarę Luke'a, młodych Anakina (pamiętajmy o CW!) i Obi-Wana, czy choćby Ezry, ale poznawanie gwiezdnowojennej rzeczywistości** jego oczami to czysta przyjemność.
    Jednym słowem: fajna, niezobowiązująca rozrywka.
    (Aha: jeszcze słówko o panach nazywających się Orka i Flix. Wyszło z nimi b. tradycyjnie - tj. w kręgach konserwatywnych zrobił się shitstormik wokół ich orientacji, bo twórcy coś tam bąknęli, a na ekranie pokazani są tak, że jak kto chce, może ich uznać za ekwiwalent Hana i Chewiego - czyli zwykłych kumpli - równie dobrze. Kurtzman z kolegami mają jednak więcej odwagi w przedmiotowym zakresie.
    I kolejne - o Neeku Vozo. Ze swoją afektacją i braniem wszystkiego dosłownie miał chyba stanowić biologiczny odpowiednik C-3PO, Daty i Isaaca, ale nie do końca wyszło; pewnie dlatego, że powierzono mu rolę ostro naciąganej sprężyny fabularnej. W efekcie, choć jakimś cudem potrafi również budzić sympatię, bardziej irytuje, przynajmniej na tym etapie.)

    * Co pozwala też przewidzieć jak z grubsza potoczą się ich relacje.

    ** Ograniczonej do Colossusa przypominającego odlegle obiekty, którymi zarządzał Lando u G.L. i u Zahna, jednak Colossusa pokazanego dość szczegółowo, by mógł robić za mikroświat w większym wszechświecie.

Viewing 1 post (of 1 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram