Forum Fandom Opowiadania Cykle opowiadań dział tymczasowy Star Trek Kang - część 2

Star Trek Kang - część 2

Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 15 total)
  • Author
    Posts
  • Coen
    Participant
    #3030

    Tagi: Star Trek, Khuz'Ar, Sonia, Klingoni, FederacjaNad Toronto szalała zaplanowana na wieczór burza. Od czasu wprowadzenia systemu kontroli pogody na Ziemi nie zdążały się niezapowiedziane zjawiska i obecnie ludzie po domach rozkoszowali się mistyczną przerażająca a jednocześnie romantyczna atmosferą tworzoną przez błyskające pioruny i trzaskające grzmoty, oraz bębnienie deszczu o stropy. Wyludnionymi ulicami biegła samotna postać w ciemnym płaszczu z kapturem. Była już spóźniona. Skręciła w starodawną uliczkę miedzy domami przeskakując nad kałużami aż dotarła do schodków prowadzących do piwniczki staromodnego budynku z XX wieku. Zastukała mocno w metalowe drzwi i stojący przy nich prawie dwumetrowy azjata wpuścił ją do środka bez pytania. Znał ją. - Witaj Ororo ? powiedział głębokim głosem ? pozostali już się zebrali. - Wiem Akto ? odparła uwalniając długie jasne włosy spod kaptura. Ich jasnożółta barwa jednocześnie kontrastowała i współgrała jasnobrązową cerą. Kobieta szybko minęła dwa pokoje i weszła do dużego pomieszczenia, które kiedyś zajmowała kotłownia. Znajdowało się w nim oprócz niej kilkadziesiąt osób siedzących w półkolu przed niewielkim podwyższeniem, na którym stał siwy mężczyzna, lekko zgarbiony i otyły, na oko bliżej szóstego niż piątego krzyżyka na karku. - ... stałem na mostku spowitym w dymie i płomieniach ? siadając murzynka usłyszała słowa mężczyzny wypowiadane jakby zza grobu ? Borg się już nami nie interesował, nie byliśmy w stanie nawet wyrównać przechyłu. Na cudem ocalałym ekranie widziałem jak kolejno niszczone były kolejne okręty: Kyushu, Saratoga, Melbourne. Padaliśmy jak muchy. Niedługo potem było już po wszystkim. Sześcian odleciał a my zostaliśmy sami. Bez łączności, bez gwarancji, iż zaraz nie pęknie rdzeń... ? głos się mu lekko załamał. Kobieta wiedziała, że bardzo niewielu ocalałych spod Wolf 359 było w stanie całkowicie dojść do siebie. Mężczyzna pokręcił tylko głowa odganiając wspomnienia poczym kontynuował opowieść ? po jakimś czasie zauważyłem jak do układu wkroczył Enterprise, jednak zaraz potem skoczył z powrotem w Warp aby ścigać Borg. A my znowu zostaliśmy sami. Pamiętam jak traciłem już nadzieję na to, że uda mi się przeżyć, kiedy nagle zostałem przeniesiony do klingońskiego ambulatorium. Zobaczyłem już w nim kilkanaście innych osób z naszych uszkodzonych statków. Wkrótce potem przeniesiono nas na przybyłe okręty szpitalne Gwiezdnej Floty, gdzie warunki były dużo lepsze, jednak faktem pozostaje, że gdyby nie tamten klingoński kontyngent spośród siedmiu tysięcy ocalonych ponad jedna trzecia by zmarła. Mój bratanek by zmarł.Wielu z zebranych pokiwało głowami. Nieomal wszyscy zebrani zawdzięczali coś KSO, czy to z czasu walki z Borg, z Dominium czy jeszcze z Cardassianami. Po chwili ciszy na podest wkroczył energicznie długowłosy mężczyzna i stanąwszy za wcześniejszym mówcą położył mu dłonie na ramionach mówiąc- Kapitan Parker do niedawna dowodził USS Spacewolf, okrętem jaki przyznano mu po opowiedzianym zdarzeniu. Bezpiecznie przeprowadził go przez wojnę z Dominium uczestnicząc we wszystkich nieomal akcjach floty. Tak jak wielu innych gorąco sprzeciwiał się zawartemu niedawno nowemu sojuszowi z Romulanami i powrotowi polityki zimnej wojny z Imperium Klingońskim. Wniósł nawet oficjalny protest przed admiralicję Gwiezdnej Floty. W efekcie został dyscyplinarnie zwolniony ze służby. Oficjalnie było to spowodowane odkryciem w starej bazie Maquis raportu jednego z ich dowódców mówiącego o tym, że kapitan Parker parę lat temu udzielał im informacji o ruchach Cardassian wzdłuż granicy z Federacją. O tym iż Spacewolf był wtedy przy granicy z Tholianami i nie miał żadnych informacji o Cardassianach jakoś nikt się nie zająkną.Zebrani poszemrali miedzy sobą w niezadowoleniu i oburzeniu, niektórzy jednak pokiwali tylko głową jakby dobrze zdawali sobie z tego sprawę. Słyszeli taka opowieść nie po raz pierwszy w ciągu ostatnich miesięcy, dwóch z nich również tego doświadczyło. Ororo wstała i podeszła do długowłosego, kiedy ten zszedł z podwyższenia- Miałeś racje Georgy ? powiedziała cicho i podała mu izolinearny czip ? zmienili bazę danych dzisiaj w nocy, nie tylko główną, ale wszystkie osobiste.- Niech zgadnę ? odparł mężczyzna wzdychając ciężko ? w wojnie z Cardassianami potajemnie pomagali nam Romulanie i to oni byli odpowiedzialni za to, że nasze straty były tak małe?- Owszem ? odpowiedziała mu tylko zgrzytając lekko zębami ? oraz na przykład admirał Jarok stał się nagle generałem Jer'Rem i jak się okazuje to trzy D'Derixy zaszachowały dwie Vor'Che pozwalając Enterprise na ucieczkę. Do wojny natomiast nie doszło, bo Wysoka Rada ogłosiła odpowiedzialnych za całą akcje zdrajcami, jednak teksty są ułożone w taki sposób, aby wywołać wrażenie, iż Klingoni kłamali.- Gdybym jeszcze dwa lata temu ? Georgy ścisną mocno czip w ręce jakby chciał wyładować na nim swoją złość ? ktoś mi powiedział, iż Federacja będzie fałszować historie i zwalniać kapitanów za posiadanie innego zdania niż oficjalne Rady Federacji to wyśmiałbym go i zwyzywał od najgorszych. - Wiem ? odpowiedziała mu cicho ? a jest coraz gorzej.Mężczyzna westchną głośno i popatrzył po zebranych zmęczonym wzrokiem- Jutro skontaktuje się z przywódcami pozostałych komórek ? powiedział w końcu ? czas chyba zacząć działać.- Najwyższy ? odparła kobieta, poczym spojrzała na zegarek ? ja musze już iść. Czas wykonać swoją przykrywkę.- Uważaj na siebie Ororo ? odpowiedział jej ujmując za ramiona ? bardzo na siebie uważaj.Odpowiedziała mu ciepłym uśmiechem, poczym szybko wyszła z budynku. Azjata przy drzwiach skiną jej głową na pożegnanie. Na zewnątrz było już po czterdziesto-siedmio minutowej burzy a więc z ulgą zdjęła ciężki płaszcz i zarzuciła go na ramie, ukazując zadbany i zrobiony na miarę mundur kadetki trzeciego roku w akademii Gwiezdnej Floty. Khuz'Ar stał w sterowni promu bębniąc palcami o oparcie jednego z foteli. Sonia siedząca przy fotelu drugiego pilota uśmiechnęła się tylko rozbawiona podobnie jak kilkunastoletni Klingon będący głównym pilotem. Oboje domyślali się, że świeżo upieczony kapitan tylko wysiłkiem woli powstrzymuje się od pytania co chwilę "Długo jeszcze?" Prom manewrując wyminą transportowiec dostarczający części i podzespoły do jednego z doków, w którym budowano okręt klasy Cha'Dich, ledwo dostrzegalny w sporo większej od siebie konstrukcji doku. Jak kapitan oceniał ilość środków na tym transportowcu wystarczyła by na zbudowanie dwóch takich fregat. Rozejrzał się po dwóch innych widocznych z tego miejsca dokach. Jak wiedział było ich tutaj kilkanaście. W tym, który właśnie zniknął za krawędzią przedniej szyby można było zobaczyć szkielet transportowca klasy Voodieh. Gdyby nie mniejszy rozmiar i brak ciężkiego uzbrojenia można by pomylić go bez trudu z pancernikiem klasy Negh'Var. W celu prowokowania takich pomyłek został zresztą zaprojektowany i budowany i jak dowodziły liczne przykłady dobrze wypełniał ów cel. Tuż przed dziobem Khuz'Ar zobaczył dok, którego okupant sprawił, iż zabiło mu mocniej jego ośmiokomorowe serce. W słabym świetle odbijającym się od powierzchni gazowego giganta, za to osłoniętym od światła gwiazdy cieniem jednego z księżyców stał w doku oświetlony tylko światłami pozycyjnymi tak swoimi jak i doku niszczyciel klasy betleH. Zbita, zdawałoby się toporna konstrukcja wyglądała nieomal prymitywnie jak załoga promu jednak wiedziała był to bardzo udany i groźny dla wroga okręt. Dzięki niewielkim kosztom produkcji od 2378 roku ich budowa szła pełną parą a nawet zwiększono ją po rozpadzie sojuszu z Federacją. Kapitan westchną i uśmiechną się zadowolony. To miał być jego nowy okręt, jego pierwsze dowództwo. Jego nadzieje, spełniły się. Z tego powodu popatrzył na sternika ze zdziwieniem, kiedy prom nawet nie zwalniając miną dok z niszczycielem i poleciał dalej w stronę księżyca. - Co jest? ? spytał głośno.- Kapitanie? ? sternik spojrzał na niego zdziwiony.- Gdzie lecisz?- Do pańskiego okrętu tam gdzie miałem, kapitanie ? sternik zachowywał powagę widząc zdziwienie dowódcy, lecz z zauważalnym wysiłkiem.- Hmm...myślałem, że tamten betleH był mój ? odpowiedział mu Khuz'Ar z zawodem w głosie.- Niestety nie ? powiedział młodzik przepraszająco, zaraz się jednak uśmiechnął ? sadze jednak, że będzie pan zadowolony ze swojej jednostki.- Hmmmprrr ? dobiegło tylko z tyłu. Sonia zatrzęsła się lekko od tłumionego śmiechu. Jej Klingon od paru dni nie umiał myśleć i mówić o nieomal niczym innym jak tym swoim nowym okręcie. Z pewnymi wyjątkami oczywiście, a teraz po prostu nie umiał się doczekać. Kiedy okrążali księżyc pierwsze zza niego pojawiły się dwa doki w których budowano krążowniki klasy Vor'Cha jednak kąt pod jakim były dowodził iż żaden z nich nie był ich celem. Wtem, chwilkę później tuż przed ich dziobem wyłonił się kolejny dok, zalany pięknym czerwonym światłem giganta będącego słońcem tego układu. Znajdujący się w nim okręt miał bardzo charakterystyczny spotykany od ponad 100 lat kształt. Jednak skrzydła, które wystawały sporo poza konstrukcje doku, tak samo jak i sekcja dziobowa jasno dowodziły, iż nie jest to ani B'Rel ani K'Vort. Niewielki prom zbliżał się, bowiem do jednego z nowych, niedawno zatwierdzonych do produkcji D'Tai. Bajoranka popatrzyła zdziwiona na kapitana, który obserwował okręt z rozdziawionymi ze zdumienia ustami. - Mówiłem, że się panu spodoba ? powiedział tylko rozbawiony pilot. Prom doleciał do konstrukcji doku skręcając i lecąc wzdłuż jego konstrukcji od dziobu do rufy. - Khuz'Ar ? Sonia odezwała się patrząc na coś uważnie ? możesz dostrzec, co tam pisze?Klingon spojrzał na wskazany przez nią ciąg znaków umieszczony zaraz na początku szyi drednota. Dostrzegł go z ledwością, ale odczytał go bez problemu, miał ten ciąg liter zakodowany w pamięci nieomal od dnia narodzin.- To... ? zaczął i spojrzał z uśmiechem na swoją Bajorankę ? IKC Kang.- Kang? ? spytała zdziwiona ? twój dziadek? Mistrz Da'Har?- Chyba... ? zaczął poczym coś sobie przypomniał i uśmiechną się szeroko ? tak! Teraz rozumiem, co kanclerz miał na myśli mówiąc o moich przodkach.Kobieta uśmiechnęła się również. Nie była Klingonką, jednak od jedenastego roku życia sama należała do rodu Kanga, również więc czuła dumę z tego wyróżnienia. Jej przybrana rodzina nie była wielka ani bardzo majętna, nie miała nawet, co marzyć o miejscu w radzie, byli jednak szanowani w Imperium. Prom przemknął obok potężnego dezruptora pulsowego MK 18 zamontowanego na końcu jednego z wystających skrzydeł i wykręciwszy podszedł do sporego doku umieszczonego pod gondolami Warp. Pilot operując sprawnie kontrolkami posadził delikatnie prom na pokładzie. Nim jeszcze wyłączył silniki jego pasażerowie już szli w stronę turbowindy. Widząc jak szybko wychodzą z hangaru pilot tylko się uśmiechną kręcąc z rozbawieniem głową. Wojownicy, których mijali nie zwracali na niech większej uwagi. Khuz'Ar nie przejął jeszcze dowództwa nad okrętem, nie był więc nikim niezwykłym. Zapewne jakby do kogoś podszedł i coś chciał, potraktowano by go z pełnymi honorami należnymi randze kapitana, jednak póki, co nikt nawet mu nie salutował. Nie było sensu, aby załoganci odrywali się od pracy tylko w tym celu. Chwile później wyjechali na górny pokład i ruszyli w stronę pancernych drzwi, które rozsunęły się przed nimi z sykiem otwierając drogę na mostek. Ni'daq podszedł do nich, kiedy tylko przestąpili próg. Wszyscy pozostali oficerowie mostka stali na baczność obserwując ich uważnie. Siwiejący wojownik stanął przed kapitanem wyciągając w jego stronę duży wzmacniany padd- Założyłem dziennik bitew okrętu ? powiedział głośno ? i w imieniu załogi powierzam ci nasz los, oraz proszę abyś dołączył do nas jako dowódca tego statku. Khuz'Ar ujął mocno padd i powiódł uważnym spojrzeniem po reszcie oficerów. Bez trudu dostrzegał dumę wynikającą ze służby dla Imperium w Siłach Obronnych oraz na takim okręcie, jaka wyzierała z ich oczu. Niektórzy widząc jak na nich spogląda kiwało tylko ledwo dostrzegalnie głowami akceptując go wstępnie. Wszyscy zdawali sobie sprawę, iż na pełną akceptacje i szacunek będą musieli sobie zasłużyć. - Przyjmuje wasze życia w swoje ręce ? powiedział kapitan uroczyście ujmując oburącz padd, poczym popatrzyła na pozostałych ? na stanowiska.Pomimo przejęcia ceremoniałem nowa załoga profesjonalnie porozsiadała się przy swoich konsolach. Młody wojownik również usiadł w swoim fotelu stojący pomiędzy dwoma wspornikami w tylnej części mostka i rozejrzał się po tym jak się rozlokowali wszyscy. Po swojej prawej miał drugiego oficera, oficera operacyjnego i szefa ochrony, którym był olbrzymi Hiladarianin o miedziano-srebrnym kolorze łusek i imponujących kolcach na brodzie oraz głowie. Khuz'Ar widział wcześniej przedstawicieli tej podległej Imperium od setek lat rasy tylko dwa razy jednak jak wiedział kolce te cały czas rosły, były również na tyle unerwione, iż nie można ich było obcinać. Z czasem stawały się one na tyle duże, iż Hiladarianin nie był w stanie normalnie egzystować. Rodzina skracała wtedy jego męki w odpowiedniej ceremonii uśmiercając taką osobę. Jak Klingon pamiętał z opowieści dziadka rasa która podbiła dawno temu Hiladarian bardzo lubiła przerywać ten rytuał i obserwować potem jak niezdolni do normalnego funkcjonowania jaszczuro-ludzie męczyli się i cierpieli. Było tak dopóki Klingoni nie wyzwolili ich kilkaset lat temu. Jednak, jako, że średnia życia u tej rasy wynosiła blisko pół milenium wielu z nich pamiętało jeszcze tamte 'mroczne czasy'. Po lewej stronie natomiast na stanowisku pierwszego oficera oraz oficera naukowego rozlokował się Ni'daq. Przeglądał właśnie dokładnie dane z uruchomionych już czujników. Za fotelem kapitańskim znajdowała się duża konsola oficera ogniowego umożliwiająca łatwy dostęp do całego uzbrojenia okrętu. Chociaż miała tylko jeden fotel spokojnie w razie konieczności mogły na stojąco operować przy niej dwie osoby naraz. Czarnoskóry, stosunkowo szczupły jak na klingońskie standardy wojownik, który przy niej operował sprawdzał jakieś dane z paddem, zapewne potwierdzając sprawność jednego z najbardziej kluczowych elementów klingońskiego drednota. Widząc to wszystko kapitan klepnął swój komunikator- Dowódca do maszynowni ? puścił w eter, kilka sekund później odpowiedział mu zaś zmęczony głos:- Komandor Verbtam, słucham ? dobiegło z małego symbolu Sił Obronnych na prawym ramieniu wojownika- Czy jesteśmy gotowi do wyprowadzenia okrętu z doku?- Jak najbardziej ? usłyszał w odpowiedzi ? rdzeń jest gotów do uruchomienia, tak samo jak wszystkie systemy.- Dobrze ? odpowiedział Khuz'Ar kończąc rozmowę poczym spojrzał bezpośrednio przed siebie na stanowisko sternika i oficera łączności i uśmiechnął się szczęśliwy widząc Sonię przyglądającą się dokładnie danym z konsoli. Rudowłosa Bajoranka wyczuwając jego spojrzenie odwróciła się ukradkiem również uśmiechając. Klingon kiwną jej głową poczym zwrócił do całej załogi mostka.- Uruchomić wszystkie systemy, zrzucić cumy i ustawić kurs 78 na 314.Oficerowie od razu przystąpili do wypełniania jego poleceń i okręt zaczął budzić się powoli do życia.H'Cha, lekko otyły, stary inżynier odgarnął na bok białe jak mleko włosy i spojrzał ponownie w jedno z ośmiu małych okienek rozmieszczonych w pancerzu otaczającym i zabezpieczającym podwójny rdzeń Warp.- W porządku ? powiedział i spojrzał na młodą Klingonkę przy jednej z konsoli ? włączaj.Kobieta szybko przebiegła dłońmi po przyciskach i w okienkach pancerza dało się dostrzec jak powoli zaczyna wirować czerwono-czarno-biała plątanina klingońskiej plazmy.- Wydajność rdzenia 40% i rośnie ? powiedziała kobieta spokojnie. Stary Klingon mruknął cicho zadowolony obserwując jak w jednym z rdzeni wzrasta tempo przepływu plazmy a cała maszynownia zaczyna się wypełniać cichym dźwiękiem pracującego serca okrętu.Dok, w którym spoczywał do tej pory okręt zgasł powoli zdejmując cumy magnetyczne, kiedy olbrzymi D'Tai budził się do życia. Szeroka na ponad siedemdziesiąt metrów dysza głównego silnika impulsowego rozjarzyła się na żółto-pomarańczowo popychając okręt do przodu i pomału wyprowadzając z doku. Kiedy tylko rufa minęła jego konstrukcję, Kang przechylił się na prawe skrzydło unosząc dziób w celu ustawienia się na odpowiedni kurs i przyśpieszając stopniowo. - Dowódco, odbieramy przekaz okrętu z jednego z pozostałych doków ? Bajoranka zakomunikowała nawet się nie odwracając ? to IKC Mogh.- Przełącz ? przyzwolił jej kapitan obserwując jak obraz gwiazd na ekranie zastępuje twarz kapitana będącego synem Klingona, którego miano nosił wywołujący okręt.- Witam kapitanie ? Worf skłonił się lekko ? cieszy mnie, że już pan się zadomowił na Kangu.- Prawdę mówiąc ? Khuz'Ar przeciągną wzrokiem po mostku ? nadal się czuje przytłoczony tym okrętem. Spodziewałem się niszczyciela, nie drednota. - Rozumiem ? Worf spogodniał lekko poczym kiwnął głową komuś za ekranem ? przesyłam wam na pod-kanale dane odnośnie waszej pierwszej misji. Macie patrolować granice w pobliży układu K'Rod'A, przy granicy z Romulanami i Gornami. W obliczu osłabienia politycznego Imperium, jakie nastąpiło po zerwaniu sojuszu oraz wzmocnieniu Imperium Gwiezdnego przez sojusz z Federacją ten odcinek granicy jest jeszcze niebezpieczniejszy niż zwykle. Dlatego w odległości kilku godzin lotu od waszej pozycji znajdować się będzie lekki krążownik klasy K'Vort, IKC Karga, zaś cały obszar w nieregularny sposób patroluje kilka jednostek zwiadowczych.- Zrozumiałem kapitanie ? Khuz'Ar wysłuchał słów starszego oficera z należytą uwagą, poczym spytał ? kiedy Mogh dołączy do floty?- Za dwa tygodnie ? odpowiedział Worf ? wcześniej musimy przeprowadzić ostatnie loty próbne oraz do końca skompletować załogę. - To dobrze ? odparł młody dowódca uśmiechając się ? w tak ciekawych czasach każdy okręt będzie na wagę złota. - Powodzenia kapitanie ? czarnoskóry wojownik skłonił się ponownie ? niechaj qeylIS prowadzi twą dłoń i umysł w nadchodzących bitwach. Qapla!- Qapla! ? odpowiedział Khuz'Ar i połączenie zostało zakończone.- Kurs na układ K'rod'A wyznaczony ? Sonia zakomunikowała od razu, wiedziała bowiem że taki rozkaz by otrzymała, nie było wiec sensu na niego wyczekiwać. Klingon siedzący około metr za nią kiwnął tylko głową zadowolony i powiedział:- Prędkość marszowa, maH'ChaPosłuszny delikatnym kobiecym dłoniom ważący ponad cztery miliony ton kolos skoczył po chwili gwałtownie do przodu znikając w jasnym błysku światła. Duży jak na klingońskie standardy, czteropomieszczeniowy ? nie licząc izolatki ? przedział medyczny na Kangu był pogrążony w półmroku. Starsza porucznik Tavana, córka Adjur, będąca głównym oficerem medycznym tego okrętu wolała takie naświetlenie. Łatwiej czytało jej się przy tym żółtą czcionkę danych medycznych załogi, natomiast, jako że dzisiaj o tak później porze tylko ona miała dyżur, nikomu to nie mogło w niczym przeszkadzać. Nie spodziewała się również, aby ktokolwiek jej przeszkadzał. Z tego też powodu dźwięk rozsuwających się z metalicznym sykiem drzwi ambulatorium zaskoczył ją lekko.- Światła ? poleciła i w pomieszczeniu pojaśniało ukazując olbrzymią sylwetkę siwiejącego pierwszego oficera ? komandor Ni'daq, w czym mogę pomóc?- Uszkodziłem sobie chyba łokieć ? powiedział z wyraźną irytacją w głosie, trzymając się za wspomniane miejsce. Kobieta wskazała mu jedno z bio-łóżek, sama zaś wzięła medyczny tricorder i skierowała jego czujniki na pierwszego oficera. Ni'daq kiedy to robiła przyjrzał się jej uważnie. Była dorosłą osobą, jak oceniał miała koło trzydziestu lat, lecz jej mahoniowa w kolorze skóra była całkiem gładka, pozbawiona zmarszczek nie licząc drobnych przy ustach. Twarzy, szyi ani odsłoniętych ramion nie znaczyły żadne blizny, co jednak nie było zaskakujące u oficerów medycznych. Oni rzadko walczyli, choć prężność ruchów kobiety oraz budowa jej ciała sprawiały wrażenie osoby dobrze do walki przygotowanej. - Faktycznie ? przyznała kiwając głową ? nadwerężenie stawu.Odłożywszy skaner podeszła do jednej z szafek na ścianie i wyjęła z niej kilka fiolek, buteleczek oraz parę woreczków. - Jak się pan tego nabawił? ? spytała nalewając wody do małej miseczki i zaczynając dodawać pozostałych specyfików które wyjęła. - Na naszej siłowni ? odpowiedział wzdychając ? przez kilka lat żyłem na świecie o terrańskim poziomie grawitacji. W efekcie można zapomnieć, iż nasza grawitacja jest sporo silniejsza i że takie warunki utrzymujemy na okręcie. Kobieta uśmiechnęła się tylko rozbawiona zaczynając metalowym tłukiem rozcierać zawartość miseczki na papkę.- Ile próbował pan podnieść?- Niewiele ? padło w odpowiedzi ? to miała być rozgrzewka, wiec niecałe półtora raza tyle ile sam ważę.Tavana pokręciła tylko głową i podeszła do swojego pacjenta z miseczką zawierającą gęstą szaro-zieloną maź- Mężczyźni ? bąknęła tylko zaczynając pokrywać nią bolące miejsce. Po cieple, jakie wydzielała ona w kontakcie ze skórą Klingon domyślił się, iż to wcale nie było na podstawie wody.- Słucham? ? spytał patrząc uważniej na lekarkę. - Taki brak przewidywania jest typowy dla mężczyzn ? powiedziała spokojnie wyjaśniającym tonem ? najpierw działacie a potem myślicie. Szkoda tylko, że to wy kierujecie Imperium, gdyby nie to zapewne było by w lepszej sytuacji niż obecnie. - Hmm... czyżbym dobrze zrozumiał? ? spytał prostując się ? uważasz że kobiety lepiej sprawdziły by się u władzy niż mężczyźni?- Zgadza się. Na dowód wystarczy przyjrzeć się historii. Tylko trzy ze znanych społeczności rządzonych przez kobiety nie przetrwały próby czasu, zaś ile rządzonych przez mężczyzn?- Cóż, zważywszy, iż znamy tylko cztery społeczności rządzone przez kobiety, zagłada trzech z nich niezbyt dobrze świadczy o matriarchacie jako systemie rządów. Tavana zaskoczona aż przerwała prace i spojrzała zdziwiona w oczy starego wojownika, z których wyzierało równie duże rozbawienie jak jeszcze przed chwilą z jej.- Nie wiedziałam, że interesuje się pan politologią ? powiedziała zdziwiona.- To część historii a historia zawsze mi się podobała ? wzruszył ramionami ? poza tym Imperium było raz rządzone przez kobietę. Niczym szczególnym się nie popisała.- Jeśli mówi pan o Azetbur to doprowadziła przecież do pokoju i traktatu z Federacją ? odpowiedziała klingonka, niezbyt jednak przekonana do własnego argumentu.- Tak, wielkie osiągnięcie ? przyznał Ni'daq z wyraźną ironią w głosie ? zważywszy, iż praktycznie wszystko Gorkan już ustalił wcześniej z ambasadorem Spockiem. Nie wspomnę o tym, że Federacja wycofała się z owego układu raptem parę lat później jak zaczęło się zanosić na wojnę z Romulanami, do której by doszło gdyby Azetbur nie wyszła za K'mpeca.- Być może ? powiedziała cicho, mocno rozdrażniona. Nie lubiła przegrywać w konfrontacji na swój ulubiony temat ? to jednak tylko gdybanie, niema pan pewności.- Tak samo jak ty, co do tego, że Imperium rządzone przez kobiety było by lepsze ? odpowiedział Klingonce kiedy zakładała mu opatrunek na pokrytą papką rękę ? historia i przykłady z innych światów pokazują wręcz że było by w o wiele gorszym stanie, lub nawet by go nie było. Nie wspomnę tez o tym, iż nasz lud nie miał chyba tak dobrego przywódcy jak teraz, od czasu samego qeylIS'a.Nie komentując już tego skończyła opatrunek. - Zalecam sen ? powiedziała zawodowym tonem ? do rana powinno być po wszystkim. Siwawy wojownik uśmiechnął się tylko i kiwnąwszy w podzięce głową ruszył do wyjścia.Khuz'Ar siedział swojej kabinie przeglądając dokładnie rozkazy i związane z nimi analizy taktyczno-strategiczne. Popijając sok rakta kiwał co jakiś czas głową kiedy to co przeczytał wyjaśniało coś nad czym się zastanawiał lub potwierdzało to co sadził. Tak jak przypuszczał, Siły Obronne szykowały się do szybkiego uszczelnienia granicy z Konfederacją Gorn na wypadek inwazji ze strony Romulan. Jak wiedział wzdłuż granicy z Imperium Gwiezdnym jego ojczyzna posiadała bardzo rozwiniętą w ciągu kilkuset lat wrogości sieć systemów obronnych, kolonie natomiast były przystosowane do oblężenia czy bombardowania. Nie przystosowano jednak do czegoś takiego granicy z Gornami. Nikt w Imperium nie zakładał możliwości przymierza między Romulanami a Konfederacją ze względu na ich bardzo krwawą historie obejmująca kilka pełno-wymiarowych wojen, Marynarka Gwiezdna nie dysponowała zaś środkami, aby gwałtownie przebić się przez swojego dużo mniejszego sąsiada i dzięki temu wbić na tyły Klingonów. Teraz jednak, przy wsparciu surowcowym oraz militarnym Federacji takie uderzenie stało się całkiem realne. Z tego też względu do patrolowania tego regionu skierowano dodatkowe osiemdziesiąt okrętów, które swoją obecnością miały zapewnić bezpieczeństwo przez około miesiąc. Później planowano w ciągu jednego dnia na całej granicy rozmieścić dużo platform obronnych Stacji Obrony Strategicznej i Stacji Przewagi Taktycznej wraz z bateriami czujników. Jak oceniano wraz z kilkunastoma dodatkowymi jednostkami powinno to skutecznie zabezpieczyć granicę. - A to co? ? zdziwił się dowódca znajdując nieoznaczony plik w rozkazach. Włączył go pośpiesznie uprzednio stawiając zapory ogniowe na wypadek wirusa. Uspokoił się jednak i uśmiechnął widząc, jaki był efekt. Na ekranie jego komputera pojawiła się charakterystyczna twarz kanclerza.- Witaj Khuz'Ar ? Martok powiedział uśmiechając się lekko ? ufam, że okręt ci się spodobał. - Drań ? mrukną pod nosem kapitan jednak również się uśmiechną rozbawiony. Zastanowił się czy w promie nie było kamery, która nagrała jego minę i wysłała do jego byłego nauczyciela. - Zapewne tak ? ciągną dalej kanclerz ? jestem pewny, że nie tego się spodziewałeś, ale cóż...los płata nam dziwne figle. Chce abyś wiedział jak drogocenny okręt dostałeś w swoje ręce. D'Tai będą największymi i najpotężniejszymi okrętami Sił Obronnych na solowych misjach. Negh'Var są zbyt drogocenne, zaś realia obecnie zbyt niebezpieczne, aby puszczać je same, z tego też względu zostaną przeorganizowane w autonomiczne Grupy Uderzeniowe Pancerników i będą operować w eskorcie, co najmniej dziesięciu okrętów różnych typów. Z tego też powodu między innymi na ciebie kapitanie spada obowiązek pokazywania innym, że Imperium nie jest tak słabe jak mogłoby się im zdawać. Wiem, że to odpowiedzialne i trudne zadanie, że możesz nie czuć się na siłach ze względu na swój brak doświadczenia. Chce jednak abyś wiedział, iż obserwowałem uważnie twoje poczynania w Akademii jak i poza nią i jestem przekonany, że podołasz temu wyzwaniu. Szczerze mówiąc to zazdroszczę ci trochę bitew, które masz przed sobą, chwalebnych zwycięstw i strachu, jaki wzbudzał będziesz u wrogów. Chętnie sam przejąłbym dowództwo nad jednym z okrętów i poprowadził go w pole, ale... ? to powiedziawszy uśmiechną się i popatrzył na swój ciężki pałasz kanclerza wiszący na oparciu fotela ? ale jak mówiłem, los lubi płatać figle. Niechaj qeylIS cię prowadzi. Qapla'Kiedy wiadomość się skończyła Khuz'Ar przez jakiś czas wpatrywał się w symbol Imperium który pojawił się na ekranie. Po raz trzeci w ciągu kilku ostatnich dni jego serce biło mocnej wypełnione dumą.- Nie zawiodę twego zaufania ? powiedział szeptem składając w duchu przysięgę.- Dziennik bitewny Kanga, 133'ci dzień roku Imperium 944'tego. Zgodnie z rozkazem patrolujemy granicę z Konfederacją Gorn zmierzając z prędkością Warp 3 w stronę granicy z Romulańskim Imperium Gwiezdnym. Patrol póki, co przebiega spokojnie. Nie licząc trzech frachtowców transportujących towary z i do Konfederacji w ramach zwykłej wymiany handlowej nie napotkaliśmy bezpośrednio żadnego okrętu. Krążownik Gornów który patrolował swoją stronę granicy w przeciwnym do nas kierunku nie nawiązując łączności wyszedł poza obszar sensorów. Z obecną prędkością dotrzemy do romulańskiej granicy za dwadzieścia pięć godzin, następnie zmienimy kurs na 0 na 78 i dotrzemy do Posterunku Granicznego numer Cztery. Wszystko wskazuje na to, iż pierwszy patrol bojowy obejdzie się bez walki. Kapitan Khuz'Ar, dowódca, koniec wpisu. Młody wojownik wyłączył przycisk zapisu i rozsiadł się wygodniej w fotelu. - Szkoda ? usłyszał ciche stwierdzenie z lewej strony i spojrzał w tamtą stronę. Ni'daq widząc jego spojrzenie od razu wyjaśnił ? nie miał bym nic przeciwko przetestowaniu w boju tego okrętu.- Ja również ? kapitan pokiwał głową ? ale wolałbym najpierw wytrenować bardziej załogę i zmniejszyć czas reakcji o co najmniej 25%- Ambitne ? przyznał stary wojownik ? zazwyczaj nasze okręty mają czas reakcji lepszy tylko o 15%.- Wiem ? kapitan pokiwał głową ? jednak nie jesteśmy zwyczajnym okrętem- Radzę uważać kapitanie ? pierwszy oficer wpadł mu w słowo ? zbytnia ambicja może doprowadzić nas do kłopotów. Młody wojownik skrzywił się nieco na to pouczenie odniósł, bowiem wrażenie, nie po raz pierwszy zresztą, iż siwawy wojownik nie do końca akceptuje go jako dowódcę. - Dowódco, odbieram sygnał alarmowy z przestrzeni Gorn ? powiedziała nagle Bajoranka od razu ustawiając wszystko do przełączenia sygnału, dzięki czemu zrobiła to natychmiast po otrzymaniu rozkazu.- Tu liniowiec Sklarr. Jesteśmy atakowani prze... ? i wiadomość się urwała. Khuz'Ar spojrzał na Sonię ona jednak tylko pokręciła głową- To wszystko ? powiedziała. - Spróbuj ustalić kurs do tego liniowca ? polecił kapitan poczym zwrócił się do oficera naukowego ? masz jakieś dane o tym Sklarr'rze? - Tak ? odpowiedział Ni'daq przebiegając palcami po konsoli i wyszukując odpowiednie informacje ? to wycofany ze służby krążownik po usunięciu uzbrojenia przerobiony... ? komandor zbladł lekko i popatrzył na dowódcę ? na szpital dziecięcy.- Czy w pobliżu są jakieś okręty Gornów?- Według informacji z innych okrętów to trzy, dwa niszczyciele i stary drednot. ? odpowiedział wojownik. - Ustaliłam ich pozycje ? zakomunikowała nagle kasztanowowłosa sterniczka ? kurs 345 na 221. Dotrzemy do nich w dwadzieścia minut, jeśli polecimy z maksymalną prędkością.Pierwszy oficer z wściekłością uderzył pięścią w obudowę konsoli.- Gornowie najwcześniej będą tam pół godziny później. Musimy sprawdzić, co się tam dzieje ? powiedział z wyczuwalną agresją.- Należy zauważyć, iż to wezwanie pomocy może być podstępem ? powiedział spokojnie Rannuf, oficer ogniowy - patrząc po pozostałych osobach obecnych na mostku ? to jedna z ulubionych taktyk Romulan stosowanych do zwabienia wrażych okrętów na ich terytorium. Gornowie walczą z Romulanami na tyle długo, że mogli przejąć niektóre z ich nawyków. - Ja zaś musze zauważyć ? warkną pierwszy oficer patrząc na czarnoskórego wojownika ze złością ? iż na Sklarr'rze może być do siedmiu tysięcy pacjentów, zważywszy na charakter statku, głownie dzieci.Khuz'Ar pokiwał głową słysząc to wszystko i analizował szybko sytuacje. - Dobrze ? powiedział w końcu ? Alarm Taktyczny 1, unieść maskowanie, kurs 345 na 221, maksimum Warp. Powiadomcie też o wszystkim Karga. Niech będą w gotowości gdybyśmy ich potrzebowali. Wielki Drapieżny Ptak zafalował przez chwile rozpływając się w ciemności kosmosu i szykując do zmiany kursu.Dwadzieścia minut później niewykrywalny okręt wyskoczył z podprzestrzeni zatrzymując się niedaleko dwóch okrętów. Jednym z nich był poszukiwany przerobiony krążownik o charakterystycznym, pudełkowym w ogólnym rzucie kształcie. Drugim zaś zielony, niewiele mniejszy od Kanga romulański krążownik klasy Hawk. Jeden z najmniej licznych okrętów w Marynarce Gwiezdnej. - Sytuacja? ? spytał od razu dowódca. Rannuf pozbierał błyskawicznie dane z czujników.- Sklarr ma zniszczone silniki, czujniki, nadajniki podprzestrzenne oraz uszkodzone generatory. Nie są w stanie utrzymać nawet pól integrujących. Co więcej jeden z przedziałów został zniszczony i uległ dekompresji. ? oznajmił pośpiesznie. - Dodatkowo ? przejął po nim pałeczkę Ni'daq ? wykrywam, iż mają dość mocy do układów podtrzymania życia, ale na niektórych pokładach nie działa sztuczna grawitacja. Na pokładzie jest przeszło pięć i pół tysiąca form życia, w większości słabych, co sugeruje dzieci lub chorych lub jedno i drugie oraz... ? przerwał na chwile klnąc cicho ? ponad czterysta ciał znajduje się w próżni.- Musieli znajdować się w tej sekcji, którą dotknęła dekompresja ? pokiwał głową dowódca.- Nieomal na pewno, jednak nie została ona uszkodzona w walce ? dodał pierwszy oficer cicho ? kadłub został rozerwany w najwrażliwszym miejscu, pojedynczym równym cięciem z dezruptora, nie naruszając nawet pozostałych części.- Czas chyba dowiedzieć się dokładnie, co się tutaj wyprawia ? powiedział Khuz'Ar wstając ? zdjąć kamuflaż i unieść osłony. Namierzyć i wywołać tego Romulanina. W pustym miejscu przestrzeni niedaleko obu zajętych sobą okrętów pojawił się nagle klingoński drednot wyraźnie skierowany w stronę Romulańskiej jednostki. - Odbieram przekaz ? powiedziała Sonia i przełączyła na główny ekran. Pojawił się na nim młody Romulanin, niewiele starszy w wyglądzie do Khuz'Ara z typową dla tej rasy arogancja wyzierającą z oczu.- Czego? ? rzucił tylko sprawiając wrażenie iż nagła zmiana sytuacji w ogóle go nie zaskoczyła.- Chce wiedzieć, co tutaj wyrabiasz ? zripostował mu dowódca D'Taia splatając ramiona na piersi.- To nie twój interes ? odpowiedział Romulanin z pogardą ? nie macie tu żadnej jurysdykcji to nie wasz teren.- Siła ognia mojego okrętu daje mi jurysdykcję ? odpowiedział Klingon naśladując pogardliwy ton Romulanina ? jeśli chcesz p'taQ to mogę ci wydziergać cały dokument o jej nadaniu na kadłubie.- Taki stary złom jak wasz siłą ognia nie rozpalił by nawet ogniska ? parsknął Romulanin. Khuz'Ar się tylko uśmiechną słysząc to stwierdzenie. Zbyt pewnego siebie wroga łatwiej pokonać, dowódca Hawka zaś kontynuował ? ale jako że to czekanie jest takie nudne to proszę bardzo, poświęcę się i ci odpowiem. Będę mówił powoli abyś nie miał problemu ze zrozumieniem. 'Bardzo łatwo pokonać' pomyślał młody wojownik. Ni'daq szykował się, aby coś odpysknąć Romulaninowi powstrzymał się jednak. Romulanin tymczasem zaczął - Na tym okręcie ukrywa się dwóch Gornów odpowiedzialnych jak przypuszczamy za terrorystyczne uszkodzenie jednego z naszych okrętów. Niestety ich załoga odmawia wydania tych osobników a ja nie mam ochoty sprawdzać kilku tysięcy jaszczurek. Imperium wolałoby pokazowy proces, dlatego postanowiłem zachęcić gornów do współpracy. Co dziesięć minut będę niszczył osłonę kolejnych sekcji ich okrętu. Albo w końcu zmiękną albo zginą wszyscy. To jednak byłoby przykre, bo proces publiczny by się przydał.- Przecież to są tylko dzieci ? warkną Ni'daq nie mogąc się już powstrzymać.- To tylko banda kijanek, idąc przez moczary rozdeptywałem takie wiele razy. A poza tym od kiedy to Klingoni przejmują się wiekiem zabijanych? ? zdziwił się Romulański dowódca ? sami zabijacie dzieci kiedy to wam pasuje.- Ale nie z nudów czy lenistwa ? odpowiedział siwiejący wojownik ? i nie pozwolimy ci kontynuować tego masowego morderstwa na rasie która niema z nami zwady.- Ucisz swojego psa ? znudzony Romulanin zwrócił się do Khuz'Ara ? albo lepiej, odwróć te krypę i wracaj z powrotem do bagna, z którego wypełzłeś. A i jeśli myślisz o tym, aby nas zaatakować to, choć wiem, iż to dla ciebie trudne pomyśl o jednym. Jakikolwiek atak na nas może doprowadzić do wojny. Wojny której wasze prymitywne imperium na pewno nie przetrwa.Tymi słowami Romulański dowódca zakończył przekaz uważając rozmowę za zakończoną. Na mostku Drapieżnego Ptaka zapanowała cisza. Pierwszy przerwał ją Ni'daq ze zdziwieniem patrząc na stojącego do niego plecami kapitana. - Chyba nie zamierza pan go usłuchać? ? spytał zaś nie doczekawszy się odpowiedzi poczuł wzbierającą w sobie wściekłość ? Do Fek'Ihra, nie jesteśmy Gwiezdną Flotą, nie mam żadnej polityki nie ingerencji w sprawy innych ani podobnych bzdur!...Nie możemy ich tak zo...Khuz'Ar uciszył go uniesieniem ręki nadal się nie odwracając. Komandor zmełł w ustach przekleństwo i sięgną po sztylet. 'Skoro temu dzieciakowi brakuje odwagi to czas aby go zastąpić' pomyślał.- W porządku ? rzucił nagle kapitan nim Ni'daq zdążył wyjąć sztylet. ? Alarm Ofensywny 1. Salwa ostrzegawcza, mierzyć w mostek Romulanina.Oficer ogniowy bez wahania wykonał rozkaz i dwa ogromne dezruptory MK 18 ustawione na 30% mocy ożyły wypluwając zielone pociski, które nieomal od razu rozbiły się o osłony Hawka. W odpowiedzi gwałtownie skręcił on w stronę Kanga zasypując go gradem zielonych pocisków i wiązek, które jednak nie zrobiły wielkiego wrażenia na potężnych osłonach klingońskiego drednota. Zapewne wiedząc o tym Romulański dowódca rozkazał wystrzelić z przednich wyrzutni torped. D'Tai nie był najbardziej zwrotnym z Klingońskich okrętów, obecnie był nawet najmniej zwrotny, mimo to jednak zdołał uniknąć jednego z pocisków, pozostałe zaś rozbiły się o osłony Kanga osłabiając je o kilkadziesiąt procent. Kiedy tylko lekki wstrząs na pokładzie minął Khuz'Ar uśmiechną się drapieżnie.- Nasza kolej ? bąknął pod nosem głośno zaś powiedział ? baH!Ustawiony trochę nad Romulańskim krążownikiem D'Tai ożył nagle wypluwając z siebie serie zielonych wiązek z rozmieszczonych na kadłubie dział dezruptorowych MK 12, których moc była porównywalna z federacyjnymi fazerami stosowanymi na klasie Galaxy, do których dołączyła zaraz salwa z trzech przednich wyrzutni torped. Trafiony kompletem wszystkich srebrnych polaronowych pocisków krążownik przechylił się gwałtownie na burtę, kiedy jego dowódca po nagłym spadku mocy osłon o przeszło połowę przyszykował się do odwrotu. I w tym momencie najgroźniejsza broń na wyposażeniu Kanga dała o sobie znać. Dwa olbrzymie zamontowane na skrzydłach dezruptory ustawione na pełną moc ożyły gwałtownie wystrzeliwując serie trzech pocisków każdy. Na pierwszych okrętach tego typu salwa ta wstrząsała całym okrętem, a odrzut nieomal cofał go w tył, jednak po zastosowaniu dodatkowych kompensatorów w skrzydłach załoga drednota odczuła tylko małe wibracje. Trafiony jednak tą salwą Romulański okręt nie miał tyle szczęścia. Osłabione już wcześniej osłony pękły jak bańka mydlana przepuszczając resztki energii do kadłuba. Hawk pośpiesznie ustawił się w kurs prowadzący do Imperium Gwiezdnego i rozpoczął ładowanie silników Warp. Khuz'Ar wydał kolejny rozkaz Rannufowi poczym zwrócił się do Soni- Wywołaj ich ? polecił. Kobieta bez słowa wykonała jego rozkaz.- Jeśli faktycznie dojdzie do wojny ? powiedział młody klingon z tryumfem w głosie ? to przynajmniej będziecie mieli o jeden okręt mniej. Po tych słowach kiwnął głową oficerowi ogniowemu i Osiemnastki ożyły ponownie zmieniając obie gondole Warp Hawk'a razem z przylegającymi do nich sekcjami w strzaskany złom. W odpowiedzi Romulański krążownik wypalił z całego tylnego uzbrojenia i korzystając z ciągle sprawnych silników impulsowych zaczął skręcać, chcąc podjąć walkę póki jeszcze mógł. Jego kapitan słusznie zauważył, iż Kang z równą łatwością mógł zniszczyć jego urządzenie maskujące a tak miał przynajmniej jeszcze szansę uszkodzić swojego przeciwnika. Przeliczył się jednak. Wiązanki pocisków z osiemnastek oraz wiązek z dział dezruptorowych nieprzerwanie uderzały w kadłub Hawka rozrywając kolejne przedziały, niszcząc systemy, wybijając załogę. Nim Romulański okręt zdołał się w pełni obrócić systemy kontroli ognia już nie działały, a kilkanaście sekund później sam okręt został rozerwany na strzępy. Ni'daq patrzył na to z ogromną satysfakcją. Od czasu śmierci swojej rodziny nienawidził krzywdzicieli dzieci i ogarniała go radość, gdy widział, co spotkało tylu z nich.- Status? ? spytał po chwili dowódca.- Brak uszkodzeń ? powiedział oficer ogniowy ? osłony trzymają na 39%. Brak doniesień o rannych od wstrząsów. - Sklarr jest w miarę stabilnym stanie ? Ni'daq zebrał odczyty ? wytrzymają bez trudu do przybycia tamtych trzech okrętów... zaraz ? powiedział nagle i pośpiesznie sprawdził coś jeszcze poczym uśmiechnął się szeroko ? wykrywam kilka Romulańskich kapsuł ratunkowych, z trzydziestoma dwoma osobami na pokładzie. - Zdmuchnąć ich kapitanie? ? spytał czarnoskóry wojownik również się uśmiechając. Khuz'Ar pomyślał przez chwilę poczym powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy - Nie, zostawmy to Gornom. Jestem pewny, iż po takim ludobójstwie będą chcieli urządzić odpowiedni publiczny proces ? ostatnie słowa wypowiedział udając ton Romulanina na co załoga odpowiedziała głośnym, szczerym śmiechem. ? No dobra, włączyć maskowanie i zabrać nas stąd. Mamy patrol do dokończenia.- luq ? odpowiedzieli nieomal chórem oficerowie i kiedy z Warp wyskoczył pierwszy konfederacyjny niszczyciel jedynym śladem po Kangu, jaki mogli wykryć, była chmura Romulańskich szczątków.Siwiejący już wojownik westchnął głośno i zastukał w metalowe drzwi. Czekało go coś, czego naprawdę nie lubił.- Wejść ? dosłyszał ze środka głos dowódcy i pospiesznie wstąpił do kapitańskiej kwatery. Khuz'Ar siedział przy stole zapisując coś na paddzie. Spojrzał na Ni'daqa nic jednak nie mówiąc.- Chciałem... ? zaczął patrząc w podłogę ? przeprosić za swoje zachowanie na mostku. Po prostu....również miałem kiedyś dzieci i zostały zabite bez powodu. Trudno mi teraz opanować się, kiedy widzę coś takiego.- Nie tylko to było powodem twojego zachowania ? odpowiedział mu kapitan odkładając padd na bok ? zdaje sobie sprawę, iż walczyłeś, kiedy nie było mnie jeszcze na świecie i że masz dziesięć razy tyle doświadczenia, co ja. Jednak to mnie przekazano dowództwo, nie tobie. Wiem że potrzebuję twojej pomocy i chcę z niej korzystać, nie mogę jednak pozwolić na to abyś mnie nie szanował. Masz więc wybór: albo wyjdziemy stąd, zejdziemy pięć pokładów niżej i w jednej z sal treningowych sprawdzę twoim starym łbem wytrzymałość ścian, albo załatwimy te kwestię inaczej. To powiedziawszy wskazał pierwszemu oficerowi krzesło po drugiej stronie stołu. Na blacie była rozłożona plansza do klin-zha. Ni'daq kiwając głową usiadł i wziąwszy jednego z pionków ustawił na odpowiednim polu. - Twój ruch ? powiedział do Khuz'Ara- Musi pan to zobaczyć ? jeden z młodszych wykładowców w Akademii Gwiezdnej Floty powtórzył to już po raz dziesiąty prowadząc O'Briena jednym z korytarzy odciętym teraz dla kadetów. Personel ochrony przy drzwiach widząc go wyprężył się na baczność przepuszczając ich bez słowa. Weszli do jednej z wielu sal wykładowych na terenie Akademii i główny wykładowca od razu zrozumiał, o co chodzi.- To może być problem ? powiedział tylko widząc, że na blisko trzymetrowym logu Gwiezdnej Floty umieszczonym na ścianie za podestem wykładowców ktoś czerwoną farbą, odręcznie wymalował symbol Imperium Klingońskiego, nad nim starannie napisał po angielsku "Nigdy nie zapomnimy", pod zaś klingońską czcionką jakiś napis. Gdyby umiał czytać w tym języku zorientowałby się, iż napis głosi vo'vaD...

    Coen
    Participant
    #46095

    Zgodnie z zapowiedzią, pojawiło się kolejne opowiadanie, kończące pewna całość...

    Zarathos
    Participant
    #46592

    No i nie zdołałem się powstrzymać przed przeczytaniem.

    Techniczne tekst, minus drobiazgi w opisach, jest bardzo dobry. Pomijając klingonów spływających wręcz miodem od słodkości i rzecz jasna powszechne uwielbienie do tej rasy ze strony każdego poza dowództwem GF i Romulanami mam tylko jedną uwagę:

    Sklarr - ten atak zrobił z Romulan idiotów. Nie wysyłasz ciężkiego okrętu na teren wroga żeby zaatakował okręt szpitalny i mordował dzieci w poszukiwaniu szpiegów. Szczególnie jeżeli ów wróg jest potężnym Imperium. Od tego są służby specjalne.

    Kapitan klingoński też za inteligentny się nie wydawał: zaatakować i zniszczyć ciężki okręt potencjalnie wrogiego Imperium o podobnym potencjale?

    Całość pod względem fabuły przypomina trochę amerykańskie książki o wojnie USA z ZSRR: USA są dobrzy, a reszta to skończeni idioci. Dopracowanie tekstu od tej strony z całą pewnością by mu nie zaszkodziło.

    Coen
    Participant
    #46593

    Akurat na jeden i na drugi z Twoich argumentów są w Historii liczne przykłady i jedno i drugie opowiada mentalności tak Romulan jak i Klingonów. W pościg za szpiegiem wysyłasz Siły Specjalne, jeśli masz czas, jeśli nie wysyłasz to, co masz, jeśli jest w stanie wykonać te misje. Hawk jest na tyle potężnym okrętem, że Romulanie uznali, iż sobie poradzi. Gdyby nie interwencja Kanga - tak by się stało...

    Zarathos
    Participant
    #46595

    Tia, gdy potężne państwo działa na terenie małego państewka. A to tak jakby USA w środku Zimnej Wojny wysłało okręt wojenny do rozwalenia jakiegoś pasażerskiego frachtowca ZSRR bo podróżują na nim szpiedzy.

    Coen
    Participant
    #46596

    Jak ostatnio sprawdzałem to Konfederacja Gorn jest sporo mniejsza od RIG, więc trafniejszym porównaniem było by: jakby ZSRR w czasie zimnej wojny wysłało okręt aby zatrzymać frachtowiec Korei Południowej bo podróżują na nim szpiedzy...

    Zarathos
    Participant
    #46597

    Jak ostatnio sprwdzałem (czyli w TOS) to Gornowie byli zagrożeiem dla Federacji 🙂 Skąd się wzięło, że są mniejsi od RSE?

    Coen
    Participant
    #46605
    Zarathos
    Participant
    #46626

    Aaaha 😀

    I. Thorne
    Participant
    #46627

    Ja akurat używam mapy, gdzie Ferengi są nad Unią Kardazjańską i pod Breenami, ale nie ważne.

    Gornowie dlatego byli takim zagrożeniem bo Federacja szła praktycznie na wojnę z Klingonami. A walka na dwa fornty to nie za miła perspektywa. Na szczęście wystarczyło tylko oddać Cestus...

    Gdybym ja był tym kapitanemHawka to bym wysadził cały okręt szpitalnym i nie bawił się w czekanie na wydanie szpiega.

    Ale ja mam inne poważne zarzuty do bitwy. Zacznijmy od tego, że kapitan Hawka nie zdał sobie sprawy z siły D'Tanga. Zapomniał go przeskanować? To kto mu pozwolił dowodzić? Do wejścia w warp nie trzeba nawracać. Chłopak wchodzi w warp i dopiero skręca. Do tego jak sam napisałeś miał sprawne urządzenie maskujące. Nawraca ostro w dół, włącza je i pa pa. Ostatnim problemem jest to, że jeśli osłony Kanga spadły do 39% to albo jest to supermultiekstra stabilna konstrukcja bo na federacyjnych już przy 50% paliło się i dymiło. O rannych już nie wspomnę.

    Z tym kawałkiem o zmianach w podręcznikach to już naprawdę przegięcie. Tak ogromna mistifikacja mogłaby miec miejsce, gdyby to były tajne dane. Ale nie te publicznie udostępnione. Za dużo ludzi zna historię by tak łatwo łyknąć to nową wersję. Teraz to już tylko czekam na terrorystyczne ataki "Prawdziwych Przyjaciół Klingonów". Jako pierwszy cel polecam Paryż i prezydenta Federacji.

    Coen
    Participant
    #46628

    Thorne:

    Kapitan przeskanował Kanga, tyle, że sprawdził tylko podstawowe odczyty - klasa D'Tai i na tym oparł swoją ocenę. Należy pamiętać, że większość uwagi załogi była poświęcona okrętowi szpitalnemu. No i kapitan miał wiele lat doświadczenia z tego jak sam musiał się wstrzymywać, bo Federacja i Imperium miały sojusz. Nie oczekiwał, że pomimo niekorzystnej sytuacji geopolitycznej ktoś pociągnie jego Imperium za wąsy...

    Wg mnie do wejścia w Warp trzeba nakręcić. Niemożliwe jest skręcanie w czasie lotu w podprzestrzeni, tylko okręt leci jak bełt z kuszy - po linii prostej. Natomiast romulańskie urządzenia maskujące po włączeniu się od razu dezaktywują osłony a włączanie trwa chwile. W tym czasie okręt byłby kompletnie niechroniony i przy Twoim manewrze oberwałby pełną salwą z uzbrojenia Kanga umieszczonego na kilu. Jest też kwestia ta, że Hawk jest mniej zwrotny niż zmodernizowany D'Tai, dzięki czemu klingońska jednostka mogłaby utrzymać ich w polu ostrzału głównego uzbrojenia, lub wykręcić na tyle szybko, aby z niego wygarnąć do kamuflującego się okrętu...

    Z kolei w kwestii osłon to moim zdaniem okręty Klingońskie są znacznie wytrzymalsze, zwłaszcza na wstrząsy. Są po prostu robione toporniej od Federacyjnych. W efekcie nie maja tyle wygód i komfortowych warunków jak jednostki GF, ale dzięki temu nie odnoszą uszkodzeń przy osłabionych osłonach.

    Natomiast w sprawie zmiany w podręcznikach do historii to jest na to w niej od groma przykładów. Już współcześnie większość społeczeństwa za prawdę uznaje to, co słyszy w tak zwanych niezależnych mediach oraz w szkole. A to, że wiele osób pamięta oryginalną wersje historii to nie problem. Komuniści po 2 WŚ nie mieli z tym kłopotu na przykład...

    Aha, bo zapomniałem - gdybyś wysadził okręt to nie dostarczył byś szpiega na pokazowy proces...

    I. Thorne
    Participant
    #46631

    Akurat nie podam przykładu skręcnia w warp bo nie pamiętam, ale w VOY robili to w slipestream, a ten był o wiele szyszy. W warp skręca się wolno w porównaniu do przestrzeni. Zresztą nawet jeśli to wchodząc w warp, uciekają, wychodzą z warp, nawracają i ponownie uciekają :>Ze skanowaniem to bez przesady. Nawet pobieżny ustali siłę osłon i broni tylko po odczytach energii do nich dopływającej.A szpiegiem na proces mógłby byc dowolny Gorn. Kto ich odróżni? :>

    Zarathos
    Participant
    #46634

    Pierwszy odcinek TNG i E-D ostro wykręcający w warp. Z tego co pamiętam z TOS okręty w warp traktowne były jako bardziej manewrowe niż te w impulsowej, ale to było w TOS. Co do reszty to sprawa Coena, nie będę się kłócił. Ostatecznie to tylko opowiadanie.

    I. Thorne
    Participant
    #46716

    Odnośnie wytrzymałości klingońskich statków. Jak pamiętam to B'Rel generała Martoka w DS9 Sons adn Daughters to sypał się praktycznie tak samo jak federacyjne i nie zauważyłem jakiś szczególnych odporności.

    Coen
    Participant
    #46720

    Jest w treku kilka przykładów odnośnie tej wytrzymałości klingońskich jednostek, które jednak można przy odrobinie woli odczytać inaczej. Dlatego niema sensu się nad tym rozwodzić, bo się nie dogadamy. Wystarczy tylko powiedzieć, że wg. mnie w oparciu o kanoniczne i nie tylko źródła jednostki klingońskie są znacznie wytrzymalsze od innych... Zresztą odzwierciedla to baza danych na belteH

Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 15 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram